Przez bardzo długi czas Ibiza była jednym z moich największych marzeń podróżniczych. Podobnie było w przypadku mojego chłopaka. Stwierdziłam, że skoro tak, to po prostu tam pojedźmy ! Wybraliśmy opcję tygodniową w hotelu Puchet *** w San Antoni de Portmany oferowaną przez biuro podróży Itaka. Oferta z przelotem z Katowic, wyżywieniem: śniadania + obiadokolacje oraz wspomniany nocleg. W tym hotelu są dwa rodzaje pokoi - starsze oraz superior, nam trafił się ten drugi z lodóweczką, sejfem i klimatyzacją, bo ponoć w tych starszego typu klimatyzacja była centralnie sterowana.
Nasza przygoda zaczęła się 18.09.2012 r. już od samej północy. Samolot mieliśmy o godzinie 4:00, który tradycyjnie był opóźniony. Na Ibizie wylądowaliśmy po 7:00, później było rozwożenie do hoteli. Po dotarciu do naszego okazało się, że musimy czekać do 14 na pokój ... Zaczęło się średnio. Pogoda nam za to poprawiała humory, bo od rana było bardzo ciepło i słonecznie :).
Ja nie jestem osobą stworzoną do wczasów przy hotelowym basenie lub na pobliskiej plaży. Więc już na następny dzień zaczęło się poszukiwanie ciekawych miejsc. San Antonio to typowo turystyczna miejscowość, z dwoma klubami - Paradise i Edenem, kilkoma dodatkowymi atrakcjami, jak kino 7D czy małe karuzele, sklepami z pamiątkami, jajem Kolumba i oczywiście Cafe Mambo i Cafe del Mar. Dla mnie to było za mało. Po spotkaniu z rezydentem, wiedzieliśmy gdzie jest dworzec i dokąd można się z niego udać. Wybraliśmy Zatokę Gracio - Cala Gracio i obok położona Cala Gracionetta. Piękne miejsca, których nigdy nie zapomnę ze względu na ich urodę. Zaczęliśmy leniwy wypoczynek, plaża, morze mmm :). Pojechaliśmy autobusem, a wróciliśmy statkiem do portu w San Antoni de Portmany.
Następnego dnia uparłam się, żeby jechać do stolicy - Eivissy, zobaczyć osławione Dalt Villa - stare miasto. To był dobry pomysł na spędzenie dnia. Przy okazji rozglądnęliśmy się za statkami pływającymi na Formenterę oraz zorientowaliśmy się w cenach. Tanio na Ibizie nie jest. Mam tutaj też na myśli imprezy. Do sławnych DJ’ów ceny zaczynają się od 70 euro ... Najtańsza wejściówka na raczej słabą (jak na tamte warunki) imprezę to bagatela 25 euro.
W kolejny dzień zaplanowałam wizytę na drugim końcu wyspy. Mianowicie zwiedziliśmy Cova de Can Marca, jedną z kilku jaskiń znajdujących się na wyspie. Jako że autobusy są 2x dziennie, mieliśmy też dużo czasu na wylegiwanie się na plaży Sant Miguel.
Jeden dzień poświęciliśmy na wypad na Formenterę, a reszta to było słodkie lenistwo m.in. na Cala Bassa - w bardzo słynnej zatoce z długą plażą :).
Jak się chce pożyć to trzeba zabrać ze sobą sporo pieniędzy ;).
Brak komentarzy. |