Jednym z najbardziej charakterystycznych dla Niemiec krajobrazów jest widok na zamek Neushawanstein. Malowniczo położony obiekt urzeka rozmachem oraz oryginalną architekturą. W sercu Polski stoi obiekt nieco mniejszych rozmiarów, lecz podobnej urody, jest nim zamek w Gołuchowie.
Leżący nieopodal Kalisza Gołuchów jest jednym z ulubionych plenerów artystów oraz popularnym tłem dla sesji ślubnych wielu par młodych. Oto krótka historia tego niezwykłego miejsca.
Elektryzujący eklektyzm
Historia zamku liczy ponad 400 lat. W swej przeszłości miejsce to przeszło wiele metamorfoz - każdy z właścicieli miał inną wizję posiadłości. Pomysłodawca zamku, Rafał IV Leszczyński wzniósł w Gołuchowie murowany dwór obronny. Pierwsze zmiany wprowadził już po paru latach syn Rafała, Wacław. Młody, wykształcony mężczyzna postanowił uatrakcyjnić ascetyczną bryłę pałacu. Uwadze właściciela nie umknęły również wnętrza zamku, które zamienił w komnaty w iście królewskim stylu.
Niestety, kolejne pokolenie Leszczyńskich zdecydowało pozbyć się zamku, który odtąd stał się własnością rodziny Słuszków. Liczne zaniedbania oraz brak inwestycji sprawiły, że zamek zaczął popadać w ruinę. W nieco ponad pół wieku Gołuchów zamienił się w niewiele znaczącą stertę gruzu przyciągającą jedynie miejscowych zakochanych, którzy chcąc schronić się przed zawistnymi spojrzeniami udawali się do mało uczęszczanych ruin.
Gdy wydawało się, że dla zamku nie ma już ratunku, nastąpił zwrot akcji godny disnejowskich baśni. W połowie XIX w. majątek zakupił Tytus Działyński (właściciel Kórnika) i rozpoczął gruntowną renowację zaniedbanego zamku. Odnowiona posiadłość stała się prezentem oraz główną rezydencją syna Tytusa, Jana oraz jego żony Elżbiety (zwanej przez przyjaciół Izabellą). Idylla nie trwała jednak długo. Wielkopolski arystokrata, jak przystało na patriotę, zaangażował się w organizację Powstania Styczniowego na pobliskich terenach. Upadek zrywu był równoznaczny ze skazującym na śmierć wyrokiem władz pruskich, dlatego Jan Działyński pospiesznie wyemigrował do Francji, gdzie tęsknotę za krajem zabijał kolekcjonerską manią. Jan skupował hurtowe wręcz ilości antyków, które później wystawiał na licznych ekspozycjach.
Chichot losu
Podczas gdy kolejny raz wydawało się, że Gołuchów obróci się w ruinę, nastąpiło wydarzenie, które spokojnie można rozpatrywać w kategorii cudu. Wyrok skazujący został anulowany, zaś państwo Działyńscy mogli spokojnie powrócić na gołuchowskie włości.
Skruszony Jan, chcąc przeprosić żonę za wszelkie niedogodności i pozaciągane na czas powstania długi, dał żonie wolną rękę przy przebudowie i remoncie zamku. Sceptycznie nastawiona wobec Gołuchowa Izabella rozpoczęła zmiany, które doprowadziły nie tylko do powstania dzisiejszego kształtu zamku, ale dały również początek ogromnemu uczuciu, jakim właścicielka zapałała do swej rezydencji. Świetnie wykształcona i obeznana w obowiązujących trendach Izabella stała się pomysłodawczynią stworzenia angielskiego ogrodu okalającego zamek. Zaangażowana w losy posiadłości właścicielka nie przestała ściągać z najodleglejszych krańców Europy unikatowych eksponatów. Jednym z jej marzeń było stworzenie w zamku otwartej dla odwiedzających wystawy.
Mimo początkowego braku sympatii dla nieco prowincjonalnego miejsca, Działyńska pokochała Gołuchów, w którym pozostała nawet po śmierci męża. Aż do późnej starości kontynuowała poszerzanie kolekcji i zbiorów. Właścicielka pozostała w swym raju (bo tak zwykła mówić o Gołuchowie) aż do swojej śmierci, co więcej - ukochana posiadłość stała się również miejscem jej pochówku. Miejscowe legendy głoszą, że duch Izabelli wstaje co noc z grobu i przechodzi się po parku oraz zamkowych komnatach, aby sprawdzić czy wszystko jest w należytym porządku.
Rozwaga i romantyzm
Gołuchów przyciąga turystów pięknem architektury, starannością wykonania, znakomitym położeniem oraz możliwością odbycia wielogodzinnych spacerów w pobliskim ogrodzie. Warte odwiedzenia jest również mieszczące się w zamku muzeum, którego każda z sal jest inna i reprezentuje odmienne kategorie eksponatów. Owe wystawy są spełnieniem ambicji Izabelli Działyńskiej, która całe życie poświęciła idei zbierania i prezentowania kolekcji antyków. W swych marzeniach o powszechnym dostępie do zabytków kultury i sztuki, Elżbieta znacznie wyprzedziła epokę. Duch, który krąży co noc po swej posiadłości musi czuć się szczęśliwy widząc, jak spełnia się jego największe marzenie.
Brak komentarzy. |