Na Teneryfę warto pojechać dla samego wulkanu El Teide. Wszystko inne jest tylko dodatkową atrakcją. Zjeździliśmy wypożyczonym samochodem Park Narodowy del Teide tak, aby widzieć tę fascynującą górę ze wszystkich stron. Pospacerowaliśmy też trochę pieszo wyznaczonymi ścieżkami i wjechaliśmy kolejką na szczyt (a właściwie prawie na szczyt). Żałuję tylko, iż nie wiedziałam o konieczności wcześniejszego uzyskania zgody na wejście na sam szczyt (ilość wydawanych zgód jest ograniczona i podobno nie ma możliwości uzyskania takiej zgody w ostatniej chwili). Tak czy inaczej - wrażenia niesamowite!
Wulkan El Teide prezentuje się zachwycająco z każdej strony. Widoki jak z innej planety zapewnione - skały w barwach od czarnej i szarej przez czerwoną, brązowa, a nawet zieloną, żółtą i białą. Brunatne języki lawy zastygłe na zboczach wulkanu, różnorodność form skalnych, postrzępione ściany starego krateru, tworzącego dziś niesamowity płaskowyż...
We wrześniu surowość tego krajobrazu podkreślona jest poprzez brak kwitnącej roślinności. Po kwiatach, które kwitły tu wiosną dawno pozostały tylko suche, żółte zarośla. Krajobraz gdzieniegdzie ożywia jedynie zieleń kanaryjskich sosen. Ta właśnie surowość nagich skał powoduje, iż czujemy się jak na innej planecie i uwagę skupiamy na barwach i kształtach bazaltowych, pumeksowych i obsydianowych formacji skalnych, a nie na roślinności. Myślę, że to miejsce warte jest zobaczenia zarówno późnym latem czy jesienią, jak również wiosną, gdy na płaskowyżu otaczającym szczyt wulkanu rozkwitają dzikie kwiaty. Dlatego mam nadzieję, że uda mi się wrócić do Parku Narodowego del Teide którejś wiosny by zobaczyć inne oblicze tego cudownego miejsca.
Oprócz wulkanu El Teide koniecznie zobaczyć trzeba północno-zachodnią część Teneryfy - półwysep Macizo de Teno. W tej części wyspy poruszanie się samochodem jest mocno utrudnione. Warto jednak (z dużą ostrożnością!) wybrać się w te strony. Sama jazda górskimi serpentynami dostarczy niezapomnianych przeżyć i kierowcom i pasażerom, a przy tym zobaczymy niesamowite krajobrazy utworzone z lawy wulkanicznej, olbrzymie klify Los Gigantes i cudownie położoną wśród wysokich gór wieś Masca - miejsce jak z bajki. Na kolejną wyprawę koniecznie trzeba się wybrać w góry Anaga, zajmujące północno-wschodnią część wyspy. Krajobrazy po drodze zapierają dech, a cichutka wieś Taborno położona wysoko w górach - moim zdaniem - przebija swym urokiem nawet tak rozreklamowaną miejscowość jak Masca.
Na Teneryfie urzekające są małe miasteczka i wsie z uliczkami zabudowanymi białymi domkami z zielonymi okiennicami i parkanami przyozdobionymi pnączami bugenwilli, krzakami oleandrów i hibiskusów w najróżniejszych kolorach. Mniej zachwyciły mnie większe miasta, choć i one mają swój urok i właściwą Wyspom Kanaryjskim atmosferę.
Nie zachwalam parków ze zwierzętami typu Loro Park czy Jungle Park choć wiem, że wiele osób uważa je za podstawową atrakcję na Teneryfie. Nie lubię zwierząt w niewoli, ani też tresury. Dla mnie zwierzęta powinny być częścią środowiska naturalnego, a człowiek powinien ewentualnie starać się je obserwować nie zakłócając im spokoju.
Podobał mi się natomiast Park Motyli w miejscowości Icod na północnym wybrzeżu wyspy. Park ten został stworzony w olbrzymiej jakby szklarni, w której utrzymywane są odpowiednie warunki do życia i hodowli motyli (temperatura, wilgotność, roślinność itp.). Jest to jakby dżungla pod szklanym dachem, gdzie wśród niesamowitej, tropikalnej, bujnie kwitnącej roślinności żyją tysiące wspaniałych, różnokolorowych motyli najróżniejszych gatunków. Motylki swobodnie tam fruwają - na dużej przestrzeni, w warunkach bardzo zbliżonych do naturalnych, a zwiedzający mogą chodzić alejkami obserwując je i fotografując. Powie ktoś - jest to też pewna forma niewoli, bo motyl nie może swobodnie odfrunąć gdzie zechce - zapewne tak, jednak nie jest to forma tak drastyczna jak klatki czy inne niewielkie pomieszczenia lub zagrody. Nie mamy też do czynienia z tresurą, a przestrzeń udostępniona motylom do swobodnego poruszania się jest naprawdę duża i właściwie dostosowana.
Przede wszystkim Park Narodowy del Teide, Półwysep Teno, góry Anaga. I wszystko inne, na co wystarczy czasu.
Koniecznie trzeba wypożyczyć samochód i samodzielnie zwiedzać wyspę - taniej i wygodniej. Jednak nie polecam początkującym kierowcom jazdy górskimi serpentynami.
piea | Super tak sobie powspominać własną podróż przy innych zdjęciach! Co do Loro Parku, to zgadzam się z Tobą całkowicie! tez nie pochwalam, nie sympatyzuję w takich miejscach ze względu na zwierzaki, chociaż sam Park (akurat ten) robi ogromne wrażenie! My do gór Anagi w końcu nie dojechaliśmy, ale tym bardziej chętniej będzie tu po co wracać! |