Cel tej podróży był inny niż objazd kraju. Ale miałem 4 dni żeby z Algarve przenieść się do północno-portugalskiej Bragi. Wiec dlaczego cos nie cos obejrzeć po drodze? Wybrałem sobie parę zabytków z dziedzictwa UNESCO - przy tak krótkim czasie to właściwy wybór. Ponieważ startowałem z lotniska w Faro (rent a car) trzeba oczywiście było zahaczyć o Algarve. Algarve - południowy skrawek Portugalii znaczy właściwie z arabskiego Zachód. Może są i piękne zachody słońca na tym wybrzeżu. Fakt jest ze jest dla mnie przereklamowana. Turyści okupują nieliczne zatoczki. Zabudowane betonem prawie cale wybrzeże i w dodatku okropnie zimna woda, która wcale nie zachęcała do kąpieli. Magia Algarve moim zdaniem tkwi spacerując wzdłuż klifów. Podziwiając liczne malownicze zatoczki.
Następnego dnia Belem na peryferiach Lizbony. Miałem pecha bo akurat to był poniedziałek a w ten dzień wszystkie muzea są zamknięte. Torre de Belem prezentuje się okazale jak mała fortyfikacja na brzegu Tejo (Tagu). Budowla ta wybudowana ku czci marynarzom i odkrywcom miała symbolizować z daleka bogactwo państwa portugalskiego. Idąc do monumentu odkrywców przechodzimy przez lizbońskie tereny wystawy EXPO gdzie widać jeszcze ślady licznych pawilonów. Monument przedstawia płaskorzeźbę na której jest uwieczniona historia odkrywania nowego świata. Na przeciw piękny w emanuelskim stylu - Monastyr św. Hieronima. Klasztor ten jest następnym świadectwem manuelskiej epoki i razem z Belemska Brama są to jedyne pozostałości po tym czasie.
Z Lizbony juz naprawdę niedaleko do Sintry - następnego klejnotu po drodze i kto wie czy nie najpiękniejszego. Miasto położone w kotlinie otoczone pagórkami z pięknymi parkami i lasem z których gdzieniegdzie wyłaniają się wieże zamkowe. W Sintrze trzeba zobaczyć pałac królewski, pałac mauryjski, pałac narodowy pena. Ja wybrałem mauryjskie ruiny, są naprawdę wspaniale. Romantyczne przechadzki miedzy upojna roślinnością a starymi murami. Do tego piękne widoki na miasto i Atlantyk.
Brak komentarzy. |