Niektórzy uważają, że nie wypada nie spróbować lokalnych potraw, kiedy jest się w podróży. Czasem wręcz nie wypada odmówić, bo zostanie to źle odebrane. Może i racja, ale jak to zrobić, kiedy stosuje się dość wymagającą dietę, jaką jest wegetarianizm?
Wegetarianin - kto to taki?
Żeby wiedzieć, co wegetarianie mogą zjeść w podróży, najpierw należałoby sprecyzować, co oni w ogóle jedzą, a czego nie. Wszystko dlatego, że istnieje kilka definicji wegetarianizmu, w zależności od interpretacji. Osoby, które wybrały dietę wegetariańską ze względów zdrowotnych lub po prostu nie gustują w niektórych rodzajach mięs wyróżniają kilka rodzajów wegetarianizmu. Najbardziej znanym jest semiwegetarianizm, czyli jedzenie ryb, a czasem jakiegoś jednego rodzaju mięsa, np. drobiu. Główną przesłanką tworzenia tych podziałów są składniki, które osoba chce dostarczyć organizmowi. Im z pewnością będzie łatwiej w podróży. Wegetarianie, którzy są nimi z powodów ideologicznych (dla nich jest to styl życia, poglądy, a nie tylko dieta) nie dzielą wegetarianizmu na rodzaje. W dużym uproszczeniu ich pogląd polega na tym, że nie je się żywych istot. A ryba oczywiście do nich należy, dlatego jej nie zjedzą. Wegetarianie (w przeciwieństwie do wegan) dopuszczają w swojej diecie produkty pochodzenia zwierzęcego, jak przetwory mleczne, jajka czy miód. Im w podróży będzie znacznie trudniej.
Przygotowanie do podróży
Planując podróż i przygotowując się do niej, warto już wtedy pomyśleć o diecie wegetariańskiej i tym, co na miejscu jeść będziemy. Najłatwiej zrobić to wyszukując informacje o kuchni danego kraju, poznając potrawy i ich składniki. Pozwoli to uniknąć sytuacji np. w restauracji, kiedy pod dziwnie brzmiącymi nazwami potraw kryją się składniki wypisane w zupełnie obcym nam języku, a kelner nie powie ani jednego słowa po angielsku. Znając te tajemnicze nazwy potraw i ich składniki przed wyjazdem nie będzie potrzeby dogadywania się z kelnerem na migi. Dlatego też dobrze jest nauczyć się kilku zwrotów w języku kraju, do którego się wybieramy (chociaż to polecam wszystkim, niezależnie od tego, czy jedzą mięso czy też nie). Szczególnie takich, które pomogą nam wytłumaczyć, że chcemy danie bezmięsne, a czasem także dlaczego (nazwy mięs, dań, warzyw, zwroty przydatne w restauracji itp.). Warto odwiedzać także strony internetowe (np. http://veganbackpacker.com, http://www.happycow.net), na których znajdziemy lokalizacje lokali z wegetariańskim jedzeniem w wielu miejscach świata albo wskazówki dotyczące żywienia się. Można też poszukać blogów podróżniczych wegetarian i wegan - istnieją takie i również są cennym źródłem informacji. Pomocny może też być Couchsurfing, gdzie możemy popytać na miejscowym forum o potrawy bezmięsne i knajpy wegetariańskie. Na pewno przynajmniej jeden wegetarianin się tam znajdzie, żeby nam odpowiedzieć. Trzeba pamiętać, że w każdym, nawet najbardziej „mięsnym” kraju zawsze znajdzie się przynajmniej jedna potrawa, którą wegetarianie mogą zjeść bez obaw.
Jak grzecznie odmówić?
W podróży bywa tak, że zostajemy zaproszeni na posiłek do kogoś miejscowego. I jak w restauracji możemy sobie wybrzydzać spośród potraw z menu, tak będąc czyimś gościem raczej nam nie przystoi. Szczególnie, że w niektórych kulturach odmawianie posiłku jest źle widziane. Daleko szukać nie trzeba - czy jakaś ciocia lub babcia przynajmniej raz nie obraziła się na nas za to, że nie zjedliśmy zupy, którą nas częstowała? Niezależnie od naszych powodów i tłumaczeń, ona zapamięta, że ugotowała niedobrą zupę. Trzeba więc uważać, szczególnie, kiedy jesteśmy gośćmi w obcym dla nas kraju. Jak więc wegetarianin ma wybrnąć z sytuacji, w której ktoś chce go poczęstować np. tradycyjnie przygotowaną baraniną? Aby nikogo nie urazić, a jednocześnie nie zmuszać się do zjedzenia mięsa wbrew sobie, najbezpieczniejsze będzie małe kłamstwo. Przekonywującym argumentem (szczególnie w krajach Azji i Afryki) jest podanie powodu zdrowotnego, np. mocna alergia lub nietolerancja mięsa. Można również odwołać się do religii i powiedzieć, że nie pozwalają nam na to nasze wierzenia. O ile w przypadku pierwszego kłamstwa nikt raczej nie będzie się wdawał w szczegóły problemów zdrowotnych, o tyle o wiarę już może zacząć pytać, a wtedy łatwiej o zdemaskowanie kłamstwa. Oczywiście, ważny jest również moment, w którym poinformujemy gospodarza o tym, że mięsa jeść nie możemy. Trzeba to zrobić jak najszybciej, najlepiej tuż po zaproszeniu, a nie w momencie, kiedy na stole przed nami wyląduje talerz pełny mięsa. To też może zezłościć naszego gospodarza. A dlaczego trzeba od razu kłamać? Czemu nie można powiedzieć, że jesteśmy wegetarianami i jedzenie mięsa kłóci się z naszymi poglądami? Oczywiście, że można. Tylko wtedy możemy narazić się na tłumaczenie idei wegetarianizmu albo, co gorsza, spotkać się z niezrozumieniem oraz nieuszanowaniem naszych przekonań i tak czy siak dostać mięso na talerzu.
W najgorszej sytuacji, jeśli znajdziemy się w miejscu, gdzie prawie wszystko będzie mięsne, można „przebiedować” na dwóch lub trzech potrawach na zmianę, albo ostatecznie na kanapkach. Zawsze też można poszukać pizzerii, bo one są praktycznie wszędzie i zawsze mają w swojej ofercie przynajmniej jedną bezmięsną pizzę - Margaritę. Najważniejsze jest to, aby nie bać się pytać i prosić o dania bezmięsne, nawet wtedy, kiedy w karcie restauracyjnej ich nie znajdziemy. Możemy spotkać się z zaciekawieniem i miłym gestem kelnera czy kucharza, który przygotuje coś wegetariańskiego specjalnie dla nas. A to miłe wyróżnienie.
Wegetarianom podróżuje się trudniej niż osobom „wszystko jedzącym”. Ale to nie znaczy, że mają z tego powodu siedzieć w domu przed telewizorem i o podróżach tylko marzyć. W każdej sytuacji można sobie poradzić. Lepiej lub gorzej, ale można. Najwyżej przyjedziemy kilka kilogramów lżejsi z naszej podróży.
azazel | jasne, że jest;) też od niedawna i też mi z tym bardzo dobrze:) |
lagatta | Od niedawna jestem wegetarianką :) I jest mi z tym bardzo dobrze. Polecam wszystkim! Ciekawi mnie, czy jest ma Travelmaniakach jeszcze jakiś wegetarianin/-ka? |