Oczywiście obowiązkowym punktem programu i całego naszego pobytu na Krecie był Wąwóz Samaria! - który naprawę zachwyca - chociaż jest zupełnie inny od wąwozów w których do tej pory byliśmy! To był naprawę wspaniale spędzony dzień na łonie dzikiej przyrody. Wycieczka do Samarii z naszego biura podróży była bardzo droga - kosztowała ok. 60 Euro,. a tak naprawdę całym kosztem jest to dowóz do wąwozu i bilet na prom powrotny - więc kupiliśmy ją sobie w lokalnym, greckim biurze za połowę ceny - było bardzo miło, sprawnie, punktualnie i profesjonalnie (pilot niemiecko/francusko/angielskojęzyczny).
Wycieczka do Wąwozu rozpoczęła się bardzo wcześnie rano- zbiórka o 5 rano!:(, ale dzięki temu uniknęliśmy już w samym wąwozie tłumów turystów. Wąwóz jest można rzec: ”etapowy”, tzn jest wydzielona trasa, i idzie się po prostu od punktu A do B podziwiając fantastyczną przyrodę! ( mięliśmy szczęście spotkać nawet żyjące tu dziko górskie kozice kri-kri, a podobno nie często się to zdarza. Trasa jest więc doskonale oznakowana, bezpieczna i naprawdę bardzo trudno się zgubić.
(To moja dygresja do śmiertelnego wypadku jaki tu się zdarzył polskiemu rodzeństwu chyba w 2008 roku!- podobno w ogóle nie weszli do Samarii- tylko już w Omalos, źle zeszli- nie tym zejściem- i znaleźli się blisko, ale jednak poza terenem Wąwozu!... ale cóż tu da takie gdybanie.... stała się straszna tragedia i oby już się nigdy coś podobnego nie stało!)
Wracając do opisu Wąwozu: wszystko jest doskonale oznakowane, idzie się od wyznaczonego punktu do kolejnego punktu ( każdy dostaje z Biura szczegółową mapkę całej trasy ), można sobie iść własnym tempem, czasu jest naprawdę mnóstwo. My szliśmy bez żadnego pośpiechu, powiedziałabym że, wręcz powoli z licznymi przystankami na podziwianie przyrody i sesje zdjęciowe, z przerwami na krótki odpoczynek i przekąski - przejście wąwozu zajęło nam coś w granicach 4,5- 5 godzin! drugi raz szłabym jeszcze wolniej, ponieważ i tak czekaliśmy w tawernie w Agia Roumeli ok 2 godzin na resztę uczestników i prom - który odpływa wiadomo o jakiej godzinie!( wcześniej przewodnik podaję te informację jako bardzo istotną- bo to ostatni prom z Agia Roumeli, więc kto nie zdąży.... będzie nocował w pokoikach do wynajęcia nieopodal tawerny (ale już na własny dodatkowy koszt!):))
To była bardzo piękna wycieczka, fantastycznie spędzony dzień w przepięknych górskich plenerach! do tej wycieczki namawiam wszystkich niezdecydowanych! Jeśli lubicie chodzić po górach, macie w miarę zdrowe serca i sprawne kolana- to absolutnie namawiam! Zresztą średnia wieku, patrząc po współwędrowcach mijanych i spotykanych w Wąwozie była od 10 do +/- 70 lat! Tak, że każdy może! W zależności od kondycji, upodobań i własnego samopoczucia!
To naprawdę nie jest żaden trudny szlak! Wprawdzie pierwszy odcinek schodzi się dość ostro w dół, co potem skutkuje niestety nieprzyjemnymi zakwasami ( jak się nie ma wcześniejszej zaprawy), ale potem jest już w miarę płasko i tylko coraz to piękniej! A te 18 km niewiadomo kiedy się po prostu przechodzi!:)
Wizytę w Chani i Rethymnonie odbyliśmy sobie indywidualnie lokalnym autobusem popularnej tu sieci ktel, jako, że dojazd do tych miast nie przekraczał 17 i 50 minut od naszego hotelu, więc wykupywanie wycieczki w biurze, czy wynajmowanie specjalnie samochodu mijało się z celem - w szczególności, że wszystko można wcześniej przeczytać w dobrym przewodniku i samemu indywidualnie sobie miło spędzić dzień na zwiedzaniu tych obu pięknych miast.
Chania to przepiękne miasteczko, z niezwykle urokliwym weneckim portem, Meczetem, Muzeum Morskim, Katedrą, Latarnią morską i wieloma pięknymi innymi budowlami, ale nie będę opisywac tych miast szczegółówo, bo wszystkie informacje można znaleźć w przewodnikach.
Rethymnon przypadł nam do gustu chyba jeszcze bardziej jak Chania!
Jest tam rewelacyjna promenada, piękny port i górująca nad miastem imponująca Fortalezza- tworząca bardzo malowniczą scenerię.
W Rethymnonie też oczywiście nie brakuje innych zabytków: są piękne meczety, kościoły, słynna wenecka loggia, fontanna Rimondi z XV wieku- to duma mieszkańców Rethymnonu! , jest tu tez mnóstwo pięknych, wąskich uliczek, zakamarków, zakątków i zaułków tonących w kwitnących bugenwillach, i pięknych domów. Można też co krok spotkać charakterystyczne weneckie kamieniczki i okazałe rezydencje również z czasów weneckich z dobudowanymi później przez turków drewnianymi , przepięknymi ozdobnymi wykuszami (sachnisia)- bardzo ciekawy element zdobniczy kreteńskiej architektury!
Kolejnym fajnym wypadem był całodzienny rejs wokół dzikiego półwyspu Gramvoussa i z dopłynięciem do zjawiskowej zatoki Balos - gdzie są przepiękne plaże i laguny wokół płytkiego turkusowego morza. Wycieczka bardzo atrakcyjna, przyrodnicza z wizytą w twierdzy (ruiny) weneckiej na wysokości 150 m (gwarantowane widoki nieziemskie!). Jako ciekawostkę wspomnę, że: To na Balos właśnie Książe Karol i ś.p. księżna Diana spędzili część swojego miesiąca miodowego! - Tę wycieczkę również kupiliśmy w lokalnym, greckim biurze za 1/2 ceny.
Niedaleko Kavros - jest jeszcze jedna atrakcja - słodkowodne (niektóre przewodniki podają że jedyne) jezioro na Krecie - Kournas Lake. Tuz u podnóża Gór Białych leży sobie w przepięknej scenerii szmaragdowe jezioro, bardziej przypominające alpejski staw niż kreteńskie klimaty. Żyją tu słodkowodne małe żółwiki, a po plaży spacerują dzikie, barwne gęsi. W pobliżu jest też kilka tawern, więc jak ktoś poczuje się głodny czy spragniony- to tawerny oczywiście kuszą i zapraszają..., są również wypożyczalnie rowerów wodnych i kajaków. Można tu naprawdę bardzo miło spędzić taki zupełnie inny dzień nad słodkim Kournas Lake.
Oczywiście wizyta na Krecie bez rejsu na Santorini nie była by pełna, więc oczywiście rejs też był! rejs na Santorini - ale całość wrażeń z tej wycieczki opisałam jako osobny rozdział (podróż)- w końcu to inna wyspa! .
Wypożyczonym autkiem zajechaliśmy jeszcze kolejnego dnia do Klasztoru Moni Arkadiou, na plażę Preveli, na znaną i piękną plażę Elafonissi, do miateczka Kissamou, po drodze oglądając jeszcze malutką jaskinię Agia Sophia. (niestety z tego dnia nie mamy żadnych zdjęć, ponieważ mieliśmy małe spięcie na temat tego kto zapomniał zabrać aparatu fotograficznego z hotelu :):):))
Generalnie Kreta zachodnia jest przepiękna i widokowo i przyrodniczo. Urozmaicony krajobraz, śliczne zatoki, skały i majestatyczne góry, wszędzie wokół wąwozy i sielskie , kreteńskie wioseczki klimaty po prostu bajeczne!
Heraklion zostawiliśmy sobie na następny raz :)), ponieważ mamy zamiar wrócić jeszcze na Kretę, tym razem w celu odkrycia jej wschodniej strony, natomiast samo Knossos zostało przeze mnie celowo pominięte - jako, że jest to uważam zbyt rozreklamowane i niewarte poświęcenia aż całego dnia i przeznaczonych na to pieniędzy. Ruin widziałam w życiu już mnóstwo, więc te sobie darowałam - zresztą pałac minojski to wyjatkowo moim zdaniem nieudana rekonstrukcja. Nie lubię takich odwzorowań, kiedy elementy zrekonstruowanych części ruin nie pasują do reszty całości, a tak jest właśnie w przypadku Knossos. Ta rekonstrukcja jest zresztą niezbyt wierna prawdzie, wystarczy poczytać u żródeł na ten temat, jeśli ktos się tym interesuje, żeby się dowiedzieć, że wcale nie tak to wszystko wyglądało! - czyli to taki kolejny punkt naciągania turystów. Ale to jest wyłacznie moje subiektywne zdanie, więc miłośnicy ruin i tak zapewne znajdą przyjemność w odwiedzeniu takiego miejsca, które bedzie im sie podobać!
Kretę polecam pod kątem przyrodniczym:jest niezwykle malownicza i to właśnie szczególnie wiosną! Maj na Krecie to istna burza zieleni i feeria kwitnących wokół tysięcy kwiatów i kreteńskich endemitów! Wszystko wokół wybucha wręcz soczystą zielenią, oszałamia zapachem i wygląda przepięknie - nie wyobrażam sobie tego księżycowego, wypalonego krajobrazu w pełni sezonu, kiedy wszystko jest żółte i już spalone słońcem!
Oczywiście jest tu całe mnóstwo innych ślicznych miejsc, miasteczek, monastyrów, wąwozów, ruin, itp., ale by tu trzeba przesiedzieć z rok, żeby to wszystko chociaż pobieżnie zobaczyć. Warto jechać na tę największą grecką wyspę, ale radzę unikać pełni sezonu: wiosna, lub wczesna jesień to zapewne najlepsza pora na spokojne delektowanie się wyspą!(chociaż jesienią mimo bardzo przyjemnych temperatur i bardzo cieplutkiej wody w morzu- na pewno nie będzie już tak zielono!)
Niektóre miejsca bardzo tracą na atrakcyjności w zależności od terminu ich zwiedzania - niestety pełnia wakacji - to wszędzie jest najgorszy czas na jakiekolwiek zwiedzanie (że o odpoczynku i spokoju już nawet nie wspomnę!).
Brak komentarzy. |