Republikę Południowej Afryki trudno porównać do jakiegokolwiek innego kraju. Na poły europejska, na poły afrykańska, nie daje wtłoczyć się w ciasne ramy żadnej kategorii i na przekór wszystkim zachowuje własny charakter, ukształtowany przez lata niełatwej historii. Dlatego tak trudno odmówić sobie spotkania z fascynującą południowoafrykańską przygodą.
Na współczesne oblicze RPA znaczący wpływ wywarli niewątpliwie holenderscy i brytyjscy kolonizatorzy, którzy z jednej strony przywieźli ze sobą zdobycze bardziej rozwiniętej cywilizacji, a z drugiej pogłębili nierówność społeczną, pozbawiając praw rdzennych mieszkańców tych ziem. Dziś to leżące najdalej na południe państwo Czarnego Lądu zaprasza do poznania nie tylko jego burzliwej historii, lecz także wspaniałych krajobrazów i niesamowitej przyrody.
Aby móc powiedzieć, że chociaż w części poznaliśmy ten rozległy kraj, musimy się trochę postarać. Nie wystarczy więc skupić się na jednym regionie. Trzeba wyruszyć do wielu zakątków RPA - zobaczyć wybrzeża obu oceanów (Atlantyckiego i Indyjskiego), dotrzeć do piasków Kalahari i na skałę Przylądka Dobrej Nadziei, stanąć oko w oko z lwem i słoniem w niepowtarzalnych parkach narodowych oraz przespacerować się po kapsztadzkich uliczkach, a nawet wyruszyć na poszukiwanie lśniących w promieniach słońca diamentów.
Na krańcu kontynentu.
Naszą wycieczkę zaczynamy w jednym z najpiękniejszych miast w Afryce - Kapsztadzie. Nie bez powodu XVII-wieczni holenderscy żeglarze zatrzymywali się w tym miejscu w drodze do Azji. Położona u stóp Góry Stołowej (1086 m n.p.m.) 3,5-milionowa metropolia zachwyca kunsztem secesyjnej zabudowy, piaszczystymi plażami i wspaniałym portem. Pierwsze nasze kroki musimy - oczywiście - skierować na Półwysep Przylądkowy oraz Przylądek Dobrej Nadziei i Cape Point, uważane za imponujące cuda natury. Można na nie dostać się samochodem lub dopłynąć wynajętą łodzią, podziwiając po drodze kolonie fok i pingwinów. Na Cape Point wjedziemy jedyną na kontynencie afrykańskim kolejką linowo-terenową Flying Dutchman Funicular (Latający Holender), wwożącą pasażerów na punkt widokowy usytuowany koło latarni morskiej. W samym Kapsztadzie z pewnością miło spędzimy czas, przechadzając się po uroczych portowych zaułkach lub korzystając z kilku plaż znajdujących się w okolicach. Miasto to uchodzi za jedno z bezpieczniejszych w RPA.
Nie wolno zapomnieć także o wizycie na Robben Island (w języku afrikaans Robbeneiland - Wyspa Fok), miejscu zsyłki m.in. więźniów politycznych już od XVII w., gdzie był przetrzymywany również Nelson Mandela. Dla spragnionych większych wrażeń godnym polecenia będzie przelot wzdłuż klifów zdemobilizowanym amerykańskim helikopterem UH-1H, ucharakteryzowanym na śmigłowiec z wojny w Wietnamie, w rytm Cwału Walkirii Richarda Wagnera. Taka okazja do przeżycia scen jak z Czasu Apokalipsy Francisa Forda Coppoli nieczęsto się zdarza...
Wzdłuż brzegu Atlantyku.
Jeśli mamy do dyspozycji samochód terenowy, możemy pokusić się o wyprawę na West Coast (Zachodnie Wybrzeże) do tutejszych dwóch parków narodowych - Namaqua i transgranicznego Richtersveld. Na podróżujących wzdłuż brzegu Oceanu Atlantyckiego czekają przydrożne hoteliki i znakomicie przygotowane campingi. Niedługo po opuszczeniu Kapsztadu krajobraz ze zwrotnikowego zmienia się w półpustynny. Nic w tym dziwnego, bowiem niedaleko stąd zaczyna się tzw. Diamond Coast (Diamentowe Wybrzeże). W tym rejonie natrafimy na mnóstwo wraków statków, które zdradliwy Prąd Benguelski wyrzucał na ląd od XVIII w. aż do czasów współczesnych. Większość z nich ujrzymy już z daleka.
Następnym przystankiem na trasie powinna być dawna kopalnia diamentów w Kleinzee (Kleinsee), gdzie koncern De Beers po zakończeniu wydobycia otworzył muzeum prezentujące historię tego zakładu. Po uzyskaniu odpowiedniego zezwolenia zwiedzający mogą także już na własną rękę pojechać dalej, wzdłuż wybrzeża, aby oglądać Diamond Area, czyli Diamentową Strefę. West Coast kończy się na granicy z Namibią, która biegnie doliną rzeki Oranje (Orange). Zanim tu dotrzemy, przed nami jeszcze obszar Richtersveld z przepięknymi formacjami skalnymi wyłaniającymi się wprost z piasku i jednymi z najbardziej odosobnionych gór w RPA. Ze względu na znaczne oddalenie od ośrodków cywilizacji przed odwiedzeniem tego regionu trzeba się wcześniej odpowiednio przygotować: wynająć dobry samochód z napędem na 4 koła, zakupić ekwipunek biwakowy i zaopatrzyć się w zapasy wody oraz żywności.
Po bezdrożach Kalahari.
Na północy RPA leży fragment nietkniętej przez człowieka kotliny Kalahari. Pokrywają ją piaszczyste wydmy i busz. Najczęściej celem wypraw Afrykanerów i podróżników jest w tych stronach Park Narodowy Kalahari Gemsbok, będący częścią Transgranicznego Parku Kgalagadi, położonego na terytorium RPA i Botswany. Na jego sawannach spotkamy przedstawicieli większości gatunków afrykańskiej fauny. Teren ten nie nadaje się jednak na wycieczki dla masowego turysty. Tutaj, podobnie jak w całej Afryce Południowej, najlepiej poruszać się samochodem terenowym z ekwipunkiem zapewniającym samowystarczalność na dłuższy czas. Podczas przemierzania parku możemy podglądać zwierzęta przy wodopojach, śledzić polowania lwów, tropić węże i jaszczurki, a pod koniec dnia oddać się kontemplacji przepięknych afrykańskich zachodów słońca, siedząc z lampką wina przy ognisku w środku buszu.
Blask drogich kamieni.
Diamenty od zawsze rozpalały wyobraźnię kobiet i mężczyzn. Region wokół miasta Kimberley, leżącego na północy RPA przy granicy z Botswaną, stał się pierwszym obszarem, skąd zaczęto je wydobywać na skalę przemysłową, co było początkiem potęgi państwa Afrykanerów. Do dziś istnieją tutaj czynne kopalnie, a w Kimberley, uznawanym za diamentową stolicę świata, zobaczymy jedną z największych dziur wykopanych ręcznie przez człowieka, będącą pozostałością po wielkiej odkrywce, tzw. Big Hole (Wielką Dziurę). Nieopodal, w mieście Mafeking (Mafikeng), Robert Baden-Powell (1857-1941) stworzył w czasie II wojny burskiej (1899-1902) podwaliny największego ruchu wychowania młodzieży w historii - skautingu.
Kraina łagodności.
Na południe od Johannesburga, już nad brzegiem Oceanu Indyjskiego i na granicy Gór Smoczych (Drakensberg), rozciąga się jeden z najbardziej przyjaznych człowiekowi rejonów RPA - prowincja KwaZulu-Natal. Pod względem klimatu i krajobrazu przypomina ona Europę. Nie bez powodu więc pierwsi osadnicy z Wielkiej Brytanii widzieli w niej drugą Walię, ich daleką ojczyznę. Dziś żyje tu niegdyś jedno z najbardziej wojowniczych plemion afrykańskich - Zulusi, którzy w XIX w. stawili opór kolonizacji Brytyjczyków. Obecnie obcokrajowcy przyjeżdżają do tej prowincji w poszukiwaniu ciszy i wypoczynku w dobrze wyposażonych kameralnych pensjonatach. Tutaj nikt się nie śpieszy, mieszkańcy i turyści mają czas na wędkowanie, jazdę konną, pieszą wędrówkę po Górach Smoczych oraz delektowanie się winem w kilkudziesięciu lokalnych winnicach. Piaszczyste plaże Oceanu Indyjskiego należą do najpiękniejszych, najczystszych i najcieplejszych w RPA. Łagodny Prąd Mozambicki stabilizuje klimat i pozwala cieszyć się kąpielą praktycznie przez cały rok. Główny ośrodek miejski KwaZulu-Natal, jakim jest Durban, to najładniejszy port na wschodzie, z którego możemy wypłynąć na nurkowanie oraz oglądanie wielorybów i rekinów, często pojawiających się w pobliżu tutejszej rafy koralowej. W mieście znajduje się największy południowoafrykański morski park rozrywki uShaka Sea World w uShaka Marine World, gdzie zwiedzający bawią się w basenie m.in. z jednymi z najinteligentniejszych i najsympatyczniejszych ssaków na ziemi - delfinami.
Afryka dla każdego.
Do wielu z symboli RPA należy niewątpliwie Park Narodowy Krugera, położony w dolinie rzeki Limpopo, otoczony strefą prywatnych rezerwatów przyrody. Na tym umiejętnie zarządzanym terenie napotkamy największe afrykańskie zwierzęta, w tym tzw. Wielką Piątkę Afryki, czyli lwa, lamparta, słonia, nosorożca czarnego i bawoła. Nie doświadczymy tu jednak prawdziwej dzikości przyrody i trudów wędrówki. Cały obszar chroniony został przystosowany do zwiedzania przez każdego, nawet najmniej przygotowanego turystę, który oczekuje wygodnych dróg i pewności, że zobaczy w pełnej krasie bogactwo fauny Czarnego Lądu. Jeżeli ktoś chciałby zapuścić się w bardziej odludne rejony, ma możliwość wjazdu do sąsiedniego Mozambiku (położonego na wschodzie). Tam czeka go eksploracja prawdziwego buszu w Parku Narodowym Limpopo, który styka się z południowoafrykańskim Parkiem Narodowym Krugera (oddziela je od siebie jedynie granica państwowa), tworząc tzw. Transgraniczny Park Wielkie Limpopo. Republika Południowej Afryki jest krajem rozwiniętym, przyjaznym turystom, oferującym mnóstwo atrakcji, zróżnicowanym pod względem etnicznym, krajobrazowym i klimatycznym. Posiada znakomite zaplecze turystyczne, dlatego warto ją polecić każdemu podróżnikowi - małemu i dużemu, początkującemu i doświadczonemu, szukającemu komfortu i odpornemu na trudy wyprawy. Żaden z nich na pewno nie wyjedzie stąd rozczarowany.
Brak komentarzy. |