Oferty dnia

Norwegia - Rejs na Spitsbergen i Nordkapp - relacja z wakacji

Zdjecie - Norwegia - Rejs na Spitsbergen i Nordkapp
Gdzie by tu pojechać? Zastawialiśmy się nad kierunkiem naszej tegorocznej wyprawy wakacyjnej, która powinna być wyjątkowa (w tym roku przypada 25-lecie naszego małżeństwa). Decyzja nie była wcale łatwa, bo przez te 25 lat większość naszych marzeń podróżniczych szczęśliwie już się zrealizowała. W takim razie wybór padł na naszą ukochaną Norwegię, do której najchętniej wracamy! Jakże by mogło być inaczej… Norwegię znamy już jak przysłowiową własną kieszeń. Więc, żeby do podróży sentymentalnej po naszych starych śmieciach dodać jeszcze coś nowego, pozostał nam Spitsbergen. Rozważaliśmy już różne formy wyjazdu, bo najdalsza Północ była od pewnego czasu w naszych planach, ostatecznie postanowiliśmy, że będzie to rejs.

Konkretny rejs znalazłam na stronie www.namorzu.pl , gdzie mają przegląd wielu armatorów i dostępnych kierunków, w różnych terminach. Najbardziej interesował nas czerwiec (wiadomo, najdłuższy dzień, duża szansa na słoneczną pogodę, itp). Okazało się, że właśnie w tym roku, czerwcowy termin był ”w pakiecie” z dojazdem autokarowym do portu i z polskim pilotem. Choć my – i tak chodziliśmy własnymi ścieżkami, podobnie jak jeszcze jedna dwójka. Nie ma obowiązku, lecz jest możliwość bycia z grupą - co chwilami też jest fajne :) .

Wyjechaliśmy z domu do Katowic, zostawiliśmy samochód na parkingu strzeżonym i dalej – przez Wrocław i Poznań, gdzie dosiadali jeszcze inni uczestnicy – autokarem do portu w Hamburgu. Tu sprawne przejście na statek, który przez 15 dni stał się naszym pływającym hotelem. W przypadku rejsu dużą wygodę stanowi to, że cały czas się przemieszczamy, a nie trzeba ani samemu tachać bagaży, ani też ich codziennie pakować… Wszystko spokojnie leży sobie na półkach w kabinie. No i druga wygoda – dotyczy posiłków :) Nie trzeba myśleć, co by tu upichcić, tylko wystarczy pójść do bufetu (czynnego 20 godzin na dobę!) lub do restauracji – na elegantszą kolację.

Oto kilka informacji technicznych o naszym statku: MSC Splendida.

Rok ukończenia budowy: 2009 – matką chrzestną statku jest S. Loren
Tonaż: 133.500 ton
Wymiary: długość 333 m /szerokość: 37.92 m
Liczba pokładów: 16, w tym pasażerskich: 13
Załoga: 1325
Pasażerowie: 3350 (do 3959).

A teraz parę uwag wprowadzających w to, czego doświadczyliśmy na całej trasie rejsu.

Zastaliśmy szeroki przekrój warunków atmosferycznych: od ciepłego, słonecznego dnia w bajecznym Bergen aż po przelotne opady śniegu – podczas wędrówki po plateau lodowca Foxfonna na Spitsbergenie; a temperatura – w przedziale 21-5ºC. Jak dla mnie, to znacznie przyjemniejsze, niż upały od 30 stopni wzwyż.

Norwegia, to – jak wiadomo – głównie fiordy, malownicza sceneria wokół, kontakt z dziewiczą naturą. Co prawda, nie udało nam się spotkać oko w oko z niedźwiedziem polarnym choć w sumie, może to i dobrze, bo wszyscy – bez uszczerbków na ciele – bezpiecznie wróciliśmy do swoich domów. Natomiast płynąc na północ wzdłuż archipelagu Lofotów towarzyszyły nam blisko wieloryby, z których kilka (przy uważnej obserwacji morza) udało nam się zauważyć. Zwiastunem ich obecności najpierw była fontanna wody, wytryskującej wysoko do góry, gdy podpływały do samej powierzchni wody, by zaczerpnąć powietrza. A gdy już sobie wystarczająco pooddychały, machnęły wielką płetwą ogonową na pożegnanie i dały nura z powrotem w głębiny. Choć to dla nas już nie pierwszyzna (obserwowaliśmy kilkakrotnie wieloryby z bliska, z mniejszych jednostek pływających), taki widok za każdym razem robi wrażenie.
A z grona innych mieszkańców Północy widywaliśmy też przyjazne renifery – na Spitsbergenie i Nordkappie, a wzdłuż całego szlaku wyprawy napotykaliśmy oswojone i zaprzyjaźnione z ludźmi Trolle…

Na statku, jak to na statku, oprócz możliwości obserwowania mijanych krajobrazów, gdy płyniemy, jest bogata oferta rozrywkowo-rekreacyjna: różne konkursy, np. typu „Jaka to melodia” – na bazie utworów Beatlesów, muzyka grana na żywo (fortepian, trio fortepian+skrzypce, gitara+vocal, dyskoteka itp.) w różnych miejscach statku; są też baseny, siłownia, boiska, wieczorem – każdego dnia – spektakl w teatrze: to np. musical, popularne arie operowe, wieczór włoski, amerykański, itp. Poza ofertą ogólnodostępną jest też cały szereg atrakcji „dodatkowo płatnych”, jak kasyno, kino 4D, kręgle, Spa, sklepy bezcłowe… na nudę nie ma szans ani przez chwilę.

I jeszcze wspomnę w tym miejscu o jednym zdarzeniu. To, co stało się po wypłynięciu z portu Longyearbyen na Spitsbergenie było absolutnym zaskoczeniem, zwłaszcza dla osób obserwujących ekran z rejestracją przebiegu rejsu. Zamiast w stronę powrotną na południe, statek skierował się na północ. Ej, co to? Kapitan pomylił drogę? Porwanie statku? Różne wysuwano hipotezy. Wyjaśnienie poznaliśmy następnego dnia. I okazało się ono wisienką na torcie całego rejsu :). Do każdej kabiny otrzymaliśmy imienny certyfikat (podpisany przez kapitana!), potwierdzający iż przekroczyliśmy równoleżnik 80ºszer. północnej. To nowy rekord – osiągnięty właśnie przez linie MSC. Dotychczas żaden duży statek wycieczkowy nie dopłynął aż tak daleko na północ. Warunki pogodowe pozwoliły, kapitan podjął wyzwanie, udało się. Brawo! Mieliśmy farta, że stało się to akurat podczas naszego rejsu!

Tyle opisu w tej relacji. Resztę niech pokażą dołączone zdjęcia (i podpisy pod nimi).
A szczegóły dotyczące tego, jak spędzaliśmy czas na lądzie, gdy statek cumował w portach – przedstawię sukcesywnie, w kolejnych odcinkach.

Szukasz wycieczki? Zobacz nasze propozycje wakacji w Norwegii:
Autor: AniaMW / 2016.06
Komentarze:

piea
2016-07-05

Aniu, co tu dodać? - fantastyczna przygoda, wspaniały rejs, cudowny kraj, mega-wakacje!!!
Czekam na części następne i ucztę dla oczu:)

AniaMW
2016-07-04

Polecam :)

mabro
2016-07-03

Ale nabrałam ochoty na taki rejs :)

oscar
2016-06-30

Fajna ta "kapitańska" wisienka :)
Dzięki za namiary