Ala miała zupełną rację - Szwajcaria jest piękna! Też wybrałam się z biurem podróży Rainbow Tours i potwierdzam - wycieczka zorganizowana perfekcyjnie. Szczególnie urzekły mnie Alpy, alpejskie doliny i urocze miasteczka. Pierwszy dzień nie był dla nas przychylny - ominęły nas wodospady na Renie, a Zurych zwiedzaliśmy w deszczu. Mimo, że to tak bogate miasto, nie ma tam przepychu. Nawet fasady największych banków są bardzo zwyczajne. Jezioro Zurychskie w słońcu na pewno prezentowałoby się piękniej. Gdy przyjechaliśmy do hotelu zaskoczył nas widok pasących się krów między wieżowcami nieopodal centrum miasta - milki są tam wszędzie.
Drugi dzień zwiedzania był wspaniały: najpierw przejazd do Interlaken - uroczego miasteczka położonego miedzy dwoma jeziorami w Alpach Berneńskich, a potem koleją na przełęcz Jungfraujoch położoną na wysokości ok. 3500m n.p.m.. Przejazd trwał 2 godz. i dostarczał niezapomnianych widoków. Ostatnie 10 km pociąg jedzie w tunelu wydrążonym w skale. Byliśmy tam akurat w 100-lecie kolejki. Na szczycie pięknie, brak słów, żeby to opisać - trzeba zobaczyć. Szczyty Alp i najdłuższy w Europie lodowiec Aletsch.
W drodze powrotnej również piękne widoki potężnych alpejskich dolin i zjazd do Lauterbrunnen - doliny wodospadów. Po drodze zwiedziliśmy Trummelbachfallen - dudniące wodospady. Windą wyjeżdża się w górę i spacerując wewnątrz góry systemem schodków można podziwiać potężną siłę wody.
Kolejny dzień to Genewa położona nad Jeziorem Genewskim z fontanną Jet d’Eau, której słup wody osiąga 140 m. Utkwił mi w pamięci pomnik cesarzowej Sisi nad Jeziorem Genewskim, bo właśnie tam została zamordowana, gdy wybierała się na rejs po jeziorze. Mnóstwo kwiatów, reprezentacyjne hotele - bogactwo. Przewodnik zwrócił nam uwagę na cenę zegarka w domu aukcyjnym, który mijaliśmy po drodze; 609 000 franków zapłacono za rolex z 1953 r. Najniższa płaca w Szwajcarii wynosi 2500 franków, średnia 5000 franków brutto.
Droga z Genewy do Montreux wzdłuż jeziora bardzo malownicza: zameczki, winnice, urocze miasteczka. Upodobali je sobie także Polacy. W mijanych miejscowościach mieli swoje wille Mościcki (w Genewie), Paderewski, Sienkiewicz.
Zachwyciło mnie Montreux. Szliśmy 3 km do zamku Chilon promenadą wzdłuż jeziora obsadzoną pięknymi kwiatami. To miasto rentierów, którzy spędzają starość w pięknym otoczeniu i przyjaznym klimacie. Także Freddi Merkury spędził tu ostatnie lata życia, a jego pomnik nad jeziorem o tym przypomina. Montreux zwiedzaliśmy w dniu święta narodowego. Widać, że Szwajcarzy to wielcy patrioci. Wszędzie flagi narodowe, a okazji święta festyny, przemarsze w strojach narodowych, spotkania. Serwują w jednym miejscu kiełbaski i wino w innym słodkości i wszyscy są bardzo radośni. Była jeszcze zachwycająca miejscowość- cacuszko Gruyeres słynąca z produkcji sera szwajcarskiego, niestety tam wyczerpała się bateria od aparatu.
Kolejny dzień to Berno i Lucerna. Dużo by pisać...
Szwajcarię naprawdę polecam wszystkim Travelmaniakom.
Był jeszcze piękny dzień w Alpach Francuskich, który opiszę oddzielnie.
Brak komentarzy. |