Bergen jest bodaj najczęściej odwiedzanym przez nas miastem w Norwegii. Uchodzi - i nie bez racji - za najpiękniejsze miasto tego kraju. Ale czy rzeczywiście można jakiekolwiek z miast norweskich uznać za najpiękniejsze? Nie sądzę. W każdym z nich kryje się jakaś magia, coś jedynego, wyjątkowego, niepowtarzalnego, zachwycającego...
Ale, że w Bergen tej magii nagromadziło się może więcej niż gdzie indziej, to fakt. Dlatego i my też, sami lub z przyjaciółmi, tak chętnie tam powracamy.
Zwykle zatrzymujemy się na campingu Bratland. Jest on nieco oddalony od miasta, jak i większość pozostałych campingów otaczających Bergen, ale do niego jakoś tak się przywiązaliśmy. Otoczenie ma rewelacyjnie spokojne, relaksujące, malarsko-malownicze... Właściwie cały dzień można by przesiedzieć tam, nie ruszając się dalej niż 1 km od Bratland. Przy samym campingu jest też przystanek, zapewniający transport do samego centrum. A że w mieście bywa „różnie” z miejscami parkingowymi, najprościej jest skorzystać właśnie z komunikacji publicznej (w recepcji campingu uzyskuje się wydruk z aktualnym rozkładem jazdy i szczegółami przejazdu w obie strony).
Choć nie ma przesady w stwierdzeniu, że oboje z mężem znamy już Bergen jak własną kieszeń, dla nas też są tu jeszcze niewielkie białe plamy. Czasem celowo zostawiamy coś na „następny raz”, bo to motywuje nas, by był ten następny raz... Tym razem właśnie celem naszej wizyty w Bergen jest Mt Ulriken, najwyższy w okolicy szczyt - wys. 643 m. n.p.m. (wyjazd kolejką w górę i na dół - 145 NOK od osoby; bilety kupuje się w automatach przed wejściem). Co można zobaczyć ze szczytu - ilustrują zdjęcia.
Teraz już nie mamy wątpliwości, że i Mt Ulriken warto wpisać na listę miejsc istotnych w programie zwiedzania Bergen...
Brak komentarzy. |