To było tak dawno temu, bo już rok, ale dopiero teraz udaje mi się coś napisać.
Lizbona to moje miejsce marzeń, które się spełniło.
Choć podróż była długa i męcząca, miasto w pełni rekompensuje wszystkie niedogodności. W Lizbonie byłam zaledwie 3 dni i oczywiście wszystko oglądane było w przyspieszonym tempie to i tak jestem mega zadowolona.
Lecieliśmy Lufthansą, polecam te linie, leciało się wygodnie, i w miarę krótko czekaliśmy na lotnisku we Frankfurcie.
Z noclegiem nie mieliśmy problemu, gdyż zatrzymaliśmy się u kolegi, który był tam na wymianie studenckiej, więc koszty nocowania mieliśmy z głowy.
Pierwszego dnia przeszliśmy się na piechotę (kawał drogi, ale nie chcieliśmy metrem, bo traci się piękne widoki) od Praca Marques De Pombal przez Avenida Da Liberale aż do centrum miasta do Placu Praca Dom Pedro IV w dzielnicy Rossio. Następnie przechadzaliśmy się między lizbońskimi uliczkami, aż do windy Santa Justa. Ważnym punktem jest ”zaliczenie” tramwaju 28. Koniecznie trzeba się nim przejechać po wąskich i stromych uliczkach. Człowiek czuje się jak na kolejce górskiej w lunaparku. Bilety na komunikację miejską całodobową kosztował nas 5E/os (korzystać można i z tramwajów, metra, autobusu). Przejażdżkę tramwajem 28 zakończyliśmy na tarasie Santa Luzia przy kościele Santa Luzia. Tam chwilę odpoczynku (tzw. siesta), podziwianie pięknych widoków. Cudownie!! Po chwilowym odpoczynku i zjedzeniu lizbońskich pyszności postanowiliśmy się wspiąć na górę zamkową, do Zamku św. Jerzego. Bilet (4E/studencki). Piękne tarasy widokowe na Lizbonę, na dzielnice Chiado, Baixa, na most ala Golden Gate i pseudobrazylijskiego Jezusa po drugiej stronie Tagu.
Na dziedzińcu zamkowym wsłuchiwaliśmy się w piękne dźwięki fado, i podziwialiśmy przechadzające się pawie.
Po zejściu ze wzgórz zamkowych przeszliśmy się jeszcze na jeden taras: Bramy Słońca (Portas do Sol). Tam trafiliśmy na mini koncert i pokaz salsy. Po prostu bosko!! Stamtąd zjechaliśmy tramwajem 28 do centrum na Rua Augusta - główną ulicę, która prowadzi do łuku triumfalnego z 1834 roku, a następnie do Placu Comercio z pomnikiem króla Józefa I na koniu. Intensywny dzień I zakończyliśmy zakupem truskawek i zrobieniem ze współlokatorami z Polski i
Portugalii pysznych pierogów z truskawkami. Mniam!!
Dzień drugi równie intensywny i męczący pozytywnie oczywiście;)
Tego dnia musieliśmy skorzystać z metra, bo odległości były za duże. Na szczęście, stację metra mieliśmy przy kamienicy, w której mieszkaliśmy. Wybraliśmy się na stacje Oriente, gdzie odbyło się Expo w 1998 roku. Wzdłuż Tagu poszliśmy w lewo od stacji metra, która znajduje się w podziemiach centrum handlowego Vasco da Gama. Chcieliśmy się przejechać ”Telecabine” czyli kolejką linową wzdłuż Tagu do Oceanarium. Koszt takiej przygody: 3,95E/os. Widoki piękne na jeden z najdłuższych mostów Europy - Vasco da Gama, oraz na obszar Expo. Jedną z najdroższych atrakcji było oceanarium, które kosztowało 13E. Trochę się zawiodłam, bo oglądając zdjęcia w internecie, myślałam że chodzi się w tunelu gdzie woda jest nad głowami zwiedzających tu tak nie było. Obiekt podzielony na różne strefy klimatyczne, z bardzo bliska zobaczyć można pingwiny i wydry, oraz inne zwierzątka. Teren wokół oceanarium również zachwyca, zrobiliśmy sobie tam dłuższą chwilę odpoczynku. Cisza, spokój.
Dzień III - Kolejny ważny punkt zwiedzania, jeśli jesteśmy w Lizbonie - oczywiście dzielnica BELEM. Ale zanim zaczęliśmy zwiedzać atrakcje turystyczne tej dzielnicy, spróbowaliśmy atrakcji kulinarnej tej dzielnicy czyli PASTEIS DE BELEM - po prostu pyszności. Kolejka do najsłynniejszej cukierni, która wykonuje te cudeńka, mówi z=sama za siebie, że nie pożałuje się skosztowania produktów tam wykonanych. Na prawdę warto!!!!
Co w Belem. Przede wszystkim: klasztor Hieronimitów - istne cudo architektury. Następnie dla mnie ważny punkt, czyli Pomnik Odkrywców z piękną mapą wyłożoną z mozaiki, w jednej chwili można ”znaleźć” się na Madagaskarze;).
Idąc wzdłuż Tagu od Pomniku Odkrywców dotrzemy do Torre de Belem. Pewnie jak większość z Was wie, bo jesteście przecież travelmaniakami, wieża Belem znajdowała się na środku Tagu, ale po trzęsieniu ziemi bieg rzeki zmienił się i wieża znajduje się teraz na brzegu rzeki.
Miasto jest cudownie piękne, klimatyczne, rozrywkowe... Warto tu przyjechać. Gorąco polecam!!!!