Pomimo, że ceny z roku na rok w Bułgarii rosną, wciąż jednak daleko jej do poziomu cen w Polsce. To kraj wprost przepełniony kawiarenkami, restauracjami, pubami, w których o każdej porze dnia i nocy można zjeść coś smacznego, świeżego i za przystępną cenę.
Bułgaria, Rumunia, Chorwacja, to najstarsze kurorty jakie pojawiły się w zasięgu portfeli Polaków. Po przemianach, jakie nastąpiły w naszym kraju na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, wyruszyliśmy jednak na podbój krajów śródziemnomorskich, takich jak Grecja, Hiszpania, Włochy, Tunezja czy Cypr. Po kilkuletniej przerwie Bułgaria jednak powróciła do łask polskich turystów.
Udało mi się zwiedzić niemal wszystkie kraje śródziemnomorskie, jednak obecnie, w dobie kryzysu gospodarczego, pojawił się problem urlopu, a ściślej mówiąc wyboru ciepłego, ciekawego i przede wszystkim niedrogiego miejsca wypoczynku. Bułgaria okazała się strzałem w dziesiątkę! I choć był to środek sezonu, zatem przełom lipca i sierpnia, to i tak za bilet z Warszawy, dwa tygodnie pobytu i opcję all inclusive, zapłaciłam niecałe dwa i pół tysiąca złotych! Choć wcześniej chcieliśmy pojechać do Bułgarii w maju. Można zatem odpocząć w pięknym miejscu, gdzie słońce mamy zagwarantowane a kieszeń nie nadwyrężoną zbytnim wydatkiem.
Lecieliśmy niecałe dwie godziny, przewoźnik bułgarski jest ponadto punktualny, zatem nie zdarza się jakiekolwiek koczowanie na lotnisku w oczekiwaniu na nasz upragniony lot. Zostaliśmy odebrani na lotnisku w Varnie przez polskiego rezydenta, a już po dwudziestu minutach meldowaliśmy się w naszym hotelu. Co się okazuje? Większość hoteli bułgarskich jest modernizowana, zatem apartament jaki otrzymaliśmy, nie przypominał pokoju dwuosobowego, tylko luksusowy salon dla czteroosobowej rodziny. Czysty, schludny, przestrzenny, klimatyzowany, z telewizorem, telefonem, dostępem do Internetu, ogromnym, wygodnym łóżkiem, nowymi meblami. Aż trudno w to uwierzyć, że zostaliśmy tam zakwaterowani, spodziewaliśmy się dużo gorszych warunków, biorąc pod uwagę cenę naszej wycieczki. Okazało się również, że na miejscu mamy do dyspozycji, dwa baseny - jeden odkryty a drugi w hotelu, napełniony wodą z leczniczych źródeł oraz kort tenisowy. Do plaży trzysta metrów, widok na morze z balkonu naszego pokoju.
Jak wspomniałam Bułgaria jest jednym z najwcześniej odwiedzanych krajów przez turystów i paradoksalnie nie wszędzie porozumiecie się tam w języku angielskim! Tylko bułgarski wchodzi w grę. Język ten jest bardzo podobny do rosyjskiego, a ten z kolei przeważnie pozwala Polakom na dość swobodną konwersację. Zatem polecam Bułgarię tym, którzy nie znają języków obcych, zapewniam, że nie będą tam w ogóle potrzebne a i tak swobodnie będziecie rozmawiać z tamtejszymi mieszkańcami.
Nie warto jednak w Bułgarii wybierać opcji all inclusive. Posiłki w hotelach są bowiem dość monotonne i tak na przykład na śniadanie dostajemy codziennie to samo - zatem jaja pod wszelkimi możliwymi postaciami, kiełbaski i wiele rodzajów pieczywa. Owszem smaczne, ale nie przez dwa tygodnie. Obiady i kolacje zaś pozostawiały wiele do życzenia. Dlatego też często stołowaliśmy się na mieście, na szczęście w Bułgarii nie jest drogo, a też warto skorzystać lokalnej kuchni. I choć pewnie przypuszczacie, że królował kebab, to się grubo mylicie. Dominowało mięso mielone, które przybierało najróżniejsze kształty jakie można było sobie tylko wymyślić, inne na obiad, inne zaś na kolację. Mdłe, nie doprawione sałatki, dość chłodne ziemniaki czy frytki. Postanowiliśmy zatem wybrać się do miasta i zjeść coś w regionalnej restauracji. Pewnie nie uwierzycie, ale za trzydzieści złotych zjedliśmy obfity obiad dla dwóch osób, do tego oczywiście lokalne alkohole.
W Bułgarii płaci się lewami, jedna lewa to około dwóch złotych. Nie warto wymienić złotówek w Polsce, lepiej zrobić to na miejscu, w jakimkolwiek kantorze, gdyż wszędzie jest jednakowy kurs. Nawet w nadmorskich knajpkach, piwo kosztuje dwa lewa! Porównajcie tą cenę chociażby z ceną alkoholu nad Morzem Bałtyckim. Różnica kolosalna!
Żeby uatrakcyjnić sobie pobyt w Bułgarii, postanowiliśmy wykupić dwie wycieczki fakultatywne w Bułgarii - rejs statkiem i zwiedzanie Nesseberu. Całość to około dziewięćdziesięciu lewa na osobę. W międzyczasie zwiedziliśmy Varnę, do której bilet kosztował niecały jeden lewa. Zatem po dość wnikliwej kalkulacji okazało się, że dwutygodniowe wczasy w Bułgarii kosztują mniej niż trzy tysiące złotych w środku sezonu. A może wybrać się tam zimą...
kolija | Z tego co się orientuję to Bułgaria nie jest droga. Jeszcze tam nie byłam, ale mam zamiar się wybrać w wakacje. Zarezerwowałam sobie już wycieczkę na stronie alfa staru, 25% zniżki jeszcze dostałam więc w ogóle trafiła mi się super cena. Na miejscu z tego co się orientowałam ( pytałam znajomych, czytałam) również ceny nie są specjalnie wygórowane. Na pewno taniej niż w innych krajach gdzie panuje piękna pogoda ( np Hiszpanii czy Włoszech). |
annag | Ja spędziłam w Bułgarii bardzo fajne wakacje. Odpoczęłam, trochę zwiedziłam, poznałam bułgarską kuchnię i kulturę. Sama wycieczka nie była droga ( leciałam z alfa starem) i warunki nie były takie jak w "Bristolu", ale naprawdę nie było źle! Jedzenie smaczne, w pokojach czysto. Jeżeli do kurortu przyjeżdżają setki turystów to wiadomo, że na każdym kroku nie może być nie wiadomo jak czysto, bo ludzie jednak kiedy są na wakacjach to uważają, że wszystko im wolno. Ale widać, że władze miasta starały się utrzymywać czystość na ulicach, a pracownicy hotelu dbali o to żeby odpoczywający mieli jak największy komfort. Mnie się podobało. |
fadenoir | Osobiście bawiłem się w Bułgarii świetnie! Polecam wyjazd przed sezonem, unikacie dzikich tłumów, a ceny są niższe. Zobacz zdjęcia z mojego wyjazdu: złote piaski zdjęcia. Pozdrawiam! |
katerina | Opis katrinki to rzeczywisty opis Bulgarii!Na mnie tez Zlote Piaski nie zrobily pozytywnego wrazenia!To juz lepiej wybrac sie zima na narty do bulgarskiego kurortu Bansko,tam mozna sie spodziewac prawdziwie europejskich standardow! |
katrinka | no i bzdura bo po pierwsze wcale nie jest tak tanio, po drugie hotel 4**** to byly europejskie 3***, a w Złotych Piaskach wszyscy po niemiecku gadają bo większość turystów to Niemcy i do tego mało fajni Niemcy,bo w wiekszości jacys robole. Powyższy opis to mi pasuje do tego co widziałam w Bułgarii jakies 6lat temu, wtedy byelam w Albenie... |