Na stokach Olimpu leży miejsce magiczne. Przynajmniej tak określają je ci, którzy zmęczeni tłumem i zgiełkiem plaż riwiery szukają miejsca, które pozwoliłoby im w ciszy cieszyć się pięknymi widokami i chłonąć atmosferę mitycznej Grecji.
Wąska droga pnie się serpentynami aż na wysokość 500 m n.p.m. Kiedyś tym samym szlakiem greccy pasterze pędzili swoje stada owiec i kóz. Wieś założono tak wysoko ze względów bezpieczeństwa. Piraci woleli łupić łatwiej dostępne osady nad brzegiem morza. Wspinając się, mijamy stację przekaźnikową, jeszcze parę zakrętów i trafiamy prosto na parking, gdzie możemy zostawić samochód. Dalej wkraczamy już w strefę ciszy, gdzie można poruszać się tylko piechotą.
Oszałamiający spokój
Kiedy wyłączymy silnik i wyjdziemy z auta, otoczy nas szum. Ale bynajmniej nie nawoływania wszechobecnych na greckich plażach sprzedawców tysiąca i jednego drobiazgów, nakładających się na siebie najnowszych przebojów czy pisku klaksonów. Tutaj, w Paleos Panteleimonas najgłośniej szumią cykady ukryte na gałęziach drzew i wiatr buszujący wśród kęp oszałamiająco pachnących ziół. Wolnym krokiem wchodzimy w wąskie uliczki, pomiędzy kamienne domki. Niektóre zadbane, ale wiele z nich zdradza, że dawno nie postała w nich noga właściciela. Prąd doprowadzono tu dopiero pod koniec lat 90-tych. W wiosce mieszka na stałe tylko 9 rodzin, reszta przeniosła się na wybrzeże, gdzie znacznie łatwiej zarobić na życie. Ci, którzy zostali, utrzymują się z wynajmowania kwater, prowadzenia restauracji czy wyrobu pamiątek. Aha, no i z produkcji tsipuro. Ten mocny, zawierający 45% alkoholu trunek, starszy brat ouzo, mieszkańcy wioski określają pieszczotliwie jako bimberek. Produkują go z winogron, a ściślej, z tego, co zostanie po produkcji wina, z wyciśniętego moszczu. Oryginalny przepis na tsipuro podali już w XIV w. mnisi z wyspy Athos, ale Grecy nie byliby sobą, gdyby receptury nie ulepszyli. Mieszkańcy Starego Pantaleimonu dodają do niego przede wszystkim jagody, które porastają zbocza Olimpu, a wiosną w kramikach, które otaczają rynek wioski, stoją butelki tsipuro z krokusem lub lukrecją i ziołami.
Serce wioski
W Paleos Panteleimonas nie ma wyznaczonego szlaku. Błądząc po brukowanych kamieniem uliczkach, napotykamy czasem tylko stado zaciekawionych kotów. Każdy prędzej czy później dotrze do serca wioski. Chociaż nie wiem, czy właściwszym określeniem nie byłoby pnia wioski. Główny plac jest bowiem w całości przykryty konarami ponad 100-letniego platana. Wiekowe drzewo jest symbolem tego miejsca. Pod jego gałęziami znalazła schronienie tawerna z pysznymi daniami oraz kafenion - kawiarnia, w której podają rewelacyjną na upał frappę.
Dodatkowo uroku temu miejscu dodają krzesła i stoliki - każde z innej parafii, nie zawsze idealnie proste czy kompletne (noga jednego z krzeseł została zastąpiona resztką kolumny), ale bardzo wygodne i idealnie wpisujące się w atmosferę tego miejsca. Wokół ryneczku przysiadły sklepiki, w których można zakupić pamiątki. Poczynając od buteleczki tsipuro, poprzez marynowaną fetę, aż do ręcznie wyrabianych, pięknie zdobionych glinianych naczyń. Z powodu położenia wioski mieszkańcy często byli zdani tylko na to, co sami wyprodukują, stąd też można spotkać również własnoręcznie wymyślone i zrobione pułapki na myszy.
Patron Pełen Miłosierdzia
W rogu placyku stoi biała cerkiew św. Pantaleimona, patrona lekarzy i opiekuna chorych. Urodził się w Nikomedii (obecnie Izmit w Turcji) jako Panteleon (Lew we wszystkim) i przez swoją matkę, chrześcijankę, został wychowany w tej samej wierze. Został uczniem kapłana, św. Hermolausa, który nauczył go sztuki leczenia i uzdrawiania. Był tak pełen współczucia dla wszystkich chorych i cierpiących, że zmieniono mu imię na Panteleimon czyli Pełen Miłosierdzia. Obok cerkwi tryska cudowne źródełko, z którego można nabrać krystalicznie czystej, zimnej wody.
Nocleg tylko dla szczęsciarzy
Na nocleg turyści najczęściej wracają do Neo Panteleimonas, miasteczka założonego nad brzegiem morza, u stóp zamku Platamona, przez tych, którzy zdecydowali się wyprowadzić ze starej wioski. Ale naprawdę warto spróbować zamówić nocleg w jednym ze starych domków, zamienionych na apartamenty. Jeżeli tylko się uda - noclegi trzeba zamawiać nieraz na 3 lata do przodu. Trzeba natomiast zobaczyć, chociaż raz w życiu, wschód słońca z perspektywy Paleos Panteleimonas. Dla tego widoku warto nawet wstać wcześniej - latem w Grecji słońce wschodzi ok. 5 rano. Ale czerwona kula, wyłaniająca się powoli znad Zatoki Termejskiej, zza półwyspu Athos, i oświetlająca wybrzeże u stóp Olimpu jest widokiem, którego na pewno nie zapomnimy do końca życia.
Brak komentarzy. |