Wypoczynek w górach jest przeznaczony przede wszystkim dla ludzi aktywnych, którzy nie lubią siedzieć na miejscu. Nie rzadko wymaga sporej sprawności fizycznej. Do ciekawszych miejsc w Karkonoszach należą niewątpliwie Śnieżne Kotły w pobliżu Szklarskiej Poręby.
Śnieżne Kotły położone są w zachodniej części Karkonoszy pomiędzy Wielkim Szyszakiem (1509 m n.p.m.) a Łabskim Szczytem (1471 m n.p.m.). Są to dwa kotły polodowcowe: od zachodu Mały Śnieżny Kocioł o długości 550 m, szerokości 400m i głębokości 300 m jest oddzielony skalistą grzędą od Wielkiego Śnieżnego Kotła (800 m długości, 600 m głębokości i 300 m głębokości).
Czarnym szlak i przepiękne widoki
Śnieżne Kotły stanowią ścisły rezerwat Karkonoskiego Parku Narodowego. Na górze, nad ich brzegiem znajduje się kilka punktów widokowych, skałki Czarcia Ambona, a także przekaźnik telewizyjny. Na dnie Wielkiego Kotła znajdują się Śnieżne Stawki - dwa niewielkie i płytkie jeziorka o krystalicznie czystej wodzie. Przebiega tędy również Ścieżka Nad Reglami - czarny pieszy szlak turystyczny z Kalatówek przez doliny oraz przełęcze reglowe na zachód, aż do Doliny Chochołowskiej. Szlak ma około 17 km. długości, przechodzi się go w około 6 godzin. Idąc nim można podziwiać przepiękne widoki na Kotlinę Zakopiańską, masyw Giewontu czy Czerwone Wierchy. Ścieżka nad Reglami jest szlakiem wymagającym wytrwałości i sporego doświadczenia w chodzeniu po górach. Zimą szlak jest zamknięty. Poza tym do Śnieżnych Kotłów można dojść Głównym Szlakiem Sudeckim (czerwonym) lub ze Szklarskiej Poręby szlakiem żółtym. Kotły wzięły swą nazwę od płatów śniegu zalegających tu aż do późnego lata.
A może trochę łatwiej?
Żółty szlak zaczyna się w centrum Szklarskiej Poręby, początkowo prowadzi jej ulicami, aby obok Muzeum Mineralogicznego opuścić miasto. Dalej ciągnie się wzdłuż potoku, poprzez niewielką polanę z pięknym widokiem na grzbiet główny Karkonoszy oraz na zabudowania schroniska pod Łabskim Szczytem i dalej zniszczoną ścieżką w żlebie. Przy Rozdrożu Pod Kamieńczykiem zaczyna się najtrudniejszy, stromy odcinek do Kukułczych Skał. Tu można odpocząć na ustawionych ławkach. Stąd podejście staje się już dużo łatwiejsze. Szlak ten kończy się przy stacji przekaźnikowej TV. Po drodze w kilku miejscach krzyżuje się on z innymi szlakami, ale oznaczonymi innymi kolorami, więc trudno się pomylić.
Ku przestrodze
Góry nie pozwalają z siebie żartować, ani nie mają litości dla osób, które mierzą się z nimi bez przygotowania. Również Śnieżne Kotły były świadkiem licznych wypadków. Łańcuchy wzdłuż ich górnej krawędzi wyznaczają granicę, której nie wolno przekraczać podziwiając wspaniałe widoki. Mówi się o wypadku turystki... zdmuchniętej w przepaść przez niespodziany, silny podmuch wiatru. A w Białym Jarze położonym na szlaku lawina zabrała nawet pomnik postawiony ku czci 19 osób, które zginęły (również pod lawiną) w 1968 roku. Do dziś stoi w tym miejscu tylko prowizoryczny drewniany krzyż. Ale historia mówi także o dwu osobach, które wyszły cało mimo upadku w przepaść.
Świątynia Wang - karkonoska ciekawostka
I na koniec chciałabym opowiedzieć o największej chyba z ciekawostek Karpacza. Jest to świątynia Wang. Nie, nie, nie jest to żadna świątynia buddyjska. Jest to średniowieczny kościół wybudowany na przełomie XII i XIII w z norweskiej sosny nasyconej żywicą. Świątynia powstała w miejscowości Vang w południowej Norwegii - i stąd właśnie wzięła się jej nazwa. W XIX wieku kościółek okazał się za mały dla miejscowej społeczności, wymagał zresztą remontu, dlatego zakupił go król pruski Fryderyk Wilhelm IV za 427 marek. Po sporządzeniu dokumentacji przez królewskiego architekta, obiekt rozebrano na części i w 1841 r. przewieziono w skrzyniach statkiem do Szczecina, a następnie do Muzeum Królewskiego w Berlinie. Jednakże wbrew pierwotnym zamiarom świątynia nie stanęła w Berlinie, natomiast dzięki zabiegom hrabiny Fryderyki von Reden z Bukowca, wiosną 1842 roku przeniesiono ją do Karpacza, gdzie do dziś służy gminie ewangelickiej. Obok kościółka znajduje się plebania parafii ewangelicko-augsburskiej, cmentarz przykościelny i epitafium hrabiny Fryderyki von Reden. Kościół nosi nazwę Kościół Górski Naszego Zbawiciela. Do jego budowy nie użyto ani jednego gwoździa. Podczas prac konserwatorskich bryła kościoła została rozbudowana. Dobudowano też wysoką kamienną dzwonnicę, która chroni drewnianą świątynię przed wiatrem znad Śnieżki.
judi34 | woooooooowwwww to teraz z Karkonoszy można podziwiać Kotlinę Zakopiańską, masyw Giewontu i czerwone Wierchy???????!!!!! Czadddd:-) Brawa dla autora artykułu:-) TRAVELManiaka:-) |