Chyba wielu z nas (a na pewno większość chłopaków) przeżywała w dzieciństwie okres fascynacji Indianami i ich kulturą.
Wiedzę o Indianach młodzi ludzie czerpali przede wszystkim z książek Karola Maya, no może trochę z powieści Juliusza Verne lub cyklu powieści o Tomku Wilmowskim autorstwa Alfreda Szklarskiego lub jego trylogii „Złoto Gór Czarnych”. W sklepach z zabawkami oprócz lalek czy skakanek cieszyły się popularnością kolorowe indiańskie pióropusze.
Dzisiaj też wiele dzieci fascynuje kultura indiańska. Z pewnością większy jest dostęp do publikacji na ten temat na różnym poziomie - i to bardziej rzetelnych niż książki dla dzieci. Ale najbardziej zapamiętuje się informacje zdobyte metodą poglądową i doświadczone osobiście. Jednym ze sposobów na zdobycie takiej wiedzy, ale zarazem na fantastyczną zabawę jest wizyta w wiosce indiańskiej Tipi Town w Kamieńcu Wrocławskim. Dojechać tam można samochodem lub autobusem wycieczkowym. Z Wrocławia wyjeżdżamy w kierunku na Sępolno - Wojnów. Skręcamy w prawo na Jelcz-Laskowice. Przejeżdżamy prawie cały Kamieniec. Gdy miniemy sklep Chata Polska skręcamy w pierwszą uliczkę w lewo. Z Wrocławia dojechać też można kilkoma liniami autobusowymi.
W wiosce indiańskiej możemy zapoznać się z wierzeniami i tradycjami Indian Ameryki Północnej. Tipi Town organizuje programy rekreacyjno - edukacyjne dla harcerzy i innych grup młodzieżowych, ale także imprezy firmowe, spotkania znajomych, czy imprezy urodzinowe - przede wszystkim dla dzieci. Wioska jest czynna od poniedziałku do piątku dla grup zorganizowanych na podstawie rezerwacji (najpóźniej trzy dni wcześniej), a w niedziele i święta w godzinach od 12.00 do 19.00 jest czas dla rodzin i znajomych. Wtedy też wstęp do wioski jest płatny. Dzieci do lat 4 wchodzą gratis, ale starsze (do 18) płacą 5 zł, a bilet normalny kosztuje 10 złotych. Za bilet rodzinny (2 osoby dorosłe i 2 dzieci) zapłacimy 20 złotych.
Do atrakcji dostępnych w wiosce należą: strzelanie z łuku, różne zabawy i gry indiańskie, kiełbaski z rożna, indiański sklepik. Można nawet zobaczyć, jak wygląda własne zdjęcie na liście gończym.
Podczas spotkań rodzinnych odbywają się sesje wspólnego wyrobu indiańskiej biżuterii. Warto przywieźć ze sobą agrafki, koraliki, kolorowy makaron, ptasie piórka. Można też zasmakować niepowtarzalnej atmosfery indiańskiego tipi - nazywanego ashtaale, czyli „prawdziwym domem”. Nie wolno tam płakać czy wypowiadać słów, które mogą kogoś dotknąć czy zasmucić. Wolno natomiast żartować, śmiać się czy śpiewać.
Podczas imprez dla dzieci można zamówić specjalne menu (ale trzeba to zrobić najpóźniej trzy dni wcześniej). Zestawy nie są zbyt drogie, a potrawy noszą egzotyczne nazwy, jak „owocowy pióropusz wodza” (po polsku owocowy szaszłyk), plemienny naszyjnik Tańczącej Pumy - naszyjnik z warzyw, a „gorący kojot ukryty w bułce” to po prostu hot dog.
Oprócz Tipi Town w Polsce istnieją inne „wioski indiańskie” promujące wiedzę o Indianach i ich obyczajach. Są to na przykład: wioska indiańska w Szczyrzycu, Raven Teritory w Choczu, wioska indiańska Ponoka w Augustowie koło Kozienic, czy Wokini w pobliżu Przemkowa. Każda z nich oferuje różnorodny program, pozwalający poznać indiańską kulturę.
A w okolicy Kamieńca Wrocławskiego znajdziemy kilka ciekawych i atrakcyjnych miejsc.
I tak w Dobrzykowicach w latach siedemdziesiątych kręcono znaną trylogię Sylwestra Chęcińskiego: „Sami Swoi”, „Nie ma mocnych” i „Kochaj albo rzuć”. Można tu zobaczyć domy, w których mieszkały rodziny Kargulów i Pawlaków.
W Kiełczówku odbywa się nauka jazdy konnej.
Nadolice Wielkie to prywatny skansen prowadzony od kilku lat przez Genowefę i Jana Golinowskich i ich czterech synów. Wśród ponad sześciu tysięcy eksponatów znajdują się zarówno przedmioty przywiezione przez osadników z kresów wschodnich, jak i pozostałości po Niemcach gospodarujących tu do roku 1945.
A w miejscowości Wilczyce stoi do dziś budynek młyna gospodarczego, którym zarządzał brat właściciela miejscowego zamku, który też przeprowadził jego modernizację.
Brak komentarzy. |