Wulkany budzą strach i szacunek dla sił matki natury. Większość ludzi na świecie nie wyobraża sobie mieszkania w pobliżu tykającej bomby. Istnieje jednak nacja, która z życia na wulkanach uczyniła swoistą sztukę.
Jawa na Jawie
Jawajczycy do sąsiedztwa wulkanów przyzwyczajani są od dziecka. Na wyspie istnieje 121 wulkanów, z których 35 wciąż jest czynnych. Wiele z nich drży i od czasu do czasu wypuszcza pióropusz lawy i dymu. To, co powoduje piski i ciarki na plecach turystów, na Jawajczykach nie robi najmniejszego wrażenia. Czymże jest bowiem parę kamyczków i smród siarki wobec trzydziestu sześciu tysięcy ludzkich istnień, które pochłonął wybuch Krakatau? W 1883 r. podczas erupcji wulkanu popioły zostały wyrzucone na wysokość 80 km, zaś eksplozję słychać było nawet w Australii. Deszcz z wulkanicznych pyłów padał w stolicy wyspy, Dżakarcie przez 3 dni, pokrywając miasto grubą warstwą osadu. Chmura pyłów powędrowała dalej zgodnie z kierunkiem wiatrów wiejących w wyższych warstwach atmosfery, przenosząc swoją zawartość nad Amerykę Północną i Europę. Historycy sztuki do spółki z geologami ustalili, że malowane przez impresjonistów zachody słońca a o rudo-czerwony zabarwieniu to efekt odbijania się światła w wulkanicznych wyziewach. Tak oto natura ukształtowała prąd w malarstwie.
Dzisiaj za najbardziej niebezpieczny wulkan nie tylko Jawy, ale całego archipelagu uznaje się liczący 2968 m. n.p.m. Merapi. Natomiast najwyższymi górami (i wulkanami zarazem) są Semeru (3676 m. n.p.m.) oraz Slamet (3428 m. n.p.m.).
Śmiercionośne dobrodziejstwo
Wulkany nie tylko zabierają, ale także dają nowe życie. Powulkaniczne gleby, tufy są zasobne w minerały potrzebne do wzrostu roślin. Zasadzone na takiej glebie ziarno niemal natychmiast wypuszcza korzenie i rozrasta się do nieznanych nigdzie indziej rozmiarów. Mimo ogromnego ryzyka, Jawajczycy żyją w pobliżu wulkanów wykorzystując ich dobrodziejstwo. Ta niezwykła symbioza stanowi główną atrakcję wyspy. Obowiązkowym punktem każdej wycieczki po Jawie jest wizyta w Dieng. Dzisiaj Dieng to nie tylko nazwa wulkanu, ale przede wszystkim miasteczka zlokalizowanego w jego kraterze. Mieszkańcy osady chwalą się, iż rośnie tutaj wszystko, co tylko się posadzi. Na Jawie, Dieng kojarzy się przede wszystkim z uprawą ziemniaków, które nie rosną na żadnej innej z wysp. Otoczone niewiarygodną zielenią pól uprawnych miasteczko urzeka swoim spokojem, aż nie chce się wierzyć, że znajduje się w samym centrum śmiercionośnej kaldery.
Nie tylko wulkany
Co ciekawe, za najmniej atrakcyjne wyspie na wyspie uznaję się stolicę - Dżakartę. Turyści narzekają, że jest ona nieciekawa, brudna i pozbawiona jawajskiej atmosfery. Dużo większą popularnością cieszy się Yogyakarta z pochodząca z XI wieku świątynią buddyjską Borobudur. Jest to jedno z największych i najbardziej znanych miejsc kultu buddyjskiego. Co ciekawe, miejsce to zostało zapomniane na przeszło 800 lat. Gdy Jawa przeszła na islam świątynię opuszczono, a z racji żyznych gleb szybko porosła ją dżungla. Niezwykły skarb został odkryty dzięki wyprawie do dżungli, którą zarządził gubernator wyspy - Thomas Stamford Raffles pod koniec XIX wieku. Niedaleko od Yagyakarty znajduje się Prambanan - kompleks hinduistycznych świątyń składający się z kilkuset kamiennych wież. Każda z nich była dedykowana innemu bożkowi. Niestety ze względu na zmianę religii dominującej na wyspie oraz późniejsze trzęsienie ziemi, wiele z kolumn zostało zniszczonych. Na szczęście Jawajczycy docenili wielokulturowe dziedzictwo swojej wyspy i paręnaście lat temu rozpoczęli rekonstrukcję i renowację kompleksu.
Gęsto, gęściej...
Jawa zamieszkiwana jest przez 130 milionów ludzi, co czyni ją najgęściej zaludnioną wyspą świata. Nierównomierny rozkład skupisk ludzkich sprawił, iż w najżyźniejszych terenach nizinnych wskaźnik gęstości zaludnienia przekracza 2000 osób na kilometr kwadratowy. Lokalne władze od paru lat prowadzą politykę zaludniania nowych obszarów wyspy, co budzi wiele kontrowersji i protestów wśród lokalnych społeczności. Problem przeludnienia najlepiej widać w Dżakarcie, gdzie mieszkańcy ściśnięci są w swoim domach niczym sardynki.
Sami Jawajczycy są ludźmi niezwykle gościnnymi i chętnymi do pomocy. Turyści traktowani są z ogromnym szacunkiem, niezwykle popularne jest zapraszanie zagranicznych gości do domów, co dla miejscowych jest oznaką splendoru.
Nauczeni do życia w trudnych i nieprzewidywalnych warunkach Jawajczycy są takim samym skarbem wyspy, jak jej przyroda. Jawa jest jednym z najciekawszych geologicznie i najbardziej przyjaznych turyście krajów świata. Tutaj po prostu trzeba być!
Brak komentarzy. |