Ale wracając do Szwajcarii....no cóż, żadne słowa nie są w stanie opisać piękna, bogactwa i tego wszystkiego co ten niesamowity kraj oferuje. Dla mnie, przyzwyczajonej jako turystka raczej do krajów morza śródziemnego - to maleńkie państwo to kompletna zmiana dotychczasowych doświadczeń podróżniczych. To państewko wprowadziło mnie w stan absolutnego ”szoku”. Pomijając już niezwykłej urody cuda przyrody z których słynie Szwajcaria - to wszystko wokół tam po prostu działa, jest punktualne, dokładne, proste, ekonomiczne, perfekcyjne...itd...itp, i przede wszystkim jest CZYSTE. Te ich wspaniałe drogi..., koleje..., wszechobecny ład i porządek... wykoszona trawka, nawet krowy (czyste aż do bólu), malownicze wsie z poukładanym prawie we wzorki drewnem do kominka, czyściutkie ulice... po prostu absolutna perfekcja!!!
Po prowizorkach, fuszerkach i ogólnym bałaganie naszych południowoeuropejskich sąsiadów - ten kraj naprawdę zachwyca pod każdym względem! Tu widać to bogactwo! i brak jakiegokolwiek dziadostwa i fuszerki! Dla mnie Szwajcaria - to raj na ziemi.
Jest tylko jedna wada! - DROŻYZNA!!!! i to potworna. Koszt takiej tygodniowej autokarowej wycieczki tylko ze śniadaniami, plus pakiet za bilety wstępów, dodatkowe wycieczki oraz obiadki i kolacje przekracza łącznie niestety koszt fajnych wczasów gdzies na południu Europy i to samolocikiem! Taka to jest relacja cenowa. Ale, mimo wszystko nie żałuję żadnego wydanego na ten cel franka.
Wracając do programu zwiedzania: najpierw fantastyczne wodospady na Renie - Rheinfall- niedaleko Szfauzy w miasteczku Neuehausen. Naprawdę robią wrażenie kiedy podpływa się statkiem pod skałę, gdzie się wysiada i wchodzi na punkt widokowy. To największy (pod względem przepływu wody 700 tyś. m3/na sek.) wodospad w Europie.
Kolejnym pięknym miejscem jest przecudownej urody, średniowieczne miasteczko Stein am Rhein czyli kamień nad Renem. Kolorowe malowane kamieniczki, niezwykłej urody Ratusz, śliczne małe domki z murem szachulcowym nad brzegiem Renu... to miasteczko to perełka! po prostu bajeczka!
Po wizycie w ślicznym Stein am Rhein, odwiedziliśmy obowiązkowo Zurich - chociaż to nie stolica - to z pewnością największe miasto Szwajcarii, najbardziej zaludnione i o najwyższych zarobkach. Miasto jest pięknie położone nad jeziorem Zurychskim i rzeką Limmat. Miasto bardzo klimatyczne, i bardzo germańskie z mnóstwem wspaniałych zabytków (słynne witraże Marca Chagalla w kościele Fraumunster). Warto zobaczyć tez imponującą katedrę Grossmunsterkirche, potężny Gmach Muzeum Narodowego, manierystyczny Rathaus zbudowany na drewnianych palach wbitych w dno Limmatu czy pospacerować przy Banhofstrasse - najbardziej reprezentacyjnej ulicy Miasta - z mnóstwem Banków, wielkich siedzib przeróżnych firm i z setkami sklepów z zegarkami.
Kolejnego dnia pojechaliśmy w Alpy berneńskie do przecudnej urody regionu zwanego Berneński Oberland. Tu złożyliśmy wizytę w znanym i ślicznym kurorcie Interlaken pięknie położonym u stóp trzech słynnych szczytów: Eiger, Monch i Jungfrau (Olbrzym, Mnich i Panna/ czy Dziewica) i pomiędzy malowniczymi jeziorami Thun i Brienz. Miasto jest gwarnym i ruchliwym ośrodkiem turystycznym. Stanowi punkt wypadowy wycieczek w przepiękne Alpy berneńskie.
Podziwialiśmy też cudnej urody miejscowości Grindenwald, która widokami z góry powala dosłownie na kolana; jeździliśmy też szwajcarską kolejką górską wspinając się coraz wyżej i wyżej na przełęcz Jungfraujoch na wysokość ok. 3,500 m n.p.m.Już sama jazda tą kolejką była nie lada atrakcją, a widoków z niej po prostu nie da się w żaden sposób opisać! Jungfraujoch- to najwyżej położona Stacja kolejowa w Europie, a pocztówki wrzucone tam na szczycie do skrzynki pocztowej już na drugi dzień były w Polsce! - Ot i Szwajcaria!
Tam czekały na nas widoki wprost nieziemskie z licznych platform i tarasów widokowych.Nie mogłam się napatrzeć na te góry... na ta wspaniała przestrzeń! Cudo!!! Pogoda wyjątkowo nam dopisała, było bezwietrznie i bardzo słonecznie. Wokół wspaniałe szczyty majestatycznych Alp i zejście na najdłuższy lodowiec Aletsch - 23 km. Fajnie było połazić po orzeźwiającym śniegu, podczas gdy w Interlaken był upał 30 °C! Później jeszcze była krótka wizyta w Pałacu Lodowym wykutym pod lodowcem z licznymi rzeźbami z lodu, i zjazd innym (równie punktualnym) pociągiem do zjawiskowej doliny Lauterbrunnen! ( miłośnicy Tolkiena wiedzą, co to Dolina Ravendall - Dolina Elfów!)- Jesteśmy właśnie tu, gdzie Tolkien ujrzał te cuda i opisał w swej słynnej książce - (To Dolina 72 Wodospadów!).
Mój zachwyt osiagnął tu swoje apogeum... z opadniętą szczeką podziwiałam to widziały moje oczy i z zazdrością patrzyłam na malownicze domki mieszkańców myśląc sobie, że to nie jest fair- żeby codziennie z okna mieć takie widoki! :))
Z Lauterbrunnen racaliśmy przez Wengen, Kleine Sheidegg i z otwartymi buziami podziwialiśmy i chłonęliśmy otaczające nas baśniowe widoki.
Dane nam również było, dzięki naszemu niesamowitemu pilotowi odwiedzić kolejne pozaprogramowe miejsce: tzw, Trummelbachfallen, czyli Dudniące/Bębniące wodospady - absolutne niezwykłe zjawisko: schowany we wnętrzu góry polodowcowy gigantyczny wodospad, który z hukiem opadając rzeźbi w skale nieprzerwanie od tysięcy lat nieprawdopodobne formy i kształty. Wokół jest wszędobylska bryza i opary od ilości i siły tej wody. Niezapomniane przyrodnicze przeżycie! Coś niesamowitego!!!! Żeby dostać się do wnętrza tej góry - wjeżdża się w nią windą - coś w rodzaju jak w szybie kopalni, a potem schodzi się w dół przez pięć poziomów po schodkach i specjalnie zabezpieczonych miejscach widokowych podziwiając siłę przyrody i słuchając huku tego potężnego wodospadu.
Kolejne dni upłynęły na zwiedzaniu Riwiery szwajcarskiej, a więc kantonów francuskojęzycznych położonych nad pięknym jeziorem genewskim zwanym Lac Leman na południu Szwajcarii. A więc: Genewa - przepiękne miasto z atmosferą Nicei, pięknym nabrzeżem i słynną fontanną Jet d’Eau wyrzucającą słup wody na wysokość 140 m!!!, ślicznym ogrodem angielskim ze słynnym zegarem kwiatowym i piękną Katedrą. W Genewie zwiedzaliśmy Katedrę gdzie jest krzesło Jana Kelwina- tu narodził się protestantyzm! , potem przejeżdżaliśmy przez malownicze Vevey - pięknie położone nad Lac Leman- tu w Vevey mieszkał i umarł Henryk Sienkiewicz, a potem zwiedzaliśmy wspaniałe Montreaux - ten słynny kurort nad jeziorem, ze wspaniałymi pałacami i secesyjnymi hotelami i z wiecznie „żywym” Freddim Mercurym, który ukochał to miasto i stoi dziś dumnie nad brzegiem jeziora w koncertowej pozie ku uciesze wszystkich, fotografujących się z nim turystów.
Oczywiście obowiązkowym punktem zwiedzania Szwajcarii jest słynny zamek Chillon.To potężna, kamienna, średniowieczna twierdza - więzienie, spektakularnie położona nad jeziorem genewskim, Lord Byron będąc w tym miejscu tak się zachwycił i natchnął, że napisał tu „Więźnia Chillonu”.
Odwiedziliśmy również Lozannę - miasto bardzo ładne, położone na wzgórzach - podobnie jak San Francisco - można tam ducha wyzionąć wspinając się wciąż pod górę. W Lozannie jest imponująca Katedra i urokliwy Plac Bagienny z ładnym Ratuszem z ciekawymi rzygaczami.
Kolejny dzień to zwiedzanie stolicy Szwajcarii - Berna - przepięknego, choć małego, bo zaledwie 150-tysięcznego miasta. Wg. mnie Berno to najładniejsze miasto Szwajcarii - położone malowniczo w zakolu rzeki Arno, z zabytkową starówką i wszechobecnymi Arkadami! Miasto zbudowane jest z jednego rodzaju piaskowca, przykryte jednego rodzaju dachówkami - co sprawia wrażenie porządku, jednorodności i nieprawdopodobnego ładu. Mnóstwo tu prześlicznych kamieniczek i wszystkie są z arkadami. Chyba w żadnym innym mieście świata nie ma tylu Arkad! Po prostu ciągną się kilometrami A uroku miastu dodają jeszcze niedźwiedzie jamy, czyli fosy - gdzie od dawien dawna aż do dziś mieszkają sobie misie.
W Bernie- w czasie wolnym warto wejść na Wzgórze do Ogrodu Różanego ( przewodnik powie gdzie to jest!)- roztaczają się stamtąd fenomenalne widoki! Najpiękniejsza panorama Berna z zakolem rzeki w dole widoczna jak na dłoni! Dla samych zdjęć warto się tam wspiąć!No i oczywiście Wisienką na torcie w zwiedzaniu Szwajcarii była przepiękna, zabytkowa turystyczna Mekka - czyli LUCERNA - ze słynnym i naprawdę ślicznym mostem Kappelbrucke! Miasto jest przeurocze, ślicznie położone nad jeziorem Czterech Kantonów Leśnych - obowiązkowy punkt programu!
Tego dnia trafił nam się absolutnie wymarzony pakiet turysty:) - przepiękna pogoda, słoneczko nie skąpi promieni, wody malowniczej Reuss rwą i szumią dźwięcznie, widoki wokół zachwycają a piękna architektura intryguje, a nad kamiennym lwem widnieje wykuty napis HELVETIORUM FIDEI AC VIRTUTI, co oznacza mniej więcej: ”za odwagę i lojalność Szwajcarów”.
Drewniane mosty Lucerny robią wrażenie. Mnie podobał się bardziej Most Plewny - nieco młodszy od Kaplicznego - ale jakiś taki bardziej „naturalny”.
W drodze do Polski zahaczyliśmy jeszcze o Księstwo Lichtensteinu - ale tam tak szczerze mówiąc nie ma niczego ciekawego oprócz ślicznie położonego na wzgórzu zamku obecnie panującego księcia Hansa Adama II.( patrz moja podróż: LICHTENSTEIN)
Ale się rozpisałam! - ale to i tak w ogromnym skrócie - bo o tym wspaniałym kraju naprawdę byłabym w stanie napisać cały długaśny laborat i ciągle miałabym coś jeszcze do dodania.
Podczas tego wyjazdu odwiedziliśmy jeszcze pobliską francuską Sabaudię - z przeuroczym Chamionix, z wjazdem kolejką gondolową na Aquille di Midi na wysokość 3,800 m. n.p.m. - skąd można było podziwiać Mont Blanc jak na wyciągnięcie dłoni, zwiedzaliśmy również prześliczne Annecy - z krystalicznie czystym jeziorem i byliśmy w Gardzieli a raczej Wąwozie rzeki Fier - to nieprawdopodobne zjawisko przyrody- ale ten krótki pobyt w Sabaudii jest na tyle ciekawy, że opisałam go dokładniej jako osobną podróż, a więc zapraszam do poczytania podróży: Francja - region Sabaudia.
Reasumując, szczerze namawiam do wizyty w tak cudnym kraju - jakim niewątpliwie jest SZWAJCARIA, bo czegoś takiego nie zobaczycie tak powszechnie wszędzie, no może w równie cudnej Norwegii! albo w dalekiej Nowej Zelandii :) - ale tam raczej rzadko mamy okazję pojachać:)), a Szwajcaria jest całkiem blisko.... :).
Brak komentarzy. |