Nie jesteś zalogowany.
Nagle przewodnik ostro się zatrzymuje i pokazuje na ścieżkę. O matko jedyna!!!! Tarantula wielkości męskiej dłoni!!!! Wiele nie myśląc ja nogi za pas i ucieczka w tył. Mąż krzyczy "rób zdjęcie!!!" "rób zdjęcie!!!" a ja ani myśle żeby tam się ponownie zbliżyć, jestem jak sparaliżowana W końcu dobiega do mnie, wyrywa mi aparat ale i tak nie zdążył, bo tarantula schowała się do pobliskiej dziury w ziemi. Nie chcielibyście wiedzieć co ja potem wysłuchałam Mój małżonek uwielbia takie gadziny.
hi, hi wielkości męskiej dłoni?? - strach ma wielkie oczy; pewnie jakiś rodzaj pająka ptasznika, bo tarantule to raczej w Europie.
No ale i tak gratuluję odwagi, bo w brazylijskim lesie można spotkać prawdziwie niebezpieczne jadowitości z rodziny grzechotnikowatych ! hi hi hohoho
Papuas ja znawcą pająków nie jestem. Pisze że to była tarantula, bo tak ją nazwał nasz przewodnik. Gdyby nie użył tej nazwy, to ja w tej chwili pisząc relacje użyłabym słów "ogromny pająk"
Odważna wcale nie jestem. Znalazłam się tam, bo nie wiedziałam gdzie ide
Cierpie na ogromną arachnofobie i musze to napisać aby się wytłumaczyć z tragicznych fotek jakie za chwilę tutaj wstawie. Tak naprawde to nadają się one tylko do skasowania ale innych nie mam i nie mielibyśmy już co oglądać.
Prawie cała droge szłam szybkim krokiem, a zdjęcia robiłam w locie.
Jak wróciliśmy do domu i mąż zobaczył te fotki to myślałam, że zejdzie na zawał. Będzie mi je wypominał chyba do końca życia Dla niego to była najlepsza wycieczka. Teraz żałuje, że nie wziął ode mnie aparatu ale przyzwyczailiśmy się, że zawsze ja cykam fotki na wakacjach.
Idziemy dalej.
Najgorszą dla mnie rzeczą są ogromne pajęczyny które spotykamy na swojej ścieżce i to na naszej wysokości.
Następują momenty kiedy nasz przewodnik staje bokiem do takiej sieci, a nas przepuszcza za swoimi plecami nakazując ostrożność. O dziwo właśnie na tych pajęczynach nie widać pająka.
Moją czare goryczy przelewa pajęczyna rozpostarta na całej szerokości przejścia z ogromnym jak spodek od szklanki pająkiem Chłopak zrywa pare nitek które ciągną się do ziemi, a my musimy pod tą siecią przedostać się prawie na czworakach na drugą stronę
Ostatnio edytowany przez julka2 (2015-07-30 10:48:41)