17 kwietnia 1975 roku, po trwającej 5 lat wojnie domowej, do stolicy Kambodży, Phnom Penh, wkroczyli uzbrojeni radykałowie, znani jako Czerwoni Khmerzy. Czerwony był w tym wypadku szczególnym kolorem - kolorem komunizmu.
Demokracja po kampuczańsku
Kambodża to kraj o trudnych losach. Potężny i niepodległy od IX w, w XV popadł w zależność od Syjamu i Wietnamu. W XIX w. stał się francuską kolonią, w latach 50-tych wieku XX zyskał niepodległość. W 1970 r. Khmerzy niezadowoleni z rządów księcia Norodoma Sihanouka, wszczęli wojnę domową. W kwietniu 1975 roku zwyciężyli ją Czerwoni Khmerzy. Zmienili nazwę kraju na Demokratyczna Kampucza. Natychmiast po zwycięstwie, bez żadnych wyjaśnień, siłą doprowadzili do wyludnienia kambodżańskich miast i miasteczek. Zlikwidowali pieniądze, szkoły, prywatną własność, sądownictwo, targi, zakazali praktyk religijnych. Odcięli kraj od zachodniego świata. Zmusili wszystkich do pracy na roli, do produkcji żywności. Wszystkie te decyzje zostały podjęte przez Komunistyczną Partię Kampuczy, która stała na czele radykalnej marksistowsko-leninowsko-maoistycznej rewolucji.
Postacią nr 1 był Pol Pot, dawny mnich buddyjski i nauczyciel. To on ustanowił 1975 r. Rokiem Zero, siebie nazwał Bratem Nr 1, a swój rząd - Angkar. Propaganda głosiła, że ryż rósł lepiej, ponieważ poprosił go o to Pol Pot. Żołnierze walczą wspaniale, bo nauczył ich wszystkiego Pol Pot. Żołnierze umierają, bo nie słuchają Pol Pota. Zwykły lud, który nie wiedział nawet jak Pol Pot wygląda, ani kim dokładnie jest, zmuszany był do wznoszenia pochwalnych okrzyków na cześć wodza.
Chłop potęgą jest...
Celem Czerwonych Khmerów było stworzenie utopijnego rolniczego społeczeństwa. Niewykształceni rolnicy i chłopi stali się ideałem obywatela, jako ci, którzy nigdy nie opuścili swoich wsi i nie zostali skażeni zachodnią ideologią. Większość chłopów popierała rewolucję Czerwonych Khmerów. Teraz mieli się stać wzorem dla wszystkich, którzy rolnikami nie byli. Ludzi z miast i miasteczek przesiedlano na wieś. Od chłopów mieli się nauczyć, jak ciężko pracować na roli. Tylko tak można było stać się dumą nowego państwa i mieć prawo do nazywania się prawdziwym Khmerem.
Wszyscy mieli być równi w Demokratycznej Kampuczy. Angkar rozpoczął więc proces unifikacji społeczeństwa. Zlikwidowano własność prywatną. Samochody, zegarki, sprzęt elektroniczny, kolorowe ubrania - to wszystko było symbolem zachodniej próżności, kapitalistycznej zarazy i różnic klasowych. Pieniądze nie były już potrzebne - wielu wykorzystało je jako papier toaletowy. Nakazano ludziom ubierać się jednakowo, narzucono czarne stroje przypominające piżamy. Kobiety i mężczyźni mieli nawet takie same fryzury.
Wrogowie ustroju
Pol Pot wierzył, że wśród ok. 7 milionów mieszkańców Kambodży jest ok. 140 000 wrogów nowego ustroju. Ci wrogowie mogli być wszędzie. Każdy, kogo podejrzewano, że mógłby poprowadzić rebelię przeciwko nowej władzy, miał zostać zabity. Na celowniku znaleźli się wszyscy ludzie z miasta. „Miastowi” byli przeciwieństwem rolnika - ideału reżimu. Wrogami Angkaru byli też lekarze, pielęgniarki, artyści, nauczyciele, studenci, urzędnicy. Na odstrzał szli ludzie noszący okulary - dla wojska były oznaką inteligencji. Podejrzani byli buddyjscy mnisi. Wielu z nich w ramach odmowy współpracy z rządem popełniło samobójstwa, nawet masowe. Wielu ukrywało się w dżungli. Wielu kamuflowało się, zapuszczając włosy i zakładając cywilne ubrania. Na wszelki wypadek Angkar zabijał całe rodziny przypuszczalnych wrogów systemu. Minimalizował tym samym ryzyko zemsty z rąk ocalonych.
Tuol Sleng
W czasie reżimu jedną z niepotrzebnych już szkół w Phnom Penh zamieniono na więzienie. Nazywano je Tuol Sleng lub S-21. Zadanie placówki było wyjątkowe: ochrona Centralnej Partii Kampuczy i jej liderów. S-21 było tajne, wiedzieli o nim tylko wysocy rangą rządzący i służba więzienna. A także więźniowie, choć oni nie do końca zdawali sobie sprawę z rangi placówki. Ok. 14 000 ludzi: mężczyzn, kobiet i dzieci przesłuchano i torturowano. Wymuszano zeznania o najczęściej wyimaginowanych przez władzę przestępstwach przeciw rewolucji, np. o współpracy z CIA. Więźniowie nie zostali oskarżeni, ponieważ byli winni, ale byli winni, ponieważ zostali oskarżeni.
Stosowano tortury: m.in. bicie, przypalanie papierosami, porażanie prądem, zmuszanie do jedzenia kału i picia moczu, wieszanie do góry nogami, zmuszanie do trzymania rąk w górze przez cały dzień, kłucie igłami, oddawanie hołdu: wizerunkom psów, meblom, ścianom, wyrywanie paznokci, duszenie plastikową torebką, tortury wodne: zmuszanie do picia ogromnych ilości wody, spuszczanie kropli wody na czoło. Przebieg tortur i zeznania skrzętnie protokołowano. Tylko 7 więźniów przetrwało S-21.
Już w kilka miesięcy po obaleniu reżimu obiekt przekształcono na muzeum (Tuol Sleng Museum of Genocide).
Czamowie
Kambodżę zamieszkiwali i zamieszkują dotychczas: Khmerzy, Chińczycy (ok. 3%), Czamowie i inne drobne mniejszości. Wśród nich tylko Czamowie są muzułmanami. Wywodzą się z dawnego królestwa Czamów, które z czasem zostało wchłonięte przez kambodżańskie imperium. Zachowali swą tradycję, religię, język. Dla Czerwonych Khmerów, którzy chcieli jednolitego społeczeństwa, ta odrębność była problemem. Dodatkowo, jako muzułmanie, byli uważani za wojowniczych, w znacznie większym stopniu niż buddyści. Tak stali się jednym z najgorszych wrogów nowego systemu.
Czerwoni Khmerzy zaczęli problem Czamów rozwiązywać na swój sposób. Upokarzano ich, próbując jak najmocniej oderwać od tradycji. Rozdzielano rodziny, na siłę próbowano asymilować z Khmerami. Zabraniano zawierania małżeństw w obrębie grupy narodowościowej. Zabijano przywódców religijnych, niszczono stare groby. Zamknięto szkoły koraniczne, zresztą tak jak wszystkie inne szkoły. W meczetach urządzano chlewnie lub magazyny. Nakazano używanie kart Koranu jako papieru toaletowego. Ciężka praca w rolnictwie miała przyczynić się do zapomnienia o przeszłości.
Ideą Czerwonych Khmerów była całkowita likwidacja religii, ale ich plan się nie powiódł się do końca. Czamowie nadal praktykowali islam, a Khmerzy buddyzm, tyle, że w ukryciu.
Głód i strach
Choć wszyscy pracowali przy produkcji żywności: na polach ryżowych, sadząc warzywa lub zbierając owoce, ciągle brakowało jedzenia. 2 razy dziennie wiejskie stołówki serwowały rolnikom ryż i suszoną rybę, a kiedy ryżu było mało, zupę ryżową. W niektórych regionach na 1 osobę przypadał 1 ziemniak dziennie. To właśnie w okresie wielkiego głodu zaczęto jeść to, co kiedyś, szczególnie w miastach, było nie do pomyślenia: węże, żółwie, żaby, koniki polne, inne drobne robactwo, które opiekano z solą i pieprzem. Łapano ptaki a ich krwią zagęszczano ryż i zupki ryżowe. Zupy gotowano na dżdżownicach. Ale ponieważ i tak ludzie ciągle byli głodni, zdarzały się przypadki kanibalizmu.
W teorii ci, którzy lepiej i ciężej pracowali, mieli dostawać większe porcje jedzenia. W praktyce bywały czasy, kiedy i dorosły mężczyzna i dziecko dostawali takie same małe porcje ryżu. Nie było ucieczki od tego sposobu żywienia, gdyż kuchnie były wspólne. Za kradzież jedzenia z państwowego pola najczęściej groziła kara śmierci. Nawet jeśli komuś udało się ukryć jakieś kosztowności i próbował kupić za nie trochę więcej ryżu - narażał się na denuncjację i śmierć.
Reżim wysyłał żywność głównie do Chin, w zamian dostawał broń. Ilość wysyłanych płodów rolnych, a zarazem sprowadzanej broni, rosła wraz z nasilającymi się wieściami o wietnamskiej inwazji na Demokratyczną Kampuczę.
Angkar jest wspaniały i o was dba
Na wieczornych spotkaniach propagandowych towarzysze wychwalali wspaniałość Angkaru, jego dokonania i dbałość o obywateli. W rzeczywistości liczyli się tylko ludzie zdolni do pracy. Gdy wycieńczeni głodem i przepracowaniem zapadali na choroby, nikogo już nie obchodzili. Szpitale były tylko szumną nazwą, nie było nawet lekarstw, tylko medycyna tradycyjna. Ale i tak nikt nie zawracał sobie głowy leczeniem chorych. Umierali w zapomnieniu, unurzani we własnych odchodach.
Dzieci harowały w obozach dla młodzieży lub sierot, nastolatków często wcielano do armii. Tylko małżeństwo chroniło chłopców przed pójściem do wojska, a młode dziewczyny przed losem seksualnych zakładniczek żołnierzy Angkaru.
Upadek
Reżim Czerwonych Khmerów upadł w styczniu 1979 roku po inwazji Wietnamu. W ciągu prawie 4 lat ok. 1,5 mln Kambodżan zmarło z głodu, nadludzkiej pracy, nieleczonych i niezdiagnozowanych chorób. Ok. 200 000 osób zginęło jako „wrogowie klasowi”, bez procesów i osądu. W rezultacie ocenia się, iż 1 na 5 Kambodżan zginął w czasie reżimu. Do tej pory nie poznano dokładnej skali tragedii tego narodu. Ponieważ i oprawcy i ofiary były w większości etnicznymi Khmerami, ukuto termin auto - ludobójstwo.
Nawet po wyzwoleniu Khmerów spod ręki Czerwonych Khmerów życie w Kambodży było skomplikowane. Wielu ludzi zdecydowało się na ucieczkę - najczęściej lądowali w obozach dla uchodźców w Tajlandii. Stamtąd wielu emigrowało, zwykle za pośrednictwem organizacji charytatywnych, do innych krajów świata.
Kambodża, choć podniosła się już po tragedii, pozostaje krajem pełnym krwawych wspomnień, pól minowych i ich ofiar, oraz nieosądzonych zbrodniarzy wojennych.
Brak komentarzy. |