Nie jesteś zalogowany.
Mina gościa w kapoku bezcenna
Zapadła noc. Czarna, bezksiężycowa.Płyniemy łodzią po rzece. Z tyłu, w oddali znikają ostatnie światełka przystani. Ucichły rozmowy ale wokół rozbrzmiewa rozmowa cykad, niesiona przez wodę rzeki. Czarno, żrenice powoli przywyczajają się do ciemności. Rozróżniam powoli cienie mangrowego lasu.... ale co czai się za granicą mroku? Nie widać rzeki, fal, drzew, czy jest zakręt? Czy płyniemy prosto...
Przewodnik zapala laterkę i błądzi strumieniem światła po brzegach. I wreszcie są! Dwa czerwone punkciki- oczy krokodyla. Za chwilę są następne i natępne. Krokodyle tu są Lepiej nie wypaść z łódki Maleńkie czerwone dwa punkciki zaświecają się w zaroślach, w wodzie -podpływamy- to maluszek taki ze 30 cm, pływa sobie. Oczka pisnęły, raz, drugi raz... Przewodnik stwierdził, że się zwijamy szybko, bo jak jest tu maluch, to gdzieś niedaleko w zaroślach jest duża para czerwonych oczu- czyli matka i lepiej z nią nie zadzierać
Ostatnio edytowany przez Antenka (2017-12-04 21:26:42)
Odpływamy, czarność robi się jeszcze czarniejsza, taka aksamitna, otula z każdej strony. Głosy cykad rozbrzmiewają zewsząd....Płyniemy, powoli, powoli... Na łodzi zapala się maleńka lampka, pulsująca czerwonym światłem....
I nagle zaczęła się dziać magia... Drzewo zapala się tysiącami białych, jasnych światełek, które pulsują, drgają synchronicznie. w tylko sobie znanym rytmie. Za chwilę zapala się to drzewo obok i następne, i następne... Drzewa pulsują światełkami jak choinki bożonarodzeniowe, ustrojone tysiącami ledów... Nie mogę oderwać oczu. Mijane drzewo gaśnie, rozświetla się następne... I nagle światełka odrywają się od drzewa i płyną nad nasze głowy... Są w koło, wirują, pulsują białym światłem... Tak jakby tańczyły... Tańczą nad nade mną, okrążają.... Wyciągam rękę i światełko siada mi na ręce, inne na włosach... kolejne na ramienu... Poczułam się jak w ,,Avatarze” nierealnym,pieknym, magicznym świecie...
To były cudowne chwile w towarzystwie świetlików,nocą, nad rzeką Klias. Dla takich momentów leci się przez pół świata, by je poczuć, by zobaczyć i zapamiętać na zawsze....
To był bardzo udany dzień. Bardzo późno dociramy do hotelu. Jutro już opuszaczmy Kota Kinabalu i rano mamy wylot do Kuching. Czym zaskoczy miasto kotów?
CDN.
Kurcze Antenka, ale pięknie opisałaś to spotkanie ze świetlikami...
A co do nosaczy, to panienki są dużo ładniejsze od panów bo mają zdecydowanie zgrabniejsze noski
Angela- świetliki były magiczne
Nooo... zgrabne noski to podstawa
Hmmm......
Duży nos mam, brzuch mam podobny, gdybym jeszcze miał taki długi ...... ogon to chyba mógłbym być nosaczem
Super zdjęcia i świetna przygoda
CiTy - dziękuję To jeszcze nie koniec
Wiem że nie koniec. Ale jak zobaczyłem prawie rodzinę to musiałem się odezwać
Anti! REWELACJA!!! Czytając układałam sobie w głowie pytania, min. jak rozróżnić samca od samic, ale potem sama odpowiedziałaś Domyślałam się, że po nosie, ale chciałam potwierdzić. One są niesamowite! I tak do nas podobne...albo my do nich Potem przeczytałam o świetlikach...kurcze, nie wiem czym bardziej bym się zachwycała - czy tymi nosaczami czy świetlikami...zazdroszczę Ci tej magii chwilo trwaj...dokładnie tak musiało być
fiu, fiu!! ale Ci było fajnie!!
Ostatnio edytowany przez oscar (2017-12-05 13:17:39)
CiTy- ,,prawie" robi wielką różnicę nie wiem co na to Angela, jakbyś przyprowadził prawie rodzinę do domu ...
Asia- te nosacze to speszjal for ju ale jeszcze ich trochę będzie w dalszej części
Dokładnie tak się tam czułam- MAGIA
Oskar- było nawet bardzo fajnie