Oferty dnia

Hiszpania - Los Cristianos Teneryfa - relacja z wakacji

Zdjecie - Hiszpania - Los Cristianos Teneryfa
Teneryfa zimą ? czyli tęsknota za słońcem
Niestety zima za oknem, czas Bożego Narodzenia minął, ostatnio polska zima nie rozpieszcza nas bielą i skrzeniem się śniegu, raczej plucha, szaro, brrr... Tęsknota za słońcem zmobilizowała mnie do wyjazdu tam gdzie zimą ciepło... na Teneryfę. Jeszcze tu mnie nie było więc był to dodatkowy argument za tym, żeby odwiedzić to miejsce tak chwalone przez innych. Wyjazd w terminie ferii zimowych- bo tylko tak póki co mogę; dokładnie od 18 do 25 stycznia. Wylot wykupiony kilka miesięcy wcześniej za kwotę 1000 zł od osoby. Pewnie można taniej, ale nie ryzykowałam i kupiłam. Noclegi na cały tydzień miałyśmy zarezerwowane przez Booking w miejscowości Los Cristianos w hostelu Ocean Nomads Coworking. Koszt noclegu ze śniadanimi przez równy tydzień wyniósł 700 zł od osoby. Przygotowując się do wyjazdu jak zwykle sporo czasu spędziłam czytając relacje innych osób . Polecam zwłaszcza strony www.nateneryfie.pl, www.travellikegirl.pl , www.atrakcyjnateneryfa.pl
Czemu wybrałyśmy akurat tą miejscowość? Znajduje się na południu Teneryfy, które zimą daje nam większe szanse na to, że się poopalamy, a może nawet pokąpiemy :) Teneryfa, choć z geograficznego punktu widzenia zlokalizowana jest na wodach oceanicznych u wybrzeży Afryki północno-zachodniej, stanowi integralną część Hiszpanii, a tym samym kontynentu europejskiego. Jest największą (~ 2034 km2 pow.) oraz najbardziej zaludnioną (~ 900 000 os.) wyspą archipelagu. Teneryfa często określana jest mianem ?kontynentu w miniaturze?, bowiem jest tak zróżnicowana pod względem klimatu, a co się z tym wiąże ? również krajobrazu. To prawdziwa perła Atlantyku, która ma potencjał, aby zachwycić każdego, nawet najbardziej wymagającego turystę. Ciekawą, ale niezbyt przyjemną ?anomalią? pogodową wysp Kanaryjskich jest calima. To zjawisko polegające na nawiewaniu znad Sahary  mas powietrza z drobnym piaskiem. Wygląda to trochę tak, jakby niebo było cały czas lekko zachmurzone i zbierałoby się na deszcz. Jednak nie pada, nie można się opalać i niestety można zapomnieć o podziwianiu jakichkolwiek widoków. Calima trwa z reguły do 3 dni, więc należy uzbroić się w cierpliwość. Południe Teneryfy jest bardzo jałowe, ziemia wulkaniczna i wyschnięta. Większość palemek rośnie tam tylko dzięki stałemu nawadnianiu, a rdzenna roślinność to niskie i suche krzaczory ? mi się całkiem podobało, ale daleko im do wyobrażonego krajobrazu tropików. Plusem południa jest fakt, że tam jest zdecydowanie lepsza pogoda i spokojnie można pojechać poza sezonem nie martwiąc się o deszcz. Plaże są też nieco większe, ale dla niektórych ?zmartwieniem? jest wiatr, po prostu strasznie tam wieje. To duży plus dla surferów, ale jak ktoś po prostu chce poleżeć na piaseczku to może mu być trudno (na Teneryfę jeszcze nie dotarły polskie parawany i ludzie korzystają z parasoli lub budują forty z kamieni). Przy spokojniejszych plażach powstały ogromne miasta-kurorty: Las Americas, Los Christianos. Sporo ludzi różnych narodowości przeprowadza się na Teneryfę bo ma przyjemny klimat i stosunkowo niskie ceny. Zazwyczaj te same narodowości skupiają się w danym mieście i są miasta brytyjskie, niemieckie, włoskie itd. Mają oni tam swoje sklepy, restauracje a nawet szkoły i lekarzy ? niesamowita sprawa. Na Teneryfie zdecydowanie najwygodniej jest wypożyczyć samochód i poruszać się nim po wyspie. Z reguły trzeba to załatwić minimum miesiąc przed przylotem, a najlepiej kilka miesięcy przed, bo inaczej mogą się pojawić problemy z dostępnością samochodów lub horrendalnie wysokie ceny wynajmu. Niestety z racji tego, że nie posiadam prawa jazdy ta opcja odpadła. Drugą opcją będzie podróżowanie autobusami (na Teneryfie nazywane się je ?guagua?, wymowa to coś w rodzaju szybko powiedzianego ?uaua?). Komunikacja miejska jest na Teneryfie bardzo dobrze rozwinięta i pozwoli nam dojechać w prawie każde miejsce. Na wstępie trzeba pamiętać, że przystanki autobusowe na Teneryfie są na żądanie. Łapiąc autobus musimy dać znak, że chcemy do niego wsiąść i tak samo wysiadając, tylko w tym wypadku wystarczy wcisnąć guzik w autobusie. Z tej opcji skorzystałyśmy kilka razy. Aeroexpress, to specjalna, dedykowania linia autobusowa dla podróżnych, którzy przylatują, bądź wylatują z lotniska na Teneryfie południowej (TFS). Obsługują ją specjalnie przygotowane na ten cel autobusy. Wszystkie autobusy na Teneryfie, które obsługuje lokalny przewoźnik (TITSA), są koloru zielonego. To z reguły wysokopodłogowe, dość komfortowe pojazdy. Są jednak wyjątki - autobusy niskopodłogowe oznaczone są specjalnymi, naklejkami, których nie sposób nie zauważyć. Inne jest też wnętrze. Do linii numer 40, w przeciwieństwie do linii 111, możemy wejść z dużym bagażem. Co do samego miasta Los Cristianos... Hmmm mówiąc szczerze super dla osób chcących mieć fajne hotele i rozrywkę wieczorem- dużo pubów, restauracji, sklepików... Ale nie do końca jest to ta prawdziwa Teneryfa. Pierwsze informacje na temat miasta pojawiły się w XVI wieku w kontekście funkcjonującego tam portu. Ze źródeł z lat 60. XIX wieku wiadomo, że Los Cristianos początkowo była małą, biedną rybacką wioską. Liczba ludności zaczęła wzrastać wraz z rozwojem handlu i przemysłu, czyli w XIX wieku. Dopiero od drugiej połowy XX wieku Los Cristianos stało się miejscowością turystyczną, do której zaczęli przyjeżdżać wczasowicze z północy Europy. Co ciekawe, pierwsi turyści przyjeżdżali na wyspę w celach terapeutycznych, które wynikały z miejscowego klimatu.
Ma dobre połączenie z lotniskiem Tenerife Sur.

Drugi z portów lotniczych, Tenerife Sur, położony jest tylko 10 kilometrów od Los Cristianos i także połączony jest z miastem autostradą.. Wzdłuż głównych plaż Los Cristianos przebiega odnowiona kilka lat temu promenada. Równie atrakcyjne są plaże pobliskiego Playa de Las Americas ? największa z nich nazywa się tak samo, jak miasteczko. Dalej na północ leżą m.in. Playa de Troya, Playa de El Bobo i Playa de Torviscas. Wulkaniczny obszar na południowy wschód od granic Los Cristianos jest natomiast rzadko odwiedzany ? znajdziemy tam niewielkie, dzikie, kamieniste plaże, które są niemal bezludne, ale trudno dostępne. Znajduje się tutaj port, który oferuje połączenia z innymi wyspami oraz wiele innych wodnych atrakcji. Mieści się tutaj także stacja autobusowa łącząca południe praktycznie z każdym zakątkiem wyspy, więc jest to doskonałe miejsce, jeśli preferujecie nie wynajmować samochodu.
Polecamy wybrać się na ulicę San Telmo, która znajduje się powyżej plaży Las Vistas. Znajduje się tutaj ciąg najróżniejszych barów, klubów i restauracji umiejscowionych na kilku poziomach budynku. Wszystkie z widokiem na ocean.  W zasadzie najbardziej zależało nam na odpoczynku więc plażowałyśmy, spacerowałyśmy i dopieszczałyśmy kubki smakowe daniami typowymi dla tej części Teneryfy. Kuchnia Kanaryjska, a uściślając ta z Teneryfy, to taki trochę mix kuchni hiszpańskiej, śródziemnomorskiej, ale też z wieloma elementami lokalnymi. A co  konkretnie? Wiadomo ? na każdym kroku spotkacie owoce morza.Jesteśmy fanami więć kilkukrotnie się skusiliśmy. Popularnym daniem z Kanarów jest także garbanzada, czyli taka nasza fasolka po bretońsku, tylko na ciecierzycy. Bardzo smaczne i pożywne. Polecał już 15 lat temu sam Makłowicz! Warto też spróbować ośmiornicy. Ośmiornica jest bardzo popularna na Teneryfie, więc grzech jej nie spróbować! Ta, którą jedliśmy jako pierwszą była, po ugotowaniu, przy nas krojona i przyprawiana przez kelnera. Ośmiornica w sosie winegret smakowała świetnie! Inne dania z ośmiornicą w roli gównej to ośmiornica z grilla (pulpo a la plancha) oraz marynowana w occie i podana w formie sałatki (ensalada pulpo). Proste dania, które wymagają umiejętności przyrządzania, bo ośmiornica nie może być przecież ?gumowa?, ale na Teneryfie potrafią ją przyrządzać znakomicie. Paelli chyba przedstawiać nie trzeba ? to popularne hiszpańskie danie można zjeść na Teneryfie niemal wszędzie w miejscowościach nadmorskich. Potrawa na bazie ryżu i szafranu, na kontynencie mająca wiele odmian, na Wyspach Kanaryjskich występuje głównie w wersji z owocami morza. Chcąc zjeść na Teneryfie potawę na bazie mięsa, trzeba wiedzieć, że będzie to koźlina lub mięso królika. Warto też pamiętać, że nie są to na tyle popularne dania, że można je zamówić w każdej restauracji czy barze. Dlaczego? Otóż niewiele zwierząt hodowlanych może funkcjonować w trudnym terenie wyspy, dlatego hoduje się tu głównie kozy i króliki. Kozy również dla mleka, z którego produkuje się tutejsze sery. A na koniec polecam tutejszy specjał kawowy ? barraquito, czyli kawa po kanaryjsku. Jest to czterowarstwowa kawa, której kolejne składniki to ? skondensowane mleko, spienione mleko, likier, kawa (zaskoczenie!) no i przyprawy ? np. cynamon, skórka z cytryny itp. No i wiadomo, że kawę łączy się ze słodkościami- a w Hiszpanii takimi słodkościami są churros. Niedaleko naszego hostelu była najbardziej znana w Los Cristianos Churerria Marcos. Koszt takiej przyjemności (churros z gorącą czekoladą) to około 5 Euro. Oprócz plażowania, spacerów i jedzenia było też oczywiście zwiedzanie; częściowo korzystałyśmy z przejazdów autobusami, częściowo dochodziłyśmy do niektórych miejsc pieszo- takie spacery były przyjemnością choć trwały czasem ponad godzinę. Skorzystałyśmy również z wykupienia wycieczek przez lokalne biura turystyczne prowadzone przez Polaków. Na Teneryfie działa kilka biur prowadzących wycieczki w języku polskim. Można również znaleźć na Facebooku osoby zajmujące się organizacją zwiedzania wyspy. Na Facebooku znalazłyśmy grupę Teneryfa dla każdego , warto skontaktować się z Gabi , która organizuje ciekawe wycieczki po polsku. Są one droższe nić te prowadzone w języku angielskim, ale myślę, że warto wydać czasem 15 Euro więcej i czuć się komfortowo :) Postanawiamy wybrać dwie wycieczki: objazd po wyspie oraz wypłynięcie na delfiny. Czego możecie spodziewać się po tych wycieczkach? Wycieczka Objazd wyspy z Loro Park z oprowadzaniem w języku polskim trwa około 9 godzin w kosztuje 100 Euro (wliczony jest posiłek oraz wstęp do Loro Parku). Najpierw z Los Cristianos zostałyśmy odebrane z umówionego punktu i pojechałyśmy w stronę Los Gigantes. Nie bez powodu wielkie klify na zachodnim wybrzeżu Teneryfy noszą nazwę Los Gigantes (Olbrzymy). Majestatycznie wznoszą się nad oceanem nawet na wysokość ponad 600 metrów. Guanchowie klify Los Gigantes nazywali murami piekieł. Można sobie tylko wyobrazić jak mógł wyglądać krajobraz Teneryfy z zamierzchłych czasów, kiedy wyspą targały kolejne erupcje wulkanów. Bazaltowa ściana w postaci wielkiej, pionowej skały musiła także budzić respekt marynarzy na statkach przepływających tamtędy kilka wieków temu. W dzisiejszych czasach Acantilados de los Gigantes to jedna z głównych atrakcji turystycznych Teneryfy, zwiedzana w różnorodny sposób przez prawie wszystkich turystów wypoczywających w popularnych kurortach Puerto de Santiago, Costa Adeje, Los Cristianos czy Playa de las Americas. Klify można podziwiać podczas kąpiąc się lub wypoczywając na wąskiej plaży Playa de Los Guíos leżącej u ich stóp.
Jednak najlepszą formą oglądania Los Gigantes są kilkugodzinne rejsy katamaranem lub prawdziwym żaglowcem. Statki zatrzymują się w trakcie nich w zatoczkach znajdujących się w cieniu klifów, umożliwiając kąpiel w turkusowych wodach oceanu. Na pokładzie niektórych jednostek oferowane są przekąski, napoje bezalkoholowe, piwo, wino, miejscowe alkohole, w tym słynny kanaryjski rum (czasem mogą być w cenie rejsu). Dodatkowymi atrakcjami morskich wycieczek jest podziwianie pływających wzdłuż burty delfinów i wielorybów. Dłużej trwające rejsy docierają aż pod malowniczą zatokę Bahía de Masca. Następnie przejechaliśmy przez masyw górski Teno. Góry Teno, łączą w sobie zjawiskowy Wąwóz Masca i Park Krajobrazowy Teno. To niezwykłe, tętniące soczystą zielenią i zachwycające stromymi zboczami górskimi miejsce, jest jednym z najpopularniejszych atrakcji turystycznych Teneryfy. Wyjątkowe położenie w północno-zachodnim zakątku wyspy z małą miejscowością Masca w samum sercu, urzeka panoramą górskiego masywu Teno oraz potężnymi i niezwykle dostojnymi klifami rozpostartymi nad nieprzeniknionym oceanem. To miejsce łączące w sobie bogactwo uroków krajobrazowych, ale także niezwykłą kulturę i wyjątkowe okazy przyrody. Teneryfa w górach Teno zdaje się być inna od pozostałej części wyspy, bowiem kręte górskie drogi, strome wzgórza, głębokie doliny i egzotyczna zieleń roślinności, a także ciekawe okazy fauny tworzą wyjątkowy klimat. Być może nie są to góry po których można przechadzać się zbyt długo, gdyż są dosyć małe, jednak tutejsze wyjątkowe krajobrazy zapadają w pamięci na długo.  Zatrzymujemy się, aby spojrzeć z góry na Garachico. Garachico to miasteczko portowe założone w XV wieku przez genueńskiego bankiera Cristóbala de Ponte. Na przestrzeni lat zyskiwało ono na znaczeniu, aż stało się głównym portem Teneryfy. Towary wypływały stąd nie tylko do Europy, ale i do Ameryki. Niestety złoty okres w historii miasta zakończył się wraz z wybuchem wulkanu Trevejo w 1706 r. Siedem warstw lawy doszczętnie zniszczyło większość miasta, w tym tak ważny dla mieszkańców port. Odbudowany po katastrofie port stał się już tylko małym portem dla rybaków. Mimo położenia na szlaku handlowym, statki omijały go z daleka, wybierając port w Puerto de la Cruz. Jednak Garachico w pewien sposób również zyskało coś po erupcji wulkanu. Spływająca do oceanu magma stworzyła bowiem naturalne baseny, znane w Garachico jako El Caletón. Są to skupiska zastygłej lawy, która uformowała ciekawy krajobraz. Małe baseny, wypiętrzenia skalne, zatoczki, czy ścieżki skalne El Caletón przyciągają co roku masę turystów. Spacerujemy, kosztujemy pysznej kawy, robimy oczywiście dziesiątki zdjęć i jedziemy dalej do Icod de Los Vinos. Icod de los Vinos to miasto o ponad 500-letniej historii. Założone przez hiszpańskich konkwistadorów, za sprawą dobrze zachowanych budowli, wciąż pamięta czasy kolonialne. Mieszkańcy Teneryfy mówią a nie Ciudad del Drago (tłum. Smocze Miasto). Odwiedzić Icod de los Vinos i nie zobaczyć Smoczego Drzewa? To byłoby niedopuszczalne turystycznie :) Ten endemiczny dla Teneryfy gatunek jest zarazem symbolem nie tylko tej wyspy, ale i całego archipelagu Wysp Kanaryjskich. Co jest w nim aż tak wyjątkowe? Może to, że waży ponad 100 ton? Albo to, że jego średnica sięga 6 metrów? A może jego wiek, który szacuje się na 400-800 lat? Bez względu na to, która z tych liczb robi na Tobie wrażenie, każda z nich będzie dobrym powodem do tego, aby przekonać się na własne oczy, jak wygląda najbardziej magiczne drzewo na Teneryfie! Dracena Millenaria ma ponad 300 gałęzi, około 17 metrów wysokości, a pień w najszerszym miejscu ma ponad 6m średnicy (!!!). Biorąc pod uwagę bardzo wolne tempo wzrostu smoczej draceny (po około 10 latach młode drzewo osiąga zaledwie 1 metr wysokości), to parametry Tysiącletniej Draceny są naprawdę imponujące. Guanczowie (pierwsi i jedyni przez wieki mieszkańcy wyspy) przypisywali drzewu magiczną moc. Po nacięciu kory lub liści, z drzewa wypływa żywica, która utleniając się przybiera krwistoczerwoną barwę. Guanczowie nazywali ją smoczą krwią. Później przejeżdżamy w stronę Puerto de La Cruz, jednak na zwiedzanie miasta nie mamy zbyt wiele czasu bo naszym celem jest Loro Park. Wiem, że nie wszyscy pochwalają tego rodzaju miejsca jednak postanowiłysmy je zobaczyć. Loro Park to park zoologiczno-botaniczny na Teneryfie, położony w Puerto de la Cruz, w północnej części wyspy. Miejsce to zyskało międzynarodową sławę dzięki imponującej kolekcji egzotycznych ptaków, z ponad 300 gatunkami papug, a także dzięki pokazom orek. Loro Park jest jedną z atrakcji Teneryfy, którą na pewno trudno ominąć będąc na wyspie. Ogród jest położony na ogromnym i bardzo zadbanym terenie, przy wejściu otrzymuje się mapę parku, dzięki której można zaplanować kolejne atrakcje, wśród których jest m.in. pokaz delfinów, papug czy orek. W Loro Parku zwróciła moją uwagę papugarnia, w której ptaki swobodnie latają wśród bogatej roślinności. Zwiedzający mogą je podziwiać ze specjalnych platform na które wchodzi się po schodach. Pokusiłyśmy się też na przejazd na La Gomerę korzystając z usług biura i pośrednictwa Gabi Tenerife którą znajdziecie na Facebooku. Nasza wycieczka rozpoczęła się w Los Cristianos skąd codziennie odpływają promy do San Sebastian de la Gomera. Przeprawa trwa niecałą godzinę, a sam prom może pomieścić nawet tysiąc osób, samochody osobowe czy dostawcze. W stolicy zobaczyliśmy kilka najważniejszych miejsc: mały rynek ze skwerem, na którym rosną fikusy indyjskie fałszywe, kościół pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny z 1502 roku oraz park, w którym znajduje się najstarsza stojąca budowla militarna na Kanarach.
Kolejnym przystankiem był punkt widokowy, z którego można podziwiać całą panoramę San Sebastian de la Gomera. W tle pięknie prezentuje się Teneryfa, w szczególności wulkan El Teide. Im wyżej wjeżdżaliśmy tym bardziej zmieniał się krajobraz. W pewnym momencie surowe skały ustąpiły miejsca zieleni i stosunkowo gęstym lasom. Po chwili znaleźliśmy się w Parku Narodowym Garajonay pełnym laurowców białych i kanadyjskich. Zamieszkuje go mnóstwo ptaków takich jak gołębie laurowe, gołębie turkusowe, zięby, myszołowy, jastrzębie oraz innych zwierząt (uszatki, króliki, nietoperze z Madery). Prawie połowa parku narodowego została zniszczona przez wielki pożar w 2012 roku. Obecnie trwa zbiórka pieniędzy na renowację tego terenu. Krętymi i wąskimi drogami dotarliśmy do następnego punktu na naszej trasie ? punktu widokowego Mirador de Abrante, na którym znajduje się restauracja ze słynnym ?paluchem?. Jest to przeszklona konstrukcja, ustawiona nad przepaścią, z której rozpościera się atrakcyjny widok między innymi na miasteczko Agulo. Później zjedliśmy lunch. Po posiłku odbył się pokaz tradycyjnego dla mieszkańców La Gomery języka gwizdanego. Lata temu pasterze zamieszkujący wyspę komunikowali się między sobą za pomocą głośnych gwizdów. Ten specyficzny i z pewnością bardzo trudny język pozwala na przekazanie przeróżnych informacji i niesie się na ogromne odległości. Wycieczka była wspaniała i naprawdę mogą ją polecić z czystym sumieniem. Miastem do którego dojechałyśmy miejską komunikacją było Puerto de la Cruz na północy wyspy. Z naszego lokum miałyśmy blisko do przystanku autobusowego z którego linią 343 w niecałe dwie godziny dojechałyśmy do Puerto de la Cruz. Ubranie już musiało być inne, gdyż na północy zimą pogoda nie rozpieszcza tak jak na południu-przydała się cieplejsza bluza i długie spodnie. Jest tu oczywiście sporo do zobaczenia, ale ja maniaczka wędrowania śladami Agathy Christie o ile mam taką możliwość postanowiłam zobaczyć tutaj dwa miejsca. Pierwsze z nich to Gran Hotel Taoro znajdujący się obecnie w Parku Taoro. W hotelu tym przebywała słynna pisarka w trudnym momencie swojego życia- po śmierci swojej matki i rozwodzie z ukochanym mężem. Tutaj podobno napisała 2 swoje opowieści. Hotel był zamknięty, ale obecnie po odnowieniu znów kusi swym urokiem. Kolejny miejscem do którego poszłyśmy była niewielka, ale urokliwa ulica Agathy Christie z niesamowitymi, kolorowymi schodami na których wypisane zostały tytuły najbardziej znanych powieści autorki. Niestety, żeby do nich dotrzeć trzeba się troszkę powspinać. Kierować należy się w stronę Mirador La Paz i dojść do ulicy San Amaro. Kolejnym miejscem do którego podążamy jest Finca La Paz, a w zasadzie jest to historyczna rezydencja w której zatrzymała się i mieszkała Agatha Christie. Jej budowa sięga XVIII wieku. W 1718 roku odkupił go Bernardo Valois od spadkobierców rodziny Sancho Caballero. Poprzez małżeństwo córki Margarity Valois Fitz Gerald z Juanem Cloguenem Blanco majątek przeszedł w ręce rodziny Cloguen, do której obecnie należy gospodarstwo. Humboldt był gościem rodziny Cloguen podczas podróży Aleksandra von Humboldta do Ameryki Południowej, która rozpoczęła się tygodniowym śledztwem na Teneryfie. Z tego powodu posiadłość znana jest również jako Quinta de Humboldt. Ostatnim punktem, który chciałyśmy zobaczyć był Ogród Botaniczny ? Jardin Botanico. Poza tymi wycieczkami, wyjściami dużo czasu poświęciłyśmy na plażing, smażing, relaks i degustcję lokalnej kuchni oraz napojów. Dodatkowo skorzystałyśmy z bogatej oferty różnych klubów muzycznych ? niedaleko nas był bardzo fajny klub z muzyką latynoską i europejskimi hitami San Telmo. A właśnie co do jedzenia to w Los Cristianos dobrymi miejscami są El Cine przy Calle Juan Bariajo (wyśmienite ośmiornice z grilla ) , 8 ; El Pescaito II blisko portu , Restaurante Raymond Av. Los Playeros ; El Rincon del Pescador trochę za portem.Teneryfa zimą to był strzał w dziesiątkę. Zapraszam do galerii zdjęć z Teneryfy Południowej. :)
Kosztorys Teneryfa
przelot Warszawa- Teneryfa ? Warszawa 1250 zł
ubezpieczenie 120 zł
noclegi 7 nocy 700 zł blisko plaży, łazienka
posiłki ? śniadania i obiadokolacje, kawy, słodycze, drinki
około 6 x 25 dziennie = 150 Euro = 700 zł
wycieczki 2 z biurem 235 Euro- 1000 zł
przejazd do Puerto de la Cruz autobusami 100 zł
pamiątki 150 zł
w sumie około 4100 ze wszystkimi opłatami
Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Hiszpanii:
Autor: kawusia6 / 2024.01
Komentarze:

kawusia6
2024-03-11

Papuas i Piea - szczęściarze z Was. Ja mogę pomarzyć o wyjeździe aż do wakacji. Będę czekała na Wasze relacje-
na pewno ciekawe; no i oczywiście zdjęcia bo bez nich relacja nie jest pełna :)

piea
2024-03-11

z wielką przyjemnością przeczytałam, zwłaszcza, że do Kanarów mam duży sentyment (w przeciwieństwie do Papuasa byłam tam kilka razy na różnych wyspach ); No Kasia! szacun za kompletną relację!!! ja tak nie umiem, piszę z reguły etapami w "kawałkach" :) ; co do samego zwiedzania tej (czy którejkolwiek bądź) wyspy- masz całkowita rację - zdecydowanie najlepiej wynajętym autkiem; ja mimo, że prawo jazdy posiadam (he he,niedzielny kierowca ze mnie) - to na wyjazdach w obcych dla mnie miejscach nigdy nie wypożyczam samochodu (zbyt duży cykor jestem) , no chyba że jeżdżę z Małżem, to co innego, bo wtedy on zawsze siedzi za kółkiem, nie ja :) ; Na Teneryfie byłam tak jak Danusia też w 2012 (na przełomie maja/czerwca) więc już dość dawno, tym bardziej z przyjemnością popatrzę i powspominam....; również lubię takie ciepłe miejsca zimą ( u mnie poza grudniem i styczniem z uwagi na pracę - z tych zimowych w grę wchodzą tylko m-ce luty i marzec, ale tylko raz byłam w tym czasie na Kanarach (G. Canaria) - i wówczas jest tam najwspanialsza pogoda! ; pozostałe moje wypady tam - były w maju i czerwcu i było jak dla mnie zdecydowanie za gorąco! ); Kasia, poczytam dokładniej i pokomentuję więcej też nieco później, bo idąc w ślad za Papuasem też wybywam "do ciepłego" :)) , tylko ja za 3 dni :) ; Pozdrowionka,

papuas
2024-03-11

ooooo jest ekspresowa relacja (od razu cała i kompletna) no już przeczytana w odróżnieniu na Kanarach nigdy nie byłem i wersja samopas dla mnie niedostępna jednak foto z wielką przyjemnością obejrzę ale ..... dopiero po powrocie za 2 tyg; jutro wylatuję, a walizka nie spakowana jeszcze w szafie :)
póki co dzięki

danutar
2024-03-10

O super! Nie ukrywam, że trochę zazdroszczę, bo ja - z kilku powodów - nie wyjeżdżam zimą. Z przyjemnością przeczytałam Twój opis pobytu na Teneryfie. Byłam tam dawno - we wrześniu 2012 r. i spędziłam tam pełne 2 tygodnie. Objechaliśmy autem niemal całą wyspę. Bardzo mi się Teneryfa podobała i z przyjemnością powspominałam sobie przy Twojej relacji. A teraz lecę oglądać galerię :)