Dawno, dawno temu ..., nie pamiętam nawet czy data się zgadza, pojechaliśmy oglądać Grecję. Wyjazd był nietypowy, bo przez Włochy. Wydaje mi się, że powodem była niestabilna sytuacja na Bałkanach i rozpad byłej Jugosławii.
Na początek więc nocleg i zwiedzanie Wenecji. Za każdym pobytem w urokliwej, choć pełnej turystów Wenecji, człowiek ogląda coś nowego - tym razem wchodzimy do pałacu Dożów, oraz odwiedzamy kościół S. Maria della Salute. Następnie nocujemy w okolicy Rimini i rankiem wyjeżdżamy na prom do Bari. Po drodze zwiedzamy Loreto - sanktuarium z pierwszym w Europie domkiem Maryi (loretańskim właśnie) oraz polski cmentarz wojenny. Wieczorem okrętujemy się na promie, a rankiem jesteśmy już w Patras w Grecji.
Grecką przygodę rozpoczynamy od Olimpii, w miejscu które poprzez znicz do dziś ma swój udział w każdych nowożytnych igrzyskach olimpijskich. Następnego dnia przez góry (szosa też trochę z dreszczykiem) jedziemy do Mistry. Oglądamy pozostałości twierdzy założonej przez krzyżowców i szereg bizantyjskich kościołów - niektóre zrujnowane, ale jest nawet czynny klasztor. W niektórych kościołach pozostałości dawnych fresków. Coś mamy szczęście do węży. W Olimpii przy wejściu na starożytny stadion dość agresywna i sycząca żmija, w twierdzy krzyżowców jakiś wygrzewający się wężyk. Nie próbujemy dotykać i tylko robię foto. A propos foto wszystkie zamieszczone to skany slajdów, więc jakość średnia.
Z Mistry przez Termopile, które niczym nie przypominają starożytnego wąwozu jedziemy do Myken. Przez słynną Lwią Bramę wchodzimy na teren mykeńskiego akropolu z ruinami pałacu i grobami szybowymi. Oczywiście odwiedzamy również tzw. grób Agamemnona. Znaleziska z grobów oglądamy później w muzeum w tym pośmiertną złotą maskę Agamemnona. Następnie na trasie starożytny teatr w Epidauros. Trza przyznać, że robi wrażenie. Następnie Korynt - jestem zawiedziony - ani śladu „cór Koryntu”. Oglądamy ślady starożytnego miasta, potem muzealną ekspozycję i na koniec kanał koryncki. Widok płynącego przesmykiem statku jest naprawdę niesamowity.
Nocleg w pobliżu Aten, które zwiedzamy nazajutrz. A więc Akropol z jego świątyniami i muzeum, a także leżący u stóp Odeon i teatr Dionizosa. Dalej Agorę Grecką z świątynią Hefajstosa i Agorę Rzymska z Wieżą Wiatrów. Oglądamy dawną bramę czyli Łuk Hadriana i pozostałości świątyni Zeusa Olimpijskiego. Wieczorem wyjście na Plakę, gdzie w jednej z tawern smakujemy wino i podziwiamy tańczących Greków. Nie wiem czy tak wygląda zawsze grecki taniec. Nie był to bowiem taniec w parach, który znamy w Polsce, a męskie popisy taneczno-gimnastyczne; coś na wzór tańca godowego ptaków.
Zwiedzamy następnego dnia również Ateny - XIX w. dawny pałac królewski, pomnik Nieznanego Żołnierza, budynki Akademii i Uniwersytetu, obserwujemy zmianę warty żołnierzy w charakterystycznym ubiorze i podziwiamy paradny grecki krok defiladowy, wchodzimy na stadion pierwszych nowożytnych igrzysk, oglądamy bizantyjskie kościoły w tym mozaiki kościoła w Dafni.
Wieczorem znów wjeżdżamy na prom i płyniemy na Kretę, gdzie spędzamy 3 dni. Nocujemy w Iraklionie. Pobyt na Krecie ma charakter bardziej wypoczynkowy chociaż zwiedzamy Iraklion, wchodzimy do tutejszego muzeum archeologicznego i odwiedzamy Knossos. Po powrocie do Grecji zwiedzamy starożytne Delfy oraz niesamowite Meteory czyli klasztory zbudowane na pionowych skałach. Przed wypłynięciem do Włoch odwiedzamy jeszcze muzeum archeologiczne w Atenach i ... wszystko co piękne szybko mija.
AniaMW | Janusz, zainspirowałeś mnie tą swoją relacją sprzed lat do odszukania naszego albumu ze zdjęciami z wyjazdu do Grecji czas jakiś temu... Już nawet zaczęłam skanować zdjęcia :) |