Pura Besakih, zwana też Matką Świątyń, jest największą, najważniejszą i najbardziej świętą z balijskich świątyń hinduistycznych. Położona jest 1.000 m n.p.m. na zboczach świętego wulkanu Gunung Agung w miejscowości Besakih, we wschodniej części wyspy i stanowi właściwie kompleks 22 pojedynczych świątyń, połączonych schodami i tarasami. Pomiędzy świątyniami znajdują się liczne placyki, i typowe dla balijskiej architektury, pagody i otwarte bramy. W centrum zespołu świątynnego znajduje się pagoda Pura Penataran Agung, symbolizująca kosmiczną górę Meru (Balijczycy uważają, że wulkan Agung jest jej repliką), oraz Padmasana (Lotosowy Tron). Trzy główne świątynie: Penataran Agung, Kiduling Kreteg i Batu Madeg zostały zbudowane na cześć bogów Siwa, Brahma i Wisnu. Najstarsze świątynie kompleksu zostały wybudowane przed rokiem 1000 n.e. W pobliżu głównego wejścia jest pavilon nazwany Pawedaan, który używany jest przez Buddystów i wyznawców Shiva. W 1995 roku kompleks został wpisany na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO.
Podczas serii niszczycielskich erupcji wulkanu Agung w 1963 roku, które zabiły około 1.700 osób, strumienie spływającej lawy ominęły Pura Besakih dosłownie o metry. Ocalenie świątyni zostało uznane przez Balijczyków za cud i sygnał od bogów, którzy chcieli zademonstrować swoją siłę ale zostawili monumentalny kompleks świątynny nietknięty. Wydarzenie to jeszcze bardziej umocniło wiarę mieszkańców Bali. W ciągu roku w świątyni obchodzi się około 70 świąt, opartych na tradycyjnym 210-dniowym kalendarzu balijskim i jest ona miejscem pielgrzymek wiernych z całego Bali.
Do Pura Besakih jechaliśmy od strony Tirta Gangga, gdzie zwiedzaliśmy słynne Królewskie Pałace Wodne. Kierowca wybierał wszystkie możliwe skróty czasem nawet drogi szutrowe, dzięki czemu mieliśmy okazję zobaczyć Bali od podszewki. Maleńkie wioski, piękne tarasy ryzowe, plantacje bananowców i palm kokosowych położone z dala od głównych dróg, a do tego wspaniale górskie widoki - wszystko to uczyniło tą podróż niezwykłą i niezapomnianą.
Co jakiś czas, na horyzoncie, pojawiał się dominujący nad okolicą masyw wulkanu Agung. Im bliżej celu byliśmy, tym więcej chmur otulało wulkan. Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce był on już całkowicie ukryty w chmurach...
Gunung Agung to czynny wulkan zaliczany do stratowulkanów. Jego wysokość wynosi 3142 m n.p.m.; krater ma średnicę 500 m i głębokość 200 m. Jest on najwyższym punktem wyspy, przy dobrej pogodzie widoczny jest z bardzo dużej odległości. Ma również wpływ na lokalną pogodę. Agung odbiera wilgoć z chmur napływających z zachodu co powoduje, ze jego zachodnia strona pokryta jest bujną zielenią, a wschodnia jest sucha i naga.
Balijczycy wierzą, ze Gurung Agung jest ziemską repliką kosmicznej góry Meru, która stanowi centralny punkt wszechświata. Jedna z legend głosi, że wulkan jest fragmentem góry Meru przywiezionym na Bali przez pierwszego wyznawcę hinduizmu.
Gdy, w końcu, dotarliśmy do Pura Besakih skończyły się żarty i zaczęły się schody... Okazało się, że żeby dotrzeć do progów świątyni trzeba pokonać wiele przeszkód i wydać trochę pieniędzy :). Najpierw normalka: piękna brama wjazdowa, bilety (15.000 rupii na osobę) i parking (5.000 rupii). Potem w drodze na parking trzeba było dać policjantowi 10.000 rupii żeby się nie przyczepił do samochodu i do kierowcy. Gdy, w końcu, dotarliśmy na parking dopadła nas chmara sprzedawców sarongow. Byliśmy na to przygotowani - mieliśmy swoje. W Pura Besakih trzeba mieć przewodnika. Pan, który sprawdza bilety oznajmił nam, że ma dla nas specjalną, super tanią zniżkę: zaledwie 40 USD. Ja mu odpowiedziałem, ze mam dla niego specjalna, super dobra ofertę: 5 USD. Po długich targach zapłaciliśmy 50.000 rupii (trochę ponad 5 USD). Myślę, że w sezonie, kiedy jest więcej odwiedzających, ceny są niższe. Teraz trzeba jeszcze było wydać po 10.000 rupii na osobę za podwiezienie motorkami. Do świątyni miało być 2 km, było może z 800 m, ale pod górę i w tropikalnym upale, wiec sobie pozwoliliśmy. Nasz przewodnik wskoczył na swój motorek zadowolony, że nie musi drałować na nogach :).
Świątynie kompleksu Pura Besakih zrobiły na nas ogromne wrażenie. Piękna architektura, niesamowite rzeźby, modlący się Balijczycy, przecudne widoki - to wszystko składa się na niepowtarzalny klimat tego miejsca, które będąc na Bali, koniecznie trzeba odwiedzić. W świątyni byliśmy świadkami ceremonii pogrzebowej, pielgrzymki, modłów oraz treningu dziecięcej tradycyjnej orkiestry balijskiej.
Droga powrotna do Seminyak zajęła nam około 3 godzin. Żeby ominąć zakorkowany Ubud jechaliśmy przez Bangli, Gianyar, Sukawati i słynny z produkcji srebra Celuk mijając po drodze piękne pola ryzowe, malownicze wioski i wykute w skalach japońskie bunkry z czasów II Wojny Światowej. Ogólnie wycieczka trwała ponad 10 godzin. Za samochód z kierowcą zapłaciliśmy 275.000 rupii plus 100.000 za paliwo, łącznie niecałe 40 USD. Dołożyliśmy jeszcze cos naszemu sympatycznemu kierowcy, który bardzo się starał.
Z przyjemnością poszliśmy na pół godzinki do basenu a potem na masaż i kolacje. I kolejny dzień wakacji zleciał :).
Żeby wejść do balijskich świątyń trzeba założyć sarong i sash (szarfę/pas). Najlepiej kupić sobie te rzeczy zaraz po przyjeździe na Bali. Na straganach w Kucie, czy nawet w elegantszym sklepie wydacie za sarong 4-6 USD. W większości świątyń można te rzeczy wypożyczyć, ale czasem trzeba kupić i wtedy sprzedawcy zedrą was skórę :). Targując się o cenę za przewodnika najlepiej powiedzieć, że znajomi byli tu niedawno i płacili tyle a tyle.
Wynajmując samochód z kierowcą wypada zafundować mu jakiś lunch.
Brak komentarzy. |