Długo zastanawialiśmy się do której części Tajlandii jechać tym razem. W końcu zdecydowaliśmy, że wracamy na Phuket, głównie ze względu na to, że z wyspy tej odchodzi najwięcej ciekawych wycieczek i nie sposób się tam nudzić. Tym razem zatrzymaliśmy się w Karon na południu wyspy.
Phuket to największa wyspa Tajlandii i jednocześnie jedna z prowincji tego kraju. Wyspa położona jest na Morzu Andamańskim, na zachód od Półwyspu Malajskiego. Największym miastem i stolicą prowincji jest miasto Phuket (Phuket Town). Powierzchnia wyspy wynosi 542 km2, a zamieszkuje ją ok. 30 tys. mieszkańców.
Wnętrze wyspy jest pokryte górami i tropikalnymi lasami. Na zachodnim wybrzeżu znajdują się piękne plaże, z których najbardziej znana jest Patong Beach z miastem o tej samej nazwie, które stanowi ważny ośrodek turystyczny.
Oprócz kilku dalszych wycieczek i zwiedzania samego Karon i położonego nieopodal, Kata wybraliśmy się na wycieczkę po południowej części wyspy. Wycieczkę zorganizowaliśmy sami wynajmując tuk-tuka, który zawiózł nas m. in. na punkt widokowy kolo Kata, do słoniowej szkółki, farmy orchidei (opisałem to oddzielnie), oraz na szczyt góry Nakkerd, gdzie w ostatnich latach wybudowano 45-metrowy posag Wielkiego Buddy, i do kompleksu świątyń Wat Chalong.
Ogromna statua Wielkiego Buddy góruje nad południowym Phuket i okolicznymi wysepkami i jest widoczna z morza z odległości wielu kilometrów. Spod stop posagu rozpościera się przecudny widok na Phuket, zatoczkę Chaweng i liczne wysepki. Wokół Buddy ma powstać wielki kompleks świątyń. W prowizorycznej świątyni otrzymaliśmy od sympatycznego mnicha buddyjskie błogosławieństwo na szczęście.
Kompleks świątyń Wat Chalong, w skład którego wchodzi kilka świątyń, zachwyca kolorami i pięknem buddyjskiej architektury. Tajowie to bardzo pobożny naród. Świątynie oraz niezliczone kapliczki można spotkać w każdej części wyspy Phuket. W białej wieży, jak wierzą Tajowie, znajduje się urna z kośćmi Buddy. Świątynie są pełne modlących się Tajow a w specjalnym budynku, przypominającym piec, odpalane są co chwile petardy na cześć bogom.
Oprócz tej wycieczki zrobiliśmy sobie wypady do Patong. Podczas jednego z nich zostawiłem towarzystwo opętane gorączką zakupów w największej galerii handlowej Phuket - Junkceylon a sam udałem się do położonej niedaleko wioski rybackiej. Zadziwiła mnie niespotykanie mała liczba plażowiczów na, przeludnionej zwykle, plaży Patong Beach. Potem się okazało, że turystów wymiotła z plaży obawa przed tsunami po drugim trzęsieniu ziemi w Japonii. My nic o tym nie wiedzieliśmy bo poprzedniego dnia nie było czasu oglądać telewizji (zresztą na wakacjach nie powinno być na to czasu).
Tym razem zdecydowaliśmy się także pójść na kabaret Simon. W kabarecie występują sami faceci, w większości transwestyci, którzy z daleka wyglądają jak dziewczyny (z bliska to juz niekoniecznie, choć maja dorobione to i owo). Miałem obawy, że może być to coś niesmacznego, ale mile się rozczarowałem. Był to świetny, kolorowy i dobrze zrobiony show z piękną muzyką, dekoracjami i strojami aktorek/aktorów.
Na samym Phuket i w okolicach jest tyle do zwiedzania, że trudno się nudzić. Oprócz tego co zobaczyliśmy tym razem polecamy liczne wycieczki typu safari po phukeckiej dżungli, liczne piękne plaże i wizytę w FantaSea.
W Tajlandii zawsze należy się targować. Sprzedawcy zawsze podają zawyżoną cenę licząc, że złapią jelenia. Dotyczy to zarówno bazarków jak i taxi, tuk-tuków i wycieczek kupowanych w biurach podróży. Należy zaproponować cenę dużo niższa i zawsze spotkacie się gdzieś pośrodku i z korzyścią dla wszystkich. Zdecydowanie nie opłaca się kupować wycieczek w hotelu czy na lotnisku. Uliczne biura są najlepsze. I bez obawy, nikt was nie oszuka.
Jeśli nie lubicie ostrego jedzenia (ja uwielbiam) to musicie powiedzieć to kelnerowi. Jeśli zamawiacie kilka dań dobrze jest tez powiedzieć co chcecie najpierw a co potem.
Brak komentarzy. |