Przejazd autokarem z Rio do odległego ok. 500 km na północ Ouro Preto zajął nam praktycznie cały dzień. Sieć dróg w Brazylii przypomina mocno nasze polskie „pajęczyny”, miejscami tylko pocięte autostradami czy 2-pasmówkami. Jazda była długa, ale nie powiem że nudna. Zmieniające się krajobrazy, bogata i tak odmienna od naszej roślinność, a także mijane miasteczka i opowieści przewodnika o Brazylii... to wszystko sprawiło, że dzień jazdy okazał się całkiem znośny, a nawet interesujący.
Gdy wieczorem dojeżdżaliśmy wreszcie do Ouro Preto, tuż przed miastem czekała nas przesiadka do małych busików. Bowiem zabudowa i charakter tego starego miasta uniemożliwia wjazd autobusom. Dobrze, że choć busik mógł nas dowieźć (z bagażami!) pod sam hotel. Zwiedzanie miasta rozpoczniemy następnego dnia, jednak już dziś, nie wychodząc nawet z hotelu, zaczęło się nasze „zwiedzanie”.
Sam hotel, w którym jesteśmy zakwaterowani - Grande Hotel - stanowi ciekawy obiekt architektoniczny. Został zbudowany wg. projektu jednego z najwybitniejszych architektów brazylijskich, słynnego zresztą w całym świecie - Oscara Niemeyer’a, który nadal jest czynny zawodowo, a ma już 103 lata. Tak, tak, nie pomyliłam się, urodził się w grudniu 1907 roku. Więc już hotel jest pierwszym „punktem” programu zwiedzania. Ciekawostką są np. 2-poziomowe pokoje. Wchodząc, widzimy tylko część rekreacyjną: fotele, stolik, lampa, toaletka, wyjście na balkon i... kręcone schodki na piętro, gdzie dopiero znajduje się sypialnia i łazienka. Domyślam się, że po części ukształtowanie terenu podpowiedziało Niemeyer’owi taki pomysł na rozbudowanie w pionie wnętrza hotelu. Kolejne etapy zwiedzania - to widok z okien pokoju, które wychodzą na dwie, przeciwległe strony hotelu. Nawet po ciemku widok robi wrażenie - wiele obiektów jest oświetlonych; ale i nazajutrz, za dnia panoramka widziana przez okna po prostu zachwyca. Wydaje się fizycznie niemożliwym, by tak strome zbocza tak gęsto zabudować... A jednak to wszystko od wieków stoi i trzyma się!
Ouro Preto - miasto w stanie Minas Gerais - powstało w 1698 roku, czas jego największej świetności i rozkwitu przypada na XVIII wiek, w XIX w. było stolicą stanu. Dzięki wydobyciu kamieni szlachetnych 200 lat temu właśnie to - mało komu znane dziś - miasto należało do najbogatszych w całej Ameryce Łacińskiej. Wydobywano tu 80% światowej produkcji złota. Niektórzy podają, że nawet niewolnicy mieli tu szaty wyszywane złotem. Współcześnie - wyroby ze złota i innych kamieni szlachetnych można podziwiać tu w wielu kościołach i ... oczywiście w sklepikach. Ze względu na liczne zabytki i architektoniczny układ miasta już w 1933 r. państwo otoczyło budowle specjalną opieką, a w 1980 r. Ouro Preto znalazło się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Mamy więc tu co zwiedzać!
Poza nazwiskiem Niemeyer’a z Ouro Preto ściśle wiąże się osoba innego artysty, urodzonego tu w 1738 roku - architekta i rzeźbiarza - Antonio Francisco Lisboa, znanego też jako Aleijadinho. Wprowadził on nowatorskie rozwiązania w architekturze wystroju kościołów, a późniejsze jego rzeźby, przy których pracował przez 30 lat zmagając się z chorobą (trąd, czy artretyzm - różnie źródła podają), przypominają stylistykę europejskiego malarza El Greco.
Spacer po Ouro Preto jest rzeczywiście takim stąpaniem po przeszłości... na każdym kroku, w każdym zaułku, kościele, muzeum czy knajpce, jest specyficznie fajny klimacik. Tak, jakby czas się zatrzymał, ale tak spokojnie się zatrzymał, może trochę leniwie nawet. W każdą uliczkę, na każde podwórko chce się zajrzeć ... A to wymaga czasu, bardzo spokojnego czasu.
Z Ouro Preto pojechaliśmy jeszcze (oczywiście busikami) do pobliskiej dawnej kopalni złota - obecnie obiekt muzealny i do miasteczka o nazwie MARIANA - które jest najstarszym miastem w całym stanie Minas Gerais, a obecnie żyje głownie z turystyki i nadal z wydobycia minerałów.
Brak komentarzy. |