Głowa Diogo spoczywa zatopiona w formalinie od blisko stu lat. Mimo upływu czasu oczy Alvesa błyszczą energią równie intensywnie jak nóż którym przeżynał arterię nieszczęśników przechodzących przez akwedukt Aquas das Livres w Lizbonie. Miejsca w którym grasował ostatni człowiek skazany na śmierć w Portugalii.
Akwedukt
Gdy Diego urodzony w hiszpańskim miasteczku Santa Gertrudes de Samos przeprowadzał się do Lizbony, był jeszcze dwunastoletnim chłopcem rozpoczynającym życie w mieście brudnym, w którym żyło się ciężko i względnie krótko. Sześćdziesięcio pięcio metrowy akwedukt Aguas Livres transportujący wodę do połowy miasta był ze względu na swoja wysokość nierzadko ostatnim przystankiem na drodze tych którym chęci do życia w Lizobnie brakowało i rzucali się w głąb oczekując czegoś lepszego po drugiej stronie. Gdy mieszkający od kilku lat w Lizbonie Diogo kradł właśnie zapasowy klucz otwierający drzwi do akweduktu, był jedynym z tych którzy chcą odebrać życie. Nie chciał jednak odbierać go sobie.
Minęło jeszcze kilka miesięcy zanim portugalska policja zauważyła nagły wzrost liczby ciał znajdowanych u stóp strzelistego akweduktu. Nikt nie wiedział, że Diogo Alves ukrywał się przy akwedukcie wraz ze sformowaną przez siebie bandą czyhając na przechodzących nocą nieszczęśników, których spychał w 65 metrową otchłań starając się zatrzeć swoje ślady.
Niechlujność mordercy
Krwawe przepychanki Diogo i jeko ferajny trwały przez kolejne cztery lata, zyskując sobie złą sławę seryjnego zabójcy pośród mieszkańców stolicy Portugalii. Przydomek Pancada nadany Alvesowi ze względu na jego silne ciosy przewijał się na ustach wszystkich, mimo to nikt z bandy Alvesa podczas jej czteroletniej działalności nie znalazł się nawet pod cieniem podejrzenia. Gdy w konsekwencji narastającej paniki zamknięto akwedukt, żądny kolejnych ofiar Alves opuścił dotychczasowe łowisko szukając ofiar gdzie indziej. Padło na czteroosobową rodzinę jednego z lizbońskich lekarzy, którzy stali się ostatnimi ofiarami spaczonego umysłu. Niechlujny i niedokładny Alves zostawił za sobą wiele śladów niemal doprowadzając śledczych niemalże pod drzwi 32 letniego Hiszpana. Szybko pochwycono również jego ziomków i ukrócono cały proceder.
Celebryta
Pancada i jego grupa przyznali się do kilkudziesięciu zabójstw stając się najsłynniejszymi seryjnymi zabójcami w portugalskiej historii. Sprawa odbiła się szerokim echem nie tylko w Portugalii. Alves z dnia na dzień stał się odpowiednikiem dzisiejszego celebryty znajdując się na ustach milionów ludzi. Za swoje liczne zabójstwa jako ostatni człowiek w Portugalii został skazany na śmierć.
Skala okrucieństw które Alves gotował swoim ofiarom stały się tematem publicznej debety do której włączyli się także naukowcy, którzy chcąc rozwikłać zagadkę spaczonego umysłu Hiszpana poddali jego mózg analizie. Pomimo braku jakichkolwiek wniosków z przeprowadzonych analiz, głowa najsłynniejszego seryjnego zabójcy w Portugalii spoczywa zanurzona w formalinie wytrzeszczając oczy zza szklanego słoika na zaciekawionych historią Pancady studentów psychiatrii uniwersytetu medycznego w Lizbonie.
Szczęśliwe zakończenie
Dziś Aquedukt das Aquas Livres odwiedzają nieliczne grupy pod opieką przewodników jednak próżno szukać śladów po działalności Pancady. Równie ciężko stanąć osobiście przed obliczen zabójcy. Muzeum w którym jest umieszczona oferuje jedynie wystawę w formie internetowej co jest równie śmieszne co komiczne, bo sprowadza się do jednego zdjęcia w słabej jakości. Mimo tego uparci i pasiadający odrobinę uroku osobistego mogą nakłonić oschłą panią o świetnej figurze, zajmującą się muzeum do otworzenia sali na pięć minut.
Mimo, że w słoiku i beż życia od ponad 150 lat głowa alvesa emanuje pobudzając wyobraźnie łowców historii o nie zawsze szczęśliwym zakończeniu.
Brak komentarzy. |