Do tej podróży byłam nastawiona dość sceptycznie. Przerażały mnie czarne plaże i hotele - wieżowce. Na miejscu potwierdziły się moje obawy. Teneryfa właśnie taka jest: sporo hoteli - molochów i czarne, często kamieniste plaże. Brak hiszpańskiego folkloru i klimatycznej atmosfery. Zamiast tego komercyjny przepych. Znajdziemy tu bar grecki, szkocki ... ale żeby napić się hiszpańskiego wina trzeba się nachodzić. Reasumują pierwsze wrażenie nie było zbyt dobre. Na całe szczęście moja skwaszona mina z każdym dniem znikała i pojawiał się uśmiech... wyspa po prostu mile mnie zaskoczyła... z czasem lubiłam ją coraz bardziej.
Pierwszy dzień minął mi na relaksie po 6 godzinnym locie i rekonesansie okolicy.
Drugi dzień zapuściłam się trochę dalej zwiedzając wybrzeże a po południu okazało się że czarny piasek wcale nie jest taki zły i można na nim równie przyjemnie leżeć ;)
Trzeci dzień to wycieczka objazdowa po wyspie i zwiedzanie Loro Parku. Wędrówkę po Teneryfie rozpoczęłam od przejazdu przez plantacje bananowców, z których słyną Wyspy Kanaryjskie. Wśród wielu wspaniałych widoków, najdłużej zostaje w pamięci niezwykły masyw skał Los Gigantes stromo opadający do morza. Zobaczyłam również „Pompeje” Teneryfy - Garachico, usytuowane u podnóża wulkanu Teide. W Icod de los Vinos podziwiałam tysiącletnie (prawdopodobnie) Drzewo Smocze. Po drodze obowiązkowo jeszcze degustacja lokalnych trunków ;) Druga część dnia to sławny Loro Park. Nie bez powodu slogan tego parku to: „Loro Park - El must de Canaries”. To co można tam zobaczyć nie da się po prostu opisać słowami. Niby zwykłe ZOO a pozostawia niezwykłe wrażenia.
Czwarty dzień to wulkan Teide. Święta góra Guanczów, pierwotnych mieszkańców wyspy. Księżycowy i egzotyczny krajobraz Pico del Teide zachwyca swoim pięknem. Góra ta rzuca najdłuższy na świecie cień. Jej wierzchołek niemalże sięga nieba i widoczny jest z każdego miejsca Teneryfy. Rozległy teren Parku zachwyca i zdumiewa kolorami wulkanicznych skał. Zdumiewa ilość kraterów, o których opowiada przewodnik. Wyprawa wiedzie niemal na sam szczyt wulkanu.
Piąty dzień KATAMARAN - ta wyjątkowa propozycja skierowana jest do miłośników morza, żeglarstwa, pasjonatów podwodnej przyrody, a także do wszystkich kochających przygodę. Rejs katamaranem stanowi wyprawę w poszukiwaniu delfinów i waleni, które przez cały rok mieszkają u wybrzeży Teneryfy, a także jest okazją do zapoznania się z atrakcjami wybrzeża wyspy. Podczas całego rejsu oferowane są napoje chłodzące i smaczne kanapki.
Szósty dzień wyprawa na La Gomerę, wyspę chłodniejszą, z surowszym klimatem, przez co bardziej zieloną. Są tutaj tylko 4 hotele... reszta to agroturystyka :) - pokaz języka gwizdanego, trzeciorzędowy las laurowy, stolica San Sebastian z urokliwą główną uliczką, studnią, z której Kolumb brał wodą na ochrzczenie nowego lądu... górzysta, zupełnie inna niż Teneryfa wyspa.
Siódmy dzień to kwintesencja pobytu - SIAM PARK - największy park wodny w Europie. Stylizowany on jest na tajlandzkie miasteczko, z mnóstwem zjeżdżalni (najwyższa i najszybsza - 70 km/h). Jedna z atrakcji wodnych kończy się w tunelu dookoła którego pływają rekiny, płaszczki i inne morskie zwierzęta ;). Jest tu też sztuczna plaża z piaskiem z Portugalii, z 3 metrowa falą ;) i zaginione miasteczko dla maluchów... w mojej grupie (30 osób) nie było ani jednej osoby, która nie byłaby zachwycona tym miejscem;)
Ósmy dzień wylot do domu... sami widzicie, że odpocząć nie było kiedy ;) Pomimo uprzedzeń jakie miałam do tej wyspy i pierwszych nie za fajnych wrażeń, uważam, że ilość atrakcji jakie ona oferuje rekompensuje brak złotych plaż i lazurowych lagun :) Z czystym sumieniem polecam Teneryfę.
Jeżeli wybieracie się na Teide lub La Gomere, koniecznie weźcie ze sobą cieplejsze ubrania. Mnie powitały 3 stopnie Celsjusza na szczycie wulkanu, a La Gomera jest chłodniejsza od Teneryfy nawet o 100C.
Przyda się jeszcze znajomość podstawowych zwrotów po hiszpańsku. Prosząc o wodę po angielsku płaciłam za nią ok. 1-1,5 Euro, zwracając się po hiszpańsku - 50 centów ;)
piea | Klaudia, Twoje wrażenia odnośnie pierwszego spotkania z tą urzekającą wyspa nie były jak piszesz najlepsze!, a to dlatego, że cały urok tej wyspy jest daleko poza granicami Playa de las Americas!!! Pisałam równiez w swojej relacji z Teneryfy, że tak skomercjalizowanego, sztucznego i nie kanaryjskiego miejsca, jak właśnie Playa- nie ma juz nigdzie na całej Teneryfie! Nasze wrażenia zależą w dużej mierze więc od tego, gdzie znajduje się nasz hotel, ale równiez i od nas samych; wystarczyło poczytać przed przyjazdem tutaj o wakacyjnych kurortach wyspy i dokonać właściwego wyboru odnośnie lokalizacji naszego hotelu. My wybraliśmy, malutkie Puerto de Santiago, nie pozbawione bazy hotelowej, ale i nie zepsutego tak przez komercję jak Playa de las Americas, Los Christianos czy Costa Adeje; dlatego moje wrażenia z wyspy sa skrajnie odmienne niz Twoje. Jestem zauroczona Teneryfą, a jej czarne, pudrowe piaski moim zdaniem dodają jej tylko niesamowitego, egzotycznego uroku! Zresztą chyba nikogo nie może dziwić czarny piasek na wulkaniacznej wyspie! :) |