Koh Samui stanowiła drugi etap naszej podróży do Tajlandii, pierwszym był Bangkok, gdzie spędziliśmy 5 dni - uważam, ze o dwa dni za długo. Na Koh Samui pozostało nam zdecydowanie za mało czasu.
Zatrzymaliśmy się w resorcie Bandara Resort & Spa na 8 nocy (co najmniej o dwie za krotko). Bandara to piękny i idealnie położony hotel. Duże, jasne pokoje (ponad 50m2) z wielkimi balkonami (nawet ekspres do kawy), dwa piękne baseny, spa, siłownia, fajne lobby z zespołem grającym co wieczór, dwie restauracje (piękne ale drogie) a całość otoczona rajskim tropikalnym ogrodem. Prywatna plaża pod palmami. Śniadania wliczone w koszt akomodacji - niemały wybór jedzonka (polecam wędzonego łososia), dużo tropikalnych owoców (owoce serwowane tez codziennie w pokojach) choć tylko dwa soki do wyboru.
Resort znajduje się w odległości 5 minut piechotka po plaży od Wioski Rybackiej, która jest przeuroczym miejscem z niezapomniana atmosfera. Znajdują się tam liczne restauracje, eleganckie, z miłą obsługą i wspaniałym jedzeniem, usytuowane często na plaży parę metrów od wody, b. czyste i niedrogie. Szczególnie polecamy Smile House, gdzie można zjeść siedząc nad samą wodą, pod palmami, słuchając grającego pięknie zespołu. Po zapadnięciu zmroku obsługa zapala pochodnie a atmosfere uzupelniaja wypuszczane w powietrze plonace chińskie lampiony. BAJKA! I całkowity relaks, zapomina się o Bożym Świecie. Za elegancko zaserwowana kolacje z dwóch dań plus wspaniale tajskie piwo ciężko jest zapłacić więcej niż 750-800 bahtow na parę.
Za cel naszego pobytu na Koh Samui obraliśmy głównie wypoczynek ale zrobiliśmy sobie wycieczkę dookoła wyspy i wycieczki morskie na snorkeling.
Koh Samui nie ma tak wielkiej oferty wycieczkowej jak Phuket. Warto zrobić kilkugodzinną wycieczkę dookoła wyspy. Koniecznie trzeba zobaczyć „Wielkiego Budde” - wizytówkę wyspy, którego dobrze tez widać z samolotu, kompleks przepięknych świątyń dookoła (Wat Plai Laem), słynne skały „Pradziadek” i „Prababka” (tą drugą widać tylko podczas odpływu), kaplice zmumifikowanego mnicha itp.
Programy wycieczek po wyspie, organizowanych przez różne lokalne biura podróży różnią się tylko detalami i, oprócz wyżej opisanych atrakcji, zawierają różne bazarki, wodospady, itp. Warto zrobić taka wycieczkę. My, ponieważ byliśmy we czwórkę, wynajęliśmy vana z kierowcą i kosztowało nas to może ciut drożej (niewiele) ale nie byliśmy skrępowani czasowo.
Można tez wybrać się na wycieczki typu safari na słoniach - do dżungli i na plantacje kauczukowców. Dostępnych jest tez kilka wycieczek morskich po okolicznych wyspach (ale to nie ta klasa co w Phuket) i na snorkeling na Koh Tao, Koh Phangan i do Angthong National Park. Rafa jest przepiękna, kolorowa i to jedna z największych atrakcji moim zdaniem. Podsumowując jest to wyspa raczej dobra do odpoczynku plus wycieczki. Jak ktoś nastawia się głownie na wycieczki to polecam Phuket. Jeśli nie zamieszkacie w Chaweng to polecam wycieczkę do tego ciekawego miejsca jak również do opisanej w „Ważne Informacje” Wioski Rybackiej kolo Bophut.
Koh Samui inaczej zwane Ko Samui albo po prostu Samui to trzecia co do wielkości wyspa Tajlandii o powierzchni ok. 230 km kwadratowych i licząca ok. 50 000 mieszkańców. Ta mierzaca zaledwie 25 km, w najdłuższym, miejscu wyspa usytuowana jest w Zatoce Tajskiej, a wiec po drugiej stronie Półwyspu Tajskiego w stosunku do Phuket.
Wyspa ta została odkryta dla turystyki w latach 70-tych ubiegłego stulecia (niesamowicie to brzmi), dlatego wydaje się dużo bardziej uporządkowana niż Phuket. Środek wyspy pokrywa tropikalna dżungla a dookoła rozciągają się przepiękne plaże. Najbardziej znana miejscowość to Chaweng z setkami hoteli, restauracji i uroczą plażą.
Dla szukających spokojniejszej oazy daleko od hałaśliwych tłumów polecam Bophut z przylegającą do niego Wioską Rybacką z niesamowita, niemalże „zakopiańską” atmosferą.
Transport to taksówki, które z reguły kosztują 300 baht albo tuk tuki (inne niż na Phuket - jak małe busiki), które kosztują 100 baht.
Brak komentarzy. |