Oferty dnia

Tajlandia - - relacja z wakacji

Zdjecie - Tajlandia -

Tajlandia przez dość długi czas siedziała w mojej głowie, ale wydawała mi się jakaś taka .... nieosiągalna, zbyt piękna, zbyt rajska, zbyt daleka, zbyt inna od dotychczas odwiedzanych miejsc. Przez to przez lata odłożyłam plany z nią związane. Do tego samodzielna organizacja podróży od A do Z wywoływała u mnie momentami niemałą panikę, ale nie wyobrażałam sobie wycieczki zorganizowanej wg. planu biura podróży, w końcu zbyt wiele miejsc chciałam zobaczyć i sama zadecydować o tym ile czasu i gdzie chcę spędzić. W grę wchodziły jeszcze koszty, które na pewno są dużo mniejsze w wyprawie na własną rękę. I tak pewnego dnia olśniło mnie, że skoro tyle ludzi może podróżować samodzielnie to dlaczego nie ja? W praktyce wszystko okazało się łatwiejsze niż myślałam i tak rozpoczęła się najpiękniejsza podróż w moim życiu.

Plan podróży i jego realizacja:

15.03.2014 wylot z Warszawy do Bangkoku z przesiadką w Moskwie.

16.03.2014 przylot do Bnagkoku, zakwaterowanie w hotelu.
Lot z Warszawy do Bangkoku minął całkiem szybko i przyjemnie jak na taką odległość, chwila niepewności na lotnisku czy bagaże nie zaginęły i możemy ruszać do hotelu Ramburtti Village. Ponieważ taksówki były dość drogie pojechaliśmy nadziemną kolejką. Hotel jest położony w starej dzielnicy Bangkoku blisko głównych atrakcji miasta, świątyń, kanałów itd. To co mi najbardziej podobało się w Bangkoku to wcale nie ozłocone świątynie, wysadzane kamieniami i szkłem demony czy pomniki złotego Buddy, ale niesamowity uliczny klimat tego miasta tętniącego życiem, zgiełk, ruch na ulicach, szalone tuk-tuki, spacerujący ludzie rożnych narodowości, smaki ulicznego jedzenia? i ... nie zawsze przyjemny zapach - z tym zawsze będzie kojarzył mi się Bangkok. Dla nas był w dużej mierze również dobrą bazą wypadową. W sumie spędziliśmy w nim tylko 2 niecałe dni i trochę to za mało na zobaczenie głównych atrakcji. W mieście jest mnóstwo biur organizujących wycieczki po Bangkoku, ale chyba najlepszym i tanim rozwiązaniem jest wynajecie tuk-tuka, który obwiezie nas po mieście. Niestety zabiorą nas też na zakupy do jubilera czy zakładu krawieckiego ale na szczęście nie trwało to długo.

17.03.2014 wycieczka na pływający targ, świątynia tygrysów, most na rzece Kwai
Z Bangkoku warto wybrać się na wycieczkę na pływający targ - Floating Market Damnoen Saduak. My wykupiliśmy opcję połączoną z mostem na rzece Kwai i wizytą w Tiger Temple - Świątynią Tygrysów.

18.03.2014 wycieczka do Ayutthaya
Będąc w Bangkoku wybraliśmy się również do Ayutthaya - miasta gdzie znajdują się starożytne świątynie częściowo zniszczone podczas wojny.

19.03.2014 Chiang Mai
Z Ayutthaya nocnym pociągiem z miejscami sypialnianymi dostaliśmy się do Chiang Mai gdzie zamarzył mi się trekking i szkoła gotowania, która ostatecznie niedoszła do skutku ? Północna Tajlandia słynie przepysznego jedzenia, przypraw i najlepszych kucharzy. Po wyjściu na stację w Chiang Mai od razu wzięliśmy hotel zaproponowany przez jednego z pracowników hotelu który reklamował się przed stacją. Poszwędaliśmy się po mieście i po okolicznym targu, a przy okazji wykupiliśmy trekking z noclegiem w górach.

20-21.03.2014 Trekking z noclegiem w górskiej wiosce, wizyta u plemienia Long Neck, spływ pontonem, tratwami bambusowymi, przejażdżka na słoniu, farma orchidei.
Trekking mieliśmy zaplanowany na 2 dni. Pierwszego dnia byliśmy w wiosce górskiej, gdzie zamieszkuje plemię Karen. Spotkaliśmy tam różne kobiety, jedne nosiły na szyjach ciężkie obręcze - Long Neck a drugie miały w uszach wielkie kolczyki. Mogliśmy chwilę poobserwować jak żyją, ale tylko na zewnątrz, do ich chatek nie można było wchodzić. Kobiety te pochodzą z Birmy i przebywają w Tajlandii nielegalnie, ale ponieważ są atrakcją turystyczną rząd pozwala im zostać. Miałam trochę mieszane uczucia odwiedzając to miejsce i zastanawiałam się co one tak naprawdę czują gdy tak pozują do zdjęć, ale niewątpliwie ciężko oderwać od nich wzrok. Zmierzając do miejsca trekkingu zahaczyliśmy jeszcze plantację orchidei i po resztę grupy czyli aż 3 osoby. I tak my 2 + trójka Niemców ruszyliśmy dalej. Zatrzymaliśmy się jeszcze na targu po niezbędne zakupy na naszą kolację i śniadanie, które przygotował nam nasz przewodnik. Pierwszy etap trekkingu to spacer do wodospadu, całkiem łagodny i przyjemny ale już po niecałej godzinie zrobiło się hardkorowo, kiedy droga zrobiła się pod górę, stroma, żar lał się z nieba, kurz unosił się w powietrz i do tego jeszcze szliśmy kawałek w wypalanej części dżungli, gdzie dym dodatkowo utrudniał oddychanie. Może trochę wstyd się przyznać ale nasz szalony przewodnik w pewnym momencie zaczął żartować że może taxi nam zamówić, he he... I za chwilę jechała ciężarówka do wioski gdzie mieliśmy mieć nocleg i zabraliśmy się na małą przejażdżkę ;) Wioska z bambusowym domków w górach wywarła na mnie niemałe wrażenie. Widać że ludzie żyją tam bardzo skromnie, wręcz biednie. Po godzinie dotarła do nas reszta grupy, spędziliśmy miły wieczór przy ognisku a nasz przewodnik zaserwował nam przepyszną kolację przy świecach. Spaliśmy w bambusowym domku na palach w jednym pomieszczeniu całą naszą „wielką” grupą na materacach szczelnie okrytych moskitierami. Sama nie wiem czy bardziej bałam się komarów czy karaluchów, które niestety pojawiały się zanim schowaliśmy się pod moskitierę. Koło domku były toalety i prysznice w postaci węży ogrodowych z zimną wodą i najzwyczajniej można było się wykąpać. Rano wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i ruszyliśmy tym razem stromo w dół w drogę powrotną, przechodziliśmy znów koło innego wodospadu bardziej zieloną częścią dżungli. Po jakiś 3 godzinach czekały na nas słonie a następnie spływ pontonami i bambusowymi tratwami? Wzdłuż rzeki którą płynęliśmy mogliśmy podziwiać wioski, bawiące się dzieci i niesamowitą dziką przyrodę, tę prawdziwą. Cena: 1800 thb/os.

22.04.2014 Chiang Mai - odpoczynek
W Chiang Mai zostaliśmy jeszcze tylko jeden dzień więc nie było za dużo czasu na zwiedzanie, ograniczyliśmy się tylko do najbliższych świątyń i powłóczyliśmy się po mieście. Zakwasy po trekingu nie pozwalały o sobie zapomnieć. Spróbowaliśmy więc śmierdzącego duriana i smakołyków z okolicznego targu.

23.03.2014 Podróż do Krabi
Rano tuk-tukiem dostaliśmy się na lotnisko i po południu wylądowaliśmy w Krabi. Po wylądowaniu na lotnisku od razu kupiliśmy bilet na busa i po dotarciu do portu bilet na łódź, gdyż do plaży Railay gdzie mieliśmy hotel można było dostać się tylko drogą morską. Nasz hotel Railay View Point mieścił się przy plaży Railay East, mniej ładnej od Railay West ale do tej ostatniej było i tak blisko, bo max. 10 minut spacerkiem. Przy Railay East są lasy namorzynowe, ale zarazem woda jest bardziej mętna i raczej nikt się tam nie kąpał. Inną piękną plażą była pobliska Ao Nang na końcu której znajduje się ogromna jaskinia. W pobliżu są szkoły wspinaczkowe i punkt widokowy na który prowadzi stromy szlak. Idąc z hotelu w kierunku jaskini praktycznie codziennie spotykaliśmy stado małp, jedna nawet skoczyła mi na ramię, mimo że wcale jej nie karmiłam i poczęstowała się moim kolczykiem. Później już omijaliśmy je szerokim łukiem....

24-30.03.2014 odpoczynek w okolicach Krabi
W okolicy Railay Beach niesposób się nudzić. Można popływać kajakiem, powspinać się na skałkach albo skorzystać z wycieczek na okoliczne wyspy. My wybraliśmy się na 2 zorganizowane wycieczki z biurem niedaleko hotelu.

Jedną z nich była wycieczka na Phi phi szybką łodzią. Zobaczyliśmy również Maya Bay, Bamboo Island, snorkowaliśmy przy Monkey Beach. W każdym z tych miejsc było przepięknie, ale jeśli ktoś nie chce dzikich tłumów na lazurowej Maya Bay to polecam wybrać się tam wcześnie rano, ewentualnie prywatną łodzią. Cena ok.1400 thb/os (w tym lunch, woda, cola).

Na drugą wycieczkę wybraliśmy się na pobliskie wyspy, czyli Tup Island, Poda Island, Chicken Island z przystankiem na snorkowanie. Szału nie ma jeśli chodzi o świat podwodny, ale ławice kolorowych rybek zawsze robią na mnie wrażenie więc polecam każdemu. Cena ok. 600 thb/os (w tym lunch, woda, cola).

Na temat wycieczek więcej nie będę się rozpisywać, zdjęcia powiedzą wszystko. Dodam tylko, że jest jeszcze kilka innych wycieczek na które pewnie warto się wybrać, m.in. Hong Island i kajaki.

Polecam każdemu Railay Beach, kto lubi szerokie, naturalne plaże. Codziennie były naprawdę duże pływy wody, które odsłaniały pobliskie skały. Przy jaskini i całej plaży Ao Nang trzeba uważać na meduzy. Te większe łatwo zobaczyć, ale były tam również kilkumilimetrowe, które szczypały niemiłosiernie. Wieczorem na plaży pojawiały się ogromne ilości krabów, które zakopywały się w piasku. Wzdłuż obydwu plaż Railay jest mnóstwo knajpek i barów, ale nie ma głośnych dyskotek, co sprawia że miejsce jest ogromnie urokliwe.

30.03.2014 podróż z Krabi na wyspę Koh Mook
Bilet na wyspę kupiliśmy w biurze z wycieczkami, koszt 1200 thb/os. Okazało się, że podróż była nieco skomplikowana i długa mimo, że na mapie wcale się nie wydawało... Najpierw z Railay West płynęliśmy łodzią long tail do portu a później busem ok. 3 h do portu z którego katamaranem płynęliśmy na Koh Mook. Jakieś 500 m od brzegu musieliśmy się przesiadać na morzu z tego właśnie katamaranu na rybacką łódź, po czym jak katamaran odpłynął pan rybak wyciągnął swój cennik z informacją ile batów od jakiego hotelu trzeba mu zapłacić, he he... Na szczęście kosztowało to ok. 100 thb/os. Najgorsze podczas tych wszystkich przesiadek było to, że mieliśmy ze sobą sztywne walizki na kółkach, które jednak trochę ważyły... A tak mi się wydawało, że w środku katamaranu była jakaś mała informacja w jęz. angielskim, że do brzegu dopłyniemy łodzią rybacką i przesiadka będzie na morzu bo nie ma „pier”, czyli portu/ molo jak się później dowiedziałam co znaczy to słowo? I tak dostaliśmy się do naszego Koh Mook Sivalai Beach Resort gdzie zatrzymaliśmy się na 3 dni.

31.03.-02.04.2014 Koh Mook
Koh Mook wypatrzyłam podczas czytania blogów i relacji innych podróżników. Po zobaczeniu kilku zdjęć z tej przepięknej wyspy, wiedziałam że muszę tam być i koniec. I to było jak dla mnie najpiękniejsze miejsce w Tajlandii. Po prostu raj na Ziemi. Plaże z białym piaskiem, lazurowe morze, palmy, łodzie, góry, czego chcieć więcej... Jak się później okazało wyspa wcale nie była tylko rajska, a ludzie żyją tam w biedzie, głównie utrzymują się z rybactwa i nawet małe dzieci taszczyły ciężkie worki z wyzbieranymi po odpływie ostrygami. Na wyspie jest tylko kilka hoteli. Wystarczyło ruszyć się poza hotelem, aby zobaczyć inny świat. Po wyspie można poruszać się rowerem albo motorem, drogi są bardzo wąskie i nie widziałam żeby ktoś jechał tam samochodem, wyspa jest mała i myślę że motor czy skuter jest dla mieszkańców najwygodniejszy. Przejechaliśmy się więc rowerem i motorową taxi po okolicy. Zamieszkują ją wyznawcy nie tylko Buddyzmu ale też Islamu. Mieszkańcy są raczej obojętni wobec turystów, tylko ci z knajpek i sklepów się do nas uśmiechali. Na wyspie są również do kupienia wycieczki na snurkowanie, okoliczne wysepki, do szmaragdowej jaskini ale ich ceny były mega odstraszające.

02.04.2014 powrót z Koh Mook do Krabi
Niestety nie wiedziałam, że z miejscowości Trang niedaleko Koh Mook można lecieć do Bangkoku i tym sposobem nasza podróż niepotrzebnie znów zahaczyła o Krabi.

03.04.2014 wylot z Krabi do Bangkoku
Ostatni dzień w Bangkoku spędziliśmy w tuk-tuku, ale że było już za późno na wejście do Wielkiego Pałacu odwiedziliśmy leżącego Buddę, kupiliśmy pamiątki i poszliśmy na Thai Massage.

04.04.2014 wylot z Bangkoku do Warszawy przez Moskwę.

Zapraszam do galerii, którą będę tworzyć etapowo ze względu na dużą ilość zdjęć....

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Tajlandii:
Porady i ważne informacje

Bilet warto kupić 3-4 miesiące przed planowanym wylotem, my niestety przez swoje niezdecydowanie kupiliśmy dopiero na 2 tyg. przed i przez to przepłaciliśmy. To samo tyczy się lotów wewnętrznych.

Szczepienia zalecane:

  • wzw A i B (w sumie są 3 dawki ale już druga uodparnia, i trzeba ją przyjąć po miesiącu od pierwszej)
  • polio
  • błonica
  • dur brzuszny

Malaria - stosowaliśmy tylko repelenty na skórę, najtańsze i z dużym stężeniem DEET kupiliśmy na miejscu w Tajlandii a pierwszy komar ugryzł mnie w Chiang Mai w górach, ale i tak myślę że było zdecydowanie mniej niż latem w Polsce.

Bezpieczeństwo - największe obawy towarzyszyły mi w związku z nocną podróżą pociągiem z Ayutthaya do Chiang Mai, ale najwyraźniej okazały się zupełnie nie potrzebne. Pracownicy stacji podchodzili do nas jak czekaliśmy na stacji w trosce abyśmy wsiedli do odpowiedniego pociągu a podróżującymi byli sami turyści, którzy informowali o opóźnieniach, pomagali z walizkami itp., niektórych spotykaliśmy później w Chang Mai. Nikt mnie nachalnie nie zaczepiał, nie naciągnął, nie okradł itp. Co oczywiście nie znaczy, że można wyłączyć swoją czujność, ale popadajmy w obłęd.

Nie zapominajmy o ochronie przeciwsłonecznej, czyli oczywiście kremy z dużymi filtrami, kapelusz i spożywanie dużej ilości wody. Temp. Często sięgały 40 stopni...

Autor: Ania_M / 2014.03
Komentarze:

dorocianka
2014-06-02

Jednym słowem marzenia się spełniają !!!:) Super..myślę ,że każdy Travelmaniak, który odwiedził Taj
wrócił w niej zakochany ;)

KaJka
2014-05-05

Podzielam Twoje zdanie, Tajlandia jest cudowna :)

katerina
2014-05-03

Piekna podroz!Niesamowita Tajlandia!!! <3

Pawel_88
2014-05-03

bardzo fajny opis obszerny i ciekawy , galeria zdjęć piękna :-)

piea
2014-05-02

Aniu, cudnie to wszystko opisałaś...., ja zaczynam z reguły od czytania Relacji, tylko że tak mało osób je tu pisze....; ach, zazdroszczę takiej przygody, oczywiście w pozytywnym sensie, a Tajlandia i w ogóle cała Azja zdecydowanie lepszą opcją jest indywidualne "uszycie" sobie całego planu wyjazdu,jak najbardziej wychodzi to znacznie ciekawiej i oczywiście taniej:)
Przepiękna podróż!!!, a teraz zabieram się do ogladania zdjęć....