Oferty dnia

Portugalia - cz II.-Centro Portugal - relacja z wakacji

Zdjecie - Portugalia - cz II.-Centro Portugal
II część relacji po Portugalii poświęcona będzie kolejnym pięknym miejscom na trasie mojej portugalskiej przygody, czyli to, co udało mi się zobaczyć w okolicach Lizbony w pasie tzw. Wybrzeża Lizbońskiego, który obfituje w piękne i ciekawe miejsca i widoki ;
O chronologię mnie nie pytajcie, bo tej tutaj nie będzie ale pokażę wszystko co było, choć niekoniecznie po kolei ???? ;

To ?na pierwszy ogień? niech będzie cudna Sintra ? miasteczko nieopodal Lizbony zwane romantycznie Miastem-Ogrodem, bo Sintra położona jest na porośniętych gęstym lasem wzgórzach i posiadająca specyficzny mikroklimat, dzięki czemu rozwija się tu wyjątkowa, niemal egzotyczna, tropikalna roślinność, a liczne zameczki, pałace, rezydencje i ciekawe bajeczne budowle nadają miasteczku szczególnego charakteru; Sintrę zalicza się do jednego z najpiękniejszych miejsc Portugalii; jest tu nawet dość powszechne powiedzenie, które mówi, że: ?Zobaczyć cały świat, a nie widzieć Sintry, to nie zobaczyć nic? - Eee tam! no trochę jest w tym przesady?. ???? , bo jest mnóstwo innych równie magicznych miejsc nie tylko w Portugalii, ale.... miejsce to jest z pewnością warte odwiedzin; (w 1995 roku Sintra została wpisana na listę UNESCO);

Sintra była przed laty miejscem wypoczynku rodzin królewskich; budowano tu więc królewskie rezydencje, co ?przyciągnęło? kolejnych mieszkańców: oczywiście wszelkich możnych i arystokrację , którzy chcieli być ?w pobliżu króla? zatem dziś Sintra pełna jest wspaniałych pałaców i rezydencji; obecnie to bardzo popularny kurort i miejsce często odwiedzane przez turystów, łatwo dostępne z pobliskiej Lizbony, toteż turystów błąka się tutaj sporo ; Hans Christian Andersen nazwał kiedyś to miasteczko ?najpiękniejszym miejscem w Portugalii?, a Lord Byron podczas pobytu w Sintrze nazwał ją ?cudownym Edenem??. Myślę, że dużo w tym prawdy?
Początkiem Sintry było arabskie miasto Al-Bacr, założone na tych terenach w XI wieku; zaczęło się tradycyjnie od zamku, wybudowanego na samym szczycie wzgórza, wokół którego z czasem zaczęły powstawać ludzkie siedziby i potem z czasem rozrosło się miasto;

Zwiedzanie na zasadzie kluczenia i łażenia po zakamarkach takich urokliwych miasteczek - to moja ulubiona forma zwiedzania ? i tak było też tutaj? bo sporo czasu wolnego tutaj pozwoliło mi pobłądzić sobie do woli i oddawać się rozkoszy widokowej tych urokliwych uliczek?

O ustalonej godzinie mamy zbiórkę i razem w grupie będziemy zwiedzać tu jeden z wielu pałaców (w czasach przedpandemicznych na tej wycieczce zwiedzało się znany Pałac - Quinta da Regaleira, ale obecnie zmieniono to w programie (z powodów covidowych) i obecnie w zamian zwiedza się inny - Pałac Narodowy;jak dla mnie to zamiana in plus (jeśli chodzi o wnętrza, bo ten pałac jest dużo starszy i znacznie ciekawszy niż Regaleira), ale na minus jest to, że wokół tamtego pałacu rozciągają się przepiękne ogrody, a Palacio Nacional nie ma niestety takich ogrodowych cudowności wokół? ????

W Sintrze wśród tych dziesiątek, czy nawet setek Pałaco-Rezydencji jest jeszcze jeden, chyba najbardziej znany - niezwykle ekscentryczny i kolorowy Pałac Pena, który odwiedzany jest tutaj przez rzesze turystów, obecnie stojących tam w giga-kolejkach w oczekiwaniu na wejście; mawia się o nim różnie.... dla niektórych to Hit! , dla innych raczej totalny Kicz! ; nie widziałam go z bliska, bo niestety nasza wycieczka nie obejmowała zwiedzania tego ciekawego ?dziwoląga?, więc się na ten temat nie wypowiem, choć wizerunek tego Pałacu znany jest mi z wielu zdjęć?, ale z jego architekturą i jego pstrokatym wyglądem jest związana taka mniej więcej historyjka, że obrzydliwie bogaty właściciel tejże posiadłości (zresztą królewski małżonek z tych Koburgów!) , zlecił gdzieś tak w połowie XIX wieku pewnemu pseudo ?architektowi? (bo gościu był geologiem i mineralogiem, a więc bez odpowiedniego wykształcenia w dziedzinie architektury) - zamówienie na projekt tego pałacu dla swojej królewskiej małżonki;
Pałac ten miał powstać w miejscu wcześniejszej istniejącej tu budowli, którą nieszczęśliwie rozpierniczył piorun - pałacu - który miał być: zachwycający i jednocześnie zabawny, ekscentryczny, niecodzienny, przykuwający uwagę, wywołujący podziw i pozbawiony wszelkich norm ówcześnie panujących w architekturze; no i ów Pan ?inżynier? (niejaki Wilhelm Ludwig von Eschwege) z ochotą przystąpił do dzieła, nieograniczony żadnymi warunkami (tak projektowymi jak i budżetowymi) i z pełną dowolnością popuścił wodze fantazji dając upust swej wyobraźni i zaprojektował rzecz niecodzienną: niezwykły Pałac Pena w ówczesnym duchu panującego romantyzmu a w ?dzisiejszym duchu? totalny zlepek wszelkich możliwych form architektonicznych które mogą wywoływać na patrzącym spore zdziwienie a nawet raczej mały szok! bo pan inżynier projektując to cudo mniej więcej tak określił swe dzieło wmawiając inwestorowi: ?no będzie Pan zadowolooooonyy? ! ???? reasumując: czy to kicz czy hit? to zależy od gustów; jedni będą zachwyceni inni zniesmaczeni tą pstrokacizna, ale fakt pozostaje faktem, że wrażenie robi no i jest wspaniale położony!!! i chyba dlatego jest wpisany na listę Unesco w ramach ?Krajobrazu kulturowego Sintry?

Zatem my zwiedzaliśmy komnaty Palacio Nacional, który z zewnątrz pod względem urody nie jest jakoś specjalnie porywający, bo jego raczej skromna bryła i prosta fasada dla patrzącego z zewnątrz prezentuje się bez specjalnych emocji i nie ma tu żadnego Łał! ale za to jego wnętrza kryją ogrom wspaniałych atrakcji, których ilość i rodzaj przekraczają z nawiązką te skromniejsze, które kryją pałace ładniejsze na zewnątrz, zatem ?coś za coś? ????, a do dokładniejszych opisów tego pałacu - zapraszam do galerii zdjęć ;

*******************

Kolejnym miejscem na trasie była wizyta na ?krańcu Europy? ? a należy zaznaczyć, że był to jedyny taki przyrodniczy przerywnik zawarty w programie naszej wycieczki, no może jeszcze poza moimi dębami korkowymi ???? ale tego w programie nie było, bo to moje własne odkrycie w czasie wolnym ???? ; (trochę szkoda, bo przyroda w Portugalii nie zawodzi, ale ta wycieczka była stricte miejska, o czym wiedziałam wcześniej czytając program, że jest to impreza dedykowana zwiedzaniu zabytków; no ale miło zawsze jest jak po drodze można zobaczyć też coś poza miastami pełnymi wspaniałości!, no ale tu w Portugalii ? żeby mogło tak być, wycieczka musiałaby trwać znacznie dłużej niż tydzień, albo kosztem jakiś innych miejsc, do których byśmy wtedy nie dotarli? no zdecydowanie za dużo tu atrakcji, które można zmieścić tylko w tygodniową wycieczkę)

Nas przylądek przywitał wyjątkowo piękną,słoneczną pogodą, choć uprzedzeni przez pilotkę - bardziej spodziewaliśmy się tu silnego wiatru, który ponoć mało łba tu nie urwie, mgieł, chmur i deszczu - czyli typowej dla tego miejsca pogody, ale, jak widzicie na zdjęciach mieliśmy zupełnie inaczej...??

****************************************************************************
****************************************************************************

Hej, Witajcie po baaaardzo dłuuuugiej przerwie, ale czas nadgonić ?porzuconą? ponad 1,5 roku temu Portugalię, bo jeśli nie zrobię tego teraz- to chyba już nigdy do tego nie wrócę? :) ; zatem w uzupełnieniu moich portugalskich opowieści ? nadszedł czas na tzw. SUD- czyli środkową część Portugalii, zwana poprostu CENTRO PORTUGAL, gdzie zwiedzaliśmy całkiem sporo fajnych i ciekawych miejscowości : od razu jednak uprzedzę, jak to u mnie będzie dłuuuugooooo :)) , bo jak zacznę pisać, to wiecie jak jest?., zatem wszyscy którzy nie lubią czytać - niech sobie przejdą od razu do części foto :), choć wierzę, że ?moli książkowych? i czytaczy wśród Was nie brakuje? :) a nagrodą za spędzony na czytaniu czas - będą różne nieoczywiste ciekawostki, których pozbawione są zdjęcia? :)

Jedną z takich miejscowości było małe, ale bardzo klimatyczne miasteczko Alcobaca, która jest w zasadzie wpisana w trasę KAŻDEJ rozsądnej programowo wycieczki po Portugalii i wcale to nie dziwi, bo znajduje się tam przewspaniały zabytek z listy Unesco- a mowa o słynnym Opactwie Cystersów!, warto zaznaczyć, że obiekt ten powstał w roku pańskim AD 1153, więc trochę tych latek już ma, a ponadto sam Klasztor jest jednym z najstarszych zabytków gotyckich w całej Portugalii i szczyci się największym gotyckim kościołem w tym kraju bo dosłownie jest prze-prze-przeogromny, i choć dominuje w nim niezwykła prostota i czysta forma, wręcz robi wrażenie ?pustki? to po przekroczeniu progu tego kościoła naszym oczom ukazują się niesamowicie strzeliste kolumny sięgające niczym do nieba (kościół ten ma 106 m długości i 20 m wysokości- licząc od wewnątrz);

Oczywiście jak to w takich stareńkich świątyniach brak tu wszelkich ozdób, ale nawet jak na gotyk - wnętrze jest wyjątkowo skromne (no ale takie były ówczesne wymogi Cystersów); kościół zadziwia natomiast rozmachem architektury! a największym skarbem w tej świątyni są dwa przepięknie rzeźbione grobowce króla Piotra I i Ines de Castro - tragicznej pary słynnych i znanych tu kochanków sprzed wieków...których wiąże niesamowita historia (o czym za chwilę); oba te nagrobki, umieszczone zostały po przeciwnych stronach vis a vis siebie, tak, żeby zaraz po zmartwychwstaniu w dzień Sądu Ostatecznego - pierwsze co ujrzą - to siebie nawzajem? piękne, prawda?
oba te nagrobki są niesamowite! ozdobione i wykonane z niezwykłym kunsztem i pietyzmem!; sarkofagi podtrzymują wyobrażenia lwów, chimer bestii i aniołów; boczne części grobowców są wspaniale ozdobione scenkami z życia świętego Bartłomieja, z motywem ukrzyżowania Chrystusa i Sądu Ostatecznego,
a wszystko to działo się w XIV wieku; trochę Wam przybliżę tą nieco makabryczną historię?. otóż:
bohater tejże opowieści owy Piotr (Pedro) był wówczas młodym księciem, synem ówczesnego króla Alfonsa IV; zakochał się bez pamięci w pięknej dwórce, córce prostego galicyjskiego szlachcica, dziewczynie o imieniu Ines (czyli nasz odpowiednik Agnieszki), ale Królowi - wybranka syna nie za bardzo odpowiadała, ba! był stanowczo przeciwny temu związkowi; nie odpowiadało królowi ani jej pochodzenie, ani narodowość (bo przecież to Hiszpanka!); zakochany książę nie chciał jednak słyszeć o żadnej innej i uparcie, acz stanowczo postawił na swoim, ale ślub który w końcu wziął wbrew ojcu ze swoją ukochaną był całkowicie potajemny; a potem miłość ta kwitła w najlepsze pomiędzy tą dwójką i jak to z miłości? z czasem pojawiły się dzieci; jednak stary król nie wybaczył synowi tego skandalu i postanowił zniszczyć ten piękny związek ? i zlecił trzem zbirom - zamordować Ines :(; ta smutna historia nieszczęśliwej miłości tej dwójki- jest do dziś obecna w folklorze Portugalii, w literaturze i poezji a nawet w słynnych portugalskich pieśniach fado;
cała ta historia ma oczywiście ciąg dalszy....
powiem Wam, że wysłuchałam opowieści przewodnika na miejscu dosłownie z ”otwartą japą” , bo dla mnie to.... gotowy scenariusz filmowy na naprawdę niezłe kino - taki sensacyjny melodramat kryminalny! to posłuchajcie.... (poczytajcie) :

Jak nie trudno się domyśleć ? po morderstwie Ines, Piotr popadł w totalny obłęd , wręcz w prawdziwy szał! bowiem zwykle taka tragicznie zakończona miłość od szaleństwa dzieli niekiedy bardzo cienka niteczka? ; te wydarzenia doprowadziły praktycznie do wojny domowej pomiędzy Piotrem a jego ojcem, ówczesnym królem Alfonsem, który zmarł 2 lata po zamordowaniu synowej i wówczas zaczął się dalszy dramat?. ; władzę po zmarłym królu objął oczywiście jego syn- następca Piotr, i natychmiast już jako nowy król rozpoczął swoją zemstę na dawnych stronnikach ojca; udało mu się wytropić morderców ukochanej żony i zemścić się na nich w niebywale okrutny sposób, poddając ich długim i straszliwym torturom poprzez wyrwanie serc w dodatku działo się to podczas uczty, gdzie król siedział za stołem i jadł w najlepsze... przyglądając się tej krwawej jatce (he he, no scenki lepsze jak Krwawe Gody w Grze o Tron :) miłośnicy tego filmu wiedzą o czym piszę) ;

; ostatni akt tej tragicznej historii pozostaje do dziś jedną z najbardziej przerażających opowieści o szaleństwie, jakie może zawładnąć zrozpaczonym człowiekiem - Piotr, chcąc uczcić pamięć żony i wynieść ją do rangi królewskiej małżonki i królowej Portugalii - wydał rozkaz ekshumacji zwłok In?s de Castro, a następnie sprowadził jej już mocno rozkładające się ciało, nakazując przystroić je w koronacyjne szaty oraz insygnia władzy królewskiej i usadzić na tronie ; wyobrażacie sobie jak to musiało wyglądać? ? w dwa lata po śmierci?, brr?. no i cały królewski dwór otrzymał rozkaz od króla Piotra, że ma złożyć królowej In?s- należyty hołd, całując ją w ?. pozostałość trupiej ręki i w pierścień osadzony na gnijącej dłoni ?do dziś w Portugalii Ines de Castro nazywana jest jako ?Trupia Królowa? ; i jest to opisywane na kartach historii jako obraz największego szaleństwa portugalskiego władcy ; ale pamiętajmy że od tamtych czasów minęły wieki i jak to bywa w każdej takiej historii jest nieco (albo dużo więcej niż nieco) legendy?.;
Z pewnością wiele faktów przeinaczono i do naszych czasów dotrwały jako nigdy niepotwierdzone bajki, ale?.. w każdej bajce jest coś z prawdy!. Ojciec Piotra pewnie nie miał nic przeciwko Ines (jako kochance królewskiego syna), która skądinąd ponoć była prawdziwą pięknością, ale bardzo obawiał się oficjalnego związku swego następcy z tą kobietą; związku, który postrzegany był wówczas jako zbyt niebezpieczny dla Portugalii ze względów politycznych, bowiem ten kastylijski ród de Castro był ponoć bardzo wpływowy i obawiano się, że zbyt silnie będzie wywierał nacisk na politykę królestwa; tak czy siak, no mógł znaleźć jakieś inne rozwiązanie niż mord ! no ale takie praktyki w średniowieczu były przecież na porządku dziennym... no straszne czasy!!!

Alcobaca to jednak nie tylko historia tej nieszczęśliwej miłości Piotra i Agnieszki (Pedro & Ines) - ale przede wszystkim ten wspaniały, cysterski Klasztor (Mosteiro de Santa Maria de Alcobaca) - wpisany listę zabytków Unesco; charakterystyczne wejście do klasztoru jest usytuowane od strony bardzo dłuuuugiej fasady frontowej, ale to twór dobudowany dopiero w XVIII wieku; podobnie jak fronton kościoła - to raczej zlepek architektoniczny będący wynikiem wielu lat przebudów i realizacji różnych pomysłów, mamy tu zatem obecnie taki mix od gotyku do baroku z rokokiem włącznie .
Zwiedzanie zaczynaliśmy od tzw.Krużganków Króla Dionizego (nie są tak misternie rzeźbione jak te u Hieronimitów w Lizbonie, czy te w niedalekim klasztorze Batalha) ale trzeba pamiętać, że Alcobaca jest znacznie starsza, więc te wszystkie ”zakrętaski” w architekturze to jeszcze nie ta moda.... nie w tych czasach... , zresztą Cystersów obowiązywał umiar, skromność i rezygnacja ze zbytków; ale całość i bez tych ozdóbek robi tam naprawdę spore łał!

nie do końca wiem skąd odniosłam taki obiór ?, ale nie opuszczało mnie tam wrażenie, że przeniosłam się w czasy średniowiecza.... , może to ta cisza.... a może te pustki potęgowały takie wrażenie...? gdyby tak jeszcze zwiedzać to miejsce w mroku, wieczorem., a najlepiej nocą w blasku pochodni ... - to dopiero byłyby emocje!
Krużganki te zwane są Krużgankami Ciszy (Claustro de Silencio) , bowiem w tym miejscu mnichom nie wolno było rozmawiać.... ( do tych celów mieli przeznaczone, zupełnie inne wyznaczone miejsce); Cystersi generalnie byli zwolennikami ascetycznego stylu życia, w milczeniu oddawali się nie tylko zadumie i modlitwie, ale przede wszystkim pracy, stosując znaną regułę św. Bernarda, nakazującą odrzucenie wszelkiego bogactwa, zbytków i przywilejów ; Generalnie przyświecała im cysterska zasada ewangelicznej prostoty i praktyki ubóstwa, czyli wszystko to, co miało prowadzić ich do naśladowania życia Chrystusa; mnisi zobowiązani byli więc wyrzec się wszelkiego luksusu, dóbr materialnych a duży nacisk kładziono na surowość obyczajów, bo:
Cysters z samego założenia miał być pokutnikiem, który odsuwa się od świata doczesnego i ma żyć w samotności i ciszy , dlatego Ci mnisi osiedlali się zazwyczaj gdzieś na jakichś pustkowiach, w miejscach wręcz odludnych, przez co musieli być samowystarczalni prowadząc własne gospodarstwa, uprawiając ziemię i zajmować się drobnym rzemiosłem;
- zresztą, w końcu od zawsze kościołowi i zakonnikom winna przyświecać zasada przestrzegania praktyki ubóstwa zakonnego , gdyż w pierwszych wiekach tejże instytucji uważano za rzecz oczywistą, że mnich ma być ubogi i kropka! , a św. Bernard przekazał jasno te zasady; ale jak to bywa ?w polytyce? co innego: praktyka osobistego ubóstwa duchownego (dziś to tylko można się na to głośno zaśmiać: ha ha!) a co innego zagadnienie ubóstwa wspólnoty, czyli klasztoru jako całości, bo ten był wówczas wbrew wszelkim ?bernardowym zasadom? opływający w luksusy i dobra wszelakie ; a jurysdykcja sprawowana przez cysterskich mnichów nad 12 portugalskimi miastami i trzema portami morskimi przynosiła im w tym czasie gigantyczne zyski, również olbrzymi majątek ziemski, jaki zakon uzyskał od króla ? dawał im de facto potężną władzę, więc te dysputy o ubóstwie cystersów - można sobie włożyć miedzy bajki ;
wracając jeszcze do Cystersów i ich obyczajów ? bo trzeba to podkreślić, że znane jest również ich umiłowanie do .... obżarstwa ? , bo wcale nie rzadko do stołu Opata, oprócz opasłych braciszków zasiadało zacne grono licznych gości pochłaniające doprawdy nie tylko chleb i wodę ? nawet zdaje się, że to właśnie zza cysterskiego stołu pochodzi portugalskie przysłowie ?Comer como um frade, levar a vida como um abade?, czyli ? jeść jak zakonnik i używać życia, jak Opat? hi hi hi? :)
oczywiście w tym wszystkim - należy podkreślić, że w ostatecznym rozrachunku Cystersi wnieśli też mnóstwo korzyści dla całej Portugalii : byli doskonałymi gospodarzami , uprawiali ziemię po mistrzowsku, hodowali zwierzęta gospodarskie, a klasztorni sadownicy potrafili udoskonalać i modyfikować fenomenalnie gatunki owoców , co w tamtych czasach nie było to tak oczywiste jak dziś; i przez takie praktyki znacznie przyczynili się do podniesienia kultury rolnej ; a ilość ziemi na której uprawiali winorośl pozwoliła im na duuuże zapasy co wspaniale rozwinęło w nich arkana sztuki winiarskiej (przy okazji zaopatrując hojnie w ów trunek piwnice opata :))) ;
otwierali również szkoły krzewiąc edukację, tworzyli miejsca pracy zatrudniając lokalną ludność do prostych prac; nie stronili od dzieł sztuki, założyli pierwszą bibliotekę, a więc w ogólnym rozrachunku nie byli w ciemię bici więc to ich ?pozorne ubóstwo? nie kole aż tak bardzo, zresztą ?ukrywania dostatku? do dziś jest dość powszechne w ?tej branży? :));

dalej zwiedzamy klasztorne zabudowania; oczywiście nie cały klasztor jest udostępniony do zwiedzania, tylko jego w sumie niewielka część, bo cały kompleks jest ogromny; w jakimś jego bocznym skrzydle mieści się obecnie jakiś Dom Opieki;
Alcobaca to nie tylko Opactwo Cysterskie, bo jest tu miasteczko w którym normalnie żyją ludzie; niewielkie bo niewielkie, ale takie z serii bardzo kameralnych; a skąd ta dziwna nazwa miasta? Alcoa i Baca to dwie rzeki łączące się tutaj; stąd nazwa miasta: ALCOBACA
choć podobno w etymologii tej nazwy można też doszukać się starej, dawnej, arabskiej nazwy: Al-cobaxa, co oznaczało wypas baranów na pagórkowatym terenie;


Kolejne piękne miejsce na środkowej mapie Portugalii to urocza Coimbra - dawna stolica tego kraju i miasto gdzie znajduje się najstarszy Uniwersytet w Portugalii, więc to nieco taki ichni ”Kraków”.
My nasze zwiedzanie rozpoczynamy od historycznej, średniowiecznej dzielnicy w dolnej Coimbrze; przypomnę znane, stare portugalskie przysłowie:

że: ”Lizbona się bawi..., Coimbra studiuje..., Braga się modli..., a Porto pracuje...” mniej więcej tak właśnie określają się nawzajem Portugalczycy ; Lizbończyków postrzega się w tym kraju jako bardziej luzackich i rozrywkowych ludzi ale i nieco zarozumiałych i zadufanych; a mieszkańcy północy kraju są zdecydowanie bardziej pracowici, prostolinijni i przede wszystkim znacznie bardziej religijni (jak u nas na ?wschodzie?) ; natomiast Coimbra kojarzy się głównie z Uniwersytetem i oczywiście studentami i studenckim życiem a ponieważ usytuowana jest na wzgórzu, więc są tu niejako dwie części miasta, Coimbra Dolna i Górna, stąd wspinaczka tutaj to dosłownie ”powtórka z lizbońskiej Alfamy” , no ciężki los turysty, ciągle i wszędzie to łażenie pod górę..., uff?
; w mieście warto zobaczyć coimbryjską starą Katedrę Se (bo jest tu tez Nowa Katedra) ;
świątynia wzniesiona została w 1162 roku, a więc 9 lat później niż ten Cysterski Kościół klasztorny w Alcobaca i jest jednym z najbardziej charakterystycznych zabytków ; bardzo ciekawy jest też kościół Św. Krzyża, w którym znajdują się grobowce dwóch pierwszych królów Portugalii; ja za zwiedzaniem kościołów jakoś nie za bardzo przepadam (a tych na tej wycieczce było stanowczo aż nadto) ale uwielbiam je pod względem architektonicznym; ten kościół ma przeciekawą i niecodzienną fasadę, bo to co widzimy z daleka jako ozdobny portal wejściowy, wcale nie jest elementem ściany frontowej, tylko stoi kilka metrów oddalone do przodu , no bardzo to zaskakujące. Miasto to, mimo swego dość sędziwego już wieku - zachowuje młodzieńczą świeżość a to oczywiście za sprawą ogromnej liczby studentów zarówno tych krajowych, jak i zagranicznych, głównie z Hiszpanii i Włoch, (bo to jest najliczniejsza grupa uczących się tu żaków ale i z wielu innych krajów) - choćby w ramach popularnego Erasmusa i najsłynniejszego Uniwersytetu w tym mieście i ten właśnie Uniwersytet jest głównym celem przybywających tu turystów.

Historia tego Uniwersytetu sięga XIII wieku; to potężny gmach, będący kiedyś Pałacem Królewskim (Paço Real) który przez wiele lat pełnił funkcję rezydencji królewskiej zanim przeniesiono tu uczelnię z Lizbony , bo trzeba wspomnieć, że początkowo uczelnia ta została założona w Lizbonie, ale z powodu ponoć konfliktów pomiędzy mieszkańcami a środowiskiem akademickim , uczelnia została przeniesiona w 1308 roku z Lizbony właśnie tu do Coimbry; ale trzeba jeszcze wspomnieć o największym ”hicie” tego Uniwersytetu, którym bez wątpienia jest tutejsza wspaniała Biblioteka!!! doprawdy niezwykłe dzieło, wpisujące się w status jednej z najpiękniejszych bibliotek świata!!! chodzi o słynną Bibliotekę Joanina - to olśniewające barokowe dzieło w postaci przepięknych, przebogato dekorowanych sal , gdzie niezwykle zdobione i złocone regały wznoszą się wysoko po sam sufit , a wysokość ma tu co najmniej dwie albo i trzy kondygnacje ( ale nie takie po 2,5 metra jak dziś w blokach, tylko takie znacznie wyższe!).
Do tej biblioteki wpuszczani jesteśmy w ściśle określonej liczbie osób (nie ze względu na panującą jeszcze w 2021 roku pandemię), tylko z powodu ”oddechów” które mogłyby zaszkodzić tym starodrukom i wiekowym księgom oraz na sprecyzowaną ilość czasu, bowiem nie można tu przebywać ani minuty dłużej niż pozwalają na to ścisłe muzealne przepisy!) , więc zwiedza się tu na zasadzie: wchodzić, oglądać szybko co mamy zobaczyć (w ramach biletu za który zapłaciliśmy wcale nie mało Euro) i wypad na zewnątrz! ; panuje tu specyficzny mrok regulowany odpowiednią ilością światła, odpowiednia temperatura i oczywiście wilgotność; zdjęć nie wolno tu robić pod żadnym pozorem! (a raczej pod karą sporej grzywny!) co bacznie pilnuje kilku strażników biegających nieomalże pomiędzy zwiedzającymi i bacznie patrzącymi nam na ręce, więc nawet mowy nie ma o jakimś ”niewinnym ukradkowcu” ;
wkraczając w ten niezwykły świat można poczuć się jak w prawdziwej Świątyni Wiedzy.... panuje tu niezwykła cisza... i ten mrok.... co potęguje wrażenia naszego Oniemienia! ;
w całej Bibliotece jest ponad 250 tysięcy woluminów, a wśród nich manuskrypty, starodruki i najstarsze księgi drukowane;
bardzo ciekawa jest metoda (a raczej dwie metody) koniecznego czyszczenia tych wiekowych ksiąg (żeby nie rozpadły się w pył) ;
w dzisiejszym świecie współczesnych technologii wymyślono dość użyteczną i szybką metodę : zatem co jakiś czas wybrane przez ekspertów księgi lądują do specjalnych komór, które załatwiają większość całej tej roboty -to tzw. komory fumigacyjne, które wyczyszczą pod względem żywotności wszystko to, ”co żyje”, a więc wszelkie bakterie, jakieś mikrogrzybki, pleśnie i wszelkie drobne robaczki lubujące się w starym papierze..
potem trzeba ”to” co jest już martwe i nieaktywne usunąć mechanicznie w specjalnej pracowni konserwacji, do czego używa się specjalnych mieszanin gazów (jakieś tlenki węgla, bromki, itd... ale zostawmy to chemikom) ; a cały ten proces trwa kilka do nawet kilkunastu dni ...
ale najciekawszą metodą, jest wciąż ta, którą używało się tu od średniowiecza... , bowiem do tego celu od wieków używa się tu.... nietoperzy! :)) a chodzi dokładniej o nietoperze z rodziny karlików, które nocą polują tu na insekty a władze Joaniny wpuszczają je tu w celu ”oczyszczenia” w określonych godzinach cyklicznie; i mimo współczesnych systemów ochrony ksiąg, komór fumigacyjnych, wilgotnościomierzy cyfrowych, itd... obecność nietoperzy w TAKIEJ bibliotece to prawdziwy ewenement na skalę światową! (a z ”usług” tych latających ssaków, oprócz Joaniny, korzysta jeszcze tylko jedna instytucja i to również w Portugalii - a chodzi o XVIII-wieczną bibliotekę pałacu w Mafrze (tam niestety nie dotarliśmy) ; a więc na portugalskich nietoperzach ciąży doprawdy ogromna odpowiedzialność !!! :)

( dla mnie podczas wizyty tutaj były to przeciekawe informacje, a to wszystko tutaj oglądałam oniemiała z podziwu i wysłuchałam tych nietoperzowych wiadomości z wielką ciekawością; byłam po prostu urzeczona i zachwycona!!!)
jeszcze tylko należy dodać, że fruwające nietoperze pozostawiają po sobie... hmm.... no ”efekt uboczny swojego ucztowania” he he czyli mówiąc wprost owoc jelit ?, ale bibliotekarze radzą sobie z tym od wieków, przykrywając zabytkowe stoły i posadzki specjalnymi skórzanymi pokrowcami, które ”po upaskudzeniu” przez nietoperze sprząta się i oddaje do czyszczenia; i mimo całego tego ”zachodu” z tym rolowaniem tych skórzanych płacht jakoś bibliotekarze nie narzekają na tych fruwających ”lokatorów” zwłaszcza, że te są dodatkową atrakcją turystyczną ;

Coimbra ? wszak miasto uniwersyteckie, a więc studentów wszędzie tu full ; w czasie mojego pobytu (początek września) były jeszcze wprawdzie studenckie wakacje ale i tak dało się zauważyć wokół mnóstwo młodych ludzi....
Coimbra ma ciekawe zwyczaje związane z życiem studentów i przepełniona jest dziedzictwem przeszłości gdzie pieczołowicie pielęgnuje się akademickie zwyczaje; począwszy od noszonych przez żaków tradycyjnych uniformów( tzw. traje académico) , bo często można spotkać tu współczesnych żaków, którzy noszą tradycyjne studenckie togi ! a skończywszy na obrzędach uniwersyteckich i różnych, studenckich festiwalach - to wszystko właśnie kreuje to dziedzictwo ; ta niespotykana już w innych miejscach elitarność kultury studenckiej, która ma nieodłączny związek z przeszłością tego miasta; bardzo to ciekawe i miłe zarazem...
każdego roku w maju, odbywa się tu wielka fiesta Queima das Fitas, co oznacza Palenie Wstążek - to tutejsze tradycyjne już juwenalia, do których miasto ze studentami na czele przygotowuje się już kilka miesięcy wcześniej; taka fiesta to oczywiście gwar, zabawa, muzyka, tańce, wielka parada i koncerty , a chodzi o dawny rytuał , w którym uczestniczą studenci przedostatniego roku; impreza odbywa się na placu przed nową Katedrą i pali się tu wstążki w różnych kolorach, które są przypisane do innego wydziału; np. czerwone wstążki palą studenci prawa, a fioletowe Ci z Farmacji, itd....
ale jest tu też znane inne studenckie święto: tzw festiwal Latada (Festa das Latas) ; to z kolei jest to impreza dla studentów rozpoczynających naukę, coś jak u nas Otrzęsiny dla nowicjuszy! ; taka Latada trwa najczęściej tydzień i odbywa się w październiku na początku roku akademickiego;
nazwa tego wydarzenia pochodzi od portugalskiego słowa latas, czyli puszek aluminiowych, bo owe puszki starsi studenci przypinają młodszym żakom do nóg, aby podczas najważniejszego wydarzenia festiwalu zrobiło się w mieście bardzo głośno w ciągu tego tygodnia, codziennie więc trwają tu różne wesołe imprezy uliczne jak w przypadku palenia wstążek; fajna atmosfera musi być w Coimbrze dzięki tej młodzieży i ich rytuałom.

Dla mnie Coimbra to piękne i przeciekawe miasto..., Uniwersytet wspaniały, a Biblioteka Joanina to cudo jakich mało! dosłownie powalająca na kolana, tak, ze szczęka opada doprawdy nisko!!! , Dolna Coimbra ? też klimatyczna, gwarna i bardzo kolorowa, przepiękne, stare kościoły z panelami azulejos w środku, no i te ”sardynkowe świątynie”...o czym szerzej będzie pod zdjęciami ?.




Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Portugalii:
Autor: piea / 2021.09
Komentarze:

kawusia6
2021-10-31

Piękne zdjęcia :) i ciekawy opis...czekam na resztę bo domyślam się, że były jeszcze inne wspaniałości. Pozdrawiam

papuas
2021-10-23

Będąc w Sintrze też odwiedziliśmy ciekawszy "kominowy" pałac, a pod Pena podeszliśmy (może tylko ja) i wg mego gustu zewnętrznie bliżej mu do kiczu. :)