Tajlandia - brzmi egzotycznie ;) Czlowiek zamknie oczy I widzi piekna, zielona kraine, pelna kolorowych kwiatow, cudownych swiatyn, bialych plaz i turkusowych plaz ;) No raj poprostu ;)
O podrozy do Tajlandii marzylam od dawna, zawsze jednak bylo jakies ale ... A bo daleko, a z biurem za drogo etc. Do czasu ... Az pewnego niedzielnego popoludnia, tuz po rodzinnym obiedzie, kiedy z dzieciakami przegladalismy atlas swiata, wpadlismy na pomysl podrozy - podrozy naszych marzen ;) Kazde z nas zrobilo swoja liste ”must see” i tak powstal plan naszej malej wyprawy 4x4 Azja 2012, czyli nasza czworka i cztery kraje w cztery tygodnie - Tajlandia, Malezja, Kambodza i Singapur.
No, ale jestesmy przy Tajlandii.
Tajlandie zaczelismy poznawac od przejscia granicznego w Poipet. Bylo to przezycie iscie ekstremalne, poniewaz Poipet to obraz nedzy i rozpaczy, pelen naciagaczy. Nie zrazamy sie jednak, bierzemy tuktuka do Aranyaphratet (80 thb), zeby zdazyc na pociag do
Bangkoku ;)
Bangkok wita nas noca, gwarem, halasem klaksonow i tlumem ludzi ;)
Z dworca bierzemy tuktuk (100thb) i jedziemy na Khao San ( tam podobno mozna poczuc klimat ;) ) a tam jeszcze wiecej ludzi, scisk, ze przejsc sie nie da, jeszcze wiekszy gwar, miszmasz kultur, mix aromatow I to wcale nie tych przyjemnych ;) Zeby nie bylo, ze sie czepiam, warto tam pojsc, samemu tego doswiadczyc, miejsce niepodobne do zadnego innego ;) Pelno tu wszystkiego, straganow z pamiatkami, odzieza, jedzeniem, to wlasnie tu udalo nam sie skosztowac ”dziwactw kulinarnych” czyli smazonych owadow - mrowek, skorpionow itp. Niezapomniane przezycie ;)
Planowalismy nocowac w okolicach Khao San, ale po obejrzeniu kilku hoteli postanowilismy odejsc nieco dalej I idealne miejsce znalezlismy przy samej rzece. Cena za pokoj to 6000thb, co przy naszym budzecie 2500thh bylo przepascia nie do przeskoczenia. Jednak nasze dzieci maja dar przekonywania i pokoj byl nasz za 2500thb ;-D
Pierwszego dnia planowalismy zobaczyc glowne atrakcje, mial byc tuktuk i runda po wszystkich ”must see” Bangkoku, jednak trafilismy na swieto Lodzi, w miescie jeszcze wiekszy tlum niz zazwyczaj, jeszcze wiecej samochodow i tuktukow. Dzieci sie meczyly, wiec odpuscilismy. Spacer po Bangkoku byl o wiele lepszym pomyslem ;) To nasza ulubiona forma zwiedzania, bez mapy, bez planu, poprostu idziemy przed siebie I cieszymy sie tym co wokol ;)
I zobaczylismy ludzi, oni naprawde gotuja i jedza na ulicy, doslownie wszedzie spotkac mozna kobiety z wielkimi garami pelnymi zup i sosow, z grillami pelnymi ryb, krewetek, miesa, lodowkami z owocami, deserami I napojami, jakich w zyciu nie widzialam ;) Tam czlowiek ciagle jest glodny, a przynajmniej ja mialam ochote wszystkiego sprobowac ;)
W Bangkoku lepiej nie patrzec w gore, mozna zobaczyc tylko kable, ogromne ilosci kabli, lin wysokiegi napiecia, nad chodnikami, ulicami, miedzy budynkami, doslownie wszedzie. Warto za to patrzec pod nogi, bo na ulicy znalezc mozna wszystko.
Na poczatku Bangkok mnie nie zachwycil, wrecz przytloczyl, wszedzie glosno, tloczno, panuje taki ruch, taki halas,ze ciezko zebrac mysli. Czlowiek ma wrazenie ciaglej dezorganizacji, nic nie dziala jak trzeba. Dla Europejczyka moze byc to szok kulturowy. Trzeba mu jednak dac szanse, bo ma wiele do zaoferowania ;)
Po glosnym Bangkoku przyszedl czas na relax. Zdecydowalismy sie na Krabi. Zatem wsiadamy do nocnego Pociagu do Surat Thani, dojezdzamy ok 4 rano, krotka przerwa na kawke I ok 6 odjezdzamy do Krabi. Bilety na pociag kupione online ok 100£, przejazd autobusem ok 400thb za nasza 4.
Ok 9 docieramy na miejsce, szybkie sniadanie i wsiadamy na long boat, Bo chcemy sie dostac na Railay. Lodz to jedyna forma transportu w to miejsce. Lzejsi o 450thb docieramy do celu ;) Troche trwa zanim znajdujemy odpowiedni hotel (1800thb). Nie wazne zmeczenie po trudach podrozy, trzeba sie przywitac z Morzem Andamanskim, ktore na zywo wyglada lepiej niz na zdjeciach ;)
Railay to mekka wspinaczy skalkowych. Wapienne skaly wznosza sie pionowo w gore znad wody I ladu. Na polwyspie znajduja sie 4 plaze, Ton Sai, Phra Nang, West Railay, East Railay. Nam najbardziej przypadla do gustu Phra Nang.
Po kilku dniach odpoczynku, zdecydowalismy sie odwiedzic Koh Phi Phi.
Zatem kupujemy bilety na prom (1200thb), po 2h docieramy na Phi Phi Don, jeszcze 40thb podatku I mozemy zejsc na lad
Pewnie nie tylko ja po obejrzeniu ”the beach” marzylam o odwiedzeniu Maya Bay ;) Bilety na Island hopping to wydatek 900thb, odwiedzilismy Bamboo Island, z woda blekitna jak w basenie ;) Monkey Beach, VikIng Cave, kilka miejsc, gdzie mozna bylo nurkowac I karmic ryby I oczywiscie Maya Bay ;)
Rzeczywistosc odbiega od idealu, ale bylam, zobaczylam, co przezylam to moje ;)
Phi Phi nas przynajmniej nie rzucilo na kolana.
Wize dostalismy na 15 dni, zatem tajskiej przygody koniec. Koniec narazie, bo zamierzamy wrocic. Kraj tak piekny, tak roznorodny zasluguje na kolejna szanse. Tym razem bede bardziej otwarta, nie bede patrzec przez ”europejskie okulary”. Dam sie poniesc ;) Zatem do zobaczenia gdzies w Tajlandii
Chatuchak - weekendowy market, mozna znalezc wszystko w swietnych cenach ;) jednak warto wejsc
glebiej, gdzie zakupy robia lokalni mieszkancy, mozna tam znalezc wyjatkowy ”towar” -
zwierzeta wszelkiej masci, psy, malpy, zolwie, weze itp.
Patpong - nocny market, gdzie znalezc mozna wszystkie swiatowe marki w cenach ”producenta” ;)
Khao San - centrum globtroterow z calego swiata, mnostwo tanich hoteli, knajp oraz wszystkiego, co
turyscie potrzebne.
MBK - centrum handlowe z najtansza elektronika ;)
Siam Underworld - fantastyczna atrakcja dla dzieci, genialne Oceanarium, gdzie karmic mozna rekiny ;)
Baiyoke Sky - najwyzszy budynek w Bangkoku, z tarasu rozciaga sie niesamowity widok ;)