Choć od wojen na Bałkanach upłynęło już trochę czasu, jeszcze w 2002 roku przejazd najprostszą drogą z Polski do Grecji przez kraje byłej Jugosławii pozostawiał wiele do życzenia, były też jakieś komplikacje na przejściach granicznych, więc - podobnie jak czynili to inni indywidualni turyści - zdecydowaliśmy się na podróż z wykorzystaniem promu z Włoch do Grecji. Wybraliśmy wariant długiej przeprawy: 23 godziny z Triestu do Igoumenitsy w tamtą stronę, a z Patras na Peloponezie (również do Triestu, jeszcze dalej i dłużej na wodzie) w drodze powrotnej.
Takie rozwiązanie miało też dodatkowe walory wypoczynkowo-poznawcze. Bo to i relaks, przemieszczamy się, jednak bez własnego nakładu energii, nocleg wygodny, w kabinie, a w ciągu dnia można od strony wody, spędzając czas na pokładzie obserwować krajobrazy malowniczego wybrzeża Chorwacji, Albanii i Grecji.
A oto szczegółowa trasa całej naszej podróży, z rozpiską na poszczególne dni:
Gdy wyjechaliśmy z promu na ląd Grecji - pokonaliśmy jeszcze ponad 200 kilometrów przez górzyste tereny, bliskie granicy z Albanią, do Kalambaki, gdzie zatrzymaliśmy się na przyjemnym, zacienionym Campingu „Meteora Garden”. Camping z basenem i widokiem na formacje skalne Meteory, a także z naturalnymi, dźwiękowymi „efektami specjalnymi” w postaci nieustannego, choć o różnym natężeniu w różnych porach dnia, koncertu cykad. To była nasza baza wypadowa do zwiedzania Meteory. Mieliśmy cały dzień do dyspozycji, więc spokojnie, bez najmniejszego pośpiechu mogliśmy nacieszyć się i wyjątkowym, budzącym podziw krajobrazem tego miejsca, i zwiedzaniem klasztorów mnichów prawosławnych, którzy od wieków to właśnie miejsce upodobali sobie do kontemplacji. Rano było bardzo spokojnie, w porze około południowej zrobiło się największe zagęszczenie odwiedzających, więc pod wieczór, jeszcze raz wybraliśmy się pomiędzy skalne „nogi słoniowe”, by jeszcze raz, bez tłoku popatrzeć... I to było to! Płaskie, zachodzące powoli słońce, uwypukliło trzeci wymiar całej tej przestrzeni. Gra światła i cieni nie trwała zbyt długo, bo ciemność szybko okryła skały, ale zanim mrok zatopił całą okolicę, wrażenia były niezapomniane.
W drugim odcinku relacji opiszę resztę naszej podróży po części kontynentalnej Grecji, a w trzecim - Peloponez.
papuas | piękne foto, miłe wspomnienia Dobrze, że moje odgrzewane relacje zmobilizowały Cię do pokazania swych zasobów. Z dawnych lat dysponuję jedynie slajdami, które w moim odczuciu trudniej zeskanować niż zdjęcie, ale też jeszcze coś wrzucę z dawnych lat. Portal TM to dla mnie wygoda; pamięć po latach się zaciera, a tu można wrócić do relacji i wycieczkowych wrażeń. |