Bangkok był pierwszym etapem naszej podroży do Tajlandii w Marcu. Spędziliśmy tam 5 dni. Podróż tą opisuję oddzielnie ze względu na całkowitą odmienność Bangkoku i okolic od Koh Samui, oraz inny charakter naszego pobytu.
Do Bangkoku pojechaliśmy zwiedzać i robić zakupy. Po niewczasie zorientowaliśmy się, że 3 dni zupełnie by nam wystarczyły. Zwiedzanie, choć fascynujące, jest przy tamtejszym nieznośnym upale, bardzo wyczerpujące. Wielkie domy towarowe mają wprawdzie klimatyzację - ale ile można kupować.
W Bangkoku zatrzymaliśmy się w Grand China Princess Hotel w Chinatown. Zarezerwowaliśmy ten hotel żeby pozostać z dala od politycznych zamieszek. Mnie osobiście ta lokacja bardzo się podobała. Hotel ma mały ale piękny (i nie cieszący się - na szczęście - zbytnią popularnością) basen na dachu z zapierającą dech panoramą miasta. Poza tym hotel ma fajną siłownię, salon masażu i restauracje na ostatnim piętrze z pięknym widokiem na Bangkok.
Korzystaliśmy ile się da z siłowni i masażu, wzięliśmy lekcje jogi, która uświadomiła nam jak bardzo jesteśmy nierozciągnięci. Śniadania w eleganckiej restauracji z dużym wyborem potraw tajskich, chińskich, europejskich i arabskich.
Zrobiliśmy tez kilka wycieczek po mieście (utrudnionych z powodu zamieszek). Wybraliśmy się na wycieczkę motorówką po Bangkockich kanałach (niesamowicie egzotyczna wybuchowa mieszanka nowoczesności i biedy). Lodzie odchodzą z Shangri La Pier (o ile pamiętam kosztuje to 400 bahtow na osobę) i wiozą cię kanałami do świątyni - piramidy Wat Arun, a potem przez główny kanał w okolice kompleksu Pałacu Karolewskiego, który trzeba zobaczyć (5 minut piechotką od przystani). Nie zwracajcie uwagi na Tajów, którzy będą wam wmawiać, że pałac jest „dziś zamknięty dla turystów” i oferować zastępcze atrakcje. Pałac jest codziennie otwarty.
Niedaleko pałacu jest też znana Świątynia Leżącego Buddy. My pojechaliśmy także na wycieczkę „po rzece” River Kwai do słynnego mostu, a potem do Świątyni Tygrysów. W praniu okazało się że to nie była wycieczka po rzece i że spędziliśmy kilka godzin w vanie niewiele widząc, żeby dojechać do mostu i kiepskiego muzeum. Zaserwowano nam lunch na barce (nic specjalnego) i zawieziono na parę bazarków i do niezbyt ciekawego wodospadu. Dlatego polecam tylko gwoźdź programu czyli Świątynię Tygrysów. My mieliśmy tylko 1,5 godziny do spędzenia w tym niezwykłym miejscu. To zdecydowanie za mało. Buddyjscy mnisi wychowują tam osierocone tygryski, które nigdy nie jędzą surowego mięsa, wiec nie mają zakusów konsumpcyjnych w stosunku do ludzi. Można się tam poprzytulać i obfotografować z dorosłymi i małymi tygrysami. W czasie tych sesji przytulankowo - fotograficznych tygrysy (tylko te dorosłe) są w czasie sjesty poobiedniej uwiązane na grubych łańcuchach (względy bezpieczeństwa). Niektórzy uważają, ze tygrysy są rozleniwione po spożyciu gotowanego mięska, inni, ze sa naszprycowane - zdania sa podzielone i czytalem na ten temat sprzeczne artykuly. Jeśli nie jesteście limitowani planem wycieczki możecie zobaczyć je w akcji gdy juz „rozkute” szaleją i bawią się m. in. w wodzie.
Ogólnie warto zobaczyć Bangkok i oczywiście Tiger Temple. Polecam!
Bangkok pełen jest porozrzucanych po całym mieście zabytkowych świątyń buddyjskich i hinduskich(ponad 400), rezydencji i innych zabytków. Polecić mogę tylko to co sam widziałem (a wybraliśmy te najważniejsze).
Warto jest pojechać do Wielkiego Pałacu Królewskiego (1782-85), który europejskiego turystę zachwyca bogactwem barw i architekturą. W kompleksie pałacowym znajduje się wiele ciekawych budowli, w tym słynna świątynia Szmaragdowego Buddy Wat Phra Kaeo z XVIII wieku. UWAGA: żeby wejść do pałacu trzeba być odpowiednio ubranym: panowie długie spodnie, panie spodnie/spódniczki poniżej kolan. Odkryte ramiona i klapki są zakazane.
Niedaleko pałacu znajduje się świątynia Wat Pho z ogromnym posagiem Leżącego Buddy.
Po drugiej stronie rzeki Menam znajduje się niesamowita świątynia- piramida Wat Arun (Świątynia Zmierzchu) licząca 104m wysokości XVII-wieczna budowla w stylu światyń Kmerow.
Z okolic Bangkoku wielka popularnością cieszą się wycieczki do słynnego mostu na rzece Kwai, zbudowanego w czasie II Wojny Światowej przez jeńców japońskich obozów wojskowych. Program większości wycieczek obejmuje zwiedzanie cmentarza jeńców alianckich, most i przylegające do niego muzeum wojskowe oraz rewelacyjną Świątynię Tygrysów. Niestety wybraliśmy nienajlepszą wycieczkę, w rezultacie spędziliśmy kilka godzin w ciasnym vanie, zobaczyliśmy zatłoczony most (nie ma żadnych zabezpieczeń, ludzi tłumy, a rzeka wartka), chaotycznie urządzone muzeum z kupami walających się śmieci i zakurzonymi eksponatami umieszczonymi w brudnych gablotach. Na Świątynię Tygrysów, która była gwoździem programu mieliśmy tylko 90 minut, Proponuje wybrać wycieczkę ze spływem tratwami po rzece Kwai, z przejażdżką pociągiem linią kolejową przez dżunglę, zbudowaną morderczym wysiłkiem jeńców, a do Świątyni Tygrysów wybrać się oddzielnie.
Bangkok - stolica i największe miasto Tajlandii, jego oryginalna nazwa jest tak długa, ze znudzilibyście się czytając. Tajowie zwą go Miastem Aniołów. Zajmuje obszar 1531 km2 i z ponad 10 milionami mieszkańców jest 22 miastem co do liczby ludności na świecie.
Bangkok jest najgorętszym miastem świata i jest on również jednym z najbardziej popularnych miast odwiedzanych przez turystów. Stolica Tajlandii nie przypomina innych wielkich azjatyckich metropolii jak Singapur, Kuala Lumpur czy Hong Kong. Nie ma wyodrębnionego City otoczonego przez przedmieścia i cechuje go bardzo chaotyczna zabudowa. Jest miastem nieprzewidywalnym, nigdy nie wiesz czego możesz się spodziewać za rogiem - czy pięknego pałacu, czy starej rudery.
Wszystko wygląda jak wrzucone do kotła i zamieszane. Nowoczesność przeplata się ze starożytnością, bogactwo z nędzą, stalowo-szklane wieżowce z drewnianymi barakami, nowoczesne shoppingi ze straganami, markowe restauracje z ulicznymi jadłodajniami. Do tego dochodzi chaotyczny ruch uliczny (choć niektóre obwodnice są supernowoczesne i np. Warszawa takich długo nie uświadczy) i wszechobecny lepki brud.
Pomimo wszystko Bangkok posiada specyficzny klimacik, nie jest to miejsce w którym chciałbyś spędzić życie ale miejsce, które warto zobaczyć.
Bangkok przecinają rozliczne kanały i warto się nimi przepłynąć. Oprócz Tajow Bangkok zamieszkuje duża liczba Chińczyków, Hindusów i przedstawicieli innych nacji (w tym sporo białych). Ruch lewostronny. Jeśli korzystacie z TAXI lub tuk tuka, od razu powiedzcie kierowcy, ze nie chcecie żadnych przystanków, w żadnych sklepach. Kierowcy czasem na siłę chcą was wieźć do sklepów z biżuterią od których mają prowizję. Warto dać kierowcy ekstra 50 bahtow aby uniknąć tej wątpliwej przyjemności i niepotrzebnego stresu.
Brak komentarzy. |