Wyspy Liparyjskie - skupisko wulkanów, zlokalizowane na północ od Sycylii, to nieprzeciętnie piękny zakątek ziemi, o nierealnym wręcz krajobrazie.
Istnieją dwie nazwy tego archipelagu, ta wspomniana pochodzi od greckiego słowa lipari - „żyzny”. Ciekawa jest etymologia drugiej nazwy (Wyspy Eolskie), starożytni Rzymianie wierzyli, że tereny te zamieszkiwał Eol - rzymski bóg wiatru.
Wszystkich wysp jest siedemnaście, z czego siedem jest większych, a dziesięć zupełnie malutkich. Mieszkańców jest tu niewielu, a populacja ciągle się pomniejsza. Mniej więcej od lat osiemdziesiątych rozkwita turystyka, przynosząc mieszkańcom coraz wyższe dochody, poza tym tutejsza ludność utrzymuje się z rybołówstwa.
Ciekawostką jest, że właśnie tutaj wydobywa się ogromne ilości pumeksu. Na wyspy można dostać się z Milazzo lub Messyny (Sycylia), z których kursują małe stateczki. Komunikację pomiędzy wysepkami zapewniają małe łódki lub kutry. Okazuje się, że w cywilizowanych Włoszech są jeszcze miejsca, gdzie samochody nie uprzykrzają życia pragnącym spokoju turystom, otóż drogi wybudowano tylko na Lipari, Vulcano i Salinie.
Największą wyspą jest Lipari, jej powierzchnia to ponad 37 km2. Życie koncentruje się głównie w miasteczku o tej samej nazwie, gdzie w XIII-XIV wieku wzniesiono zamek, przebudowany potem przez Hiszpanów na twierdzę. Po 1922 roku, kiedy władza leżała w rękach faszystów, w budowli utworzono obóz koncentracyjny, w którym przetrzymywano przeciwników reżimu. Został on zlikwidowany dopiero po wkroczeniu aliantów. Głownym placem Lipari jest Piazza Sant’Ugo Onofrio, gdzie działają liczne bary i restauracyjki. Miło jest urządzić sobie iście włoską ucztę dla żołądka, jednocześnie nasycając oczy pięknym widokiem bastionu górującego na skale podmywanej morskimi falami. Najbardziej reprezentacyjna ulica to Corso Vittorio Emanuele, ale warto zapuścić się też na Via Garibaldi - wąską i pełną zaułków starą uliczkę, na której można odetchnąć prawdziwą dawną atmosferą. Nie ma tu wielu zabytków do zwiedzania, ale poza katedrą można też pokusić się o odszukanie ciekawie usytuowanego kościółka Chiesa dell’Annunziata.
Salina to druga co do wielkości wysepka, znajduje się na niej sześć nieczynnych wulkanów. W trzech niewielkich osadach w okresie letnim odbywają się liczne miejscowe uroczystości, występy muzyczne i projekcje filmów. To tutaj właśnie kręcono sceny do słynnego włoskiego filmu IL Postino (Listonosz). Jeżeli dysponujemy czasem, można zafundować sobie nocleg, będzie to świetna okazja do obserwacji życia tak malutkiej społeczności.
Vulcano położona jest najbliżej Sycylii (w odległości 25 kilometrów) i posiada czynny wulkan. Atrakcją są również kąpiele błotne, które dobrze wpływają na skórę i leczą reumatyzm. Jest to dość ciekawe przeżycie - taplając się w błotku podziwiamy okoliczne wzgórza i pogodne niebo usiane obłoczkami. Potem można wskoczyć do morza, tam, gdzie z jego dna wydobywają się gazy, które podgrzewają wodę i dają wrażenie, jakby się było w wannie z jacuzzi. A najwspanialsze jest to, że wszystko funduje nam natura, a nie nowoczesne technologie. W poszukiwaniu ciekawostek można też udać się do Valle dei Mostri, gdzie wyciekająca lawa zastygła w przedziwne, niekiedy „potworne” formy.
Stromboli nie trzeba specjalnie przedstawiać, bo chyba słyszał o niej każdy, a raczej o znajdującym się tu czynnym wulkanie o tej samej nazwie. Najlepiej oglądać go w akcji po zmroku, kiedy jest już ciemno. Organizowane są specjalne rejsy, podczas których działania wulkanu przypominają pokaz fajerwerków. Kolejny spektakl natury przyprawiający o dreszczyk emocji. Tubylcza ludność jest naprawdę nieliczna i nikogo nie dziwi tu widok mułów, wykorzystywanych w transporcie.
Do najbardziej ekskluzywnych należy Panarea. Rezydują na niej głównie bogacze. To tutaj funkcjonuje jedna z najbardziej znanych włoskich dyskotek. Na wyspę licznie przybywają single, w poszukiwaniu przygód i nowych znajomości. Większość plaż jest dostępna tylko od strony morza. Panarea posiada jedyną w archipelagu piaszczystą plażę (nie czarną!).
Ostatnie dwie z siedmiu zamieszkałych wysepek to Filicudi i Alicudi. Pierwsza z wymienionych słynie z przepięknych grot, a wiosną tonie w tęczy barw zakwitających roslin. Alicudi z kolei jest najrzadziej odwiedzaną przez turystów wyspą i całkowicie wolną od miastowego czy nawet miasteczkowego życia, nie ma tu supermarketów, restauracji, dyskotek czy barów (poza jednym). Warto wdrapać się na szczyt Monte Filo dell’ Arpa, widoki na bajecznie piękną okolicę wynagrodzą trud wędrówki.
Wszechogarniający panujący tu spokój ukoi nerwy zszargane turystyczną wrzawą. Ciekawym sposobem na wakacje jest rejs wokół Wysp Liparyjskich, jest to gwarancja zapierających dech w piersi widoków, możliwość odwiedzenia czynnych wulkanów i niecodzienny widok czarnych plaż oraz krystalicznie czystej i przeźroczystej wody.
Nieduży fragment Włoch najbardziej wysunięty na południe to Lampeduza. Wiele osób słyszało o tej wyspie, w związku z imigrantami, przybywającymi tam z Afryki praktycznie na czym się da. Lampeduza to także wiele interesujących plaż i urokliwych zatoczek np. Isola dei Conigli (Wyspa Królików), gdzie żółwie morskie składają swoje jaja.
Wysepka posiada plaże przez wielu uważaną za jedną z dziesięciu najpiękniejszych na świecie - bielutki, drobniutki piasek i niewiarygodnie przezroczysta woda. Warto też zajrzeć do zatoki Cala Creta, gdzie kamienne schodki sprowadzą nas wprost do morza. Kto pragnie schronić się przed wiejącym w tamtych okolicach wiatrem Sirocco, może wybrać się do zatoczki Mare Morto - plaża jest kamienista, ale morze zawsze spokojne. Wysepki rozsiane wokół Sycylii to prawdziwa uczta dla oczu, można się rozmarzyć i wciąż czuje się niedosyt.
Brak komentarzy. |