Jeden z najpiękniejszych zakątków Włoch, wpisany na listę światowego dziedzictwa kultury UNESCO, znajduje się w Ligurii - północno-zachodnim regionie Włoch. George Byron miał całkowitą rację, nazywając to miejsce rajem na ziemi.
Cinque Terre oznacza po włosku dosłownie „pięć ziem” i zgodnie z nazwą jest to pięć malutkich miasteczek rozlokowanych uroczo na skalistym brzegu. Na szczęście jest to również teren parku narodowego, więc jest nadzieja, że jeszcze długo będzie można się cieszyć urokiem tej niezwykłej oazy.
Jest to prawdziwa uczta dla miłośników pieszych wędrówek. Dojeżdża się tu z miasta La Spezia pociągiem, który zatrzymuje się w każdej z tych pięciu miejscowości. Najlepiej wysiąść w pierwszej lub ostatniej i przespacerować się całym szlakiem wiodącym przez pozostałe. Można też dotrzeć drogą morską, z La Spezii wypływają także statki, po drodze zawijają do kilku urokliwych portów - niezapomniane wrażenia gwarantowane.
Pierwszym na trasie jest Riomaggiore, swą nazwę wzięło od jednego z dwóch przepływających przez nie potoków. Zabudowania najstarszej części sięgają XIII wieku. Uwagę przyciągają domy przypominające wieże, mają po kilka pięter i piętrząc się jedne nad drugimi schodzą do morza. Dzielnica zlokalizowana wokół dworca rozwijała się od drugiej połowy XIX wieku, kiedy dotarła tu kolej. Kiedyś mieszkańcy utrzymywali się głównie z rolnictwa (tarasowe ułożenie winnic jest jednym z głównych elementów pięknego widoku), obecnie praktycznie wszystko opiera się na turystyce. Miejscowość obfituje w kawiarenki, restauracyjki i sklepiki z pamiątkami. Do Riomaggiore przyciągają przede wszystkim walory widokowe, zaleca się więc w szczególności spacery uliczkami i rozkoszowanie się atmosferą, ale znajdzie się też coś (jak to we Włoszech) dla miłośników zabytków. Można zwiedzić ponoć najstarszy w wiosce kościół Świętego Antoniego (XIII w.), kościół Jana Chrzciciela (poł. XIV w.), który jest patronem miejscowości, Santuario della Madonna di Montenero, które usytuowane na wzgórzu dominuje nad Riomaggiore oraz malownicze ruiny zamku.
Kolejny przystanek na tej przeuroczej trasie to Manarola, prowadzi do niej ścieżka wykuta w skale zwana drogą miłości. Miasteczko rozlokowane jest na stromym cypelku. Kolorowe domy-wieże, mające dawniej charakter obronno-mieszkalny, dziś pięknie kontrastują z ciemnymi skałami. Uwagę ciekawego turysty przyciąga biała wieża usytuowana w wyższej części wioski - służyła niegdyś za znak dla marynarzy. Był tu też niegdyś zamek, wokół którego rozwinęła osada. Z czasem stopniowo przekształcono go na mieszkania, wprawne oko wychwyci jednak jego mury, dawne wejście znajduje się na Via del Baluardo. Najlepiej podziwiać panoramę miasteczka z Punta Bonifiglio, powyżej znajduje się też mały cmentarz. Dla tych, którzy wybiorą się tu w okresie bożonarodzeniowym czeka specjalna niespodzianka. Otóż pewien emerytowany kolejarz - Mario Andreoli - na wzgórzu dominującym nad Manalolą wznosi co roku szopkę, której wszystkie elementy ozdabia tysiącami kolorowych lampeczek. Podobno jest to największa tego typu szopka na świecie. Na Wielkanoc zaś przygotowuje również przebogato oświetloną drogę krzyżową. Warto zatrzymać się tu na małą przerwę w barze czy restauracji, jest szansa, że nie utonie się w tłumie turystów, którzy przez Manarolę raczej tylko przetaczają się i gnają dalej.
Kolejny przystanek w miejcowości Corniglia. Jako jedyne miasteczko ze wszystkich pięciu nie ma bezpośredniego połączenia z morzem. Usytuowane jest na szczycie cypla wysokiego na około 90 m. Wokół rozciągają się winnice. Nazwa pochodzi prawdopodobnie od Gens Cornelia - tak nazywała się rodzina, do której niegdyś należał ten teren. Zabudowania rozlokowały się wzdłuż głownej ulicy Via Fieschi, zaczynającej się przy parafialnym kościele Św. Piotra wzniesionym w miejscu dawnej kaplicy - corocznie odbywa się tu festiwal organowy. Przechadzając się tą drogą dochodzi się w końcu do tarasu Św. Marii, zawieszonego nad urwiskiem, niegdyś stał tu również malutki kościółek, który w XIX wieku runął do morza. Jest to jeden z punktów widokowych miasteczka, z którego podziwiać można widok na okolicę Vernazzy. Z kolei przepiękna panorama na wybrzeże i Manarolę roztacza się przed tymi, którzy zdecydują się wspiąć na pozostałości wieży - jedyny ślad po niegdysiejszych fortyfikacjach.
Czwartą miejscowością na tej urokliwej trasie jest Vernazza z ładnym, malutkim portem. Wybudowano go w czasach walk przeciw Pizie i do dziś zachowały się zabudowania o charakterze obronnym: ślady murów, bastion i wieże. Miasteczko zaczyna się szerokim, płaskim placem tuż przy morzu i pnie się w górę starymi, poprzyklejanymi do siebie domami. Zamek rodziny Dioria rozciąga się nieregularną formą na skałach, przez wieki dobudowywano do niego różne elementy. Miłym chłodem, po męczącej wędrówce i upale, przywita turystę wnętrze kościoła parafialnego Chiesa di Santa Msargherita d’Antiochia. Święta jest również patronką miejscowości. 20 lipca na jej cześć odbywa się fiesta, na ulicach rozstawiane są stoły, mieszkańcy jedzą, rozmawiają, żartują a wieczorem wszystko kończy się pokazem sztucznych ogni.
Ostatni odcinek drogi łączącej pięć miasteczek prowadzi do Monterosso al Mare, którą możemy zwiedzić np. wykupując wycieczki po Włoszech w którymś z polskich biur podróży, które oferują ofertę wycieczek objazdowych. Turyści zatrzymują się tu by skorzystać z szerokiej plaży, która jest większa i wygodniejsza niż w pozostałych czterech wioskach. Miejscowość ma charakter kąpieliskowy, dlatego poza starą częścią rozwija się też nowa, dostosowana do potrzeb coraz chętniej wypoczywających tu gości. Warto wdrapać się gdzieś na wyżyny i z dala od tłumów podziwiać widoki skąpane w czerwonym blasku zachodzącego słońca.
piea | To absolutne cudo!!! i niekwestionowana perełka liguryjskiego wybrzeża! (ech!.... chętnie bym tam znów wróciła!, ale jest tyle innych, ciekawych miejsc....) |
texarkana | Byłam tam w zamierzchłej przeszłości, kiedy to jeszcze dźwigałam na plecach wielki plecak i z przyjemnością sypiałam pod gołym niebem. BAJKA! Piękne miasteczka. Cudowne morze ze skalistymi plażami (bardzo się wygodnie na nich śpi). Pyszne jedzenie. No i... mnóstwo DŻENTELMENÓW W BIAŁYCH GARNITURACH, KAPELUSZACH I Z LASECZKAMI - rodem z Anglii. To podobno ich ulubione miejsce urlopowe. |