Oczywiście objazd z biurem podróży i z pewnych względów to jednak egzotyka. Niektóre zachowania miejscowych „władców” u nas już w tym czasie - nie do pomyślenia. Termin czerwcowy został wybrany ze względu na petersburskie „białe noce”. Wycieczka autokarowa, więc zaczęło się na granicy, wiadomo, celnik - pan i władca ma dużo czasu; rabotajet znaczit sa.
Ale w końcu zostaliśmy odprawieni i dojechaliśmy do Smoleńska. W hotelu pamiętającym lepsze czasu do dyspozycji kilkupokojowy apartament. Rozpusta. I niby wszystko jest na miejscu ino co rusz przelatują jakieś owady. To mole. Wiekowe otomany mają swoich lokatorów. Żeby tylko nie zadomowiły się w naszych bagażach. Zwiedzanie Smoleńska nazajutrz, a dziś czas wolny. Część uczestników wycieczki jedzie indywidualnie do Katynia tam zostali ich bliscy. My spacerujemy po mieście, oglądamy ogromniasty pomnik i gmachy publiczne, a na koniec kłują nas w oczy balkony tutejszych bloków mieszkalnych - każdy inny. Według tutejszej mody i dla uzyskania dodatkowej powierzchni mieszkalnej wielu zabudowuje swój balkon czym popadnie - małe okna, większe okna, kawałek drewnianej płyty itp. W moskiewskich wieżowcach blokowisk wyglądało to całkiem podobnie.
Nazajutrz oglądamy zabytkowe cerkwie z XVII w. w tym Sobór Uspieński z świętą ikoną po czym jedziemy do Moskwy. Zaczynamy od Placu Czerwonego - cerkiew Wasyla Błogosławionego z cukierkowatymi kopułami, okoliczne uliczki, GUM czyli główny dom towarowy, zabytkowe budynki i cerkwie przy dziś nieistniejącym przeogromnym hotelu Rosija. Teraz już trudno odtworzyć kolejność zwiedzania (na foto, które są skanem slajdów nie uwieczniłem noclegów - więc kolejność jest, ale dni się plączą).
W kilku słowach: Kreml (z przygodami), Galeria Trietiakowska, klasztor Nowodziewiczy, wzgórza Worobiowskie, Arbat i przykra niespodzianka zamiast obejrzeć będący w programie Suzdal rosyjska przewodniczka wytłumaczyła krótko - „nie nada” i zawiozła do panoramy malarskiej Borodino. Widać ta panorama, a właściwie zwycięska bitwa jest powodem narodowej dumy i musi być odpowiednio rozpropagowana wśród zagranicznych turystów, bo może nie znają historii. My o Borodinie słyszeliśmy, ale daremne protesty jedziemy na Prospekt Kutuzowa; Suzdal przepadł.
Następnego dnia inna przewodniczka i zwiedzanie Kremla. Przy wejściu pod basztą Spasską kłębiące się tłumy turystów; przewodniczka mówi „idziemy, będzie szybciej” i doprowadza nas do bocznej furtki pilnowanej przez 2 sołdatów; po krótkiej rozmowie i skasowaniu biletów jesteśmy w środku. Kreml otwarty był dla zwiedzających dość krótko i każda z cerkwi zamykana o innej godzinie, tak że czekając w kolejce na wejście pewnie niewiele byśmy zobaczyli. Przewodniczka upewnia się, że chcemy wejść do każdej i z zegarkiem w ręku zaczyna oprowadzanie. Drugi raz CHWAŁA JEJ. Na koniec zostawia zwiedzanie Arsenału, który otwarty jest najdłużej i pełni rolę muzealnego skarbca. Dochodzimy do niego i drogę zagradza nam sołdat z magicznym i znanym nam już stwierdzeniem - „nie nada”. Żadne tłumaczenia, że jeszcze zostało 1,5 godz. zwiedzania. Nie nada i pokazuje nam bramę wyjściową. Szefowa długo nie dyskutuje i wychodzimy po czym prawie biegiem docieramy (jakieś 800m) pod znaną furtkę i po krótkiej rozmowie znów jesteśmy na Kremlu. Oglądamy skarby Arsenału. CHWAŁA JEJ trzeci raz. Poprzednio żołnierz cofnął nas, bo miał wyjeżdżać jakiś dygnitarz, a może tylko jego szofer. Cóż, egzotyka Rosji. Ze wzgórz Worobiowskich podziwiamy panoramę Moskwy, Łużniki, Uniwersytet Łomonosowa oraz studia wytwórni filmowej.
Rosja ma znaczące galerie obrazów - oglądamy dwie Trietiakowską i Ermitaż. W Petersburgu oglądamy liczne cerkwie i twierdzę Pietropawłowską. Dwa szokujące obrazki to: konni jeźdźcy na Newskim Prospekcie i mały niedźwiadek (do foto) na smyczy przed Ermitażem. Oczywiście duże wrażenie robią „białe noce” oraz dawne carskie rezydencje. Oglądamy zrekonstruowaną bursztynową komnatę, ale nie do końca wiadomo ile w tych rezydencjach i rekonstrukcjach jest autentyzmu, a ile plastiku udającego szlachetne materiały. Bolszewicy nie mieli przecież jakiegoś wielkiego szacunku do historii, ba, sami tworzyli historię. Końcówka wycieczki to zwiedzanie Wilna (bodaj 2 noclegi) po czym powrót do Polski.
Zwiedzaliśmy Smoleńsk, Moskwę, Carskie Sioło, St. Petersburg, Peterhof, Nowogród Wielki oraz Wilno.
W czerwcu atrakcją Petersburga są białe noce. W Nowogrodzie znajdują się romańskie drzwi płockiej katedry.
AniaMW | Z zainteresowaniem przeczytałam relację :) odżyły moje wspomnienia z tamtych stron... Też byliśmy z mężem ciekawi tej egzotyki "Dzikiego Wschodu" (jak śpiewał kiedyś Rosiewicz) i 2-krotnie udało nam się odwiedzić Rosję. Najpierw S.Petersburg - indywidualnie - po drodze ze Skandynawii, wracając z Nordkappu w 93 roku, a potem jeszcze raz, w 2002r. objazdówką Petersburg-Moskwa, z opcją nocnego ekspresu sypialnego do Moskwy... Może kiedyś opiszę, jak znajdę trochę czasu. |
piea | Papuas, zazdroszczę Ci tej wycieczki. Super sprawa!, choć sama podróż zapewne męcząca. Rosja to z pewnością niesamowita "egzotyka", a Moskwa i Petersburg od zawsze są na mojej podróżniczej liście; Autokarem na taką wyprawę chyba jednak jest nieco za daleko i zbyt "ekstermalnie", a może po prostu staliśmy się dzisiaj za wygodni? :); "Wyczaiłam" nawet gdzieś w jakimś biurze specjalizującym się w wyprawach na wschód taką opcję: lot do Moskwy, zwiedzanie w 3 dni, potem przejazd nocnym szybkim pociągiem do Petersburga, tam 4 dni zwiedzania wszystkiego co naj, i lot powrotny do Warszawy. Wychodzi dość drogo, ale chyba warto i mam nadzieję kiedyś to zrealizować, bo Rosja (dla miłośników zabytków i zwiedzania) to z pewnością bardzo ciekawy kierunek. |