Zwiedzanie Sandomierza w praktyce. Podpowiadamy co warto zobaczyć w Sandomierzu. Położony na siedmiu wzgórzach Sandomierz bywa nazywany „małym Rzymem”. Wielkość i przepych włoskiej stolicy zastępują tutaj kameralność i małomiasteczkowy urok, a sławę pośród turystów zapewnił Sandomierzowi popularny serial kryminalny - „Ojciec Mateusz”.
Brama Opatowska.
Jest dla Sandomierza tym, czym dla Krakowa Brama Floriańska. To jedyna ocalała brama spośród czterech wchodzących niegdyś w kompleks murów obronnych. Zostały one wzniesione około 1362 roku przez króla Kazimierza Wielkiego, który za ich pomocą pragnął uchronić miasto przed kolejnymi najazdami tatarskimi. Dzisiaj, zachwycając się urokliwym i niewielkim Sandomierzem ciężko uwierzyć, iż w XIV wieku było to jedno z największych miast w Polsce, w związku z czym i budowa murów stanowiła ogromne przedsięwzięcie. W XVI wieku bramę ozdobiono renesansową attyką, która przydała jej harmonii.
Warto wybrać się na jej szczyt, skąd roztacza się piękna panorama całego Sandomierza. Ciekawostką jest, iż Brama Opatowska „zagrała” w teledysku Anny Jantar do utworu „Nic nie może wiecznie trwać”.
Bazylika Katedralna Narodzenia Najświętszej Marii Panny.
Według relacji Jana Długosza, sandomierska bazylika miała być ufundowana w 1360 roku przez Kazimierza Wielkiego, który chciał w ten sposób odkupić swoją winę za śmierć krakowskiego wikariusza Marcina Baryczki.
Świątynia jest wyjątkowo interesująca z kilku względów. W jej wyglądzie zaznacza się ciekawa mieszanka stylów architektonicznych; mimo że bazylika jest gotycka, to posiada barokową fasadę, jej wnętrze również zostało zbarokizowane. We wnętrzu zachowała się jedna z czterech w Polsce (!) polichromia w stylu bizantyjsko - ruskim, ufundowana przez Władysława Jagiełłę, przedstawiająca sceny z życia Chrystusa i Maryi.
Jednak najciekawszym i zarazem najbardziej kontrowersyjnym elementem wyposażenia jest jeden obraz ze znajdującego się tu cyklu „Martyrologium Romanum” włoskiego malarza Karola de Prevot. Kontrowersyjne dzieło przedstawia scenę rytualnego mordu żydowskiego, związanego z nieprawdziwymi pogłoskami, wedle których wyznawcy judaizmu używają krwi zabitych przez siebie chrześcijańskich dzieci do wyrobu macy. Owo przekonanie doprowadziło do licznych oskarżeń ludności żydowskiej o rzekome zbrodnie, co skutkowało procesami, a w skrajnych przypadkach pogromami Żydów. Tego rodzaju oskarżenie miało miejsce także w Sandomierzu, kiedy w 1698 roku w tutejszej kaplicy kolegiackiej odnaleziono martwą dziewczynkę.
Przedstawiający rytualny mord obraz wielokrotnie bywał uznawany za krzywdzący dla społeczności żydowskiej, dlatego też od niedawna pozostaje zasłonięty. Wciąż jednak stanowi kontrowersyjny temat i kładzie się cieniem na relacjach polsko - żydowskich.
Zamek w Sandomierzu.
Sandomierski zamek ma długą historię, związaną z dziejowymi zawieruchami, jakie przez wieki dotykały Sandomierz. Pierwszy gród obronny istniał tu prawdopodobnie już od X wieku. W 1139 roku, gdy Sandomierz został stolicą księstwa dzielnicowego, a ów gród awansował do rangi rezydencji książęcej, zaczęto dokonywać pierwszej rozbudowy. W latach 1146 - 1166 zamek był siedzibą syna Bolesława Krzywoustego - księcia Henryka Sandomierskiego.
Murowany zamek wzniósł Kazimierz Wielki, który także Sandomierz „zastał drewnianym a zostawił murowanym”. Kolejnej rozbudowy dokonali królowie Zygmunt Stary i Zygmunt August, niestety - podczas potopu szwedzkiego budowla została wysadzona w powietrze. Ocalało jedynie skrzydło zachodnie, przebudowane w XVII wieku jako barokowe, a następnie w XIX wieku jako klasycystyczne.
Czas między 1795 i 1959 rokiem to czarna karta w historii zamku - istniało tu wówczas urządzone przez Austriaków więzienie oraz sąd. Z tego ponurego okresu zachowały się kraty w oknach piwnicznych, a także sporadyczne inskrypcje w dawnych celach, mieszczących się w zamkowych piwnicach.
Obecna funkcja zamku o wiele bardziej przystoi temu dostojnemu budynkowi - umieszczono w nim bowiem siedzibę oddziału Muzeum Okręgowego.
Podziemna Trasa Turystyczna.
Tak zwane „sandomierskie lochy” to najbardziej owiane legendami miejsce w Sandomierzu. Ta nietypowa trasa turystyczna powstała dzięki połączeniu XIV i XV - wiecznych piwnic i podziemnych kupieckich magazynów w trakcie górniczych prac zabezpieczających Stare Miasto. Długość trasy wynosi 470 metrów, ale niektórzy twierdzą, że korytarze i komory ciągną się pod dnem Wisły na jej drugi brzeg, sięgając aż do zamku w Baranowie Sandomierskim. Podziemia wielokrotnie stanowiły schronienie dla mieszkańców, niestety, bywały również przyczyną licznych katastrof budowlanych. W związku z tym zapadła decyzja o podjęciu przebudowy, mającej ratować zabudowę Starego Miasta przed - dosłownym - zapadnięciem się pod ziemię. Jej efektem była Podziemna Trasa, otwarta do zwiedzania w 1977 roku.
Podczas zwiedzania można odnieść wrażenie, jakby przebywało się w zupełnie innym, podziemnym mieście. I jak każde miasto, także i to podziemne ma swoją legendę. Najsłynniejsza z opowieści związanych z trasą opowiada o tatarskim najeździe na Sandomierz. Wtedy to niejaka Halina Krępianka miała obiecać najeźdźcom, że doprowadzi ich do centrum miasta starymi lochami, co miało stanowić jej prywatną zemstę za doznane od mieszkańców krzywdy. Nieświadomi spisku Tatarzy przystali na propozycję, za swoją naiwność płacąc najwyższą cenę - kiedy już znaleźli się pod ziemią, wtajemniczeni obrońcy Sandomierza zasypali wejście do lochów, uniemożliwiając najeźdźcom ucieczkę. Razem z nimi zginęła Halina, przypłacając swój bohaterski czyn życiem.
Dom Długosza.
Powstały w 1476 roku z fundacji wybitnego historyka i kanonika sandomierskiego Jana Długosza dla urzędujących w tutejszej kolegiacie księży misjonarzy budynek jest wspaniałym przykładem gotyku w świeckim wydaniu. Warto podziwiać go jednak nie tylko z zewnątrz - po rozwiązaniu zgromadzenia misjonarzy popadający w ruinę budynek postanowiono zaadaptować na potrzeby Muzeum Diecezjalnego. Mieszcząca się w siedmiu salach ekspozycja jest bardzo warta obejrzenia, zarówno ze względu na treść - w zbiorach znajdują się wybitne dzieła malarstwa, rzeźby i rzemiosła artystycznego, jak i formę - autorem wystawy był słynny krakowski historyk sztuki, Karol Estreicher, a jej charakter przetrwał w niemal niezmienionym stanie aż do dzisiaj.
Wąwóz Świętej Królowej Jadwigi.
Jeśli zostałby zorganizowany plebiscyt na najlepsze miejsce spacerowe w Sandomierzu, to najprawdopodobniej Wąwóz Królowej Jadwigi zająłby pierwsze miejsce. Według legendy uwielbiała go nawet sama królowa Jadwiga, od której wziął on swoją nazwę. Ciężko jej się dziwić - zielony tunel, ciągnący się na odległość pół kilometra, jest iście królewskim miejscem na przechadzkę, i zarazem jedną z największych atrakcji przyrodniczych Sandomierza - a to wszystko tuż obok Starego Miasta.
piotr44 | Sandomierz mam taki zamiar go odwiedzić w tym roku ten artykuł naprowadzi mnie na to.... wielkie dzięki .................... |