Republika Dominikańska jest jednym z najczęściej odwiedzanych krajów na Karaibach. Jej niezmiernie urokliwe plaże, niepowtarzalna kultura, pyszne jedzenie, ciepli i radośni mieszkańcy czyni ją bardzo atrakcyjnym kierunkiem dla wielu turystów z różnych zakątków świata.
Roztańczony naród
W żyłach sympatycznych Dominikańczyków płynie gorąca krew. Codziennie towarzyszy im taniec, śpiew i muzyka - nieodłączne elementy ich życia już od kołyski. Dzieci dorastają przy karaibskich rytmach, nucą podczas zabaw, a zajęcia w szkole zaczynają od hymnu państwowego (Quisqueyanos valientes - Dzielni synowie Quisqueyi). Na Dominikanie zdecydowanie króluje merengue. Odnajdziemy w nim wpływy hiszpańskie, afrykańskie i dominikańskie. Typowe dla niego piosenki mówią po prostu o życiu i o tym, jak wykorzystać je w pełni. Melodię wygrywa się na charakterystycznych instrumentach takich jak tambora, güira i akordeon. Opanowanie kroków merengue przychodzi bez większych trudności, wystarczy poruszać biodrami w takt muzyki. W lipcu w Santo Domingo odbywa się największy festiwal tego gatunku muzycznego, który trwa kilka dni i przyciąga największe gwiazdy.
Wśród turystów dużą popularnością cieszy się także bachata, wywodząca się z rejonów wiejskich. Pary tańczą ją bardzo blisko siebie, ponieważ tak ponoć robili niegdyś niewolnicy skuci łańcuchami, które nie pozwalały im się oddalać. Rytm liczy się tu na cztery, a utwory poruszają zazwyczaj tematykę miłości: szczęśliwej, nieodwzajemnionej, utraconej albo zakazanej. Bachatę rozsławił dopiero w latach 90. XX w. piosenkarz Juan Luis Guerra, duma Dominikańczyków, a także grupa Aventura, znana w Europie z przeboju Obsesión. Od tego czasu usłyszymy ją niemal wszędzie.
W ostatnich latach coraz więcej fanów zyskuje sobie reggaeton z charakterystycznym schematem rytmicznym zwanym Dem Bow. Tego rodzaju muzyki chętnie słucha przede wszystkim młodzież, zapewne również ze względu na bardzo energiczne i seksowne ruchy w tańcu czy raczej na ogół mało ambitne teksty piosenek, które jednak łatwo wpadają w ucho i rozbrzmiewają z głośników w każdej dyskotece.
Karaibskie smaki
Na Dominikanie czas posiłku to rzecz święta. Gdy wybija godzina 12.00, ulice pustoszeją, ludzie przerywają swoją pracę, a pani w okienku wywiesza kartkę z napisem przerwa na lunch. Żadne dyskusje nie mają wtedy sensu - obiad jest najważniejszy. Jedzenie stanowi też jeden z najczęstszych tematów rozmów. Gdy zapytamy Dominikańczyka, jakie potrawy jada najczęściej, wymieni nam głównie dania z ryżem, bo jego właśnie spożywa najwięcej. Mimo to kuchnia dominikańska szczyci się dużą różnorodnością składników i smaków. Połączenie wpływów hiszpańskich, francuskich i afrykańskich z lokalnymi tradycjami tworzy niezwykle wyjątkową kulinarną mieszankę.
Za typową pozycję w tutejszym menu uchodzi la bandera („flaga”), czyli ryż z sosem z fasoli (białej, czerwonej lub czarnej), duszonym mięsem i surówką lub smażonym dojrzałym bądź zielonym bananem. Na specjalne uroczystości podaje się zawiesistą zupę sancocho, w której skład wchodzą kawałki kurczaka, wołowiny lub wieprzowiny (w wersji bogatszej wykorzystuje się każdy z tych elementów) oraz warzywa, np. juka, zielone banany, marchewka, maniok, ziemniaki, kolby kukurydzy i dynia. Na obiad przygotowuje się też moro, czyli ryż wymieszany z fasolą, najczęściej czerwoną lub czarną. Jego odmiana moro de guandules zawiera mleczko kokosowe i obrane ze strąków owoce nikli indyjskiej (guandul), podobne do zielonego groszku. Kreolskie locrio przypomina natomiast słynną hiszpańską paellę. Inną zupę, asopao, przyrządza się z ryżu, pomidorów i drobiu albo bardziej wyszukanie z owoców morza. Do wielu dań otrzymamy także tostones - plasterki smażonych zielonych bananów. Nie wolno nam również zapomnieć o mangú, bananowym purée serwowanym zwykle na śniadanie wraz z jajkiem sadzonym i cebulą gotowaną w occie, podsmażonymi salami i słonym białym serem.
Kuchnia dominikańska raczej nie obfituje w desery. Zjemy tutaj np. majarete, czyli krem z kukurydzy przyprawiony wanilią i cynamonem, lub wielkanocny specjał habichuelas con dulce z czerwonej fasoli, zagęszczonego mleka i mleczka kokosowego oraz z dodatkiem ciasteczek. Na koniec warto wspomnieć, że - jak w wielu wyspiarskich krajach - w Republice Dominikańskiej po najlepsze smakołyki powinniśmy wybrać się na plażę. W nadmorskich barach zamówimy różnego rodzaju potrawy ze świeżych ryb, homarów czy krewetek, a w rejonie Boca Chica także najpyszniejsze placki yaniqueques (yanikekes).
Miłość od pierwszego wejrzenia
Dominikana wciąż się zmienia. Nowoczesne Santo Domingo wypełniają centra handlowe. Od kilku lat działa w nim też metro, a cały kraj staje się lepiej skomunikowany dzięki autostradom. Zainteresowanie tym pięknym zakątkiem świata ciągle rośnie. W 2013 r. granicę państwa przekroczyło prawie 4,7 mln turystów - mniej więcej połowa z nich przyleciała na lotnisko na przylądku Punta Cana na wschodnim wybrzeżu. W sezonie ten port lotniczy obsługuje codziennie dwa rejsy z Rosji. W 2014 r. podpisano nowe kontrakty na loty czarterowe z Europy, m.in. z Polski.
Obcokrajowcy odwiedzają Republikę Dominikańską nie tylko w celach wypoczynkowych. Coraz więcej europejskich i amerykańskich firm decyduje się zainwestować w tym kraju swoje pieniądze. Niektórzy z miejsca się w nim zakochują i wracają po raz kolejny bądź zostają na zawsze.
Marek i Beata, para z Małopolski, od kilku lat regularnie goszczą w tym karaibskim państwie, co roku spędzają w nim kilka miesięcy. Nie zatrzymują się jednak w hotelach, lecz wynajmują apartament. Czują się już tutaj jak w domu. Uwielbiają słońce, plaże i serdecznych Dominikańczyków, ale najbardziej lubią tańczyć. Co ciekawe, na imprezy wybierają się często do... myjni samochodowych. W takich miejscach wieczorami organizuje się świetne zabawy w rytmach merengue, bachaty i reggaetonu. Do poruszania się po Dominikanie nigdy nie wypożyczają auta. Wszędzie można przecież dojechać busem guagua lub motocyklową taksówką motoconcho. Dzięki tak częstym wizytom przyzwyczaili się już także do tutejszego luzu, braku poczucia czasu i tego, że wszystko robi się na jutro albo na pojutrze.
Marcos Vázquez z Wenezueli w Republice Dominikańskiej mieszka od 6 lat. Obecnie pracuje jako menedżer centrum sportów wodnych Sea Pro Divers w jednym z hoteli. Przyjechał tutaj na kontrakt instruktora budowy. Na początku na każdym kroku napotykał trudności: brakowało ulic, transport publiczny praktycznie nie istniał, pojawiały się ciągłe problemy z wodą i elektrycznością czy dostępnością niektórych produktów spożywczych, w okolicy działało mało ośrodków zdrowia. Mimo to kraj przypadł mu do gustu, więc postanowił związać z nim swoją przyszłość. Po kilku miesiącach zostawił firmę budowlaną i zaczął imać się różnych zajęć, głównie w barach i restauracjach. Zawsze interesowały go eksploracje morskich głębin, dlatego gdy nadarzyła się okazja pracy w branży turystycznej, zdecydował się bez wahania. Najpierw sprzedawał na plaży wycieczki. Kiedy zrobił kurs nurkowania, zaproponowano mu obecne stanowisko. Jak więc widać, przepiękna Dominikana potrafi zdobyć serca nie tylko Europejczyków, ale i Latynosów.
Turystyczny raj
Fascynująca, pełna zapierających dech w piersiach krajobrazów Republika Dominikańska zachwyca swoją przyrodą. Zapaleni nurkowie i miłośnicy snorkelingu mogą w okolicznych ciepłych i krystalicznie czystych wodach podziwiać m.in. płaszczki, żarłacze rafowe, żółwie, węże i koniki morskie, ryby z rodziny rozdymkowatych, rozgwiazdy, homary, węgorze europejskie, mureny, ośmiornice, skrzydlice (ognice) czy szkaradnice. Na takie wyprawy warto polecić szczególnie rajskie wyspy Catalinę lub Saonę. Na północnym wybrzeżu natomiast, w pobliżu miejscowości Puerto Plata znajdziemy podwodne jaskinie i wraki zatopionych statków.
Rozwój kraju oznacza nie tylko budowanie autostrad, lotnisk, szpitali, ośrodków zdrowia, uniwersytetów i szkół czy centrów handlowych, lecz także wzrost znaczenia sektora turystyki dla gospodarki. Dominikana należy do najpopularniejszych kierunków wakacyjnych w basenie Morza Karaibskiego. Kusi prawdziwymi cudami natury, posiada wspaniałe bezkresne piaszczyste plaże, coraz lepszą infrastrukturę do obsługi turystów i - co niezmiernie istotne - jest bezpieczna. Zapewne dlatego da się obecnie zauważyć nowy trend wśród zagranicznych gości, którzy coraz częściej zamiast na pobyty all inclusive w dużych hotelach decydują się na indywidualne odkrywanie wielkich atrakcji Republiki Dominikańskiej, wybierają kameralne, niezmiernie klimatyczne obiekty noclegowe, samodzielnie układają plan zwiedzania, wycieczek i chcą poznawać z bliska barwną lokalną kulturę. Według prognoz ekspertów w przyszłości dotrą oni w końcu w zdecydowanie większej liczbie do dziś praktycznie im nieznanych dziewiczych rejonów kraju, takich jak przepiękne okolice miejscowości Miches czy prowincja Barahona.
Argentyńczyk Nicolás Rodríguez pierwszy raz przyleciał tu w 2000 r. na wakacje. Spodobało mu się na tyle, że w 2005 r. przyjął pracę rezydenta w Club Caribe, obecnie Blue Travel Partner Services, jednej z największych dominikańskich firm turystycznych. Dzisiaj pełni funkcję dyrektora hotelu butikowego Karibo Punta Cana, którego 66 apartamentów nigdy nie stoi wolnych. Pięć lat temu brał udział w imprezie polskiego Radia ESKA na Dominikanie - ESKA odwołuje zimę - Karaiby 2009. Według niego Dominikańczycy przede wszystkim zwracają baczną uwagę na jakość serwisu. Są zawsze uśmiechnięci i chętni do pomocy. Cenią to sobie bardzo goście tutejszych ośrodków wypoczynkowych.
W biurach podróży na pewno nie raz usłyszymy radę, żeby lepiej nie opuszczać terenu hotelowego na własną rękę. Co jednak będziemy w stanie powiedzieć o Republice Dominikańskiej po 7 lub 14 dniach spędzonych w zaciszu pokoju i na leżaku na plaży z w pełni wyposażonym barem...? Po naszej podróży zostaną nam jedynie folderowe zdjęcia palm. Dlatego namawiam wszystkich odwiedzających rajską Dominikanę do zwiedzania różnych zakątków tej bezpiecznej, gościnnej i przepięknej karaibskiej ziemi oraz odkrywania jej wspaniałych tajemnic, które na długo pozostaną w pamięci nawet najbardziej wybrednych turystów.
Brak komentarzy. |