„...na samym końcu Europy, u stóp wapiennej skały istnieje inny świat - Małpi Raj - Królestwo Magotów...”.
Gdy na słonecznym wybrzeżu Hiszpanii kusi Malaga, Granada czy Sewilla warto odwiedzić również ostatnią kolonię Europy - Gibraltar.
Można by napisać wiele o wspaniałej mierzei, wznoszącej się zaledwie kilka merów nad poziom morza a łączącej górę z kontynentem, o fascynującym pasie startowym lotniska, usytuowanym w poprzek ulicy, o wspaniałym widoku ze skały 424m n.p.m. na cieśninę i Afrykę, ale ja napiszę kilka słów o prawdziwych jej mieszkańcach. Nie mam na myśli ludności napływowej będącej potomkami Portugalczyków, Hiszpanów, Żydów, Hindusów czy Maurów tylko Magoty. Wspaniałe, inteligentne, bystre mierzące zaledwie 70 cm, nie posiadające ogonków - małpki berberyjskie.
Docierając kolejką linową na szczyt, wkraczamy na ich teren - rezerwat jedynych dziko żyjących małp w Europie. Pochodzenie ich nie zostało wyjaśnione. Najprawdopodobniej zostały przywiezione przez Maurów jako maskotki domowe. Pozostawione bez opieki po prostu zdziczały. Miejscowa legenda głosi, że Anglicy pozostaną na Gibraltarze tak długo jak będą tam żyły małpy. Magoty są szczerze złośliwe, zaczepiają zabierając drobne gadżety od turystów np. okulary słoneczne czy aparaty fotograficzne. Wyrządzają czasem wiele szkód, przyzwyczajone do setek turystów robią sobie nawet wypady do centrum miasta, roztrzaskują pomarańcze o skały jedząc tylko ułamek strąconych owoców.
W czasie I Wojny Światowej zostało utworzone stanowisko „małpiego oficera” mającego za zadanie opiekę i kontrole nad tymi zwierzętami. Małpy berberyjskie zostały wciągnięte na listę miejscowego garnizonu, są dokarmiane dwa razy dziennie i podlegają bezpośrednio dowódcy gibraltarskiego pułku i przysługuje im leczenie w Królewskim Szpitalu Marynarki. Naprawdę warto spotkać się z Magotami, pozwolić im zabrać okulary a aparat trzymać na smyczy.
Brak komentarzy. |