Hiszpania - Costa Tropical w mojej Andaluzji na bis! - relacja z wakacji

Zdjecie - Hiszpania - Costa Tropical w mojej Andaluzji na bis!
Na początku maja ubiegłego roku tuż po ”majówce” mój szanowny Małżonek mocno zatęsknił za jakimś wyjazdem do ciepełka (zwłaszcza, że nasza krajowa majówka 2024 była raczej chłodna i wietrzna) i ”wyciągnął” mnie w kolejną podróż ku słonku :) ; he he, oczywiście to ?wyciąganie? nie było w tym przypadku jakieś specjalnie mocne, bo wiadomo, że żaden ”travel-świr” czyli miłośnik podróżowania raczej nie odmówi trafiającej się okazji wyjazdu:) ale, szczerze mówiąc, mimo, że kocham i uwielbiam wszelkie podróże - tym razem jakoś nie było mi ”po drodze” z tym wyjazdem:(; byłam dopiero co na świeżo powrócona z Tunezji, a za niecały miesiąc miałam w perspektywie kolejny wyjazd na wykupioną już wcześniej wycieczkę do Apulii z moją przyjaciółką; wolę mieć jednak jakąś przerwę w podróżowaniu, tak aby już zatęsknić za kolejnym wyjazdem, a w tym przypadku - no nieco poczułam już lekki przesyt:) no ale skoro Pan każe - to sługa musi :):)))

W taki oto sposób 6 maja AD 2024 znaleźliśmy się z Mężowskim na południu Hiszpanii; dla mnie był to drugi wyjazd do Andaluzji, bo byłam tu dokładnie 10 lat wcześniej na babskim wyjeździe z moją bratową, ale mój Małż Andaluzji do tej pory jeszcze nie znał, bo był tutaj po raz pierwszy; w sumie to okazało się, że z wielką chęcią wróciłam ponownie w ten region; mimo, że wyjazd ten, tak jak i poprzedni był pobytowo-hotelowy (jakoś nigdy nie dotarłam na południe Hiszpanii z wycieczką objazdową), to jednak sporo różnych, nowych atrakcji udało nam się tu zobaczyć, a co istotne, zwłaszcza dla mnie - nie powtórzyłam tu ani jednego miejsca które zwiedzałam w Andaluzji poprzednio :), bo wszystkie atrakcje, które udało nam się tym razem zobaczyć były i dla mnie nowością, zatem nieco sobie ”poszerzyłam” moje andaluzyjskie doświadczenia podróżnicze:)

10 lat temu byłam w bardziej zachodniej części Andaluzji; wówczas mieszkałyśmy z bratową w hotelu na Costa del Sol w miasteczku Benalmadena i oprócz okolicznych atrakcji samej Benalmadeny udało nam się wtedy dokładniej zwiedzić: uroczą i bardzo ciekawą Malagę, wspaniałą Granadę ze słynną Alhambrą, przepiękną Rondę z jej sławnym mostem nad wąwozem w środku uroczego miasta, śliczne białe miasteczka: Pueblo i uroczy Mijas pełen taxi-osiołków i dotarłyśmy jeszcze na Gibraltar, a pozostały czas przeznaczyłyśmy wówczas na rzeczony wypoczynek ; więc zabrakło nam go już na takie andaluzyjskie atrakcje jak Sewilla (do której od zawsze chciałam dotrzeć) no i przede wszystkim największa atrakcja przyrodnicza Andaluzji ? ”must see number One” tego regionu - czyli słynny wąwóz ”Ścieżka Króla” który w 2014 roku był tu jeszcze zamknięty i niedostępny dla turystów (trwała akurat budowa nowych ścieżek) i nie mogłam tu wówczas dotrzeć:(; dlatego wracałam do tej Andaluzji z nadzieją i obietnicą, że tym razem muszę nadrobić te dwie zaległości:)

Tym razem zamieszkaliśmy w dużo ciekawszym miejscu (niż Benalmadena na Costa del Sol) we wschodniej części Andaluzji - na innym już wybrzeżu zwanym Costa Tropical, w uroczym, starym arabskim miasteczku Almunecar; wyborem hotelu zajął się mój Małż, bo jako Pan Wygodnicki lubi dobre hotele; mnie było wsio ryba, bo ja nie przywiązuję za bardzo specjalnej uwagi do hotelowego standardu; ważniejsza dla mnie była sama lokalizacja, aby można było się stamtąd dostać do wspomnianych atrakcji.

Małż wybrał więc z oferty R.pl hotel ”Playacalida” znanej tutaj i dość popularnej w tym regionie Hiszpanii sieci Playa należącej do grupy Senator Resorts&Spa Hotels; bardzo przyzwoity obiekt 4,5*-owy o dość wysokim standardzie; hotel elegancki choć bardzo duży, zbudowany w mauretańskim stylu, z przepięknymi ogrodami, z ładnie zaaranżowaną strefą wypoczynku z dużą ilością miejsca, ze świetnymi basenami (największy: infinity w widokiem na morze; mniejszy z barem i stołkami w wodzie, kolejny dla dzieci ze zjeżdżalniami + wijące się po ogrodzie w dziedzińcu wewnętrznym baseny - ”rzeczki” które uroczo meandrowały wśród egzotycznych drzew + 2 małe baseny jacuzzi) ; bardzo wygodne, duże i ładnie umeblowane pokoje z zabudowanymi balkonami typu loggia; do tego bardzo dobre jedzonko w ilości nie do przejedzenia wszystkich tych pyszności ani nawet spróbowania nawet wszystkiego po troszku;
Sama miejscowość Almunecar, w której mieścił się nasz hotel dosłownie mnie ”zaczarowała” bowiem w przeciwieństwie do większości nadmorskich kurortów na wybrzeżach Andaluzji (zwłaszcza tych na Costa del Sol) Almunecar nie powstało w latach 50-70-tych XX wieku, kiedy to w Hiszpanii rozpoczął się wielki masowy boom turystyczny i zaczęto na potęgę budować tu setki hoteli i betonować wszystko wokół co było można, zatracając przy tym ducha tego urokliwego wybrzeża, utraconego na zawsze:(; Almunecar to bardzo zamierzchła historia.....bo to już mocno starożytny twór miejski, mimo, że powstały tu obok też współczesne dzielnice hotelowe (ale raczej takie bardziej kameralne bez wszechobecnej ”betonozy”) to jednak miasto posiadające jego starą część, pozbawione jest komercyjnej papki i należy do takich autentycznych, prawdziwych historycznych osad rodem wyjętych z Al-Andalus!

Pierwszymi osadnikami byli tu już Fenicjanie, po nich nastały czasy panowania Rzymian i Arabów a dopiero wiele wieków później Almunecar doczekało się panowania tu Chrześcijan; pozostałości każdego z tych okresów w dziejach są tu widoczne do dziś zwłaszcza w architekturze, a wiele pozostałości z tamtych czasów możemy tu podziwiać współcześnie, co pokażę Wam na zdjęciach;

Po dwóch dniach błogiego wypoczynku w hotelowym anturażu i spacerach po Almunecar w pierwszej kolejności wybraliśmy się do wspomnianego Wąwozu Króla; miejsca jak się okazało przewspaniałego!!! w którym szczęki nam opadły w totalnym zachwycie!; ach!...w końcu doczekałam się na spełnienie marzenia, które czekało na mnie aż długie 10 lat!!! :)

A skąd się tu w ogóle wzięło to miejsce? - Królewska ścieżka El Caminito del Rey została zbudowana na początku XX wieku pomiędzy wodospadami Gaitanejo i El Chorro, aby ułatwić transport materiałów budowlanych i przejście dla robotników pobliskiej elektrowni wodnej; w 1921 roku ówczesny król Hiszpanii - Alfons XIII zainaugurował to wielkie dzieło, przechodząc ścieżką do tamy Conde de Guadalhorce i od tego czasu trasa ta zaczęła być popularnie nazywana ”El Caminito del Rey” (Ścieżką Króla);
szlak ten ciągnie się wzdłuż stromych ścian niezwykle malowniczego wapiennego wąwozu w parku narodowym Desfiladero de los Gaitanes, nieopodal miejscowości El Chorro, (w prowincji Malaga). Wąwóz zwiedza się obowiązkowo w kaskach, co jest podyktowane wzglądami bezpieczeństwa - dokładnie tak samo jak u nas przy ”Kamieńczyku” w Karkonoszach; szlak wybudowany jest nad korytem rzeki Guadalhorce na sporej wysokości, obecnie z nowymi drewnianymi kładkami ?przyczepionymi? do skalnych ścian wąwozu po których wygodnie można chodzić; szlak jest jednokierunkowy (momentami bywa wąsko, ale bezpiecznie), jest tu zrobiona nowa ścieżka wysoko zawieszona na półce skalnej!- na tym odcinku wszędzie są bezpieczne barierki ; całość szlaku to odcinek około 8 kilometrów do przejścia; zajmuje to ok.3 do 4 godzin! (z czasem na robienie mnóstwa zdjęć po drodze); obydwoje z Małżem byliśmy zachwyceni tym miejscem! wręcz wniebowzięci:);

Kolejnego dnia wybraliśmy się do andaluzyjskiej stolicy- przepięknej Sewilli, ach - no cóż tu dużo pisać! to miasto jest po prostu jak z bajki! mimo, że Sewilla nie należy do miast małych, to ma niesamowitą, kameralną atmosferę, do tego wspaniałą architekturę, masę niezwykle klimatycznych zaułków, fantastycznie ciekawe miejsca historyczne do oglądania z zabytkami wywołującymi wielkie: Wow! ;
dla turysty takiego jak ja - to było ”creme de la creme” na mapie Andaluzji! do tego wyśmienicie udała nam się pogoda tego dnia, bo Sewilla w okresie od wiosny do jesieni potrafi dać nieźle w kość; panują tu z reguły wielomiesięczne, męczące upały, a latem nawet takie, że nie idzie tu wytrzymać!; (temperatury powyżej 40C są tu od maja do września raczej normalką:)); my mieliśmy jednak dużo szczęścia, bo tego dnia było tu ok. 27-28C:) , nawet nasza sewilska przewodniczka (Polka mieszkająca tu na stałe) z uznaniem skwitowała, że jak na Sewillę to mamy tu dziś he he - wybitnie przyjemny ”chłodzik” :);

Inne dni przeplataliśmy już sobie mniejszymi przyjemnościami w postaci błogiego wypoczynku korzystając z hotelowych atrakcji, spacerami po plażach, wieczornymi przechadzkami po naszym miasteczku Almunecar i okolicznych atrakcjach; ale nie zabrakło też mniejszych wypadów po okolicy,

m.in. któregoś dnia wybraliśmy się lokalnym autobusem do uroczej, pobliskiej i naprawdę ślicznej Nerji - bardzo ładnego i kolorowego miasteczka ze znaną jaskinią i masą innych ciekawych miejsc;

kolejnego dnia odkrywaliśmy przeurocze górskie wioski położone na wzgórzach Alpujarry na zboczach gór Sierra Nevada, m.in. odwiedziliśmy tam prześliczną i niezwykle klimatyczną Pampaneirę - wioskę cudną jak z bajki, i taką spokojną, jeszcze niezadeptaną turystycznie, schowaną w górach przed tłumami i kolejną wioskę będącą stolicą hiszpańskiej szynki ? wysoko położoną wioskę górską Trevelez ; jeździliśmy tu po różnych, malowniczych zakątkach wśród wzgórz Alpujarry podziwiając górskie krajobrazy, szczyty widocznego tu zewsząd masywu Muhalcen (najwyższy masyw kontynentalnej Hiszpanii) , podziwialiśmy też meandrujące tu malownicze rzeki i jeziora, zaglądając jeszcze po drodze do różnych ciekawych tutejszych wytwórni: byliśmy m.in. u tutejszych rolników w malutkiej, rodzinnej tłoczni oliwy, odwiedziliśmy inny mały rodzinny interesik: lokalną mini-fabryczkę czekolady (z wytwarzania której słynie tenże rejon) , zajrzeliśmy do naturalnego źródła wody mineralnej Fuente Agria, z których również słynie rejon Alpujarry, bo miejsc z wodą źródlaną, ale taką naturalnie gazowaną występuje tu kilkanaście!

To był bardzo przyjemny, spokojny bez bieganiny i niezwykle ciekawy i urozmaicony majówkowy urlop w wyśmienicie wygodnym hotelu! a jeszcze dodatkowymi plusami była rewelacyjna pogoda (bardzo cieplutko, ale bez męczących upałów, z temperaturami w granicach 25-30C w zależności od dnia) i panujący wszędzie totalny luzik jeszcze bez tłumów sezonowych turystów:); dalej już nie nudzę i zapraszam do galerii zdjęć.
Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Hiszpanii:
Autor: piea / 2024.05
Komentarze:

danutar
2025-04-04

W hotelu Playacalida miałam przyjemność pomieszkać, ale tylko 3 dni, będąc na objazdówce. Naprawdę ładny hotel, ale nie mieliśmy za wiele czasu na skorzystanie z jego świetnej infrastruktury. Wiadomo, jak to na objazdówce - wyjeżdżaliśmy rano, wracaliśmy późnym popołudniem. Żałowaliśmy, że nie było tam więcej czasu. Niestety, tych samych powodów także miasteczka Almunecar nie udało nam się zwiedzić.
Za to El Caminito del Rey przeszliśmy i byliśmy zachwyceni. Myślę, że to jedno z najbardziej fascynujących miejsc w Europie. Wybierałam wycieczkę tak, aby koniecznie miała to w programie.
Z przyjemnością obejrzę Twoje fotki :)

papuas
2025-04-04

dotarłem, chociaż po zmianach na portalu trochę dezorientacji było
fantastyczne miejsce ta królewska ścieżka, której szczerze zazdroszczę