Egipt zakaże picia alkoholu i opalania się w bikini?

Po egipskiej rewolucji coraz bardziej znaczący staje się głos ugrupowań islamskich. Gdyby doszły one do władzy, mogą przeprowadzić istną rewolucję w egipskiej branży turystycznej. Ugrupowanie Wolność i Sprawiedliwość (skrzydło Bractwa Muzułmańskiego) domaga się wprowadzenia wielu zakazów mających obowiązywać zagranicznych turystów, m.in. picia alkoholu, jedzenia wieprzowiny, mieszkania w jednym pokoju pary bez zaświadczenia o małżeństwie, czy rozbierania się na plaży. Bardziej radykalna jest tutaj salaficka grupa Dawa, która chce dodatkowo zabronić zwiedzania piramid, Sfinksa, oraz innych starożytnych zabytków, gdyż jej zdaniem są one „nieislamskie”, a kultura faraonów była kulturą „zgniłą”.

Takie wypowiedzi przerażają egipskie Ministerstwo Turystyki oraz hotelarzy i restauratorów obsługujących turystów. - Bez alkoholu i kostiumów kąpielowych żaden turysta do nas nie przyjedzie - powiedział szef egipskiego stowarzyszenia firm turystycznych, przypominając, że turystyka jest podstawową gałęzią gospodarki Egiptu, która przynosi rocznie 13 mld dolarów zysku.

Sprawa jest na tyle poważna, że przedstawiciele Ministerstwa Turystyki spotkali się z przywódcami Bractwa i próbowali przekonać ich, by odstąpili od postulatów. Powstała także Koalicja Wsparcia dla Turystyki, która ma na celu zwalczanie radykalnych pomysłów islamistów.

Na łamach „Rzeczypospolitej” możemy przeczytać cytat z wypowiedzi profesora Hani Henry”ego z Uniwersytetu Kairskiego, który powiedział m.in. - „Tak samo zaczęło się w Iranie ... umiarkowana młodzież chciała wprowadzić zmiany, ale mułłowie przejęli kontrolę nad rewolucją. To samo robi u nas właśnie Bractwo Muzułmańskie. Na samą myśl o tym robi mi się niedobrze”.