Cuzco, zwane Rzymem Ameryki, to miasto przesiąknięte historią gdzie kościoły przenikają się z inkaskimi świątyniami, a główny plac miasta jest sceną zarówno dla procesji Bożego Ciała jak i obchodów Inti Rayimi - pogańskiego święta słońca.
Cuzco pomimo wysiłków hiszpańskich konkwistadorów, nie wyzbyło się magicznego, inkaskiego charakteru.
Pępek świata
Zgodnie z legendą, miasto położone na wysokości ponad 3300 metrów na rozległej wyżynie Altiplano założył pierwszy Inka - Manco Capac, który w XII wieku, na żądanie Inti - boga Słońca miał odnaleźć qosq’o - pępek świata i tam założyć stolicę inkaskiego imperium Tawantisuyu. Siedziba królów rozbudowywana przez kolejnych władców, za panowania Pachacuteca uformowana została na kształt pumy - świętego zwierzęcia Inków. Podbite w 1533 roku przez konkwistadorów pod przywództwem Fransisco Pizarro miasto do dziś dzielnie broni swego niesamowitego, oryginalnego charakteru. Świetnie zachowane kilkusetletnie budowle Inków przyciągają jak magnes turystów chcących poznać dziedzictwo tej tajemniczej cywilizacji.
Plaza de Armas
Główny plac, podobnie z resztą jak w całym Peru, nosi nazwę Plaza de Armas - Placu Broni. Rozległy, prostokątny rynek jest sercem miasta i miejscem spotkań cusqueňos. Tu odbywają się barwne procesje, rozpowszechnione przez konkwistadorów defilady ze świętymi figurami podczas Wielkiego Tygodnia i Bożego Ciała, ogniste debaty polityczne połączone z częstymi i tłumnymi manifestacjami oraz inscenizacje historyczne. Otaczają go liczne restauracje, gdzie można skosztować typowych peruwiańskich dań - na odważnych czeka cuy - pieczona w całości świnka morska. W podcieniach starych budowli można napić się kawy lub mate de coca - naparu z liści koki, tradycyjnego inkaskiego napoju i poobserwować, jak toczy się życie mieszkańców tego niesamowitego miasta. W historycznych budowlach otaczających rynek znajduje się niestety coraz więcej miejsca na sieciowe restauracje nie mające nic wspólnego z magiczną atmosferą miasta. Wprawne oko od razu wypatrzy złote łuki McDonaldsa w rogu placu i niedawno otwarte KFC.
Krok wstecz
Gdyby istniał wehikuł czasu, zakładający miasto Inkowie nie poznaliby z pewnością Huacaypata, Placu Wojownika jak nazywali to miejsce setki lat temu. Wiele trudu włożyli, aby z bagna, które zalegało w centrum dzisiejszego miasta stworzyć najważniejsze miejsce Inkaskiego imperium. Wyzwanie to podjął trzynastowieczny przywódca Sinchi Roca, zakładając sieć drenów i zasypując podmokły teren ziemią zwożoną z otaczających gór. Prace kontynuował Pachacutec zlecając czaso- i pracochłonne (pamiętajmy, że Inkowie nie znali koła!) zasypanie placu piaskiem transportowanym z wybrzeża. Plac, kiedyś dwukrotnie większy niż obecnie, podobnie jak dzisiaj odgrywał ważne funkcje administracyjne - otaczały go pałace przywódców Inkaskich, religijne - tu celebrowano najważniejsze święto - Inti Raymi - czcząc boga Słońca i reprezentacyjne - odbywały się tu wojskowe defilady po zwycięstwach w walkach.
Na Inkaskich fundamentach
Najbardziej przykuwającym budynkiem placu jest dziś majestatyczna, łącząca w sobie trzy świątynie katedra. Kościół pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny wybudowany jest na fundamentach Suntur Wasi - pałacu Inki Wirakoczy. Pierwotnie główną świątynią katolicką była Iglesia de Triumfo, wybudowana jako pierwszy kościół katolicki w Peru w 1539 roku, stanowiąca dziś jedną z kaplic przylegającą do ogromnej bazyliki. Warty uwagi jest znajdujący się w niej najstarszy w kraju krzyż wyrzeźbiony z drewna cedrowego. Z drugiej strony do katedry przylega kościół pod wezwaniem Świętej Rodziny z kaplicą świętego Jakuba - patrona Hiszpanii, który zgodnie z wierzeniami pomagał konkwistadorom w podboju nowych ziem.
Katedra budowana przez niemal sto lat, w okresie 1560-1654 jest mieszaniną wielu stylów architektonicznych. Renesansowa fasada kryje w środku charakterystyczne dla gotyku sklepienia krzyżowe scalające trzy szerokie nawy oraz barokowe i neoklasycystyczne oblane złotem i srebrem ołtarze, ściany zdobią obrazy ze scenami z żywotów świętych namalowane przez inkaskich artystów. Na szczególną uwagę zasługuje odwzorowanie Ostatniej Wieczerzy indiańskiego malarza Marcosa Zapaty, gdzie głównym daniem uroczystej kolacji jest pieczona świnka morska. Warta uwagi jest także figura Czarnego Jezusa, zwanego Seňor de los Temblores, patrona miasta, chroniącego od nawiedzających Cuzco trzęsień ziemi oraz misternie rzeźbiony barokowy chór kryjący najstarsze w Ameryce Południowej, niedawno odrestaurowane organy. W katedrze znajduje się również grobowiec Garcilaso de la Vegi - inkaskiego kronikarza, dzięki któremu możemy poznać zwyczaje i historię Inków. Kryjąca w sobie unikalne dzieła sztuki katedra nie bez powodu nosi miano perły architektury kolonialnej.
Perłą nazywany jest także sąsiadujący z bazyliką kościół jezuitów - Iglesia de la Compaňía de Jesús, który swój tytuł bierze od misternego barokowego wnętrza i bogato rzeźbionej fasady. Wzniesiony w XVI wieku na fundamentach pałacu Inki Huayana Capac zachował w tylnej części otoczony imponującym inkaskim murem Amarucancha - Dziedziniec Węży wypełniony dziś straganami z pamiątkami.
Klasztor Dziewic Słońca
Opuszczając Plac Broni trafiamy na majestatyczną bryłę klasztoru świętej Katarzyny. Dawniej budowla ta mieściła Acllahuasi - dom Wybranych Kobiet, zwanych Dziewicami Słońca. Najpiękniejsze i najlepiej urodzone dziewczynki z całego kraju w wyniku corocznej selekcji opuszczały swoje rodzinne domy w wieku 10 lat i przenosiły się do klasztoru w stolicy imperium. Tam, pod okiem mamacunas - starszych opiekunek zobowiązane były do pilnowania świętego ognia- Inti Raymi i przygotowań do celebracji świąt boga Słońca. Przygotowywały więc sanqhu, spożywany podczas ceremonii święty chleb i aqha - poświęconą chichę- piwo kukurydziane i tkały materiał na zdobne szaty kapłanów i wodzów. Dziewczęta do końca życia musiały pozostawać dziewicami- za utratę cnoty groziła sroga kara- zakopanie żywcem, a kochanka z całą rodziną czekała śmierć w mękach. Jedynym wyjątkiem było usługiwanie Ince - przywódcy narodu. Jeśli wodzowi spodobała się któraś z mniszek, brał ją jako nałożnicę, która zamieszkiwała odtąd jego pałac. Po konkwiście Acllahuasi przekształcony został na żeński zakon pod wezwaniem świętej Katarzyny, który mieści w swojej siedzibie bogate zbiory sztuki kolonialnej.
Qorikancha - złota świątynia
Podążając dalej trafimy na monumentalny kompleks Kościoła Dominikanów. Idealnie dopasowane kamienne bryły tworzące ściany budowli świadczą o inkaskiej historii budynku. Qoricancha, wybudowana w XV wieku przez Pachakuteca świątynia Słońca była miejscem kultu najważniejszych bóstw. Tu odbywały się także koronacje i pochówki królów Inków. Centralne miejsce zajmował Złoty Dziedziniec, miejsce poświęcone bogowi Słońca - Inti, przedstawionego w formie ogromnego złotego dysku, w towarzystwie którego na szczerozłotych tronach spoczywały zmumifikowane zwłoki dziesięciu inkaskich przywódców. Imponujący dziedziniec, którego ściany pokrywała warstwa złotego kruszczu otaczają kaplice, w których hołd oddawano Księżycowi w osobie bogini Mama Quilli - żony Inti, Wirakoczy - bogowi - człowiekowi, bogowi Illapie - Piorunowi, tęczy, gwiazdom, planecie Wenus i plejadom. Unikalny był też ogród przylegający do świątyni, wypełniony odwzorowaniami roślin i zwierząt rzeźbionych w złocie. Świątynię zamieszkiwało niemal 4000 kapłanów - uczonych, którzy pod wodzą arcykapłana nie tylko odprawiali religijne ceremonie, ale też korzystali z odkrytego dziedzińca jako obserwatorium astronomicznego.
W 1534 roku, podczas konkwisty świątynia została splądrowana, a ponad półtorej tony kruszcu zostało wywiezione do Hiszpanii.
Hatunrumiyoc
Kierując się wąskimi, białymi uliczkami w stronę artystycznej dzielnicy San Blas dochodzimy do pałacu arcybiskupiego postawionego na ruinach pałacu Inki Roki. Pozostała po dawnej budowli kamienna podmurówka sięgająca niemal dwóch metrów jest dziełem sztuki inkaskich architektów. Między idealnie ociosanymi i szlifowanymi kamieniami nie trudno jest odnaleźć słynny Hatunrumiyoc - dwunastokątny kamień, świadczący o wielkiej precyzji budowniczych. Przemyślaną konstrukcję stawianych przez Inków budowli potwierdza fakt, że jedynie one przetrwały bez szwanku niszczycielskie trzęsienia ziemi nachodzące miasto. Stawiane przez konkwistadorów domy ze „śpiewu i gipsu”, jak mawiają Peruwiańczycy, nie mają szans z siłami natury.
San Blas - dzielnica artystów
San Blas, położona na wzgórzu dzielnica wąskich, malowniczych uliczek i białych domów z niebieskimi okiennicami jest artystycznym sercem miasta. Znajdują się tu liczne warsztaty tkackie i pracownie plastyczne. Na placu, pod niewielkim, zbudowanym z glinianych cegieł adobe kościołem św. Błażeja można spotkać artystów wystawiających swoje dzieła. Wnętrze świątyni kryje przepiękny, rzeźbiony w drewnie zdobny ołtarz - mistrzostwo południowoamerykańskiej snycerki, a lokalni przewodnicy obiecują nagrodę temu, kto odnajdzie schowaną pośród drewnianych ornamentów czaszkę jego twórcy, umieszczonej tam zgodnie z legendą.
Okolice Cuzco
Brak komentarzy. |