Hiszpania, podobnie jak Włochy, jest krajem, który odwiedzam w tym roku po raz drugi. I to po raz drugi - drogą morską :) W maju była to
Barcelona i
Majorka, teraz
Malaga. ”Nihil novi”, chciałoby się powiedzieć; bo Malagę dobrze znamy. Ale jest przecież cała gama wycieczek fakultatywnych...
No właśnie, cała gama! Tym razem nie wszystko wyszło po mojej myśli. Jeszcze w domu, przed rejsem, wybrałam sobie i zarezerwowałam online wycieczkę do Jaskini Nerja. Ona wydawała mi się zdecydowanie najatrakcyjniejszą propozycją ze statku, wśród wycieczek z Malagi. I co? Na miejscu okazało się, że akurat na tę wycieczkę nie zebrało się minimum chętnych i dlatego nie dojdzie do skutku. No cóż, trudno się mówi... We własnym zakresie, środkami transportu publicznego mogłabym nie zdążyć dojechać do tych jaskiń, spokojnie obejść i wrócić na czas, więc wolę nie ryzykować, tylko szukam czegoś ciekawego (i nowego!) dla nas pośród pozostałych wycieczek.
Znalazłam, doszła do skutku, poznaliśmy nowe, zielone zakątki Andaluzji...
c.d.n...