Na trasie dojazdu do Erywania czekały nas - jak tego już doświadczyliśmy w południowej części Armenii - piękne krajobrazy. Zatrzymaliśmy się na chwilę w punkcie, z którego można było zobaczyć 4 kraje: Armenię, Turcję, Iran i Azerbejdżan. Gdzieś w oddali zamajaczył nawet przez chmury szczyt Araratu (i Małego, i Dużego), który w pełnej krasie podziwialiśmy wcześniej, będąc po stronie tureckiej.
I tak dojechaliśmy do miasta Wagharszapat, odległego o niecałe 20 km od Erywania. To miasto jest dla Ormian jakby Rzymem, na terenie którego znajduje się taki „ormiański Watykan” - historyczne miasto o nazwie Eczmiadzyn. Jest tam kompleks budowli sakralnych: zespół katedralny - najstarszy kościół Armenii (sięgający początków IV wieku!), a jednocześnie jest to siedziba najwyższego patriarchy Apostolskiego Kościoła Ormiańskiego, tytułowanego Katolikosem Wszystkich Ormian. Najnowszym elementem zabudowań tego historycznego kompleksu jest dzwonnica z XVIII. Do współczesnych budowli na tym terenie należy również seminarium duchowne i biblioteka seminaryjna, a naprzeciw samej katedry - baptysterium z ’2008 roku (przypominająca styl architektury Niemayer’a). Wewnątrz katedry ciekawe freski, liczne ikony i oryginalny fotel katolikosa, który używany jest wyłącznie przy wielkich uroczystościach kościelnych. Z ciekawostek warto jeszcze wspomnieć, że przy samym wejściu na teren kompleksu sakralnego zbudowany jest kamienny ołtarz polowy, przy którym (bodajże w 2001 roku) była odprawiana Msza św. koncelebrowana wspólnie przez katolikosa i papieża Jana Pawła II.
Na zwiedzanie samego Erywania mieliśmy pełny 1 dzień. Dzień ten rozpoczął się dla nas bardzo atrakcyjnie. Jeszcze wieczorem, w pokoju hotelowym, oboje z mężem zapatrzyliśmy się z zachwytem na obrazek (już nie pamiętam czy był to obraz, czy duża fotografia barwna) wiszący na ścianie, obok okna, przedstawiający klasyczny widok na Ararat z Erywania. Mąż rano odsłonił okno i zwątpił, czy na szybach jest foto-tapeta? Czy ten obraz ze ściany rozdwoił się? Przez nasze okno było widać dokładnie taką samą panoramę Araratu! I rano, gdy jeszcze nie było mgiełki zawiesin w powietrzu, które potem psują widzialność, pasmo Araratu było zupełnie dobrze widoczne...
Cała stolica Armenii ma zabudowę ze specyficznego budulca, jakim jest różowy tuf. Widać to zarówno na budynkach państwowych, instytucjonalnych, jak i na osiedlach mieszkaniowych, czy budownictwie indywidualnym.
Nie będę się szeroko rozpisywać o zwiedzanych obiektach w Erywaniu, bo nie lubię powtarzać treści, które już są opisane. A właśnie na TM już wcześniej ukazał się artykuł na ten temat, więc tylko wskażę teraz gdzie on jest: http://www.travelmaniacy.pl/artykul,co_zwiedzic_w_erywaniu-,4766,2,0.html
Nadmienię jeszcze kilka słów o odwiedzanych przez nas miejscach, które nie zostały uwzględnione w w/w artykule. A były to:
Oprócz drzewek pamięci stoi pomnik, z wiecznym zniczem po środku, otoczony pochylonymi nad zniczem przez 12 płyt betonowych (tj. tyle, ile prowincji ormiańskich, które pochylają się nad ofiarami).
Pomocne informacje w artykule: http://www.travelmaniacy.pl/artykul,co_zwiedzic_w_erywaniu-,4766,2,0.html
Dodam jeszcze tylko jedno istotne miejsce:
Wzgórze z Parkiem Pamięci i Muzeum Rzezi Ormian.
Brak komentarzy. |