Po miesięcznym oczekiwaniu wreszcie nadszedł czas na nasze upragnione wakacje i podróż na jedną z wysp na Oceanie Atlantyckim, nazywanej wyspą wiecznej wiosny, czyli na Maderę.
Naszą podróż zaczynamy od odlotu z lotniska London-Gatwick i po prawie czterech godzinach lotu lądujemy na drugim najniebezpieczniejszym lotnisku w Europie, a jest to oczywiście Santa Catarina Airport na Maderze. Lądowanie na tym lotnisku dostarcza wielu wrażeń, ma się odczucie, że samolot zaraz skapie się w wodach oceanu. Kilkaset metrów drogi lotniska zbudowano na 180 potężnych kolumnach tuz nad brzegiem oceanu.
Naszym miejscem docelowym był hotel Don Pedro Baia w miejscowości Machico, która położona jest na wschodnim wybrzeżu Madery, około 5 kilometrów od lotniska. Hotel usytuowany jest tuż przy kamienistej plaży nad zatoką. Troszeczkę dalej tuż za rzeczką wpadającą do oceanu znajduje się jedna z niewielu piaszczystych plaż na wyspie. Plażę stworzono ze złocistego piasku dostarczonego z Afryki, a dokładniej z Maroka, a zbudowano ją kosztem 3 milionów Euro.
To właśnie tu w 1420 roku zakotwiczył statek kapitana Zarco, a Machico stało się pierwszą stolicą Madery.
Miasteczko Machico, w którym wypoczywaliśmy położone jest w pięknej dolinie, podzielone na pół przez rzekę Ribeira de Machico, okazało się również doskonałą bazą wypadową dla naszych wycieczek „wyspoznawczych”.
Po wypożyczeniu samochodu, pierwszym zakątkiem, który postanowiliśmy zwiedzić był wschodni rejon wyspy, a mianowicie Baia de Abra z pięknymi widokami na Ilhen de Cavada i Ilhen do Faroi. Następnie droga zaprowadziła nas do Ponta de Sao Laurenco, gdzie z punktu widokowego (miraduro) można podziwiać wspaniale widoki tego niezwykłego miejsca. Naszym zdaniem ten klifowy krajobraz to jeden z ładniejszych widoków na wyspie.
Następnie kierujemy się bardziej na północny wschód wyspy do miejscowości Santana. Po drodze podziwiamy piękne widoki, miedzy innymi na poniżej położoną miejscowość Porto da Cruz i panoramę Penha d’Aguia (Orla Skala) wznoszącą się tuż nad wioską Faial. Orla Skala to wysoka na około 600 metrów góra wyrastająca prosto z oceanu.
Wreszcie dojeżdżamy do Santany, która przyciągnęła nas chęcią zobaczenia tradycyjnych trójkątnych domków. Mały skansenik składa się z czterech białych domków z dachami pokrytymi strzechą, sięgającymi prawie do ziemi. Bardzo ładnie to wszystko wygląda.
Jeszcze chwile spacerujemy po miasteczku, w którym w tym czasie odbywał się festyn, czy też jakieś doroczne święto, by wieczorem wrócić do naszego hotelu na zasłużony odpoczynek.
Kolejny dzień to nowe miejsca, przepiękne widoki i niezapomniane wrażenia...
Brak komentarzy. |