Słowianie stanowią największą wspólnotę językową na świecie. W granicach tej rodziny przedstawiciele różnych narodowości żyjących z dala od siebie, przy odrobinie dobrej woli, potrafią się porozumiewać. Jednak w Bułgarii na nieuważnego polskiego turystę czeka wiele pułapek... nie tylko językowych. Na co więc uważać w Bułgarii, czego nie powinniśmy robić w trakcie wakacji w tym kraju?
Świat słowiański jest bardzo zróżnicowany. Mimo podobieństw językowych aparycja jego mieszkańców znacznie się różni. Trudno pomylić śniadego, muskularnego i ciemnookiego Czarnogórca z blondwłosym Rosjaninem. Gdyby jednak przyjrzeć się genom to podobieństw jest znacznie więcej. Z jednym, bułgarskim wyjątkiem. Nie do końca wyjaśniane jest pochodzenie plemion protobułgarskich. Prawdopodobnie przybyli gdzieś ze stepów nad Wołgą, czyli innych ziem niż pozostali Słowianie. Wyróżniają się o wiele ciemniejszą cerą i bardziej krepą budową ciała niż chociażby ich najbliżsi sąsiedzi - Serbowie.
Jedną z wielu pułapek jest właśnie wieloetniczność Bułgarii. Jedynie 85% mieszkańców to Bułgarzy. Prawie 10% stanowią Turcy i aż 5% Romowie. Na pierwszy rzut oka nie do odróżnienia dla niewprawnego oka turysty. Jednak pomyłka związana z przypisaniem kogoś do niewłaściwej narodowości to więcej niż towarzyski nietakt. Z powodu odwiecznych sporów i walk między trzema narodowościami istnieje możliwość niezamierzonego wpakowania się w niezłe tarapaty.
Jeśli już o wyglądzie zewnętrznym mowa to na tej podstawie na bułgarskim wybrzeżu można łatwo wyodrębnić pewną grupę „zawodową”. W wielu hotelach i ich okolicy leniwie kręci się kilku panów, którym upał nie przeszkadza nosić czarnych garniturów, a ciemne okulary chronią oczy nawet we wnętrzach. Często niewtajemniczeni turyści uznają ich za pracowników ochrony i proszą o pomoc w sprawach porządkowych. Oczywiście bezskutecznie, bo są tam właśnie w celu ustanawiania ich własnego porządku. Realia bułgarskiego społeczeństwa są okrutne. Duża część ledwo wiąże koniec z końcem, a pozostali czerpią nie w pełni legalne korzyści z przemysłu turystycznego. Mafia kontroluje praktycznie całe wybrzeże kładąc szczególny nacisk na bogatsze hotele. Mimo, że turyści są jednym ze źródeł utrzymania tych ludzi to lepiej nie wchodzić im w drogę, by w spokoju delektować się wakacjami.
Pocieszeniem w tej zawiłej sytuacji powinna być częściowo przełamana bariera językowa. W końcu bułgarski jest najbliższy językowi staro-cerkiewno-słowiańskiemu, z którego ewoluowały wszystkie pozostałe języki i dialekty słowiańskie. Niestety to na tym polu powstaje wiele nieporozumień. Szczególnie podczas ustalania cen w Bułgarii, gdy będziemy targowali się na bazarze. Pojęcie fałszywych przyjaciół językowych nabiera tutaj naprawdę wymownego znaczenia, stąd warto uważać na niektóre słowa wymawiane w trakcie wakacji w Bułgarii.
Nierzadkie są przypadki spoliczkowania bułgarskiego mężczyzny przez polską turystkę już na początku rozmowy. Bogu ducha winny Bułgar chcąc powiedzieć Tak, rozumiem cię! mówi Da, razbiram te co może zostać odebrane jako nachalna, niemoralna propozycja.
Zdarza się też, że bułgarski kierowca zirytowany stanem lokalnych dróg użyje słowa dupki. Nie ma tutaj na myśli innych uczestników ruchu drogowego, ani tym bardziej uroków płci pięknej obserwowanych zza kierownicy. Słowo to oznacza po prostu wszechobecne dziury w drodze.
Innym kłopotliwym przykładem również związanym z podróżowaniem może być wskazywanie drogi. Kiedy już zadowolony ze swoich zdolności językowych Polak ruszy w stronę proponowaną przez Bułgara raczej nie znajdzie upragnionego celu. Tak się składa, że identycznie brzmiące prawo oznacza na Bałkanach kierunek na wprost.
Kiedy słowa zawodzą wielu stawia na międzynarodowy język ciała. Na nieszczęście w tym przypadku zaczyna się prawdziwy zawrót głowy. Wyjątkowość Bułgarów polega na tym, że odwrócili potakujące i przeczące gesty głowy o 180 stopni. Kręcenie na boki oznacza tak, w górę i dół natomiast nie. Jest to zmodyfikowanie i przerysowanie tureckiego gestu przeczącego, polegającego na dynamicznym odrzuceniu głowy w tył i odgłosie w rodzaju cmoknięcia. Gest potwierdzenia powstał zapewne już tylko jako odwrotność przeczenia.
Pozostaje wyobrazić sobie zagubionego na słabo oznakowanej bułgarskiej drodze Polaka pytającego tubylca - Czyli mówi Pan, że mam jechać w prawo, tak?
Zgubiony, zdenerwowany i głodny Polak może szukać pocieszenia w urokach bułgarskiej kuchni. Teoretycznie proste, praktycznie prawie niemożliwe bez znajomości cyrylicy. Na szczęście lepsze restauracje wzbogaciły już swoje menu o wersję angielską. Mimo to, rozczarowanie spotka tych, którzy liczą na turecki kebab zamawiając popularne kebabcze. W prawdzie jest to danie mięsne, ale w postaci grillowanych paluszków mięsa mielonego. Odwrotnie sprawa wygląda jeśli chodzi o coś mocniejszego na trawienie. Bałkańska rakija pędzona z owoców często mylona jest z turecką anyżkową zwaną rakii. Można też zdecydować się po prostu na piwo. Do najpopularniejszych należy Kamenica, często upraszczana do miana kamienicy. Kelnerzy znają polskie znaczenie tego słowa i drwią z klientów mówiąc, że Polaka na wakacjach stać na kupno całej kamienicy, a czasem nawet kilku.
Ostatnią nadzieją na spędzenie kilku wakacyjnych chwil wolnych od pułapek wydaje się być bogate życie nocne bułgarskiej riwiery. Zachęcający wydaje się być fakt, że w tym kraju picie alkoholu w miejscach publicznych nie jest karane i nawet policja przechodzi obok tego obojętnie. Ale nawet oddawanie się rozrywce nie jest takie proste, i warto tutaj uważać, szczególnie jeśli zapada decyzja o spędzeniu nocy w klubie. Przede wszystkim należy uważać na to, aby omyłkowo nie zapłacić za bilet na któryś z bardzo popularnych koncertów tzw. czałgi. To specyficzny rodzaj muzyki folkowej, którą tubylcy kochają, ale na tle Europy zdają się być w tym uczuciu odosobnieni. Nawet kiedy wydaje się, że impreza odpowiada ogólnie przyjętym standardom, to może się zdarzyć, ze w środku elektronicznej zabawy nagle wszyscy staną w kole, chwycą się za ręce i wspólnie odtańczą i odśpiewają kilka narodowych, zawodzących kawałków.
Gorący temperament południowców i alkohol we krwi turystów sprawia, że wiele nowopoznanych par wieczorami udaje się prosto na plażę, do morza, a nierzadko wprost na plażowe leżaki ustawione wzdłuż brzegu. Wyjątkowa wyrozumiałość władz i ochrony dla wolnej miłości skutkuje tym, że na wieczorne, nadmorskie spacery lepiej nie zabierać najmłodszych.
Stara jak świat prawda mówi, że podróże kształcą i wzbogacają człowieka o nowe doświadczenia. Jednak zawsze wskazane jest, aby przed wyjazdem poświęcić trochę czasu na przyswojenie sobie zwyczajów i podstaw kultury kraju, w którym wypoczynek ma być przyjemnością. Jak się okazuje nawet tak nieodległy geograficznie i kulturowo kraj jak Bułgaria ma w zanadrzu wiele niespodzianek. Dla jednych są one zabawne, innym mogą wydawać się żenujące, a w skrajnych przypadkach potrafią powodować konflikty i problemy podczas beztroskich dni zasłużonego urlopu.
Brak komentarzy. |