O wyjeździe na Bali myśleliśmy już od lat. Jest to bardzo popularna destynacja turystyczna dla Australijczyków i słyszeliśmy wiele sprzecznych opinii na temat tej wyspy. Ale Australijczycy trochę inaczej podchodzą do wakacji. Dla nich najważniejszy jest odpoczynek w hotelu i nocne życie towarzyskie. Lubią zaliczać atrakcje typu parki wodne, safari, itp. Przy okazji pojadą na jakąś wycieczkę, taniec balijski, zrobią trochę zakupów. Za wiele informacji na temat zabytkowych świątyń nie da się od nich wyciągnąć.
Zamachy bombowe na Bali w 2002 roku, które spowodowały śmierć 202 ludzi i kalectwo ok. 300 - w tym głownie turystów oraz kolejne zamachy w 2005 roku (26 zabitych i ponad 100 rannych) bardzo osłabiły zainteresowanie Australijczyków tą wyspą i przyczyniły się do trudnej sytuacji ekonomicznej jej mieszkańców żyjących w dużej mierze z turystyki. Wydążenia te odroczyły i nasz wyjazd na Bali.
Po przejrzeniu sporej listy hoteli, które oferowały korzystne promocje, wybraliśmy hotel The Bali Breezes Resort & Spa ulokowany w spokojnym Seminyak, z dala od ruchliwego miasteczka Kuta. Po wynegocjowaniu dobrej ceny zabukowaliśmy pokój na 13 nocy. Wielkim plusem dla Bali jest, to, że bezpośredni lot z Adelajdy do Denpasar (stolicy wyspy) trwa zaledwie niecałe 5 godzin, które zleciały nam nie wiadomo kiedy.
Gdy jechaliśmy z lotniska do hotelu mieliśmy wrażenie jakbyśmy byli w Tajlandii. Największą różnicą była ogromna ilość świątyń hinduistycznych o zupełnie innej architekturze niż buddyjskie świątynie w Tajlandii.
The Bali Breezes Resort & Spa to piękny hotel położony w niewielkiej odległości od plaży (5 minut spacerkiem) i głównej ulicy laczacej Seminyak, Legian i Kuta (10 minut spacerkiem). W bezpośredniej bliskości hotelu znajduje się wiele fajnych restauracji, salonów masażu, mały supermarket, w którym można kupić wodę, piwo, napoje, słodycze, itp. oraz spory bazarek. Na głównej ulicy znajdują się setki sklepów, restauracji, kantorów wymiany walut, itp.
Hotel posiada przyjemne lobby. Jego budynki i trzy fajne baseny otoczone są pięknym, tropikalnym ogrodem. Największy z basenów posiada pool bar. Kolejny ma sztuczną piaszczystą plażę. Baseny otwarte są dłużej niż w Tajskich hotelach, bo do 22:00, połączone wodospadami a w nocy pięknie podświetlone. Świetnie rozwiązane jest wypożyczanie ręczników kąpielowych i są one zawsze cieple i pachnące.
Oprócz tego na terenie hotelu znajdują się dwie restauracje (dosyć drogie, wiec lepiej jeść na mieście), świetlica dla dzieci, siłownia, kort tenisowy i kino. Śniadania w fajnej atmosferze, spory wybór jedzenia, soków, sprawna obsługa. W ogóle załoga hotelu bardzo przyjemna i pomocna. Po trzech dniach zauważyliśmy, że w czasie deszczu woda chlapie nam na balkon i bez problemu otrzymaliśmy inny pokój. Pokoje spore (ok. 45-50 m2) ze sporymi łazienkami choć standard nieco niższy niż w Tajlandii czy Malezji. Podczas Święta Ciszy Nyepi, kiedy musieliśmy spędzić cały dzień w hotelu, zafundowano nam wspaniałe lunch i kolację - pyszne jedzenie w formie bufetu, niesamowity wybór, w tym owoce morza.
Jedzenie na Bali jest pyszne, choć nie w takim wyborze jak, np. w Tajlandii. Tajskie jedzenie jest jednak nie do przebicia. Restauracje natomiast, nawet te najtańsze, są bardzo elegancko i nastrojowo urządzone. Ładne meble, zastawa, świece, muzyka, dekoracje, uniformy obsługi ... za to wielki plus dla Bali. Smaczny obiad z przystawką, głównym daniem i piwem kosztuje od 150.000 do 280.000 rupii za parę (15-28 USD). Za fajną kolację dla dwojga w sea food reataurant na plaży w Jimbaran (świeże, wybrane przez nas, grillowane i smażone ryby, surówki, ryz, piwo) zapłaciliśmy 350.000 rupii. Podane wyżej ceny zawierają już podatek, który doliczany jest do cen podanych w menu.
Alkohol znanych światowych marek, np. Smirnoff, Jim Beam, Ballantines, itp. jest na Bali niesamowicie drogi (ok. 60 USD za butelkę!!!) wiec lepiej kupić trunki na duty free. Lokalne mocne trunki (arak, whiskey, gin, wódka) są może nienajlepsze ale tańsze: butelka 0,35 l kosztuje 55.000 do 75.000 rupii. Polecam whiskey Mansion House, która smakuje zupełnie jak bourbon i jest naprawdę niezła.
Piwa, z najbardziej znanym Bintang na czele, kosztują w dużym supermarkecie od 20.500 do 23.500 rupii za butelkę 0.66 litra, wiec są droższe niż w Tajlandii. Nam najbardziej smakowało Bali Hai, Bintang i Anker. W małych sklepach takie piwo kosztuje ok. 25.500 rupii a w restauracji 27.000 do 30.000 rupii.
Seminyak, Legian i Kuta to przylegające do siebie nadmorskie kurorty, należące administracyjnie do stolicy Bali - Denpasar. Co ciekawe plażę Seminyak i Legian są czarne, podczas gdy plaża lezącego po drugiej stronie zatoki Kuta - złociście żółta. Na terenie tych trzech kurortów najlepiej poruszać się taksówkami, które są bardzo tanie. Kurs z Seminyak do Kuta, np. kosztował nas ok. 25.000 rupii.
Do poruszania się po wyspie najlepiej wynająć samochód. Wynajęcie klimatyzowanego samochodu z kierowcą na 10 godzin kosztuje ok. 40 USD (400.000 rupii). Najlepszy deal jaki mieliśmy to było 275.000 rupii za samochód na 10 godzin plus paliwo (50.000 - 100.000 rupii w zależności od przejechanego dystansu). Często kierowcy taksówek dysponują samochodami, dwóch proponowało mi cenę 35 USD za dzien. Samochody z tablicami „for sale” stoją też na ulicach. Ogólnie łatwo zorganizować jest transport. Ceny wycieczek fakultatywnych zaczynają się od 60 USD za osobę więc lepiej zrobić je samemu. Niepisane prawo mówi, że wypada postawić kierowcy jakiś skromny lunch.
W większości balijskich świątyń trzeba nosić sarong i sash, czyli cos jak pas czy sarfe. Najlepiej kupić sobie te rzeczy od razu po przyjeździe na wyspę, na bazarku, w sklepie czy nawet w supermarkecie - inaczej trzeba zapłacić za nie krocie pod świątynią albo je wypożyczyć, co kosztuje tyle co ich zakup w sklepie.
Masaż balijski jest bardzo starym masażem który czerpał wiele z wpływów medycyny chińskiej oraz indyjskiej. Ta starożytna technika masażu wykorzystuje różnorodne techniki, w tym ugniatanie skóry, gładzenie, rozcieranie, akupresurę i refleksoterapię w celu pobudzenia organizmu i osiągnięcia stanu harmonii ciała, umysłu i duszy. Olejki eteryczne użyte podczas masażu mają działanie relaksacyjne i uspokajające. Jedna z odmian masażu balijskiego jest masaż gorącymi kamieniami. Od masażu tajskiego różni się głównie mniejszą ilością rozciągań.
Salony masażu na Bali są większe i elegantsze niż w Tajlandii i często są to jednocześnie zakłady fryzjerskie i kosmetyczne. Tradycyjny masaż balijski kosztuje 55.000 rupii, tajski (nie tak dobry jak w Tajlandii)- 65.500 rupii, a masaż gorącymi kamieniami (super!) - 75.000 rupii za godzinę. Masaż stóp i karku kosztuje 60.000 rupii. Na masaże chodziliśmy każdego dnia z wyjątkiem dnia Nyepi. Polecamy :).
Ogólnie mówiąc Bali to piękna i niezmiernie ciekawa wyspa, która urzeka kulturą, pięknymi widokami, starożytnymi świątyniami, obrzędami religijnymi, egzotyką malowniczych wsi i szmaragdowych pól ryżowych, czernią i zlotem pięknych plaż. Ponieważ byliśmy na Bali w marcu - a to jeszcze pora deszczowa i okres wysokiej fali na morzu, nie mogliśmy użyć atrakcji morskich: snorkelingu na rafach, rejsów na okoliczne wyspy, itp. Mieliśmy za to możliwość oglądania ciekawych obrzędów religijnych związanych z balijskim nowym rokiem i niesamowitej parady Ogo Ogo.
Podczas naszych podróży po Bali spotkaliśmy sporo Polaków z Kraju i obczyzny. Zamierzamy tam jeszcze wrócić i gorąco polecamy wszystkim tą piękną, egzotyczną wyspę.
dinus | Dzieki Grzesko za mnostwo cenny informacji. Zaraz biore sie za czytanie nastepnych relacji z Bali. |