Oferty dnia

Bułgaria - Bułgaria na koniec lata..... - relacja z wakacji

Zdjecie - Bułgaria - Bułgaria na koniec lata.....
BUŁGARIA - 20 miejsc, dla których warto tam jechać i które kradną serce... O wyjeździe do Bułgarii można by pomyśleć: phi!, wielkie mi tam Halo- jakaś tam banalna Bułgaria !!! i pewnie dużo w tym racji! bo na pewno nie były to wakacje życia! ale wyjazd zaliczam jako kolejne, ciekawe (nawet bardzo ciekawe) doświadczenie podróżnicze; bo jechałam tam z nastawieniem, że czym taki ”post-komunistyczny” kraj gdzieś we wschodniej Europie może mnie zaskoczyć? - otóż zaskoczył! i to bardzo in plus; i mimo, że trochę już widziałam na świecie.... i to ładniejszych miejsc... :) ale nieee, nie dlatego że tam tak pięknie, bogato i ”riwierowo” - nic z tych rzeczy!, bo jednak jeśli ktoś lubi i potrzebuje ”zabłysnąć” na urlopie - to na pewno nie w Bułgarii :) to nie jest kierunek w typie ”lans” dla miłośników Instagrama i ”wypasionych kierunków”:); po bułgarskich promenadach raczej pozbawionych strzelistych palm i restauracji z gwiazdkami Michellin, nie spacerują żadne gwiazdy ani ta współczesna pożal-sie-boże: ”arystokracja” (czytaj celebryci z nabitymi portfelami) he he, Ci to raczej przesiadują tylko w Monaco, w Marbelli i w Courchevel:), ewentualnie jeszcze w Porto Cervo na Sardynii:); ale ja jestem ”zwykły i prosty” turysta, bez potrzeby lansowania i zawsze z brakami w portfelu:) dlatego mnie się w tej Bułgarii mimo wszystko, bardzo podobało; było fajnie i naprawdę przeciekawie, a przede wszystkim smacznie! mnie ta Bułgaria pozytywnie zaskoczyła! pomijając oczywiste wady tego kraju (ogólnie widoczna ”bida łamana przez nędzę” (oczywiście nie wszędzie, ale poza kurortami i większymi miastami ta bida widoczna jest niestety często, zwłaszcza na wsiach); a dlaczego mi się podobało i co mnie tam zauroczyło? przede wszystkim niesłychana, starożytna cywilizacja tracka! o której dotąd miałam raczej blade pojęcie; coś tam niby słyszałam wcześniej o tych Trakach, ale nie za wiele..., teraz moja wiedza wyjściowa na ten temat znacznie się wzbogaciła:); do tego wspaniała, drewniana architektura, zwłaszcza ta z czasów Bułgarskiego Odrodzenia (byłam zachwycona!); przepiękne, imponujące monastyry i niesamowite malowane cerkwie; piękne i autentyczne miasteczka i wioski pełne lokalnego folkloru ”nie pod turystę”; bardzo malownicze widoki, zwłaszcza te w górach Riła i Piryn, które bardzo zaskoczyły mnie swoją wysokością, bo nie spodziewałam się tam takich wysokich szczytów!; no i ta bardzo smaczna i różnorodna kuchnia bałkańska i fantastyczne, klimatyczne Mechany (bułgarskie tawerny); a na wycieczce naprawdę niezła baza hotelowa na noclegi (poza jednym wypierdkiem-wyjątkiem:); Wyjazd był kolejną babską wyprawą; wybrałyśmy z przyjaciółką z oferty R.pl wycieczkę pt. ”Od gór do morza po Złote Piaski”, choć Złotych Piasków jako kurortu nie było w ogóle, ale było za to sporo piachu w Warnie i malutkim kurorciku nieopodal Warny: w Sv. Konstantinie i Helenie, gdzie miałyśmy okazję przebywać troszkę na plażach; Wiadomo, ze wybierając wycieczkę objazdową człowiek nie liczy na plażowy wypoczynek, ale bardzo wczesno-poranna godzina wylotu i krótki czas przelotu pozwoliły w zasadzie na prawie cały dzień wolny do własnej dyspozycji na miejscu; a że pierwszy hotel zlokalizowany był dosłownie kilkadziesiąt metrów od plaży, to skorzystałyśmy z cieplutkiej pogody, słońca a moja kumpela nawet z kąpieli w ciepłym we wrześniu Morzu Czarnym; ten pierwszy dzień upłynął nam zatem bardzo przyjemnie w ładnym miejscu; a oprócz wizyty na plaży zdążyłyśmy też trochę pospacerować po okolicy, przysiąść na piwko i kawkę, potem coś zjeść w lokalnej knajpce i wieczorem wyskoczyć jeszcze do kolejnej na drinka i lody. Na wstępie napiszę, że wybrałyśmy jak zwykle opcję samych śniadań (można było oczywiście dokupić obiadokolacje, ale my zawsze wolimy same stołować się lokalnie jeśli tylko jest taka możliwość); po pierwsze jemy (wolimy jeść) z reguły ten najobfitszy posiłek dnia w ciągu godzin lunchowych, a nie późnymi wieczorami, jak dociera się już po zwiedzaniu do hoteli (czasami o zgrozo nawet o 21.00 czy 22.00!, choć tutaj nie wracało się aż tak późno), a po drugie: hotelowe jedzonko (w hotelach na objazdach) powiedzmy sobie szczerze bywa raczej kiepskiej jakości i mało ma wspólnego z lokalną kuchnią; na objazdówkach bowiem je się po to by przeżyć:) a nie posmakować:); dla wielu osób na wycieczkach taka opcja posiada wady: że nie będzie czasu żeby coś zjeść, albo nie wiadomo gdzie zjeść? itd, ale dla nas ma to zawsze swoje uzasadnione zalety, a nawet jak zdarzy się czasem, że gdzieś nie ma możliwości/albo czasu na spokojny lunch, to zawsze pozostaje ta ostateczna opcja dokupienia sobie posiłku w hotelu (zawsze jest taka możliwość!); Kolejny dzień rankiem zaczynamy naszą bułgarską objazdówkę; zatem opuszczamy hotel (do którego wrócimy jeszcze na ostatni nocleg) i poznajemy naszego przewodnika; no i tutaj od razu na wstępie wycieczki pierwszy i największy Zonk!, Wrrrr.... Naprawdę dawno nie spotkałam na objazdówce tak niekompetentnego pilota! (nawet Pani z wycieczki po Prowansji i Oksytanii 2 lata temu (na którą tak mocno narzekałam) teraz wydała mi się ideałem w porównaniu z tym osobnikiem jaki nam się trafił na tej wycieczce!; Otóż niejaki Pan Dionizy, typ rzadko spotykanego indywiduum!; Mieliśmy tam wszyscy wrażenie że ten pan był w tym kraju po raz pierwszy! a zajęty był głównie podziwianiem tego co wokół i robieniem mnóstwa zdjęć; a zachwycał się wszystkim jak zwykły turysta odwiedzający jakieś miejsce po raz pierwszy:); jak my, tyle, że jemu za to płacono!:)) ; zupełnie nieodpowiednia osoba zatrudniona do nieodpowiedniego celu! Po pierwsze ten Pan o Bułgarii nie wiedział w zasadzie nic! bo nie dowiedzieliśmy się od niego dosłownie niczego o tym kraju, po drugie sam stanowczo bronił się (na narzekania wokół) że on nie jest przewodnikiem na tej wycieczce tylko tłumaczem! (no tutaj to Rainbow nieźle ”pojechało po bandzie”, bo zatrudnili jako profesjonalnego przewodnika lokalną Panią pilot, przemiłą zresztą Bułgarkę Panią Ełkę, która była chodzącą kopalnią wiedzy, uroczym, ciepłym człowiekiem; serdeczna, empatyczna, przemiła, ale... ni w ząb nie znała języka polskiego, a wszystko co opowiadała mówiła po angielsku!; po raz pierwszy spotkałam się z taką opcją, że na wycieczce zorganizowanej przez polskie biuro podróży profesjonalnym pilotem jest obcojęzyczny przewodnik + zatrudniony do tego celu tłumacz; (ale tłumacz taki, że gdyby załóżmy, p. Ełka mówiła po bułgarsku, a taki Dionizy tłumaczył by z bułgarskiego na polski- to niczego bym się nie dowiedziała o tym kraju :( ale na szczęście dla mnie, mówiła po angielsku, więc po raz pierwszy w życiu na polskiej wycieczce objazdowej przydała mi się znajomość tego języka :) (Oh, jakże byłam wdzięczna, że rodzice gonili mnie w młodości do nauki języków poza szkołą!:) i o ile z hiszpańskim i włoskim jestem mocno na bakier (tylko wersja podstawowa), z francuskim jest jeszcze gorzej, coś tam dukam, ale niewiele, o tyle z angielskim radzę sobie b. dobrze; z pewnością z tego powodu, że całe życie używam tego języka zawodowo z racji wykonywanej pracy; zatem plus dla mnie był taki, że na tej wycieczce podszkoliłam się nieźle w terminologii historycznej w wersji in English:) no i miałam darmowe konwersacje z native speakerem przez cały tydzień:)); niestety to samo mogła powiedzieć tylko garstka uczestników tej wycieczki; duża większość osób (raczej starszych) zupełnie nie rozumiała języka w którym prowadzona była ta wycieczka; rodzi się więc pytanie: przecież był tłumacz?, ano był! i tyle jego roli!, Ełka gadała przykładowo słowotokiem 20 zdań przez kilka minut, a nasz Dionizy przełożył to w 5 sekund jako 2 zdania i koniec :(, jego tłumaczenia były naprawdę fatalne, takie niechlujne i po łebkach, zdawkowe, bardzo niedokładne i skracane ile się tylko dało; w zasadzie przekładał tylko sam kontekst, pomijał mnóstwo istotnych rzeczy, w tym również ciekawostki obyczajowe które często wrzucała Ełka do swoich opowieści; do tego mówił niezwykle chaotycznie i jąkał się dukając i szukając odpowiednich słów; no dla mnie to był dramat i współczucie tym wszystkim ludziom, którzy słuchali w kompletnej konsternacji tego co zdawkowo im tłumaczył; ja na ich miejscu złożyłabym zbiorową reklamację i zażądała odszkodowania od Rainbow za ”zmarnowaną” wycieczkę! To tyle tytułem tych przedziwnych językowych ?perturbacji? z którymi spotkałam się po raz pierwszy w życiu podróżując na wycieczki objazdowe z biurami podróży od 30 lat!; skandal jak to Rainbow schodzi na psy...! ; czasami robię naprawdę fenomenalne wycieczki, ale czasami jak coś wymyślą!... lepiej tego nie komentować:( Dalej już było zwiedzanie przyjemnych i ciekawych miejsc zgodnie z planem programu; Dla większości ludzi odwiedzających ten kraj - Bułgaria to wciąż głównie Złote Piaski i Słoneczny Brzeg, ale oczywiście decydując się na wyjazd w tym kierunku wiedziałam że poza czarnomorskimi kurortami tętniącymi życiem, (choć nieco tandetnymi i zbyt zatłoczonymi turystami), jest tu też ta ”prawdziwa” Bułgaria (czyli ta schowana z dala od wybrzeża)- którą właśnie najbardziej chciałam zobaczyć i po to tu przyjechałam; Bułgaria ze swoją bardzo dłuuuuugą i przeciekawą historią (zaskakująca starożytna cywilizacja tracka, o której już wspomniałam, 500-letnia turecka niewola, potem trudne i ponure czasy aż po reżim Teodora Żiwkowa, itd... ); Bułgaria z tradycjami, z lokalną kulturą, miastami pełnymi unikatowych zabytków i pięknej architektury, z malowniczymi małymi miasteczkami i górskimi wioskami, a wśród nich - doprawdy prawdziwe perełki w których ludzie wiodą spokojne, codzienne, proste życie choć wcale nie rzadko zmagając się z niedostatkiem, czy wręcz z biedą; Trasa prowadziła nas przez urocze krajobrazowo miejsca, wspaniałe, wielkie i znane (choć oblegane turystycznie) Monastyry, ale też były na trasie takie małe i malutkie, pełne skupienia i ciszy, a wszystkie wymalowane tak, że zapierały dech! ; w programie znalazły się też ciekawe muzea; może nie wszystkie z nich zachwycały?., zresztą ja generalnie nie jestem fanką muzeów, bo po prostu nie przepadam za oglądaniem skorup i obrazów, ale przyznać muszę, że te były ciekawe, zwłaszcza to ostatnie w Warnie (Archeologiczne), które jest urządzone doprawdy z wielkim rozmachem i było naprawdę bardzo ciekawe ze wspaniałymi eksponatami i artefaktami! (takim muzeom mówię: TAK!) A więc jak w tytule Relacji, opiszę skrótowo 20 odwiedzonych miejsc w Bułgarii; tym razem w nieco innej formule: będzie bardziej szczegółowy opis w Relacji, a mniej szczegółów pod zdjęciami; tak jest łatwiej dla mnie, bo jednak te długie opisy zdjęć razem z ich wstawianiem zajmują mi stanowczo zbyt dużo czasu (wiem, że może to będzie mniej wygodna opcja i więcej czytania na raz (a co niektórym zajmie to sporo czasu do jeśli przez to przebrną? :) he he, Ania! trzymam za Ciebie kciuki:)) ale jednak mój dawny sposób jest już dla mnie zbyt czasochłonny; zatem do rzeczy: 1. Sv.Constantin&Elena - czyli miasteczko nadmorskie o długiej nazwie: Święty Konstantyn i Helena - położone nieopodal Warny to niewielki ale ładniutki mały kurorcik, posiadający rangę uzdrowiska, choć w zasadzie w samym miasteczku oprócz jednej zabytkowej cerkiewki nie ma niczego specjalnego do zobaczenia; ot taka zwykła miejscówka wypoczynkowa, wszędzie wokół tylko hotele, restauracje i plaże, ale jest czysto i urokliwie, jak na Bułgarię to bardzo ok; tylko nasz hotel posadowiony w sąsiedztwie prawdziwych 5-gwiazdkowych ”pałaców luksusu” był chyba najpaskudniejszym i najohydniejszym budynkiem w całym mieście! (brzydszego (i pewnie tańszego!) już Rainbow chyba nie mogło tam wynaleźć:); hotel w środku był nawet ok; odnowiony, pokoje spore i całkiem wygodnie wyposażone; duże foyer, choć mocno trącone zębem czas, nawet ogólnie spełniał wymogi 3* standardu objazdówkowego, natomiast widok z zewnątrz dosłownie porażał: okropne, przygnębiające szaro-bure bloczysko wyjęte z zatęchłej komuny, nieodnawiany z zewnątrz od czasów słusznie minionych; plusem była lokalizacja: dosłownie tuż obok był bardzo ładny kompleks (Villa Chinka) rekreacyjno-plażowo-restauracyjno-kawiarniany ogólnie dostępny z bardzo ładną plażą a wokół, same ładne i nowe 5 i 4 * hotele (aż dziw że to nasze straszydło tam stało i psuło widoki gościom z tamtych hoteli!) dawno powinni to szkaradztwo rozebrać! koszmarek ten zwał się ”Joliot-Curie”; podaję nazwę tak ku przestrodze:); 2. Nessebar/lub Nessebyr- to już znana i prawdziwa perełka bułgarskiego wybrzeża; w starożytności miasto znane jako Messembria, zostało założone przez ludność tracką (Trakowie) bardzo dawno temu a dokładniej ponad 3000 lat temu; później władali tu kolejni; najpierw była tu grecka osada, kolejne losy sprowadziły tu Rzymian, pod panowaniem których Messembria pozostawała przez kilka kolejnych wieków; w każdym razie jest to najstarsze miasto w Bułgarii i w ogóle jedno z najstarszych w Europie. Ze względu na długą i bogatą historię oraz unikalne zabytki, dziś Nessebar nazywany jest perłą Morza Czarnego i jest, co nie dziwi - wpisane na listę światowego dziedzictwa UNESCO a największą atrakcję stanowi tu urokliwe stare miasto z unikatową zabudową pełną starych kamiennych domów z drewnianą nadbudową i ciekawie wysuniętymi piętrami; z uliczkami wybrukowanymi kocimi łbami. W miasteczku wyjątkowo dużo jest budowli sakralnych; mawia się nawet, że w Bułgarii Nessebar ma największą liczbę cerkwi i kościołów przypadających na jednego mieszkańca; tutejsza architektura cerkiewna, zwłaszcza ta z czasów Bizancjum zachwyci każdego a widok przepięknych malowideł i bogato zdobionych ikonostasów na długo zapadnie w pamięci; 3. Stara Zagora - tutaj zgodnie z programem mamy wizytę w Regionalnym Muzeum Historycznym; i jak wiecie, że generalnie za Muzeami nie przepadam za bardzo, to to akurat mi się podobało; były tu ciekawe eksponaty, najbardziej podobała mi się rekonstrukcja rzymskiej drogi i panele z mozaikami; samo muzeum urządzone tak jak lubię, no i nie nudziłam się tu ani chwili pochłonięta oglądaniem; tempo i czas zwiedzania wymierzyła nasza Ełka idealnie; nikt się nie zdążył znużyć; warto dodać, że to jedno z największych muzeów historycznych Europy Wschodniej, które utrzymuje stałe kontakty międzynarodowe z ponad 20 muzeami, uniwersytetami i bibliotekami z wielu krajów; poza stałymi eksponatami są tu też wystawy czasowe z wypożyczonymi dziełami; ; Muzeum jest nowoczesne i na naprawdę wysokim poziomie; podzielone na Działy: prehistorii, archeologii antycznej, średniowiecznej, dział etnografii, numizmatyki, itd; od 2007 roku, z okazji jubileuszu 100-lecia placówki, muzeum zostało zakwaterowane w nowym budynku, wybudowanym specjalnie w tym celu, Chwilę spędzamy też w najstarszej części Starej Zagory, w tzw. Beroe; Historycy uznają Starą Zagorę za jedno z najstarszych miast w Bułgarii i w ogóle w tej poł-wsch części Europy, a niejako dowodem tego, jest aż osiem różnych nazw tego miasta pochodzących z różnych wieków: Beroe, Avgusta Trajana, Irinopolis, Boruj, Vereja, Eski Zaara, Żeleznik aż do nazwy Stara Zagora; Z czasów starożytnych najwięcej tu artefaktów gdy Stara Zagora była rzymskim miastem Augusta Traiana, który zwany był Optimusem, czyli (Najlepszym); w tym mieście dla odmiany nocowaliśmy w bardzo przyzwoitym, 4* hotelu ”Palas”; w porównaniu z poprzednim, to był nieomalże prawdziwy pałac nie tylko z nazwy:) 4. Kazanłyk - niewielkie miasteczko (ok 60 tys. mieszkańców) położone nieomalże w samym środku słynnej bułgarskiej Doliny Róż usytuowanej tuż przy Starej Płaninie i Srednej Gorze; Kazanłyk jest dumną stolicą Doliny Róż, odwiedzamy tutaj oczywiście ”Różane Zagłębie”, nie, nie żadne różane plantacje, bo sezon na róże trwa tu od połowy maja do połowy lipca, więc we wrześniu po kwitnących różanych plantacjach nie było już śladu; ale zaglądamy do Muzeum Róż, które pod względem ”wartości historycznej”- wypada raczej miernie, bo to nie jest żadne ambitne muzeum, ale pod względem samej ciekawości wypadło fajnie, zawsze to coś innego od ”nudnych skorup czy świętych obrazków”:); każdy chyba wie, że Bułgaria jest największym producentem olejku różanego na świecie! (przegonili nawet Francję!); Produkcję olejku różanego rozpoczęto tu w XVI wieku a w XIX w. Bułgaria prawie zmonopolizowała światową ofertę tego produktu; my Polacy szczególnie pamiętamy z czasów słusznie minionych, że olejek taki, koniecznie w fiolce schowanej w drewniany, wypalany we wzorki flakonik ”z kapturkiem” był sztandarowym prezentem od powracających z Bułgarii (he he, w domu moich rodziców jest jeszcze taki na pewno! przywieziony stamtąd z wczasów na początku lat 70-tych XX wieku!:); w Bułgarii w tym sektorze uprawia się głównie jedną odmianę (rosa damascena Mill. var kazanlika, sklasyfikowana głębiej jako Trigintipentala- (trzydziestopłatkowa), rzadziej białą odmianę rosa alba; ciekawostką dla niektórych może być informacja, że płatki zbiera się tutaj wciąż ręcznie (żadna maszyna nie wjedzie między różane krzaki i nie zbierze precyzyjnie płatków, jeszcze takiej póki co nie wymyślono:)) zbiorów dokonuje się o świecie, od 5 rano (olejek na świeżych płatkach zlokalizowany jest głównie na ich powierzchni, dlatego zbiory wykonywane są precyzyjnie-ręcznie, wcześnie rano, nawet przed wschodem słońca, aby listki nie odparowały olejku; i od razu bezpośrednio po zbiorze poddawane są podwójnej destylacji z parą wodną, aby nie stracić nic z cennego aromatu); zajęcie to żmudne, trudne a efekt (olejek) nieco u nas niedoceniany .... a na wytworzenie 1 litra czystego olejku potrzeba ok 3 ton płatków!!! (to chyba ze 3 pełne tiry!); dla mnie nie było to jakąś mega-nowością; w poprzednim roku w Muzeum Fragonard w Prowansji zapoznałam się już i to jeszcze dokładniej z całym tym procesem, przy czym we Francji uprawia się i produkuje ekstrakt zapachowy z zupełnie innego gatunku róż niż tutaj; tam dominuje (Rosa Gallica); no i tam jednak róża nie jest aż tak rozpowszechniona jak słynna prowansalska lawenda!; 5. Tracki Grobowiec i Muzeum Iskra - w rejonie Kazanłyku na wielohektarowych polach nazywanych też Doliną Królów Trackich, znajduje się dużo kurhanowych grobowców trackich; najsłynniejszy z nich to murowany grobowiec z okresu hellenistycznego (datowany na ok. 310?290 p.n.e) który odwiedzamy; Grobowiec jest częścią ogromnej (liczącej ponad 500 obiektów) nekropolii leżącej w pobliżu starożytnego trackiego miasta Seuthopolis; przypuszcza się, że należał do jakiegoś władcy lub wielmoży trackiego; niestety ale wejść do oryginału nie można bo dla turystów wybudowano obok jego wierną kopię odtworzoną perfekcyjnie przez artystów i przedstawiającą wspaniałe malowidła ukazujące sceny z życia Traków. 6. Szipka - zwiedzając Bułgarię, można czasami naprawdę trafić na zaskakujące zabytki.... a do takich należy bez wątpienia cerkiew, która ni stąd ni zowąd nagle wyrasta nad lasami we małej niepozornej wiosce Szipka ; już z daleka oślepia nas tu błysk cerkiewnych kopuł! Oficjalna nazwa tej Cerkwii to Pomnik Narodzenia Chrystusa na Szipce, którą wzniesiono tutaj dla upamiętnienia rosyjskich żołnierzy oraz bułgarskich ochotników - ofiar dramatycznie krwawych walk na tutejszej przełęczy Szipka w latach 1877-1878 z wojskami tureckimi; warto podkreślić że cerkiew ta - jest pierwszym w historii pomnikiem przyjaźni bułgarsko-rosyjskiej! a środki na jej budowę pochodziły z dobrowolnych składek prawosławnych wiernych, zarówno z Rosji jak i z Bułgarii; może warto wiedzieć, że (w jednej z czterech, odegranych tu bitew) poległo 3.640 żołnierzy armii rosyjskiej i bułgarskiej; (oczywiście łącznie ofiar było tu kilkadziesiąt tysięcy); kolejne tysiące zamarzło tu podczas panującej wówczas srogiej zimy) ; warto też przypomnieć nieco historii, tym, którzy mogą o tym nie wiedzieć lub nie pamiętać: że to Rosjanie oswobodzili Bułgarów spod tureckiego buta, (podczas gdy my Polacy byliśmy w tym czasie pod jarzmem tych samych ”oswobodzicieli”) ;Wojna ta dała nadzieję Bułgarom na odzyskanie niepodległości i wyrwanie się od tureckiej niewoli; no taki to trochę paradoks historii: ten sam Car - dla jednych oswobodziciel, a dla innych (dla nas Polaków) istny kat !; ale ta rosyjska cerkiew naprawdę jest przepiękna i warta zobaczenia na bułgarskiej mapie! 7. Płowdiw/Plovdiv - to drugie co do wielkości miasto w Bułgarii (po Sofii) położone malowniczo w otoczeniu pasma górskiego Rodopy; jest to jednocześnie jedno z najstarszych miast w całej Europie, którego początki sięgają prawdopodobnie 6 milenium p.n.e. Czy warto tu dotrzeć? - ależ tak! wszak przebogata historia, liczne zabytki, urocze brukowane uliczki, piękna architektura, głównie licznie zachowana ta, z czasów Bułgarskiego Odrodzenia, stare, przepiękne pałace zamożnych kupców, do tego mnogość wydarzeń kulturalnych, smaczna kuchnia, czego można chcieć więcej? - pogody? słońca? - tutaj dopisało go nam aż nadto:)); Plovdiv to dość prężna bułgarska metropolia położona nad rzeką Martisa; nazywane jest często ”miastem siedmiu wzgórz”, a to dlatego, że znajduje się właśnie w ich otoczeniu (he he, które to już ?moje? odwiedzone miasto otoczone siedmioma wzgórzami?); w Płowdiwie jest co podziwiać i zwiedzać, bo chyba żadne inne bułgarskie miasto nie ma tak długiej i ciekawej historii, a do tego jest tu po prostu bardzo ładnie. Pierwotnie Płowdiw był niewielką osadą tracką ale w dziejowych zawieruchach miasto wielokrotnie przechodziło pod władanie różnych nacji:, Persów, Greków, Rzymian aż w końcu Turków; dopiero w 1885 roku miasto zostało przyłączone do Bułgarii ; Do IV stulecia p.n.e. znajdował się tu warowny gród Traków o nazwie Eumolpias; W roku 342 p.n.e. został on podbity przez Filipa II Macedońskiego; wtedy miasto zostało nazwane Filipopolis ;. W 46 r. miasto przejęli Rzymianie i nazwali je po swojemu: Trimontium - (miasto na trzech wzgórzach) i uczynili je głównym miastem Tracji. Biegł tutaj ważny szlak bałkański- tzw. Via Diagonalis. Rzymianie wzbogacili miasto o stadion, teatr, liczne łaźnie i wiele innych budowli użyteczności publicznej; W mieście zatem znaleźć można do dziś wiele pozostałości, szczególnie po czasach trackich (no tutaj to raczej już same ruiny), rzymskich (też ruiny ale w znacznie lepszym stanie) i tureckich.; zatem spacery po Płowdiwie to z pewnością będzie bardzo ciekawa lekcja historii....; zabudowa i architektura starego miasta Plovdia skradła mi duszę od pierwszego wejrzenia.... no i przede wszystkim brak tłumów! - nie było tutaj takiego ścisku jak np. z Nessebarze; zatem można było na spokojnie kontemplować atmosferę i napawać się urodą miasta; (w tym mieście nocujemy w bardzo sympatycznym ”Park Hotel Plovdiv” - może bez żadnych fajerwerków jak to na wycieczkach, ale bardzo w porządku; w porównaniu z tym pierwszym- wręcz istne luksusy!) 8. Baczków - Monastir Baczkowskij - Klasztor Baczkowki jest niezwykle ciekawy i przepiękny, ale to jego położenie w górach i w miejscu schowanym w lesie robi też dodatkowe wrażenie; ten prawosławny stauropigialny męski klasztor w jurysdykcji Bułgarskiego Kościoła Prawosławnego założony został wieeeeki temu.... w 1083 roku ! a dla Bułgarów jest tym, czym dla wierzących Polaków - Częstochowa; Monastyr został założony przez Gruzina Grigola Bakuriani; jego pierwszymi mieszkańcami byli mnisi gruzińscy; jest drugim najważniejszym, po Monastyrze Rylskim - klasztorem w Bułgarii; może nie jest znany aż tak jak ten Rylski, ale nie można odmówić mu urody, zwłaszcza tych wspaniałych wnętrz! 9. Sziroka Łyka (Shiroka Laka) - to malutka wioska niedaleko Pamporowa, taki uroczy ”klejnocik” górski; wioska położona malowniczo w sercu Rodopów nad rzeczką Szirikołyszką , w ich najwyższej części, w niedalekiej odległości od miejscowości górskich: Smolyan i kurortów Pamporowo i Dewin - oferuje wyjątkowe połączenie natury i tutejszej wiejskiej architektury.; kiedyś były tutaj najlepsze pastwiska, o których do dziś śpiewa się w pieśniach rodopskich górali.... Sziroka Laka ze względu na wspaniale zachowaną zabudowę z początku XIX wieku stanowi obecnie w całości rezerwat etnograficzny. Wszystkie domy w wiosce są w typowym stylu rodopskiego odrodzenia, a wewnątrz posiadają bogato zdobione drewniane ławy do siedzenia i autentyczne bułgarskie ręcznie tkane narzuty i chodniczki (zwane: czergi); mieszkańców jest tutaj niewielu, jak to w takich wioskach; żyją głównie z usług świadczonych turystom (regionalne obiady, tańce, śpiewy i cała ta ludowa otoczka) i z wytwarzania dzwonków dla baranów; nie tylko tych użytkowych, robią też dzwonki dla turystów, które malują i sprzedają bardzo drogo; po lokalnym obiedzie w tutejszej gospodzie odwiedzamy mini muzeum etnograficzne, które znajduje się w jednym z typowych rodopskich domów ; 10. Jezioro Dospat - to sztuczny zbiornik wodny utworzony przez zaporę nieopodal miasteczka Dospat ; zbiornik nazywają tu Jeziorem Dospat, które rozciąga się na długości prawie 19 km; ma ok 22 km 2 powierzchni; a położone jest na wysokości 1200 metrów n.p.m; i tym samym jest jedną z najwyższych zapór w Bułgarii pod względem wysokości i powierzchni wody i drugą co do wielkości pod względem pojemności; dzięki istnieniu tego jeziora w okolicy dość prężnie rozwinęła się turystyka stwarzając tu dogodne obszary rekreacyjne; a oprócz turystyki pieszej i rowerowej obszar ten oferuje też dogodne możliwości rekreacji dla miłośników wędkarstwa; Zbiornik jest bowiem bogaty w ryby; zarybiany głównie okoniem, różnymi gatunkami pstrągów (tęczowym, potokowym, strumieniowym), również karpiem, kleniem, płocią, kałamarnicą, sumem, ukleniem dunajskim i różnymi przedstawicielami karasi; 11. Melnik - przepięknie położona miejscowość nieopodal granicy z Grecją, u stóp już innych gór - gór Piryn, gdzie największym przyrodniczym skarbem Melnika są słynne, występujące tutaj naturalne ”piramidy” zbudowane z piasku i gliny, które niesamowicie malowniczo otaczają miasteczko; Melnik uznany został oficjalnie za najmniejsze miasto w Bułgarii:) i faktycznie to taka nieco większa wioska; przez wiele lat liczba mieszkańców nie przekraczała tu 150 osobników obu płci:); w ostatnich latach nieco się zwiększyła, ale statystyki różnie mówią: raz że mieszka tu 300 stałych osób, innym razem, że 250; w sezonie turystycznym przybywa mieszkańców-rezydentów sezonowych do obsługi hoteli i knajpek, stąd chyba te różnice; ale tak czy siak jest to chyba najbardziej urokliwa miejscowość w Bułgarii jaką widzieliśmy w sensie położenia i samej lokalizacji ; dużą atrakcją Melnika są zabytkowe, stare budynki, których większość została zamieniona na niewielkie hotele i pensjonaty; a w wielu mniejszych tradycyjnych domach ulokowały się bułgarskie Mechany (tawerny/ knajpy) a w jednym z takich mechan/mechanów spędzamy wieczór przy słynnych tutejszych winkach; warto tez wiedzieć, że Melnik jest najbardziej znany (poza piramidami z piaskowca) jako serce najlepszego regionu winiarskiego w całej Bułgarii ! ; dla wielu Bułgarów nazwa Melnik jest synonimem wysokiej jakości wina a tu w Melniku i okolicach znajduje się kilka poważanych winnic, choć do większości z nich nie da się łatwo dotrzeć, bo są nieco ”ukryte” a kręte drogi do nich znane są tylko lokalesom:) ; można tam dotrzeć raczej jedynie samochodem albo podczas bardzo tutaj popularnych winnych eskapad wieczornych, jak nasza ; poza tym działa tu znane Muzeum Wina.(w Melniku nocujemy w bardzo fajnym , ale niewygodnym do targania walizek, bo jedynym bez windy hotelu ”Melnik Hotel”); 12. Monastyr Rylski - z pewnością jest najważniejszym tego rodzaju obiektem sakralnym w Bułgarii; jest to największy i najstarszy monastyr w tym kraju; założony w X wieku stanowi dużą atrakcję dla miłośników historii i zwiedzania; położony jest malowniczo wysoko w górach , ale otaczających widoków tego dnia nie dane nam było zobaczyć, bo wszędzie wokół pobliskie krajobrazy na góry spowite były mgłami i deszczowymi chmurami.... dopadła nas tutaj pogodowa padaczka!; Monastyr robi naprawdę ogromne wrażenie swoją wielkością, wspaniałą architekturą, a nade wszystko przebogatymi malowidłami; około X wieku żył tutaj pewien pustelnik, niejaki św. Iwan Rylski; jego późniejsi naśladowcy wznieśli tu klasztor a w przyklasztornym kościele umieścili relikwie świętego, któremu bułgarscy władcy składali dary. Architektonicznie Monastyr Rylski już z zewnątrz wygląda jak potężna twierdza! jego mury mają 2 metry długości i miejscami ponad 20 m wysokości! To prawdziwa twierdza nie do zdobycia! Od 1983 roku Monastyr Rylski jest wpisany na światową listę dziedzictwa kulturowego UNESCO ; rocznie przybywa tu ponad 1 milion turystów; tego dnia tłumów jakie tu zwykle panują nie było, to znaczy ludzi było mnóstwo, ale poukrywani pod krużgankami - przynajmniej taki jeden plus tej deszczowej pogody, że na zdjęciach nie ma setek przypadkowych ludzi tuż przed obiektywem; 13. Sofia - stolica państwa bułgarskiego - to miasto o bardzo bogatej historii sięgającej III tysiąclecia p.n.e. Mniej więcej na przełomie VIII i VII w p.n.e. wokół znajdujących się na jej terenie gorących źródeł osiedla się tu trackie plemię Serdów. Swoją siedzibę nazywają Serdika. Kolejne stulecia to najpierw podbicie tych terenów przez Macedończyków a następnie Rzymian; po upadku Cesarstwa Rzymskiego miasto należało do Imperium Bułgarskiego, ale było zależne od Bizancjum; w XIV wieku miasto zostaje podbite przez Turków trwa tu ich panowanie ponad 400 lat jako Imperium Osmańskiego; ta część historii kończy się, gdy wojska rosyjskie wkraczają do miasta 4/01/1878 roku podczas wojny rosyjsko-tureckiej; rok później Sofia zostaje stolicą odrodzonego Księstwa Bułgarii; oglądaliśmy tu mnóstwo obiektów, których już nie będę dokładnie opisywać, bo to zajęłoby mi strasznie dużo miejsca i czasu ale nieco więcej dopiszę jak dojdę do zdjęć z Sofii; (w Sofii nocujemy w typowo miejskim hotelu ”Acord” o przyzwoitym standardzie, ale z minimalistycznymi pokojami); 14. Jaskinia Szira Dupka - w okolicach miejscowości Brestnica, w masywie Starej Płaniny znajduje się piękna krasowa jaskinia- znana jako Sveva Dupka ; Widziałam już wcześniej wiele innych jaskiń w różnych krajach, więc jedna mniej czy więcej nie robi mi już specjalnej różnicy ani nie powala z zachwytu, ale jest jakaś ukryta magia w tych stalaktytach, stalagmitach, w wilgotnym mroku tego kapiącego zewsząd miejsca, bo generalnie bardzo lubię wizytować wszelkie jaskinie; Jaskinia ta mimo, że schowana w totalnym lesie nie jest jakąś dziką, ciemną pieczarą; w środku znajdziemy chodnik turystyczny wyłącznie po którym można się poruszać ; wszystkie mijane ”komnaty” i jaskiniowe zakamarki są oświetlone , a spacer podziemnymi korytarzami odbywa się obowiązkowo tylko z przewodnikiem i jest odpłatny 15. Etyr/Etyra - typowa, niewielka wioska w centralnej części Bułgarii, położona nad rzeką Siwek, niedaleko miasteczka Gabrowo; 60 lat temu przekształcona w malownicze Muzeum pod gołym niebem, tworząc tu coś w rodzaju ”żywego skansenu”; można o tym miejscu powiedzieć, że zgromadzono tu cały folklor bułgarski obrazujący warunki życia XVIII i XIX wiecznej bułgarskiej wsi; przez wioskę przebiega jedna główna ulica handlowa zwana ulicą Rzemieślników o której lokalni przewodnicy mówią, że: ”przez ten kilometr przechodzimy przez kilka stuleci...” bo to taka swoista wędrówka w czasie... takie nieco spotkanie z przeszłością w czasie krótkiej ”wędrówki w czasie” ; poza licznymi tu warsztatami rzemieślników i przywarsztatowymi sklepikami, jest tutaj też stara, malutka cerkiew a przy brzegu rzeki znajdują się obiekty niezbędne do funkcjonowania miasteczka; możemy tu znaleźć młyny, folusz, piec chlebowy, mechanę, itd... znajduje się tu tez ciekawa ”kolekcja” różnych urządzeń napędzanych energią pozyskiwaną z wody z miejscowego strumienia, m.in. można zobaczyć tu m.in. folusz , tartak a nawet ”pralnię”; najstarszy zabytek napędzany wodą pochodzi tu z 1780 roku.; to naprawdę bardzo ciekawe miejsce, jest jedyną w Bułgarii tego rodzaju swoistą ”kolekcją” ludowego sprzętu technicznego zasilanego wodą, zrodzoną przez ludowy geniusz w epoce Odrodzenia (w XVIII-XIX wieku) wszyscy myślą, w tym ja też, że to miejsce to skansen; otóż nie, Etyr to wioska etnograficzna!, która od ”martwego” skansenu różni się tym, że tutaj jest to miejsce ”żywe” z wciąż pracującymi rzemieślnikami; oczywiście w typowych skansenach też bywają różne ”pracujące” dni np. Wielkanoc w skansenie, Dzień Chleba, Dożynki, Dni Wina, Wykopki, itd... gdzie poprzebierani na ludowo ludzie coś tam wyrabiają i sprzedają; tutaj jest inaczej, oprócz świąt obchodzonych w Bułgarii huczniej, w zwykłe dni też cały czas praca tu wre; 16. Trjawna - osobliwością Trjavny jest jej starówka, która zachowała autentyczny wygląd miasteczka z początków XIX w; Trjavna to nie jest takie ”folderowe” miasteczko utrzymane w cukierkowym klimacie jak np. Nessebar czy Plovdiw; tutaj czas nieco zatrzymał się lata temu...., widoczne tu niektóre domy są w stanie opłakanym, ale i takie które zdumiewają wiekiem; w każdym razie Trjavna to taka właśnie ”prawdziwa Bułgaria” a autentyczny klimat miejsca jest tu silnie odczuwalny... Trjavna położona jest w dolinie po obu stronach rzeki Trevnenskiej i jest chronioną strefą architektoniczną ze 140 obiektami sklasyfikowanymi jako zabytki; Najważniejsze obiekty miasteczka to: olbrzymi plac miejski, wieża zegarowa, cerkiew, a tutejszy układ urbanizacyjny i większość domów nie uległy żadnym późniejszym zmianom ani przebudowom. Kamienny, historyczny most (durszlakowy) prowadzi do dzielnicy zamieszkałej dawniej przez kupców i rzemieślników. Trjavna bardzo mi się podobała, szkoda tylko, że tego dnia zabrakło słoneczka?. deszcz wprawdzie się uspokoił, ale chmury wisiały nad nami nisko; (tego dnia nocujemy w Wielkim Tyrnowie w samym centrum miasteczka w ciekawym i bardzo fajnym hotelu Real z ogromnymi i wygodnymi pokojami) 17. Arbanasi - mała, urocza wioska (licząca w tym roku: 367 stałych mieszkańców) ; szkoda, że zabrakło nam czasu, żeby zobaczyć tą osadę za dnia, bo my byliśmy tutaj tylko na wieczornym wieczorze folkowym w zasadzie na biesiadzie w bułgarskiej rodzinie; wioska Arbanasi jest rezerwatem architektoniczno-muzealnym i znajduje się na liście stu narodowych obiektów turystycznych; we wsi znajdują się dwa monastyry i pięć średniowiecznych muzeów cerkiewnych, więc jest tu co oglądać , zwłaszcza, że to obiekty historyczne; ten najstarszy pochodzi z XIV wieku; więc jeśli ktoś z Was będzie w tych rejonach, to warto się tu zatrzymać w celach nie tylko biesiadnych (jak my, bo my w niewielkiej grupce kilkunastu osób udaliśmy się do prywatnej Mechany w domu gospodarzy, którzy nas tu po królewsku ugościli.... 18. Wielkie Tyrnowo - (Veliko Turnovo) miasto usytuowane na trzech wzgórzach: Carewiec, Trapezica i Sweta Gora; my zmierzamy na wzgórze Carewec, które zostało zasiedlone po raz pierwszy w trzecim tysiącleciu przed naszą erą w V-VI w; zatem jest jednym z najstarszych miast w Bułgarii, a historycznie trzecią stolicą państwa, symbolem bułgarskiej niepodległości i państwowości; najwcześniejsze ślady na Carewecu zajmowała tzw. Zicídeva - wczesnobizantyjskie miasto identyfikowane z późno antyczną osadą odkrytą na szczycie wzgórza; najważniejszymi obiektami w Twierdzy Carewec były kiedyś: Kompleks Pałacowy Carów, (znajdujący się dziś w totalnej ruinie) i rezydencja patriarchów bułgarskich ; Do twierdzy prowadziły trzy bramy bronione przez baszty; jedna z nich zachowana do dziś, znana od roku 1205 jako wieża Baldwina od imienia cesarza łacińskiego Baldwina I, który został wzięty tu do niewoli przez cara Kałojana w bitwie pod Adrianopolem i zmarł w Tyrnowie; ; 19. Madara - znajduje się na terenie utworzonego tu Rezerwatu Archeologiczno-Historycznego, położonego w pięknym i malowniczym masywie górskim Starej Płaniny pełnym piaskowcowych skalnych ostańców, widokowo to taki nieco ”bułgarski Ardspach” ; Madara jest nam zupełnie nieznana w sensie, że totalnie jest pozbawiona rozgłosu (turystom spoza Bułgarii) bo w ogóle nieznanej; każdy wie i słyszał o wielu innych popularnych miejscach, zwłaszcza tych z listy Unesco czy to w Bułgarii czy w ogóle w Europie, tych tłumnie odwiedzanych, nawet ”zadeptanych”, ale kto słyszał o jakiejś Madarze? nawet wśród świata szeroko rozumianej turystyki jest na ten temat prawie zupełna cisza; ja też w ogóle wcześniej nawet nie słyszałam o tym miejscu!. Madara, to niewielkiej wioska, położona we wschodniej Bułgarii ok 15 km od miasteczka Szumen, mniej więcej w środku trasy pomiędzy miastami Wielkie Tyrnowo a Warną ; to właśnie tam znajdziemy unikatowy zabytek: słynny (ale tylko w Bułgarii) tzw. Jeździec tracki z Madary - to jedyny w Europie tego rodzaju średniowieczny relief naskalny! stąd moje wielkie zdziwienie, bo skoro coś jest ”jedyne” na takim kontynencie jak Europa, to skąd ten zupełny brak wiedzy na ten temat wśród szerokiego ogółu turystów? co jest o tyle dziwne, że od 1979 roku ten unikatowy zabytek znalazł się przecież na zaszczytnej liście Unesco! A chodzi o unikatowy Relief Jeźdźca na koniu został wykuty w litej skale na wysokości 23 metrów, więc patrząc z dołu wydaje się malutki, mimo, że jest naturalnej wielkości człowieka i konia, wyryty w skali 1:1; Zanim Bułgaria przyjęła chrześcijaństwo w IX wieku, Madara, czyli dosłownie -Święta Góra, była wtedy, w tym wczesnośredniowiecznym okresie głównym miejscem kultu ale dziś już nikt tu niczego nie kultywuje za to dużą osobliwością jest ten unikatowy relief wykuty na wysokiej na 100 metrów skale z piaskowca ? znany jako ”Jeździec Madarski” lub bardziej swojsko ”Konik z Madary”; Relief ten datowany jest na początek VIII wieku.;. (powstał w czasie panowania chana Terweła (701-721) , jako prawdopodobną datę jego powstania podaje się rok 710, co stanowi świadectwo dawnej świetności Pierwszego Cesarstwa Bułgarskiego (681-1018); 20. Warna - jest trzecim pod względem liczby ludności (350 tys.) miastem w Bułgarii (po Sofii i Płowdiwie); na miejscu wcześniejszej osady powstała tu około 580 p.n.e. grecka kolonia Odessos (nie mylić z Odessą:)); Miasto było potem częścią Imperium Rzymskiego, a następnie Bizancjum.; W VII wieku miasto zostało zniszczone przez Awarów i Słowian, którzy założyli nowe miasto w okolicach starego, nazywając je - Warna. ; W 971 miasto znów wróciło do Bizancjum, które ponownie je utraciło 230 lat później; wiekach XIII i XIV wieku Warna była bardzo ważnym portem II państwa bułgarskiego, z którego eksportowano towary na statkach do Wenecji i Genui; W 1389 Warnę zdobyli Turcy; a 10 lat później została splądrowana przez Tatarów Złotej Ordy; ważna data w historii Warny to 10.11.1444 - tego dnia stoczono tu bitwę między oblegającą miasto armią węgierską dowodzoną przez króla polskiego i węgierskiego Władysława III (Warneńczyka) a wojskami tureckimi pod dowództwem sułtana Murada II. Bitwa zakończyła się klęską wojsk chrześcijańskich i śmiercią polskiego króla (o ile nie uciekł na Maderę:), jak podają różne ”teorie spiskowe” i żył tam sobie spokojnie jako niejaki Henrique Alemano; Przez kolejne stulecia Warna należała do Imperium osmańskiego, stając się ważną twierdzą w XVIII i XIX wieku. Warny nie zwiedzaliśmy z grup; było tylko wejście dla chętnych (dodatkowo płatne) do wspaniałego Muzeum Archeologicznego, a dalej już czas wolny na samodzielne połażenie po tym najbardziej znanym czarnomorskim kurorcie; I to tyle z mojej Bułgarii; miało być krótko, a wyszło jak zawsze:))) ale to i tak naprawdę w wielkim skrócie, bo uwierzcie mi, że o atrakcjach Bułgarii (tych zobaczonych i poznanych na tej wycieczce) można by napisać cały długaśny elaborat a i tak nie wyczerpałoby to tematu, bo to niesamowicie bogaty historycznie i kulturowo kraj! Dzięki za uwagę, a zainteresowanych tym krajem zapraszam do galerii zdjęć. cdn....
Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Bułgarii:
Autor: piea / 2024.09
Komentarze:

danutar
2025-02-24

W przeciwieństwie do Bułgarii, Rumunia mnie kusi i to bardzo. Tylko wciąż jak przychodzi do wybierania kierunku, to decyduję się na coś innego :)

papuas
2025-02-24

o Bułgarii nigdy nie powiem "banalna" bo taką może jedynie być dla plażujących TU za czasów PRL
dla mnie marzenia o Bułgarii zaczęły się dawno, jeszcze za czasów studenckich, chociaż nieco inaczej :) zaraz po studiach, a przed obroną dyplomu pojechałem z plecakiem w rumuńskie góry Fogarasz, a za rok miała być Riła, ale ... poplątało się
jakoś tak, co zostało do dziś ... Rumunia stoi wyżej niż Bułgaria :)
my za przewodnika mieliśmy mieszkającego w Polsce Bułgara i był super
niestety do stwierdzenia Rainbow schodzi na psy mogę dorzucić naszą przewodniczkę z południa Indii; oczywiście reklamowałem, ale małą pociechą jest rabat przy następnym wyjeździe
wiele z odwiedzonych miejsc widziałem, chociaż wykutego jeźdzca nie powspominam oglądając foto ... i wracając do początku ... polecam Rumunię, która mnie zachwyciła ale miałem tam rewelacyjnego przewodnika

piea
2025-02-23

przyznam, że i mnie ta Bułgaria jakoś nie ciągnęła od lat (byłam tam bardzo daaaaawno temu z rodzicami jako przedszkolak, więc jasna sprawa, że nic z tego nie pamiętam:) ; zatem przyszła w końcu pora na moją "białą plamę" na mapie Europy...; jakoś te czarnomorskie wybrzeże mnie zupełnie nie kusiło, znacznie bardziej chodziło o interior tego kraju; i tak jak opisałam to w Relacji, bardzo mnie ta Bułgaria zaskoczyła in plus! ; namawiać Cię przecież nie będę, ale generalnie mocno polecam:); i myślę, że od czasów kiedy tam byłaś, bardzo dużo w tym kraju się zmieniło; ale mimo, że jest tam obecnie na wybrzeżu zupełnie inna infrastruktura niż 30-40 lat temu; powstało przecież masa eleganckich hoteli, promenady... miasta odnowione, starówki zrewitalizowane, to jednak wczasy hotelowe mnie do tego kraju raczej nie skuszą:) , ale wycieczka poznawcza - to co innego! i to jak najbardziej polecam! ;bardzo się cieszę, że się zdecydowałam i tam byłam, zobaczyłam, poznałam a teraz przyjdzie czas na kolejna białą plamę... na sąsiedzką (i podobno jeszcze ciekawszą i ładniejszą) Rumunię, tylko jeszcze nie wiem czy w tym roku czy w kolejnym?

danutar
2025-02-23

Tak, znowu się "porypało". Zauważyłam to już przy ostatniej mojej relacji. Okropnie mnie to wkurzało. Jeszcze te "znaczki", o których piszesz nie naprawione, a już jest kolejny problem. Ciężko się czyta długi tekst jednym ciągiem, bez akapitów i odstępów. Nie pisałam nic o tym na forum, bo widzę, że Fresh nie za bardzo reaguje na te wpisy. Już miesiąc minął, jak pytałam, czy działa formularz kontaktowy i jeszcze nie ma odpowiedzi. On chyba tam zagląda tylko wtedy, gdy sam ma coś do napisania.

Odnośnie do Bułgarii, to przyznam, że jakoś mnie tam nie ciągnie. Byłam kiedyś - baaaaardzo dawno temu wraz z dwiema zaprzyjaźnionymi rodzinami. Wszyscy byliśmy z małymi dziećmi (moja córka miała 4 lata, a syn jeszcze nawet nie był w planach), więc wiadomo, że czas spędzaliśmy głównie na pięknych, złotych plażach, ale zwiedzania za wiele nie było. Dużo z tamtego czasu nie zapamiętałam, a i fotek wtedy za wiele się nie robiło. Ale jak na razie, to mi tej Bułgarii wystarczy. Chyba, że Twoja relacja trochę mnie zachęci...
Na razie przeczytałam tylko fragmentami, "po łebkach", bo - jak już pisałam - ciężko się czyta. Ale wrócę, obiecuję :)

piea
2025-02-23

dopiero po wstawieniu Relacji i próbie jej kilkukrotnej edycji zauważyłam, że coś się znowu tu "porypało" :( tym razem oprócz znaczków ??? - które zamieniają cudzysłowy, myślniki i inne znaczki w tekście w te koszmarne " ? " , to teraz jeszcze poznikały odstępy między wierszami i akapity! i w żaden sposób nie da się tego ustawić inaczej! :( ; efekt tego jest taki, że cała treść "sama ustawia się" ciągiem jednym ciurkiem.... co jest strasznie niewygodne do czytania! :( ; wypunktowane tutaj 20 bułgarskich miejscówek (które ułożyłam wygodnie jeden pod drugim z odstępami) tutaj "zlały się w jedną całość" :( no istny Koszmar! ; tylko Admin jest chyba w stanie coś z tym poradzić....? o ile to technicznie możliwe...?