Za pierwszym razem, kilka lat temu, objechaliśmy Portugalię od południa, przez Lizbonę po Fatimę, więc teraz kolej na zwiedzanie od północy. Zaczynamy od Bragi, a skończymy znów na Fatimie, żeby zamknąć całość Portugalii. Tym razem zajęło nam to 4 dni, z dwoma noclegami w Porto (na campingu) i jednym w Fatimie (w hoteliku - o nazwie „Alleluja” - tym samym, w którym zatrzymywaliśmy się poprzednim razem!); przejechaliśmy na terenie Portugalii 760 km.
Popularne portugalskie przysłowie mówi, że: „Braga się modli, Coimbra studiuje, Lizbona się bawi, a Porto pracuje”. Postanowiliśmy przyjrzeć się, jak to w rzeczywistości wygląda. Wcześniej sądziłam, że to raczej „Fatima się modli a Lizbona pracuje”, o Bradze i Coimbrze dotychczas niewiele słyszałam. Ale skoro przysłowia są mądrością narodów, najlepiej przekonać się naocznie, u źródeł, jak sprawy się mają.
Jest to jedno z najstarszych miast całego Półwyspu Iberyjskiego. Rzymska Bracara Augusta należała do najważniejszych ośrodków handlowych i kulturalnych w Imperium Romanum. W II w. pne miasto liczyło ponad 250 tys. mieszkańców, podczas gdy dziś ledwie przekracza 100 tysięcy. Od początku formowania się suwerennej państwowości Portugalii (XVI w.) Braga była stolicą biskupstwa i głównym ośrodkiem życia religijnego kraju. Na przestrzeni wieków wyrosły tu licznie kościoły i klasztory. Obecnie wiodącą rolę odgrywają 2 położone na wzgórzach poza miastem sanktuaria: Męki Pańskiej - Dobrego Jezusa ze Wzgórza (Bom Jesus do Monte XVIIIw.) i Matki Bożej - Niepokalanego Poczęcia - w Someiro. U stóp sanktuarium Maryjnego stoi okazały pomnik Jana Pawła II, upamiętniający wizytę papieża w maju 1982 roku.
Dalej, na szlaku naszej podróży potoczyło się akurat na odwrót, w absolutnej sprzeczności z przysłowiem...
Trafiliśmy na „Porto się bawi”! Och, i to jeszcze jak się bawiło, głośno i długo! A my w nocy mieliśmy zamiar po prostu spać, będąc już za półmetkiem podróży, po 17 dniach i prawie 5 tysiącach przejechanych kilometrów. No cóż, camping w Porto - położony w eukaliptusowym lesie, nad samym oceanem - przez wakacyjny weekend służył nie tylko długodystansowym wędrowcom, ale i miejscowej młodzieży... Na wolnym powietrzu odbywała się jakaś gigantyczna dyskoteka techno. Nasz namiot, w tych warunkach, nie zapewnił izolacji akustycznej, ani nawet świetlnej. W ogłuszającym huku dźwięków techno i przy błyskających różnymi odcieniami słupach światła z reflektorów, czekaliśmy aż to się skończy, żeby choć trochę zregenerować siły przed następnym dniem, na który zaplanowaliśmy zwiedzanie Porto. Na szczęście w końcu, gdy już zaczęło świtać, nastała upragniona cisza i mogliśmy na chwilę zmrużyć oczy.
Samo miasto tak nas oczarowało, że szybko zapomnieliśmy o nocnych niedogodnościach. Położenie Porto- na wzgórzach przy ujściu rzeki Duero, płynącej do Atlantyku na dnie głębokiego wąwozu, wijące się uliczki, zabudowa (i ta zwyczajna, i ta oficjalnie zabytkowa), zakamarki, stare, żelazne mosty, atmosfera, to wszystko było jak z bajki.
Największe i najstarsze miasto środkowej Portugalii - to taki trochę nasz Kraków. Za czasów pierwszego króla Portugalii pełniło rolę stolicy, a także jest to stare centrum akademickie kraju. Kompleks historycznych zabudowań akademickich zajmuje szczyt wzgórza stromo opadającego ku dolinie Mondego. Znajdziemy tu obszerny dziedziniec uniwersytetu otoczony reprezentacyjnymi zabudowaniami z XVI-XVIII w., z elegancką kolumnadą, zwaną Via Latina. Najciekawsze są tu:
A jest na co popatrzeć: gęsto zabudowane, jedne nad drugimi domy, pokryte ceglaną dachówką, wzdłuż stromych i krętych wąskich uliczek.
Choć nie ma to związku z uniwersyteckim charakterem miasta, wspomnę tu jeszcze o jego katedrze. Jest to bowiem wyjątkowa budowla romańska z XII wieku, przypominająca wyglądem zewnętrznym raczej fortecę niż kościół, a wewnątrz - surowa, ciemna i zdecydowanie chłodna, co jest przyjemnie odczuwalne w upalny letni dzień.
Zresztą, tu znów nasuwa się podobieństwo do Krakowa, w starej Coimbrze spotykamy wiele starych, zabytkowych kościołów i klasztorów... jest co zwiedzać!
Fatima - to oczywiście sanktuarium Maryjne. Jesteśmy tu po raz drugi, więc już prawie jak u siebie. Choć, po 6 latach, zauważyłam pewne zmiany, nawet na wielkim placu przed bazyliką. Klimat wyciszenia i modlitwy pozostał jednak niezmienny. Dla mnie to sanktuarium ma w sobie coś szczególnego. Choć jest tu zwykle sporo ludzi, nie ma zgiełku, jest skupienie, wyciszenie...
I na koniec, jadąc w powrotną drogę w kierunku Hiszpanii, a konkretnie do Salamanki, zatrzymaliśmy się jeszcze w jednym, mało popularnym, niewielkim, portugalskim miasteczku: Viseu. Jest to stolica regionu Górnej Beiry. Nie odczuwa się tu jednak charakteru wielkomiejskiej stolicy. Natomiast wielkie wrażenie na nas zrobiła historia tego miasteczka, sięgająca... pradawnych czasów, bo aż II w. pne. - o czym przypomina pomnik bohatera z tamtych wieków. Odegrało ono też znaczącą rolę w historii sztuki portugalskiej (XVI-wieczna szkoła malarska). A dziś - przechadzając się po starym mieście - możemy popatrzeć na zachowane manuelińskie, renesansowe i barokowe domy mieszczańskie, a także zatrzymać się dłużej na placu katedralnym. Katedra - romańska, przebudowana w XVII w., ma wnętrza ożywione manuelińskimi dekoracjami i bogaty skarbiec. Z kolei kościół da Misericórdia - to przykład klasycznej fasady portugalskiego baroku: białe płaszczyzny ścian, z dwoma bliźniaczymi wieżami i portykiem.
Po raz kolejny przekonaliśmy się, że warto zjechać z głównych szlaków, opisywanych w przewodnikach, żeby odkryć coś mniej znanego, a - jak się okazało - niezwykle interesującego.
piea | u mnie po dwóch wizytach na Maderze wypadałoby w końcu wybrać się do Portugalii lądowej:), z tym, że jeśli- to my na pewno nie w lato:)); lato w tej części Europy jest dla nas stanowczo za gorące, jesli już to raczej kwiecień-maj, lub wrzesień -październik; kto wie co los przyniesie....? a skończy sie pewnie tak jak u Kawusi:) nasze plany-planami a życie i tak sobie własne plany z nami poczynia :)) Aniu, dzięki za ciekawą relację, pozdrowionka |
kawusia6 | Dzięki za ciekawą relację i zdjęcia. Portugalia też mi się "marzy" gdzieś na turystycznym szlaku. Może w to lato...ale pewnie jak zwykle coś wypadnie i będzie inny kierunek... albo laba nad polskim morzem :) Pozdrawiam K |