Oferty dnia

Wenezuela - Margarita - relacja z wakacji

Zdjecie - Wenezuela - Margarita

Wenezuela nie była w moich najbliższych planach. Pojawiła się niespodziewanie ze względu na szokująco niską cenę (z tego co widziałam w lastach bywa po 2199 zł, 4*, all inclusive). No i się skusiłam...

Od razu pojawiła się mała niedogodność - lot około 16 godzin - cóż, jak się coś źle zaczyna to dobrze się kończy, i tak było i w tym przypadku. Po prostu warto było się przemęczyć.

Wylądowałam wieczorem i od razu to słodkie ciepełko, palmy, już byłam szczęśliwa, a później już było tylko lepiej. W sumie nocowałam w 3 hotelach od 3 do 5*, powiem szczerze, że ten 5* był najgorszy - łazienka tragiczna, pokoje takie sobie, hotel stary, jedyny plus to ogród i jedzenie, ale jedzenie na całej wyspie jest super. Drugi był hotel 3* - bardzo sympatyczny, kawałek od plaży ale to żaden problem i ostatni 4* - rewelacja, w tym hotelu naprawdę odpoczęłam.

Co do hoteli to należy zwrócić uwagę, że widać po nich, że są niedoinwestowane i starszawe, ale wynika to z faktu, że po prostu tam nie może być za dobrze bo przyjedzie prezydent i znacjonalizuje hotel (odbierze prywatnym inwestorom i zrobi własność państwa).

Drugą ciekawostką jest fakt, że w hotelach jest ograniczona ilość drzwi - z prozaicznego powodu - jest bardzo wilgotno i drewniane meble i drzwi puchną i nie mieszczą się w futrynach.

Należy pamiętać, że latynoska mentalność jest zupełnie inna od naszej. Ja uważam się za spontaniczną i wyluzowaną osobę, a jednak daleko mi do nich. Więc jak recepcjonistka powie, że hydraulik do zapchanego sedesu będzie za 5 min, spokojnie można iść na plażę pojawi się za jakieś kilka godzin ;).

A propos mentalności Wenezuelczyków - wystarczy, że usłyszą jakieś taneczne rytmy i wszystko inne przestaje się liczyć, po prostu tańczą.

Znaczna część domów wyspiarzy to cztery ściany bez drzwi i okien - bo po co w takim klimacie (czasem tylko kraty w oknach u zamożniejszych ) i hamak przez środek pokoju, aneks kuchenny i to wszystko.

Ja trafiłam akurat na czas, gdzie w sklepach nie było kawy i cukru, nawet w hotelach podawali kawę zbożową - cóż, komunizm.

Ogólnie kraj jest podzielony na socjalizm i „prywatyzm” jeżeli mogę to tak nazwać. Kredyt rządowy jest na 14 %, w bankach 30%, w prywatnych sklepach jest prawie wszystko ale kosmiczne ceny jak dla miejscowych, a w sklepach rządowych są niższe ceny ale dostawa towaru tylko raz w tygodniu. Byłam świadkiem, jak ustawiła się kolejka na jakieś 2 km, z komitetem kolejkowym, krzesłami przenośnymi itd. - jak u nas kilkanaście lat temu.

Średnia pensja to 1500-2000 bolivarów. Puszka mleka dla niemowlaka 150 bolivarów - dla nich jedzenie to luksus. A benzynę mają praktycznie za darmo ;). Co do jedzenia: soki, owoce są na każdym kroku i przekąski z mąki kukurydzianej w różnej postaci.

Przyroda: flora i fauna bajeczna, plaże bardzo różne, trochę mnie zawiodły szczerze powiem, ale tragedii nie ma.

Ogólnie najbardziej mnie zafascynował świat polityczno-ustrojowy w tym miejscu. Trochę mi to Kubę przypomina...no i te stare auta;). Aha, w wyborach na prezydenta startuje Polak - Radoński - trzymam za niego kciuki.

Droga powrotna to już tylko 10 h.

Planujesz wakacje? Zobacz nasze propozycje wycieczek:
Co warto zwiedzić?

  • Deltę Orinoko i park Canaima,
  • wyspę Los Roques,
  • fajne jest też Jeep Tour po Margaricie.

Nie polecam typowej objazdówki po wyspie - szkoda czasu i pieniędzy.

Porady i ważne informacje

Należy zabrać ze sobą KONIECZNIE: adapter do kontaktu, (te kupione tam i tak nie pasują do grubych wtyczek), coś na komary, coś na głowę, filtr UV, sporo letnich ubrań - jest duża wilgotność co niektórzy musieli się przebierać nawet po parę razy dziennie.

Od listopada do marca na wyspie jest pora deszczowa a na lądzie sucha. Od kwietnia do października na lądzie deszczowa na wyspie sucha. Pora deszczowa na wyspie jednak oznacza, że pada zazwyczaj w nocy lub w dzień przez kilka min - można nawet nie zauważyć, że pada ;)

Ceny są zbliżone do naszych i niższe. Maksymalnieeeee!!! duża porcja owoców morza około 15 dolarów, świeży sok ok. 2 dolarów, lokalne przekąski ok. 2 dolarów.

1 dolar to 4 bolivary - kurs oficjalny, jednakże prawie wszędzie można zamienić walutę po kursie 1 dolar - 8 bolivarów. Należy jednak mieć sprawdzone źródła i bardzo uważać - to jest nielegalne!!!

Absolutnie nie polecam obnosić się ze złotem - można przepłacić to życiem. Profesjonalne aparaty radzę nosić w torbie. Należy chodzić w grupach i nigdy po zmroku, no chyba że ktoś lubi ekstremalne ryzyko. Nie chcę straszyć, ale porwania są tam na porządku dziennym, nie mówiąc już o kradzieżach. W prawie każdym hotelu jest sejf - warto z niego korzystać. Nie oznacza to jednak, że to kraj rabusiów, to bieda wymusza takie zachowania. Ja trafiłam też na bardzo miłych i uczynnych ludzi.

Zostawiajcie napiwki, oni naprawdę są szczerze wdzięczni za to ;)

Mało kto tam mówi po angielsku, warto nauczyć się kilku podstawowych zwrotów po hiszpańsku - bardzo ułatwi to życie i jest ekonomiczne, przykład: koleżanka zapytała się po hiszpańsku ile kosztuje sok, dostała odpowiedź, że 13 bolivarów, ja zapytałam się po angielsku i zapłaciłam 15 bolivarów. Różnica co prawda nie duża ale ziarnko do ziarnka ;)

Czas: minus 5,5 h względem naszego.

Autor: KlaudiaRakocz / 2011.11
Komentarze:
Brak komentarzy.